Debno 2004
- byku
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 413
- Rejestracja: 09 cze 2002, 06:43
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Krakow
Pędziwiatry nic się nie chwalą ,wszyscy wybiegali życiówki >>> http://www.kcp.prv.pl/
Grataaaaatuuuuulaaaaaacjeeeeeeeeeeee !!! od dystansowców.
Grataaaaatuuuuulaaaaaacjeeeeeeeeeeee !!! od dystansowców.
[url=http://www.dystans.krakow.pl][b]KKB "Dystans"[/b][/url] Pozdrawiam [b]> ;^ /)[/b]
- ozzy
- Rozgrzewający Się
- Posty: 13
- Rejestracja: 07 kwie 2004, 19:39
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gliwice
- Kontakt:
Człap!
Wystarczyło w sobotę zatankowac odpowiednią ilość piwek i dnia nastepnego nogi wyczłapały swoje.
Dzięki byku za transport. Fajnie sie z Wami jechało.
Wystarczyło w sobotę zatankowac odpowiednią ilość piwek i dnia nastepnego nogi wyczłapały swoje.

Dzięki byku za transport. Fajnie sie z Wami jechało.
[i]Człapać każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej. Ale nie o to chodzi jak co komu wychodzi. Czasami człowiek musi, inaczej się udusi. [/i]
[url]http://www.kcp.prv.pl[/url]
[url]http://www.kcp.prv.pl[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 334
- Rejestracja: 23 lis 2003, 15:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Znakomite sa te Wasze wypowiedzi przedstawiajace cala dramaturgie maratonu w Debnie.
Napiszcie cos jeszcze, wiecej szczegolow, o wzlotach /chyba byly drugie oddechy/, oraz dolkach psychicznych i fizycznych, oraz Wasze wnioski, domysly etc. skad co sie moglo wziaść.
Jak to w koncu bylo z tym odzywianiem, dlaczego Byku nagle opadl z sil, co to sie dzialo z Grzegorzem 68 i dlaczego-przegrzanie?, a Krzycho-rozumiem biegunka-ale daczego inni jej nie mieli, przeciez chyba dawniej jadl banany i nic sie nie dzialo. Jak byliscie ubrani, za grubo, za cienko, w sam raz etc. Co z tymi zaburzeniami rownowagi, spostrzegania? Jesteśmy glodni wiedzy i informacji w tych tematach.
A wogole w Pogaduchach Prezes wymienilby po kolei kto byl z KKB Dystans i jaki osiągnal wynik i wlasnie na tej naszej lokalnej stroniczce /Pogaduchy/ moze nasi reprezentanci podzielili by sie swoimi spostrzezeniami, uwagami, radami na przyszlosc - to sa niezmiernie cenne informacje!
To jest pytanie, co to sie dzieje z czlowiekiem na tym 35-tym kilometrze? Opiszcie to bardziej plastycznie! /jesli wogole jest to mozliwe?/
Napiszcie cos jeszcze, wiecej szczegolow, o wzlotach /chyba byly drugie oddechy/, oraz dolkach psychicznych i fizycznych, oraz Wasze wnioski, domysly etc. skad co sie moglo wziaść.
Jak to w koncu bylo z tym odzywianiem, dlaczego Byku nagle opadl z sil, co to sie dzialo z Grzegorzem 68 i dlaczego-przegrzanie?, a Krzycho-rozumiem biegunka-ale daczego inni jej nie mieli, przeciez chyba dawniej jadl banany i nic sie nie dzialo. Jak byliscie ubrani, za grubo, za cienko, w sam raz etc. Co z tymi zaburzeniami rownowagi, spostrzegania? Jesteśmy glodni wiedzy i informacji w tych tematach.
A wogole w Pogaduchach Prezes wymienilby po kolei kto byl z KKB Dystans i jaki osiągnal wynik i wlasnie na tej naszej lokalnej stroniczce /Pogaduchy/ moze nasi reprezentanci podzielili by sie swoimi spostrzezeniami, uwagami, radami na przyszlosc - to sa niezmiernie cenne informacje!
