O "herosach" i sportowcach
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3390
- Rejestracja: 19 cze 2001, 09:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa/Kabaty
Czy ukończenie maratonu jest osiągnięciem?
Wiem, ze temat jest kontrowersyjny.
Według mnie liczy się wkład pracy i poświęcenie. Jeśli pokrzywdzony przez los, poruszający się o kulach człowiek lub po prostu chory wkłada w przygotowanie do maratonu setki godzin walki z niedoskonałością własnego ciała i kończy maraton to jest wielkim sportowcem niezależnie od czasu jaki osiągnie.
Ale jeśli zdrowy człowiek nie ma dostatecznie dużo samozaparcia, motywacji i kontroli żeby przygotować się rzetelnie do maratonu i ciągle mu coś nie wychodzi, bo jedzenie, telewizja, ciepłe mieszkanko wygrywają, a potem nieprzygotowany „umiera” na 20km i kończy maraton w takim samym czasie to dla mnie jest po prostu nieprzygotowanym „biegaczyną” i jego wynik nie zasługuje na uznanie. Jeśli w środowisku, w jakim żyje jest herosem bo UKOŃCZYŁ MARATON to mnie to śmieszy.
Ciekaw jestem waszego zdania.
Wiem, ze temat jest kontrowersyjny.
Według mnie liczy się wkład pracy i poświęcenie. Jeśli pokrzywdzony przez los, poruszający się o kulach człowiek lub po prostu chory wkłada w przygotowanie do maratonu setki godzin walki z niedoskonałością własnego ciała i kończy maraton to jest wielkim sportowcem niezależnie od czasu jaki osiągnie.
Ale jeśli zdrowy człowiek nie ma dostatecznie dużo samozaparcia, motywacji i kontroli żeby przygotować się rzetelnie do maratonu i ciągle mu coś nie wychodzi, bo jedzenie, telewizja, ciepłe mieszkanko wygrywają, a potem nieprzygotowany „umiera” na 20km i kończy maraton w takim samym czasie to dla mnie jest po prostu nieprzygotowanym „biegaczyną” i jego wynik nie zasługuje na uznanie. Jeśli w środowisku, w jakim żyje jest herosem bo UKOŃCZYŁ MARATON to mnie to śmieszy.
Ciekaw jestem waszego zdania.
ENTRE.PL Team
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 426
- Rejestracja: 10 lis 2003, 18:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Częstochowa
Heros to duże słowo. Maraton może ukoniczyc ten co trenował i ten co się obijał. Wszystko zależy od czasu jaki osiągnie na mecie.
[b]"Kto się ośmieli, wygrywa"[/b]
- wojtek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 10535
- Rejestracja: 19 cze 2001, 04:38
- Życiówka na 10k: 30:59
- Życiówka w maratonie: 2:18
- Lokalizacja: lokalna
- Kontakt:
Kiedys Ironmana konczyli nieliczni i ich osiagniecie bylo na granicy szalenstwa i ludzkich mozliwosci . A teraz juz nie tak bardzo . Podobnie z maratonami .
Articles in English:
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
- Murat
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 424
- Rejestracja: 18 paź 2003, 18:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lubin
Moim zdaniem rozpatrywanie tego,czy ukończenie maratonu jest "wyczynem" zależy od wkładu pracy na treningach i założonego czasu na mecie.
Ja sobie przyjąłem,że w moim wieku /36/,po 6 miesiacach przygotowań /bez żadnej przeszłości biegowej/ zdrowy facet powinien zameldowac sie na mecie poniżej 4 h.
Na szczęście udało się !
Myślę,że przy okazji maratonu warto sobie postawić chociaż trochę ambitny cel,żeby nie umęczyć się na jakiś marny rezultat.
Trzeba po prostu wykazać trochę uczciwosci w stosunku do siebie.
A jak młody ,zdrowy facet szpanuje w swoim środowisku,że ukończył maraton /w czasie np. 5:50/to jest po prostu żałosny...
Ja sobie przyjąłem,że w moim wieku /36/,po 6 miesiacach przygotowań /bez żadnej przeszłości biegowej/ zdrowy facet powinien zameldowac sie na mecie poniżej 4 h.
Na szczęście udało się !

Myślę,że przy okazji maratonu warto sobie postawić chociaż trochę ambitny cel,żeby nie umęczyć się na jakiś marny rezultat.
Trzeba po prostu wykazać trochę uczciwosci w stosunku do siebie.
A jak młody ,zdrowy facet szpanuje w swoim środowisku,że ukończył maraton /w czasie np. 5:50/to jest po prostu żałosny...

