ja już po 10km w Skawinie...
od wczoraj robiłem wszystko żeby nie udało mi się tam zrobić wymarzonej życiówki poniżej 50 minut.. ale mimo wszystko - Nie udało się
życiówka jest i to całkiem dobra - 48:35 zaraz wklepię do kalkulatora ... ale wygląda na to że to najlepszy wynik jeśli chodzi o moje VDOT
... ogólnie tylu głupot przed startem jeszcze nie zrobiłem nigdy ale jakoś i tak udało się to dobrze przebiec. - poczynając od tego że jednak wczorajszy trening po lesie (górki) czułem dzisiaj po przebudzeniu - czyli jednak górki dały się we znaki i mogłem go sobie darować, przez głupi fakt że wczoraj nie udało mi się w "wiejskim sklepie" kupić chleba... więc śniadanie było improwizowane (na szczęście udało się go przetrwać bez sensacji) , kończąc na tym - że chyba wrzucając zegarek do torby - musiał mi się włączyć... i zanim dojechałem na start baterie były już wyczerpane... a ja nie wziąłem sobie nawet stopera poza garminem :/
na szczęście - siostra z mężem przyjeżdżali też na bieg... i siostra przywiozła "dzyndzek" do garmina i naładawałem go w samochodzie przed samym startem... bo bez zegarka to normalnie jak bez ręki
w każdym razie w końcu wszystkie głupoty zostały mi "wybaczone" i dobrze że to była tylko dycha... bo jak by był maraton to pewnie mogło by to się poważnie odbić na wyniku
---
biegło się fajnie - chmurki były... wiał trochę porywisty wiatr momentami ale głównie od boku... - w drodze powrotnej było mi już gorąco jednak było te co najmniej dwadzieścia kilka stopni ale za to nie paliło słońce.
Bardzo fajnie był zorganizowany punkt z wodą (po pierwsze fajnie że w ogóle był) - był na nawrocie - po obu stronach... - tak że akurat można było zrobić krok marszu przy pachołku i tam wziąć łyka nie tracąc czasu - ale picie w biegu muszę jeszcze poćwiczyć
W ogóle bardzo fajny bieg - scena grała kapela.. biegi dla dzieci, biegi dla maruderów (2000 metrów dla "mniej zaawansowanych"), jakieś tam ze 2 -3 stoiska.. których niestety nie miałem czasu pooglądać przed biegiem - bo martwiłem się zegarkiem
Trochę nie podpatrzyli jak się organizuje depozyt wydawali jakieś niepotrzebne dodatkowe karteczki z numerami - zamiast zanotować nr startowy tak jak to zazwyczaj robią - do tego im się potem wszystko tam trochę pomieszało - ale chyba nic nie zginęło a to najważniejsze więc w sumie spoko.
A tak poza tym to pozwolę sobie tego posta "Scrosspostować" z wątkiem o biegu skawińskim
Smaczna grochówa - dużo łakoci w pakiecie startowym - i atestowana trasa - wszystko za 15PLN (a jeszcze koszulka bawełniana - z nadrukiem) - ogólnie świetna cena i bardzo dobra impreza nie tylko dla biegaczy ale i na "piknik" tym bardziej że 10km to znacznie bardziej widowiskowy dystans niż Maraton dajmy na to

w końcu nawet maruderzy się mieszczą 35-40 minut za "elitą" a nie jak na maratonach po 3,5h