To jest pytanie, co to sie dzieje z czlowiekiem na tym 35-tym kilometrze? Opiszcie to bardziej plastycznie! /jesli wogole jest to mozliwe?/
Pozdr. Artur
- miroszach
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1219
- Rejestracja: 20 sty 2002, 13:08
- Życiówka na 10k: 38:06
- Życiówka w maratonie: 3:07:51
- Lokalizacja: Jasło
Arturro tu na mój gust nie można mówić o 35 km, bo tu z tych opisów wynika, że było odrobinę bardziej katastroficznie. To mi się podoba, tam sukces , uśmiech życiówka, tu znowu kryzys, porażka, ból. Działo się tam działo !!! Gratuluę mimo wszystko wszystkim, bo w przeciwieństwie do mnie stanęli na polu walki!
Stachnie, ładny wynik, tego się nie da ukryć. Byku, powiem krótko, gdyby kózka nie szaalała to by nie maszerowała! Głowa do góry! Grzesiu co TY taki nieśmiały?
Stachnie, ładny wynik, tego się nie da ukryć. Byku, powiem krótko, gdyby kózka nie szaalała to by nie maszerowała! Głowa do góry! Grzesiu co TY taki nieśmiały?
[b][i]Dzień bez biegania
To dzień regenerownia
[/i][/b]
To dzień regenerownia
[/i][/b]
- krzycho
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2397
- Rejestracja: 20 cze 2001, 10:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Nie bedzie żadnych mądrych wniosków, bo nie ma z czego ich wysnuć... Nie zrobiłem niczego nowego - jadłem i piłem to co zawsze, wyspałem się, porządnie sie rozgrzałem, nie pogrzałem (chyba) na maksa od początku. Albo organizm nie był jeszcze gotowy na taki wysiłek, albo trzeba zwalić na pogode. A może i to, i to. Nie wiem i cześć.
Aha - i na pewno to nie była biegunka, marzyłem jak o zbawieniu, żeby mieć jej podstawowy objaw
I to wszystko co mam do powiedzenia w temacie...
(Edited by krzycho at 9:50 am on April 8, 2004)
Aha - i na pewno to nie była biegunka, marzyłem jak o zbawieniu, żeby mieć jej podstawowy objaw

I to wszystko co mam do powiedzenia w temacie...
(Edited by krzycho at 9:50 am on April 8, 2004)
[i]i taaak warrrto żyć[/i]
k
k
- PiotrP
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 638
- Rejestracja: 09 lip 2002, 16:15
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Irlandia lub Pyrzyce, Polska
ja walczylem z bolem brzucha i zawiazanym z nim oslabieniem. ktory trwal od paru dni (cos w diecie), probowalem sie posilkowac lekami. ale one troche odsunely ten bol na dalszy plan, tylko moje nogi jakos stracily sily, no nie mialem endorfin ??
Piotr
- gregoz68
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 466
- Rejestracja: 04 lut 2004, 13:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Nie wiem Arturo co Ci napisać. Bo to wszystko nie ma sensu. Po prostu najprawdopodobniej głupota. A poza tym, zawsze jest inaczej. Już wkrótce chyba jedziemy tym samym pociągiem więc możesz zaczerpnąć dokładniejszych informacji 

gregoz
- PedziWiatr
- Wyga
- Posty: 115
- Rejestracja: 26 wrz 2003, 11:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gliwice
- Kontakt:
Ja odpuściłem na 36km bo od 33-go spadała mi prędkość i już wiedziałem, że nie zmieszczę się w trzech godzinach. Za mało piłem i się doigrałem. Słońce dało mi popalić bo ja jestem zwierz zimnolubny. Ale szybko doszedłem do siebie bo już na mecie
. Trza było nie zapomnieć o zakupie czapeczki i nie żałować sobie picia, które w ogóle to miałem własne.... Dlatego marudze bo zachowałem się jak szczeniak 


Kto dogoni psa? Kto dogoni psa?
Może Ty, może on, może jednak ja!!!
[url]http://www.kcp.prv.pl[/url]
Może Ty, może on, może jednak ja!!!
[url]http://www.kcp.prv.pl[/url]
- ozzy
- Rozgrzewający Się
- Posty: 13
- Rejestracja: 07 kwie 2004, 19:39
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gliwice
- Kontakt:
Za mało piłes dzień wcześniej. Gdybyś wypił piwko czy tez dwa wiecej to zwolniłbyś parę kilometrów wczesniej - jak ja. Choć od kazdej reguły są wyjątki.
