Maraton w Santiago de chile a aklimatyzacja ?

Informacje o nowych biegach, wrażenia, przemyślenia, poszukiwanie towarzystwa i inne startowe duperele.
Awatar użytkownika
mihumor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6204
Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
Życiówka na 10k: 36:47
Życiówka w maratonie: 2:48:13
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

To było klasyczne włóczenie się po krainie z planem zaliczenia kilku miejsc po drodze, wszystko łapaliśmy na miejscu według rozwoju sytuacji i pogody bo trudno jechać np pod Cerro Torre i go nie zobaczyć ze względu na napięty plan czy rozkłady jazdy autobusów. Chile i Argentyna to kraje dobrze rozwinięte, wszystko tam dobrze działa i podróżowanie jest łatwe i w miare wygodne, wszystko da się zrobić z dnia na dzień. A jak nie to mają dobrą kuchnię i dobre wino a i w każdym miejscu znajdzie się dodatkowe atrakcje by aktywnie przeczekać.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce

Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
PKO
eliasz79
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 27
Rejestracja: 24 wrz 2014, 14:49
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Oo, to jest styl podrózowania jaki ja lubie najbardziej, czyli wczesniej robiony jest ogólny plan, miejsca które chce sie zobaczyc, natomiast generalnie podczas wyjazdu panuje pełna elastyczność i plan mozna dowolnie zmieniac w zależności od okolicznosci przyrody i innych czynników.
Pozdrawiam ! Jeszcze sie odezwe :-)
eliasz79
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 27
Rejestracja: 24 wrz 2014, 14:49
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

A tak w ogole, to jak dlugo tam byles ? Ja wybieram sie na 3 tyg.
Awatar użytkownika
mihumor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6204
Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
Życiówka na 10k: 36:47
Życiówka w maratonie: 2:48:13
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

4 tygodnie
Najszybsza kupa złomu w galaktyce

Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
eliasz79
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 27
Rejestracja: 24 wrz 2014, 14:49
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Czołem !
Czas zapier.... wiec zostało mi "tylko" 2 miesiące do wyjazdu. Wznawiam własnie treningi po dość długiej przerwie związanej z chorobą i czuję znaczny odpływ sił, no ale nie mozna sie poddawać, byle do przodu ! Mam juz plan wyjazdu dopracowany w 80% i zapowiada sie świetnie. Bilet tez juz klepnąłem. No i ucze sie hiszpanskiego raz w tygodniu 1,5h. Jezyk jest przepiekny i niezależnie od wyjazdu, chce nauke kontynuować, aby kiedys swobodnie sie w tym jezyku porozumiewac.
Niech moc bedzie z nami !
Pzdr !
eliasz79
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 27
Rejestracja: 24 wrz 2014, 14:49
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Mihumor, piszesz, że z El Calafate pojechaliście bezpośrednio do Bariloche. Wg moich danych to 1850 km, Wy pokonaliscie te trase wciagu doby i to z długimi przesiadkami. Nieźle ! Mam pytanie: nie mieliscie dylematu miedzy drogą na pólnoc biegnącą przez Argentyne do Bariloche, a drogą Carretera Austral biegnącą równiez na północ do Los Lagos, ale przez Chile ?
Hm, wszystko sobie sprawdzam, przeliczam, i wychodzi mi ze z Ushuaia bede miał 13 dni na dotarcie do Santiago, to ok 3500 km. Po drodze liczne przystanki. Mam nadzieje, ze nie bede musiał rezygnować ze zbyt wielu rzeczy... Wasz wynik 1850 km wciagu doby brzmi optymistycznie :-)
Awatar użytkownika
mihumor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6204
Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
Życiówka na 10k: 36:47
Życiówka w maratonie: 2:48:13
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Droga z Calafate na północ to szutrówka, autobusy jeżdżą po niej bardzo wolno i niestety nie codziennie, do tego wtedy nie było kursów do Barilloche, trzeba by jechać na raty i to by trwało dłużej oraz wiązało się z czekaniem po drodze czasem po kilka dni. My pojechaliśmy do Rio Gallegos (3-4 godz), tam była szybka przesiadka i autobus do Comodorro Rivadavia (cała noc), tam długa przesiadka i znów nocka w autobusie do Barilloche - wiec to nieco więcej niż doba ale cały dzień siedzieliśmy w CR. Coś tam latało z Calafate do Bariloche ale też nie codziennie. Co do drogi przez Chile to wtedy nie bardzo to chodziło, tam w Patagonii prawie wszystkie te drogi to szutrówki, my byliśmy końcem ich zimy wiec jazda szutrówkami po górach była wątpliwa. Droga z Barilloche do Los Lagos to też w dużej mierze była szutrówka. Ja byłem tam 12 lat temu, coś się mogło pozmieniać ale raczej nie za wiele bo to tereny bardzo słabo zaludnione a odległości ogromne.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce

Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Awatar użytkownika
LDeska
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 764
Rejestracja: 25 wrz 2011, 23:03
Życiówka na 10k: 39:20
Życiówka w maratonie: 3:03:03
Lokalizacja: Nowa Iwiczna
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Co do aklimatyzacji to miałem podobny problem - biegłem w ostatnią niedzielę maraton w Los Angeles. Przyleciałem w czwartek - różnica czasu jest 8 godzin. Temperatura też zupełnie inna - u nas chłodno a w LA 33 stopnie. Ja nie odczułem źle tej różnicy czasu - trochę się zdrzemnąłem w samolocie, potem wytrzymałem do 22:00 i poszedłem spać - budziłem się jak pisze mihumor bardzo wcześnie - około 6:00 albo i wcześniej ale właśnie z racji tego że maraton się biega wcześnie to nie było to problemem, nawet fajne to było. Potem zmiana czasu w drugą stronę też jakoś dobrze przeszła, chociaż z tego co wiem większość osób lepiej znosi zmiany czasu przy locie na zachód (gdy się odejmuje czas) bo wtedy wystarczy raz się przemęczyć i rano jest się wyspanym. W drugą stronę gorzej bo trudno jest zasnąć wcześniej.
Trochę więcej opisałem we wpisie o maratonie LA - może coś się przyda bo chyba różnica czasu i klimat podobny: http://www.leszekbiega.pl/2015/03/los-angeles-marathon.html
Leszek Deska
www.leszekbiega.pl - blog biegowy
5km: 18:55 10km: 39:20 -=- Półmaraton: 1:26:35 -=- Maraton: 3:03:03
eliasz79
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 27
Rejestracja: 24 wrz 2014, 14:49
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

LDeska, przeczytałem własnie Twoj wpis od deski do deski :-) Gratulacje !!!
Wylądowałes w LA w czwartek i w niedziele maraton, to dokładnie tak jak bedzie u mnie. Do tego piszesz, że byłeś na granicy choroby, ja tez od jakiegos czasu mam kłopoty z zatokami, ale w konsultacji z lekarzem postanowiłem pomimo tego realizować plan i nie zwracac na to uwagi. No pain no gain ;-)
To bedzie mój pierwszy maraton, wiec włącznie z dystansem wszystko bedzie dla mnie nowe.


Mihumor, przemyslałem wszystko raz jeszcze i odnosze nieodparte wrazenie, że przemierzenie 3500 km w 13 dni jest rzeczą wątpliwą, tzn. oczywiście da sie to zrobic, ale najprawdopodobniej odbedzie sie to kosztem wielu rzeczy które chce po drodze zwiedzic :-( Wiec najprawdopodobniej zrobie to inaczej, tzn. po wylądowaniu w Ushuaia, przemierze Ziemie Ognistą zwiedzając po drodze rzeczy które mnie interesują i w ten sposób dotre do okolic El Calafate, tam zobacze Perito Moreno, Fitz Roy, Cerro Torre, a potem pojade do Torres del Pain. Zakładam ze to wszystko powyzej zmiesci sie w ok 1500 km. Nastepnie wsiądę w samolot w Punta Arenas i polece do Puerto Montt w Araukanii. Są szybciutkie połączenia stamtąd. I pobede troche w tym rejonie, czyli Los Lagos, Pucon. Nastepnie pojade do Santiago. Na te chwile ten plan wydaje mi sie najlepszy, aczkolwiek co wydarzy sie na miejscu, tego jeszcze nikt nie wie ;-)
Mihumor, pamietasz moze ile zajął Wam przejazd z Punta Arenas do Torres del Pain ?
Awatar użytkownika
mihumor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6204
Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
Życiówka na 10k: 36:47
Życiówka w maratonie: 2:48:13
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

