bczupa pisze:Von_Igel pisze:Ale moim zdaniem doczołganie sie od mety w czasie 5 albo 6 godzin to nie jest ukończenie.
[..]
W sumie tyle na początek - jakaś dyskusja może w temacie?
rozstrój żołądka przed startem, dylemat biec czy nie biec, po 20 km desperackie szukanie toi-toia i w sumie 4 w nim wizyty. 5:11:52 na mecie i niesamowita radość że się nie poddałem i ukończyłem, fakt - niemal pół godziny gorzej niż dwa tygodnie wcześniej w Warszawie i niezrealizowane plany na zrobienie nowej "życiówki"
Uważam że każdy kto ukończy maraton w zakładanym limicie czasowym zasługuje na brawa - wracając już na tramwaj ok 15:15 dopingowałem jeszcze panią która wciąż biegła w stronę mety ... samotnie.
Jak chcesz to apeluj do organizatorów o organizowanie maratonów z limitem czasowym trasy 3h - będziesz miał wtedy "zawodowe" imprezy a nie "żenadę" - jak usłyszałem od pana z kierującego ruchem ...
To nie jest fair... ale oczywiście masz prawo do swojego zdania. Ja pobiegłem w czasie 5:13:01 (zakładany był 5:15, ani razu nie szedłem, cały czas równe tempo, ani razu poniżej 8min/km, ani razu więcej niż 6:45/km) i uważam, że maraton PRZEBIEGŁEM. Trenuję dopiero od kwietnia, nigdy wcześniej dużo nie biegałem (ale dużo się ruszałem, co chwile jakiś sport) i uważam to za duży sukces:) Co prawda po 5km byłem przedostatni (serio, wiara mówiła, że spoko, za rok dam radę przebiec lol), ale od 20km co 1km mijałem z 15 osób, które już szły bo sobie za wysokie tempo od początku narzuciły:)
Założenie było takie, żeby zobaczyć jak to jest i czy dam radę:) Dałem radę i jestem z siebie zadowolony..musisz wziąć pod uwagę, że nie wszyscy biegną po konkretny (vide 3h) wynik a samo przebiegnięcie takiego dystansu to już zwycięstwo:) Można byłoby to przenieść na inne sporty..w ogóle, po co na amatorskim poziomie uprawiać cokolwiek? Bez sensu...
I jak jakaś wiara uważa, że to żenada to niech przestaną wpieprzać czipsy i cole i się ruszą i zobaczymy za rok jacy są fajni:)
Toi-toie - rzeczywiście za mało na początku, ja dopiero gdzieś na Dębinie poszedłem w krzaki... ale po 15km, jak dla mnie, już chyba nie są potrzebne.. chociaż na Warszawskiej też ludzie mieli potrzeby:)
Natomiast..nie było to przyjemne, do 20km spoko, potem już się męczyłem, więc chyba na razie się przerzucę na półmaratony bo tutaj w tej chwili widzę potencjał a maratony to tak tylko max raz w roku:)
Co do samej trasy, to szkoda, że biegła przez Dymka.. mało ludzi było i tak jakoś..biegłem i miałem wrażenie, że w ogóle nikt się nie przejmuje tym maratonem..i te podbiegi po 30km...normalnie, projektanta trasy chyba walnę:) Ale i tak biegłem non-stop.
I na końcu.. wiem, że życie nie jest fair ale osoba, która zmarła.. jest tyle ludzi, którzy w ogóle nie szanują swojego zdrowia.. masakra, robi niesamowite wrażenie i chyba jeszcze długo będę miał przed oczyma widok, jak robią na nim CPR. A potem jedzie karetka i nawet nie na sygnale...
PS: Mam astmę, jeżeli ktoś twierdzi, że nie można biegać z astmą.

Można:) I od kwietnia do października wszystkie parametry na spirometrii poprawiły mi się o 8-10%.
Edit: Von_Igel: zgodzę się natomiast, że 5h maraton to trochę 'męczenie buły'... ale jak już zaznaczyłem powyżej, nie o to czasem chodzi:)