[i]Człapać każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej. Ale nie o to chodzi jak co komu wychodzi. Czasami człowiek musi, inaczej się udusi. [/i]
[url]http://www.kcp.prv.pl[/url]
[url]http://www.kcp.prv.pl[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 334
- Rejestracja: 23 lis 2003, 15:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Juz Twoja wypowiedz Krzycho, ze moze organizm nie byl przygotowany, jest bardzo madrym wnioskiem/chyba tego nie zauwazyles, bo piszesz ze nie masz wnioskow/
To wlasnie odpowiadam wszystkim tym ktorzy namawiaja mnie na maraton. Wlasnie to, ze nie czuje sie jeszcze gotowy.
Czesto wspominacie ze bylo za goraco. Ale jak to rozumiec, czy to goraco zaskoczylo Was w trakcie biegu, czy sie ubraliscie za grubo, o co tu chodzi.
Kazig wlasnie wspomina, ze dystans zaczyna sie po 30 km stad moje pytanie o ten 35 km, niech bedzie 30 ty przeciez mam na mysli rzad wielkosci a nie odleglosc wymierzona co do milimetra.
Pedro tez pisze ze ludzie mieli kryzysy i wlasnie dla nas planujacych w przyszlosci maraton opisy tych kryzysow sa bardzo istotne.
Daniel Em wspomina pouczajaca przygode po 30 km.
Arti znow mowi o tym goracu.
Krzycho mowi, ze na 17 km pozbyl sie banana, wiec w jaki sposob jesli potem twierdzisz, ze nie miales ani biegunki, ani wymiotow, ja po prostu chcialem uslyszec czy to ten banan Ci zaszkodzil, no i tez wspominasz o tym goracu.
Czy polewaliscie sie woda, czy to pomagalo czy nie, jak jeszcze mozna walczyc z goracem w trakcie biegu.
Napiszcie co zaczyna sie dziac fizycznie i psychicznie z zawodnikiem po tym ok 35 km z zawodnikiem, ktory przecenil swoje mozliwosci
Z wiekszosci wypowiedzi wynika ze do tego momentu jakos leci a wlasnie ok 30 czy 35 km zaczyna sie dramat, na czym ten dramat polega etc.
Przepraszam Krzycho ale jesli moje pytania Cie mecza to nie musisz przeciez na nie odpowiadac, ja moje pytania, watpliwosci etc. kieruje do Wszystkich.
A z Waszych wczesniejszych wypowiedzi wynika ze wlasnie tegoroczne Debno bylo niezla szkola i dalo zawodnikom niezly wycisk.
(Edited by Arturo 51 at 12:36 pm on April 8, 2004)
To wlasnie odpowiadam wszystkim tym ktorzy namawiaja mnie na maraton. Wlasnie to, ze nie czuje sie jeszcze gotowy.
Czesto wspominacie ze bylo za goraco. Ale jak to rozumiec, czy to goraco zaskoczylo Was w trakcie biegu, czy sie ubraliscie za grubo, o co tu chodzi.
Kazig wlasnie wspomina, ze dystans zaczyna sie po 30 km stad moje pytanie o ten 35 km, niech bedzie 30 ty przeciez mam na mysli rzad wielkosci a nie odleglosc wymierzona co do milimetra.
Pedro tez pisze ze ludzie mieli kryzysy i wlasnie dla nas planujacych w przyszlosci maraton opisy tych kryzysow sa bardzo istotne.
Daniel Em wspomina pouczajaca przygode po 30 km.
Arti znow mowi o tym goracu.
Krzycho mowi, ze na 17 km pozbyl sie banana, wiec w jaki sposob jesli potem twierdzisz, ze nie miales ani biegunki, ani wymiotow, ja po prostu chcialem uslyszec czy to ten banan Ci zaszkodzil, no i tez wspominasz o tym goracu.
Czy polewaliscie sie woda, czy to pomagalo czy nie, jak jeszcze mozna walczyc z goracem w trakcie biegu.
