flashfire pisze:
16.07 pobiegłem dychę w Dobrodzieniu w 43:39. 3 tyg. później w Jaworznie miałem 1:05:xx, trasa trudniejsza a tempo miałem to samo!
Nie rozumiem!
Raul jest sławny ale nie wiem czy to dobry przykład. Z tego co wiem miał sztywno trzymać się tempa i nie biec na maksa, on ma z tym problemy żeby wyczuć organizm i zazwyczaj na biegach lubił przeszarżować. Zresztą na pewno to zweryfikuje .
Może wyniki czołówki były by bardziej przekonywujące.
A poza tym to , nie zapominajmy że to tylko zabawa
Przykład z zeszłego roku. Henryk Szost pobiegł 27:33, Jego rekord życiowy to 28:58. Załóżmy, że w Krynicy był również w życiowej formie ( a co tam ). Daje to 1:25 różnicy,
Oznacza to, że Henryk Szost do swojego wyniku z Krynicy musi doliczyć 5,14% i dostanie swój rekord życiowy.
Buniek pisze:Przykład z zeszłego roku. Henryk Szost pobiegł 27:33, Jego rekord życiowy to 28:58. Załóżmy, że w Krynicy był również w życiowej formie ( a co tam ). Daje to 1:25 różnicy,
Oznacza to, że Henryk Szost do swojego wyniku z Krynicy musi doliczyć 5,14% i dostanie swój rekord życiowy.
A to nie można napisać, że impreza była super zorganizowana? Że była wspaniała atmosfera, że każdy mógł się przebiec, bo były biegi dla ultrasów, maratończyków, dreptaczy, kibiców, dzieci. Że było wszystko profesjonalnie zorganizowane. Że były na trasie Życiowej 10 grupy kibiców świetnie dopingujących zawodników. Ogólnie że była super impreza.
Ja wydreptałem swoją marną bo marną, ale życiówkę i generalnie, mam to centralnie w dupie, czy jakiś IAAF czy inna PZLA to uznaje czy nie, bo biegam dla siebie, a nie dla nich.
Co do ultramaratonu - oglądałem w niedzielę maratończyków na nawrocie w Muszynie i pogadałem sobie z dużym panem w koszulce PZLA z zeszytem w którym zapisywał numery zawodników. Wyraziłem bezinteresowny podziw/zdziwienie czasem osiągniętym przez zwycięzcę i zażartowałem na temat skracania trasy, na co Pan odpowiedział, że "przez całą drogę przed pierwszym zawodnikiem jechał sędzia na quadzie?!?!?!, więc niemożliwe, żeby zawodnik coś chcący lub niechcący skrócił.
P.S. Podziękowania dla nieznanego biegacza, który kilkaset metrów przed metą (kiedy ja jeszcze biegłem, a On już sobie wracał Bóg wie gdzie), krocząc dzielnie z medalem na szyi i napojami w rękach, gestem zaproponował mi skorzystanie z izotonika.
Drogi kolego! Dzięki stukrotne! Nie skorzystałem, bo nie umiem finiszować i jednocześnie pić z butelki. Jak już przebiegłem 9600 metrów, to 400 spokojnie jeszcze bez picia dociągnę. Za to chętnie bym się napił czegoś na mecie, ale tam już nie było co pić, bo tacy mądrale jak Ty, brali sobie po kilka butelek (żeby potem rozdawać/wyrzucać/do domu zabrać?), a dla tych wolniejszych zabrakło.
Ukłony także dla wolontariuszy - organizatorów: asertywne poinformowanie "czyścicieli stolika", że jest po jednym napoju dla zawodnika to naprawdę żadna obraza i nic niegrzecznego - normalny biegacz się nie obrazi.
ruh hożuf pisze:A to nie można napisać, że impreza była super zorganizowana? Że była wspaniała atmosfera, że każdy mógł się przebiec, bo były biegi dla ultrasów, maratończyków, dreptaczy, kibiców, dzieci. Że było wszystko profesjonalnie zorganizowane. Że były na trasie Życiowej 10 grupy kibiców świetnie dopingujących zawodników. Ogólnie że była super impreza.
