X Imieliński Cross Ekologiczny
- arturro
- Stary Wyga
- Posty: 210
- Rejestracja: 30 kwie 2002, 16:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: slask
no ja również mogę powiedzieć, że imielin zdobyty. pobiegłem fenomenalnie, jak na swoje mozliwości. mój najszybszy bieg w tym roku.
resztę opisał dawidek.
bardzo jestem rad, że miałem okazję spotkać chyba wszystkich forumowiczów, którzy byli w imielinie (zaczynamy się już rozpoznawać, a to znak!)
mareks - dzięki - to było coś. pierwsze kilosy ciągniesz w takim tempie, że zawsze mi się zdaje, że już mnie zagotowałeś.
mam nadzieję, że spotkamy się za tydzień w brennej
resztę opisał dawidek.
bardzo jestem rad, że miałem okazję spotkać chyba wszystkich forumowiczów, którzy byli w imielinie (zaczynamy się już rozpoznawać, a to znak!)
mareks - dzięki - to było coś. pierwsze kilosy ciągniesz w takim tempie, że zawsze mi się zdaje, że już mnie zagotowałeś.
mam nadzieję, że spotkamy się za tydzień w brennej
pozdrawiam
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1475
- Rejestracja: 09 mar 2003, 21:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Katowice
I ja biegłem, super! Organizacja, trasa, obstawa i pogoda po prostu wspaniałe!
Pirwsze 10 km trzymaliśmy się razem z Arturrem, niestety na połówce trochę się przestraszyłem tętna bo było 180 (max jaki wyciągam to 184) i tak Artur poszedł do przodu, ja bałem się pozostałego dystansu i mojego kolana.
Ale ale , gdzieś na 11 km doszedł mnie gość z grupy niepełnosprawnych (bo w takiej startowałem) no i zacząłem się ścigać! Walka trwała do mety! Było wprost fantastycznie, wprost nie wiem skąd miałem tyle sił. Pomagała mi myśl że na mecie są dzieciaki i jak wspaniale by było gdyby tak tatuś na pudle..., tym bardziej że pierwsza połowa trasy to była wlaśnie walka w grupie i ktoś tam krzyczał że jestem na początku. Ocho! dopadamy jeszcze jednego zawodnika z grupy! Gość idzie, ale podrywa się do biegu. Potem była burza i 15, 16, 17, kurde dopiero 18, muszę muszę, a za plecami wciąż słyszę szybkie kroki. Chyba przyśpieszam, jest stadion i dzieciaki! Biegną ze mną! To mi dodaje trochę sił bo już padam, nie mam siły zeby finiszować. Jest! Meta! Czas: 1:26:15!! pierwszy w grupie!
Dzięki Artur że podnosisz mnie z ziemi. Próbuje trochę potruchtać i tu okropny ból w nodze, no cóż rany odniosłem.
Dzięki Bartek za nazwę maści - pomogło.
Dzięki wszystkim forumowiczom za uśmiech i rozmowy.
A teraz łyżka dziegciu:
na parkingu spotykam zawodnika z którym scigaliśmy się na trasie - dziękujemy sobie wzajemnie, gość mówi że dzieki temu ma 3 miejsce w grupie! Jest szczęśliwy. Fajnie! Ale podczas dekoracji pierwsze miejsce zajmuje zawodnik o kulach (zdaje się Szczepinik) reszta zostaje zepchnięta o jedno miejsce w dół! I nie chodzi mi tutaj o Tytana, który przebył 20km o kulach - sam mu serdecznie gratulowałem i podziwiam go, ani o moje miejsce, ale o zawodnika, który spadł z pudła - panowie! można było to załatwić na wiele różnych sposobów! Honorowe I miejsce itd... A tak - nie wiem czy w przyszłym roku wystartuje w grupie niepełnosprawnych - na cholere mi taka farsa?
To że nie było koperty, mnie to nie zabolało, ale innych widziałem że tak, chociaż przyznam się że po cichu i ja na to liczyłem.
