łowca pisze:Jako mieszkaniec Warszawy powiem Ci, że z punktu widzenia mieszkańca informacja o maratonie jest żadna. Beznadziejna.
I to jest moim zdaniem jeden z głównych problemów przy organizacji dużych biegów masowych w stolicy. Co z tego, że organizator wyśle odpowiednie informacje do ZTM i służb zabezpieczających, skoro jedni i drudzy mają to w dupie bo "i tak będzie na biegaczy".
Gdyby polityka informacyjna dotycząca biegów masowych i przede wszystkim współpraca z przedsiębiorstwem komunikacji miejskiej i policją była bardziej rzetelna, to wydaje mi się że można by było znacznie zmniejszyć grono niezadowolonych (oczywiście nie zupełnie zlikwidować - to jest niewykonalne).
Poza tym jeśli chodzi o samą Warszawę to wydaje mi się, że ilość dużych imprez jest stanowczo za duża. 2 maratony, 2 połówki, kilka dyszek i piątek, większość regularnie blokujących te same dzielnice. Wystarczyłby jeden maraton i jedna połówka, albo nawet jedna duża impreza podczas której rozegrane zostałyby oba biegi (tak jak ma to miejsce np. w Amsterdamie czy Wiedniu) i do tego ewentualnie jakieś 2-3 okolicznościowe krótsze biegi typu Bieg Niepodległości czy Powstania Warszawskiego organizowane przez WOSiR. A tak mamy MW, PMW, Orlen, Praski, Run Warsaw, kilka krótszych mniejszych biegów + masę innych imprez typu night skating na rolkach czy masa krytyczna, dlatego moim zdaniem trudno dziwić się kierowcom, że się irytują, bo momentami nie da się nadążyć za wszystkimi wydarzeniami, które utrudniają normalny ruch w mieście.
Ostatnio "blokowałem" z kilkoma tysiącami innych biegaczy Poznań i wydaje mi się, że tam dużo lepiej było to wszystko zorganizowane. W pojazdach komunikacji miejskiej były informacje o maratonie i objazdach (w Warszawie się z czymś takim nie spotkałem), informacje te wyświetlały się też na elektronicznych tablicach z rozkładem jazdy i wywieszone były na przystankach, a na ulicach które krzyżowały się z trasą maratonu samochody były przepuszczane gdy tylko między biegnącymi stworzyła się większa "wyrwa". Nawet rodzice, którzy byli w Poznaniu pierwszy raz od kilkudziesięciu lat nie mieli problemu z poruszaniem się po trasie maratonu.
No i, co moim zdaniem najważniejsze, szanujmy się nawzajem. Bo tego momentami chyba najbardziej nam brakuje.