Piotrek, trochę mnie dziwią teksty w których ktoś się pyta: "A dlaczego nie napisaliście tego lub tego?"
Czy ja się Ciebie pytam dlaczego kupiłeś sobie srebrny samochód ? (nie pamiętam, wydaje mi się, że ma srebrny kolor)
Piszemy o tym o czym wiemy.
Ja w Krynicy nie byłem więc piszę o tym co ciekawego lub dziwnego udało mi się zauważyć jako pobocznemu obserwatorowi.
Bardzo się cieszę, że dobrze się bawiłeś.
Ale nie jesteś adresatem fragmentu o życiówce bo pobiegłeś dla zabawy.
Ale także nie dla Ciebie była informacja od organizatorów o tym że w Krynicy jest atest.
Była jednak grupa ludzi dla których było to ważne i uważam że należą się im jakieś wyjaśnienia.
Biegłem w zeszłym roku 10 km w Krynicy i tez się cieszyłem z fajnego wyniku. Nie ma o czym gadać trasa jest dużo łatwiejsza i w porównaniu do innych dyszek na pewno o wiele łatwiej o lepszy wynik. W moim odczuciu dla zabawy można sobie tam pobiec, ale dla ustanowienia życiówki to już nie bardzo. Organizator niech zrobi bieg z Muszyny do Krynicy, będzie cały czas pod górkę i wtedy problem rozwiążemy. Pozdro
"Dlaczego nie napisaliście tego lub tego" - zawsze myślałem, że chcesz aby Twój portal był takim biegowym "Financial Times" a nie "Faktem" czy innym tabloidem, dlatego pytam, bo ja jako skromny użytkownik bardzo bym był z tego powodu nieszczęśliwy.
Kupiłem srebrny, bo akurat taki był, a potrzebowałem auto do pracy na wczoraj, gdyż do poprzedniego wjechała mi z drzwiami miła pani z mercedesa której się pedały pomyliły. Więc mój wybór nie był do końca rozważny, obiektywny i dobry.
Chyba portal tak nie ma, że musi coś napisać - cokolwiek, aby napisać?
A! I koszulkę dla mnie szykuj obiecaną powyżej, bo poprawa życiówki w BW prawie pewna - przy moich prędkościach to nie jest jakiś problem.
PS. Podjadę w końcu akcesoria od psa oddać, to pogadamy jak ludzie a nie przez internet.
To są dwie rozdzielne kwestie:
1. Atest - potwierdza że trasa ma dokładnie tyle ile podaje organizator.
2. Regulaminowość (czy jakoś tak bardziej po polsku) czyli czy wyniki z tej trasy mogą być uznawane za oficjalne rekordy i tu poza atestem muszą być spełnione takie warunki warunki - odległość między startem a meta nie większa niż 50% długości trasy i różnica poziomów między startem a metą nie większa niż 1 m na kilometr trasy.
Firma Spira gdzieś w Ameryce organizuje bieg na 10 km na którym padają wyniki rzędu 26 minut. Tyle że trasa jest z góry.
Jan Wydra biegł od jakiegoś momentu bez chipa. Mijając którąś pikającą bramkę słyszałem rozmowę ludzi tam stojących. Jeden z nich trzymał ten piankowy pasek spod numeru startowego (chyba to jest ten chip) i pytał co z tym, a drugi na to że to odpadło temu pierwszemu biegaczowi. Stąd może powstały jakieś tam zawirowania i kłopoty z międzyczasami. Na którym punkcie kontrolnym to było to jednak nie pamiętam. Było ich więcej niż w tabelce zamieszczonej w artykule.
Jak widać, Jan Wydra ma zaskakująco długi czas pokonania odcinka Eliaszówka-Piwniczna - prawie dwa razy dłużej niż niektórzy konkurenci. Jeśli zatem przyjąć, że coś dziwnego stało się z pomiarem czasu na tamtym odcinku i policzyć czas Eliaszówka - Wierchomla łącznie to nie jest to już tak ekstremalnie, choć nadal - jest to znacznie lepiej niż pozostali.