-
- Stary Wyga
- Posty: 226
- Rejestracja: 06 gru 2003, 15:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Słupsk
Hehe, a co powiecie na człowieka, który bez specjalnych przygotowań przebiegnie w 2:30. Nie wiem czy są tacy maratończycy, ale byli tacy kolarze. Chociażby Anquetil - pięciokrotny zwycięzca TdF, z tego co widziałem o jego wyczynach, kiepsko się odżywiał, trenował nieregularnie, potrafił wygrać dwa wyścigi jednoetapowe w ciągu jednej doby. Są jednak ludzie o genialnych predyspozycjach i takim wystarcza wielokrotnie mniej treningu niż przeciętnym śmiertelnikom.
A jeśli chodzi o czas maratonu 5:50, hm, ja w takim czasie mogę spokojnie przejść i na pewno nie ma się czym chwalić.
A jeśli chodzi o czas maratonu 5:50, hm, ja w takim czasie mogę spokojnie przejść i na pewno nie ma się czym chwalić.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1865
- Rejestracja: 18 cze 2001, 18:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdynia
- Kontakt:
Paweł podejmuje ten temat już po raz nie wiem który, więc chyba ta kwestia go mocno dręczy. Mi wydaje się oczywiste, że aby ocenić start jakiejś osoby w maratonie trzeba wiedzieć dużo więcej niż tylko to, że ktoś pokonał trasę. Czas i miejsce, ale także jakieś istotniejsze uwarunkowania - np. stan zdrowia.
Czy samo ukończenie jest powodem do chwały? Wydaje mi się, że właśnie te dodatkowe okoliczności ustawiają każdego maratończyka na odpowiednim stopniu w hierarchii. Każdy ma swoje miejsce w komunikacie z zawodów. Można sobie próbować wyobrazić taką wszechstronną - idealną klasyfikację końcową /nie wedle miejsca, ale jakości występu/, która uwzględni wszystkie okoliczności. Może od któregoś miejsca w tej hierarchii występ możnaby oceniać jako żałosny. Ale przecież na ogół tych okoliczności nie znamy. Ja myślę, że taką ocenę możemy formułować jedynie w stosunku do własnego startu, bo tylko wtedy wiemy co i jak.
Czy samo ukończenie jest powodem do chwały? Wydaje mi się, że właśnie te dodatkowe okoliczności ustawiają każdego maratończyka na odpowiednim stopniu w hierarchii. Każdy ma swoje miejsce w komunikacie z zawodów. Można sobie próbować wyobrazić taką wszechstronną - idealną klasyfikację końcową /nie wedle miejsca, ale jakości występu/, która uwzględni wszystkie okoliczności. Może od któregoś miejsca w tej hierarchii występ możnaby oceniać jako żałosny. Ale przecież na ogół tych okoliczności nie znamy. Ja myślę, że taką ocenę możemy formułować jedynie w stosunku do własnego startu, bo tylko wtedy wiemy co i jak.
biegowa recydywa
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3390
- Rejestracja: 19 cze 2001, 09:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa/Kabaty
to prawda, że temat tutaj powraca znowu za moją sprawą. Ale tym razem w innym kontekście. Postaram się to niedługo wytłumaczyć.
Henryk, pewnie, że Paul Tergat jak pobiegnie 2:15, to będzie słaby wynik, ale spotkałem się już z takimi sytuacjami, że ktoś mówił, że ukończył maraton i na tym kończyła się rozmowa - wszysct patrzyli na niego jak na wielkiego sportowca, podziwiali, komentowali w stylu "ja bym chyba umarł", albo "po kilometrze bym opadł". A ten sportowiec raptem wszystkiego kilkadziesiąt godzin poświęcił na przygotowania i wypadł względnie bardzo słabo.
Olek, pewnie, że trzeba na kazdy wynik patrzeć w kontekście tego co osobnik na treningu robił i jaki ma potencjał.
Henryk, pewnie, że Paul Tergat jak pobiegnie 2:15, to będzie słaby wynik, ale spotkałem się już z takimi sytuacjami, że ktoś mówił, że ukończył maraton i na tym kończyła się rozmowa - wszysct patrzyli na niego jak na wielkiego sportowca, podziwiali, komentowali w stylu "ja bym chyba umarł", albo "po kilometrze bym opadł". A ten sportowiec raptem wszystkiego kilkadziesiąt godzin poświęcił na przygotowania i wypadł względnie bardzo słabo.
Olek, pewnie, że trzeba na kazdy wynik patrzeć w kontekście tego co osobnik na treningu robił i jaki ma potencjał.
ENTRE.PL Team
- Qwerty
- Rozgrzewający Się
- Posty: 13
- Rejestracja: 21 gru 2003, 13:04
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wolin
- Kontakt:
"jest herosem bo UKOŃCZYŁ MARATON to mnie to śmieszy." "jest po prostu żałosny..."
(Sorki Murat, nie doczytałem o tym środowisku i przechwałkach:))
Nie przesadzacie trochę? Mnie cieszy jeśli ktokolwiek zacznie choć trochę się ruszać, jeśli komuś uda się wyjść poza utarty scenariusz - praca, obiad i telewizor do wieczora ew. szkoła, obiad, komputer. Mi się udało, zacząłem 3 miesiące temu biegać i się z tego bardzo cieszę. Jeśli chodzi o główne pytanie to zgadzam się z opinią, że to zależy od konkretnej osoby, jej możliwości, wkładu pracy.
Pozdrawiam, Qwerty
PS. To nie jest osobisty atak, po prostu się wkurzyłem na słowa, nie na Was
.
(Edited by Qwerty at 4:47 pm on Dec. 27, 2003)
(Sorki Murat, nie doczytałem o tym środowisku i przechwałkach:))
Nie przesadzacie trochę? Mnie cieszy jeśli ktokolwiek zacznie choć trochę się ruszać, jeśli komuś uda się wyjść poza utarty scenariusz - praca, obiad i telewizor do wieczora ew. szkoła, obiad, komputer. Mi się udało, zacząłem 3 miesiące temu biegać i się z tego bardzo cieszę. Jeśli chodzi o główne pytanie to zgadzam się z opinią, że to zależy od konkretnej osoby, jej możliwości, wkładu pracy.
Pozdrawiam, Qwerty
PS. To nie jest osobisty atak, po prostu się wkurzyłem na słowa, nie na Was