No nic bieg naprawdę fajny, planuje już na przyszły rok, chociaż...
Pirwsze 10 km trzymaliśmy się razem z Arturrem, niestety na połówce trochę się przestraszyłem tętna bo było 180 (max jaki wyciągam to 184) i tak Artur poszedł do przodu, ja bałem się pozostałego dystansu i mojego kolana.
Ale ale , gdzieś na 11 km doszedł mnie gość z grupy niepełnosprawnych (bo w takiej startowałem) no i zacząłem się ścigać! Walka trwała do mety! Było wprost fantastycznie, wprost nie wiem skąd miałem tyle sił. Pomagała mi myśl że na mecie są dzieciaki i jak wspaniale by było gdyby tak tatuś na pudle..., tym bardziej że pierwsza połowa trasy to była wlaśnie walka w grupie i ktoś tam krzyczał że jestem na początku. Ocho! dopadamy jeszcze jednego zawodnika z grupy! Gość idzie, ale podrywa się do biegu. Potem była burza i 15, 16, 17, kurde dopiero 18, muszę muszę, a za plecami wciąż słyszę szybkie kroki. Chyba przyśpieszam, jest stadion i dzieciaki! Biegną ze mną! To mi dodaje trochę sił bo już padam, nie mam siły zeby finiszować. Jest! Meta! Czas: 1:26:15!! pierwszy w grupie!
Dzięki Artur że podnosisz mnie z ziemi. Próbuje trochę potruchtać i tu okropny ból w nodze, no cóż rany odniosłem.
Dzięki Bartek za nazwę maści - pomogło.
Dzięki wszystkim forumowiczom za uśmiech i rozmowy.
A teraz łyżka dziegciu:
na parkingu spotykam zawodnika z którym scigaliśmy się na trasie - dziękujemy sobie wzajemnie, gość mówi że dzieki temu ma 3 miejsce w grupie! Jest szczęśliwy. Fajnie! Ale podczas dekoracji pierwsze miejsce zajmuje zawodnik o kulach (zdaje się Szczepinik) reszta zostaje zepchnięta o jedno miejsce w dół! I nie chodzi mi tutaj o Tytana, który przebył 20km o kulach - sam mu serdecznie gratulowałem i podziwiam go, ani o moje miejsce, ale o zawodnika, który spadł z pudła - panowie! można było to załatwić na wiele różnych sposobów! Honorowe I miejsce itd... A tak - nie wiem czy w przyszłym roku wystartuje w grupie niepełnosprawnych - na cholere mi taka farsa?
To że nie było koperty, mnie to nie zabolało, ale innych widziałem że tak, chociaż przyznam się że po cichu i ja na to liczyłem.
No nic bieg naprawdę fajny, planuje już na przyszły rok, chociaż...
- Bartek Sz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1114
- Rejestracja: 19 cze 2001, 01:07
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Polska, Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza
Po raz pierwszy startowałem w Imielinie przy temperaturze nie przekraczającej 25C
Zawsze była tam totalna "patelnia". Do tego jeszcze to oberwanie chmury
Dodało mi skrzydeł na ostatnich kilometrach.
Taki bieg na długo zapada w pamięci. Było naprawdę fajnie.
Pozdrawiam


Taki bieg na długo zapada w pamięci. Było naprawdę fajnie.
Pozdrawiam
W biegu weszło w biegu wyjdzie :-)
- lukasz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 256
- Rejestracja: 14 lis 2001, 12:30
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Katowice Tysiąclecie
Pierwszy start w Imielinie, pierwszy raz na 20 km. Super impreza, bardzo fajna trasa, pogoda idealna - bałem się upału i już od 13 km mogłem biec w deszczu. Trochę dał mi się we znaki boczny wiatr przy zbiorniku - numer startowy miał ochotę odlecieć, musiałem troche z nim walczyć. Czas około 1:39:00
Czekam na oficjalne wyniki
Pozdrawiam
Czekam na oficjalne wyniki
Pozdrawiam
łukasz