Napiszcie co zaczyna sie dziac fizycznie i psychicznie z zawodnikiem po tym ok 35 km z zawodnikiem, ktory przecenil swoje mozliwosci
Z wiekszosci wypowiedzi wynika ze do tego momentu jakos leci a wlasnie ok 30 czy 35 km zaczyna sie dramat, na czym ten dramat polega etc.
Przepraszam Krzycho ale jesli moje pytania Cie mecza to nie musisz przeciez na nie odpowiadac, ja moje pytania, watpliwosci etc. kieruje do Wszystkich.
A z Waszych wczesniejszych wypowiedzi wynika ze wlasnie tegoroczne Debno bylo niezla szkola i dalo zawodnikom niezly wycisk.
(Edited by Arturo 51 at 12:36 pm on April 8, 2004)
Pozdr. Artur
- gregoz68
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 466
- Rejestracja: 04 lut 2004, 13:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Dobry Jezu! A wystartujże wreszcie! Ukończysz. Nie bój się. Jak sam nie posmakujesz to co ci pisać. Wrocław już niedługo. Skręć po prostu na lewo na dwudziestym pierwszym i tyle.
gregoz
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 297
- Rejestracja: 15 wrz 2003, 10:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Arturo 51, ja już nie mogę sie doczekać swojego drugiego maratonu w życiu - pierwszym był warszawski 14/09/03 i na same jego wspomnienie gęba mi się śmieje, począwszy od przygotowań, jedzenia, picia, spania. No i sam bieg.
Dla mnie najważniejszą rzeczą - oprócz przygotowania fizycznego - jest poznanie swojego organizmu, czyli picie i jedzenie. A dokładniej chodzi o to, ile i jak częto musisz pić, kiedy zacząć pić, co pić, jaki izotonik przygotować, ile dodać witaminy C, a ile glukozy, czy zjeść dwa żele Maxima, czy 3, co zjeść przed maratonem i co jeść w trakcie. To jest masa dylematów, dla mnie wtedy strasznie ważnych.
Jeśli chodzi o picie to miałem swój płyn co pięć km (za dużo objętościowo, więc albo częstowałem albo wyrzucałem) ale przegapiłem pierwsze picie, co mnie wytrąciło trochę z równowagi. Zjadłem trzy kęsy banana i ponad dwa żele, bałem się czekolady, bo mój żołądek domaga się potem opróżnienia.
Rano co prawda zjadłem bułkę Małysza z miodem (zwycięzca i inni zawodowcy rano nie jedli nic - pili sok z cytryną), ale poczułem się głodny około 15 km chyba i się przestraszyłem, ale potem głód minął.
Chyba dobrze i dużo piłem, bo i na codzień piję dużo, więc wiedziałem, że muszę się pilnować (w głowie opowieści o tych, którzy umarli z odwodnienia podczas maratonów). Kryzys mnie złapał na 39 - 40 km. Poczułem, że nie mogę przyspieszyć (choć mijałem ciągle innych) i w głowie zaczęło świtać, że muszę przecież skończyć, że znam trasę, że niedaleko. Z objawów fizycznych: podobno byłem blady jak ściana, a sam nic konkrentego nie czułem, żadnego bólu, zadyszki (oprócz zmęczenia oczywiście), tyle tylko, że nie mogłem biec szybciej.
Ale kiedy zobaczyłem tablicę z 41 kilometrem... nogi się same zerwały.
Aby wypróbować swój organizm, proponuję start na miesiąc, 3 tygodnie przed Maratonem w półmaratonie, jeszcze wcześniej parę startów na 10km, żeby się dowartościować.
Dla mnie najważniejszą rzeczą - oprócz przygotowania fizycznego - jest poznanie swojego organizmu, czyli picie i jedzenie. A dokładniej chodzi o to, ile i jak częto musisz pić, kiedy zacząć pić, co pić, jaki izotonik przygotować, ile dodać witaminy C, a ile glukozy, czy zjeść dwa żele Maxima, czy 3, co zjeść przed maratonem i co jeść w trakcie. To jest masa dylematów, dla mnie wtedy strasznie ważnych.