My najpierw jechaliśmy z Punto Arenas do Natales, nie pamiętam ile to jazdy ale chyba nie za wiele (3 godz?), dopiero z Natales pod Torresy (5 godz chyba), no i później do Natales i stąd do Calafate. Chyba z P.Arenas nic bezpośrednio nie jeździło pod Torresy a autobusy z Natales jadą wcześniej rano, wiec łapaliśmy tam nocleg. Generalnie twój pomysł jest całkiem dobry, jazda autobusami przez Patagonię na północ trwa bardzo długo. Samo Bariiloche i przejazd przez Andy są super ale trudno jest wszystko to zaliczyć. My nie byliśmy na Ziemi Ognistej więc zdążyliśmy bo i czasu było więcej.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce

Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Awatar użytkownika
LDeska
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 764
Rejestracja: 25 wrz 2011, 23:03
Życiówka na 10k: 39:20
Życiówka w maratonie: 3:03:03
Lokalizacja: Nowa Iwiczna
Kontakt:

Nieprzeczytany post

No to życzę powodzenia i uważaj tylko na zdrowie bo maraton bardzo obciąża organizm i małe problemy zdrowotne mogą po maratonie rozkwitnąć :) U mnie po maratonie kaszel zaczął się na dobre i dopiero dzisiaj (w sobotę) jest już prawie dobrze. Za kilka dni powinienem być już całkiem zdrowy. Miłego zwiedzania!
Leszek Deska
www.leszekbiega.pl - blog biegowy
5km: 18:55 10km: 39:20 -=- Półmaraton: 1:26:35 -=- Maraton: 3:03:03
eliasz79
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 27
Rejestracja: 24 wrz 2014, 14:49
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Dzieki Panowie za zaangazowanie w temat ! Po powrocie dam znac jak bylo, no chyba ze jeszcze przed bede szukal rady to sie odezwe :-)
eliasz79
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 27
Rejestracja: 24 wrz 2014, 14:49
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Powiedzcie mi Panowie jedna rzecz bo chodzi mi ona po glowie od dlugiego czasu: jesli maraton jest o godz. 7 rano, to kiedy jest lepiej zjesc posilek, o 4-5 rano ? Czy tuz przed snem ?
Awatar użytkownika
mihumor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6204
Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
Życiówka na 10k: 36:47
Życiówka w maratonie: 2:48:13
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Nie je się wieczorem, trzeba zjeść dosyć obwity węglowodanowy posiłek popołudniu, dobrze się też nawadniać od rana do popołudnia ale już ne wieczorem (by w nocy nie latać do klopa), rano trzeba opróżnić kiszki, do tego znowu zjeść posiłek wcześniej niż 2 godziny przed startem (bułka z dżemem lub miodem np), też dobrze się nawodnić - np na 3 godz przed startem zacząć pić i skończyć 2 godz przed, wlać w siebie powoli (pić przez godzinę) ok 0,75l płynu, później trzeba to zdążyć odlać i gotowe.
Na biegu pij na każdym punkcie, nie ważne, ze się nie chce, jak będzie ciepło (nawet nie gorąco) lej wodę na siebie na każdym punkcie (kubek w siebie kubek na siebie) - jedz coś czasem w tracie (np żele albo co tam dają na punktach), ja jem na 10-20 i 30 tym km. Tyle.
W Chile i Argentynie nieźle można zjeść, no i wino tanio i bardzo dzień dobry :spoczko:
Najszybsza kupa złomu w galaktyce

Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
eliasz79
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 27
Rejestracja: 24 wrz 2014, 14:49
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Wielkie dzieki !!! Czyli wstajemy w srodku nocy i micha :-) Tak tez obstawialem. Nie przejmujemy sie ze odbywa sie to kosztem snu. Z drugiej strony tak mysle ze sen w przeddzien maratonu moze bywac watpliwy... Od wielu lat na sniadanie jem ziarna zbóż (platki pszenne, zytnie, owsiane, orzechy, rodzynki itd). Sa to weglowodany zlozone, uwalniaja energie wolniej i jako posilek przed treningowy (2-3h przed biegiem) mysle ze jest dobry. Do tego 15 min przed dlugim wybieganiem strzelam sobie zelik i kolejne co 10-12 km. Czasem wrzucam tez banany na godzine przed. Dorzucam jeszcze Bcaa przed i po biegu. Kiedys nie zwracalem wiekszej uwagi na nawadnianie przed dluzszym biegiem, ale od jakiegos czasu staram sie o tym pamietac, choc rowniez zawsze to robie do samego polozenia sie spac i potem zapierd.... do kibla po kilka razy w srodku nocy :-)
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