Adam!
Jan Wydra (zwyciezca) na analizowanym odcinku 57-78km urwał drugiemu najlepszemu zawodnikowi 11min. na dystansie 21km. Tak jak piszesz to znacznie lepiej niż inni - ale jako zwycięzca miał też ZNACZNIE lepszy czas na mecie (o 38min. na 100km). Moim zdaniem był po prostu lepszy. Tak to z reguły jest ze zwycięzcami (są lepsi od innych). Ja nie znam tego biegacza, ale nie mam podstaw, by uważać, że ktoś oszukał.
A bawiąc się w procenty to na 21% trasy (21km z 100) zbudował 29% (11min. z 38min.) swojej przewagi na mecie. To dość proporcjonalne i realne. Hm?
PS
Kolejne potencjalne wyjaśnienie w dyskusji na napieraj.pl:
Też sie włącze broniac dobrego imienia zwyciezcy - moja zona robila zdjecia w Piwnicznej - Jan Wydra byl 17 minut przed drugim zawodnikiem (nr 52). Jak Janek Wydra dobiegał to nikt sie tego nie spodziewal (fotka jest zrobiona z samochodu) i nie był jeszcze rozwiniety punkt pomiaru czasu. Dlatego czas spisywał recznie pan strazak. Stad zamieszanie. pozdrawiam wspolbiegaczy. GP (tu jest album z chronologicznie ulozonymi zdjeciami: https://skydrive.live.com/redir.aspx?ci ... sLRZnmg%24
Ten kalkulator http://www.runworks.com/calculator.html pozwala obliczać tempo w różnych warunkach. 40min w Krynicy przelicza się na 41:17 na płaskim. Jeszcze większa różnica wychodzi jeżeli weźmiemy trasę regulaminową ale pagórkowatą z kilkoma wbiegami i zbiegami.
A co do przykładu anonimowego zawodnika, to jego tempa treningowe z blogu były znaczenie lepsze niż na 43min, myślę że 41 albo i trochę lepiej byłoby zupełnie realne nawet na płaskim.
W powyższej dyskusji mamy dwa równoległe wątki, jeden dotyczący ultramaratonu, drugi dychy.
Co do pierwszego na którym się skupię, to moim zdaniem taka jest rola mediów opiniotwórczych do jakich należy portal bieganie.pl (w obrębie własnej specjalizacji), że należało zwrócić się z pytaniem do organizatora jak to było z Jankiem Wydrą, bo publikowane wyniki wnoszą pewne wątpliwości. Taki artykuł właściwie nie wnosił nic poza forumowe dywagacje. Nawet dyskusja z uczestnikami rzuciłaby światło na to, że bieg od strony pomiarowej był rozgrywany solidnie i odpowiedzialnie i trudno byłoby sobie wyobrazić taki "przekręt" ze strony zwycięzcy. Dodatkowo pamiętajmy, że walka toczyła się o pieniądze i to niemałe, więc zawodnicy z dalszych miejsc z pewnością zweryfikowaliby uczciwość znajdujących się przed nimi rywali (i to zapewne robili).
Dla zrównoważenia oceny i uniknięcia teorii spiskowych, które też się tu gdzieś pojawiły, trzeba jednak dodać, że portal bieganie.pl całkiem ładnie promował właśnie ultramaraton publikując relację i zapowiedź zawodów autorstwa Janka Golenia.
uważam, że częśc dyskutantów odbiegła trochę od faktów, ponieważ w artykule bardzo wyraźnie zaznaczone jest, że pomyłka/błąd/niedopatrzenie leżało jeżeli gdziekolwiek to po stronie organizatorów a zwycięstwo było niepodważalne.
Nigdzie nie ma mowy ani nawet sugestii, iż mogłoby to być celowe działanie zawodnika, co również na zdrowy rozum byłoby niedorzecznością.