Jeśli chodzi o picie to miałem swój płyn co pięć km (za dużo objętościowo, więc albo częstowałem albo wyrzucałem) ale przegapiłem pierwsze picie, co mnie wytrąciło trochę z równowagi. Zjadłem trzy kęsy banana i ponad dwa żele, bałem się czekolady, bo mój żołądek domaga się potem opróżnienia.
Rano co prawda zjadłem bułkę Małysza z miodem (zwycięzca i inni zawodowcy rano nie jedli nic - pili sok z cytryną), ale poczułem się głodny około 15 km chyba i się przestraszyłem, ale potem głód minął.
Chyba dobrze i dużo piłem, bo i na codzień piję dużo, więc wiedziałem, że muszę się pilnować (w głowie opowieści o tych, którzy umarli z odwodnienia podczas maratonów). Kryzys mnie złapał na 39 - 40 km. Poczułem, że nie mogę przyspieszyć (choć mijałem ciągle innych) i w głowie zaczęło świtać, że muszę przecież skończyć, że znam trasę, że niedaleko. Z objawów fizycznych: podobno byłem blady jak ściana, a sam nic konkrentego nie czułem, żadnego bólu, zadyszki (oprócz zmęczenia oczywiście), tyle tylko, że nie mogłem biec szybciej.
Ale kiedy zobaczyłem tablicę z 41 kilometrem... nogi się same zerwały.
Aby wypróbować swój organizm, proponuję start na miesiąc, 3 tygodnie przed Maratonem w półmaratonie, jeszcze wcześniej parę startów na 10km, żeby się dowartościować.
Turecki
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 334
- Rejestracja: 23 lis 2003, 15:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Dziekuje, moze masz racje!
Pozdr. Artur
- krzycho
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2397
- Rejestracja: 20 cze 2001, 10:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Artur! Cudze opowieści nie zastąpią ani nie przygotują na to, co będzie na trasie. Trzeba spróbować na własnych kościach. To tak jakbym opisywał abstynentowi jak działa piwo 
I nawet mając kupe doswiadczen po -nastu czy -dziesięciu maratonach nie jesteś w stanie wszystkiego przewidzieć, chyba ze biegnie sie truchtem na zaliczenie. 35 km to tylko mit, ściana dopada na 25, 30, na mecie, wcale - to tylko średnia. Za każdym razem jest inaczej.
Piszesz o cieple. Co z tego, że ubiore sie jak trzeba, jeżeli organizm sie nie zdąży przestawic na działanie w takich temperaturach? I ze dowiem sie o tym w połowie trasy?
Nie ma uniwersalnej recepty na maraton. Jak szukasz porad, to moja jest prosta: Najlepiej sie przekonac na własnych kosciach. Daj sobie spokój ze zbieraniem połówek i pobiegnij całość. Bo dasz rade i na pewno w ogonie nie bedziesz.
(Edited by krzycho at 12:57 pm on April 8, 2004)

I nawet mając kupe doswiadczen po -nastu czy -dziesięciu maratonach nie jesteś w stanie wszystkiego przewidzieć, chyba ze biegnie sie truchtem na zaliczenie. 35 km to tylko mit, ściana dopada na 25, 30, na mecie, wcale - to tylko średnia. Za każdym razem jest inaczej.
Piszesz o cieple. Co z tego, że ubiore sie jak trzeba, jeżeli organizm sie nie zdąży przestawic na działanie w takich temperaturach? I ze dowiem sie o tym w połowie trasy?
Nie ma uniwersalnej recepty na maraton. Jak szukasz porad, to moja jest prosta: Najlepiej sie przekonac na własnych kosciach. Daj sobie spokój ze zbieraniem połówek i pobiegnij całość. Bo dasz rade i na pewno w ogonie nie bedziesz.
(Edited by krzycho at 12:57 pm on April 8, 2004)
[i]i taaak warrrto żyć[/i]
k
k
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 297
- Rejestracja: 15 wrz 2003, 10:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Zgodnie z zasadą Krzycha tracą sens wszelkie rozważania przezentowane na tym forum dot. butów, pulsometrów, kilometrów, odzieży, maści, kontuzji itp. - czyli idźmy na żywioł.
Same przygotowania też są fajne.
Same przygotowania też są fajne.
Turecki