(Edited by Qwerty at 4:47 pm on Dec. 27, 2003)
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 632
- Rejestracja: 28 lis 2003, 08:33
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Oczywiście,że ukończenie maratonu jest osiągnięciem. Ten co biegnie 5,5 godz. także się męczy ( 2,5 godziny więcej od przeciętnego maratończyka ). Nie ma znaczenia,że biegnie wolniejszym tempem ,jeśli jest to jego maksymalne możliwe tempo jakim jest w stanie się poruszać.
Liczy się pokonany dystans i walka ze swoimi słabościami psychofizycznymi.
ps. Oczywiście jeśli ktoś pokonuje prawie cały dystans biegiem a nie robi sobie 42 kilimetrowego spacerku,z wyrachowaniem patrząc na stoper,nie męcząc się przy tym.
(Edited by Montano Corridore at 5:16 pm on Dec. 27, 2003)
Liczy się pokonany dystans i walka ze swoimi słabościami psychofizycznymi.
ps. Oczywiście jeśli ktoś pokonuje prawie cały dystans biegiem a nie robi sobie 42 kilimetrowego spacerku,z wyrachowaniem patrząc na stoper,nie męcząc się przy tym.
(Edited by Montano Corridore at 5:16 pm on Dec. 27, 2003)
- Qwerty
- Rozgrzewający Się
- Posty: 13
- Rejestracja: 21 gru 2003, 13:04
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wolin
- Kontakt:
Jeszcze jedno. Dla kogoś kto biega regularnie kilka maratonów w roku ukończenie maratonu to jakby trochę "mniejsze" osiągnięcie (to tylko moje przypuszczenia bo zanim będe biegał kilka maratonów rocznie upłynie sporo czasu:)) niż dla człowieka, któremu przebiegnięcie 15 minut bez odpoczynku sprawia niesamowity problem. Zresztą zawodowcy oraz duża cześć ludzi choćby z tego forum nie traktuje przebiegnięcia tego dystansu w kwestii osiągniecia, oni (wy?)walczą o jak najlepszy czas. Może niech każdy powie czy dla niego osobiście to jest osiągnięcie. Dla mnie jeśli ukończe maraton, będzie to wielki sukces.
Pozdrawiam, Qwerty
Pozdrawiam, Qwerty
- Murat
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 424
- Rejestracja: 18 paź 2003, 18:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lubin
No jasne,że ukończenie maratonu to jest sukces!Ale rozpatrywanie tego w kategorii heroicznego wyczynu,jeżeli na trasie się obijało to gruba przesada.Satysfakcje daje wynik,który wymagał dużego wysiłku.Ja jak doczłapałem się na metę w Warszawie i dostałem medal,to nie zciągnąłem go do wieczora,tak się cieszyłem jak dziecko:).No ale mój taki sobie wynik to było wszystko co mogłem z siebie dać po 6 miesiącach systematycznych przygotowań.
Ps.R.Korzeniowski na pewno "przeszedłby" maraton poniżej 3 h!:)
Ps.R.Korzeniowski na pewno "przeszedłby" maraton poniżej 3 h!:)
- Qwerty
- Rozgrzewający Się
- Posty: 13
- Rejestracja: 21 gru 2003, 13:04
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wolin
- Kontakt:
"Ale rozpatrywanie tego w kategorii heroicznego wyczynu,jeżeli na trasie się obijało to gruba przesada".
Hehe, ja po dzisiejszym 10 minutowym krosie myślałem, że umieram. Na razie więc maraton rozpatruję "kategorii heroicznego wyczynu"
.
PS. Kros trwał 20 minut, po 10 chciałem przestać ale nie poddałem się i przebiegłem całość, w końcu to ja rządze, a nie mój organizm
.
Hehe, ja po dzisiejszym 10 minutowym krosie myślałem, że umieram. Na razie więc maraton rozpatruję "kategorii heroicznego wyczynu"

PS. Kros trwał 20 minut, po 10 chciałem przestać ale nie poddałem się i przebiegłem całość, w końcu to ja rządze, a nie mój organizm

-
- Stary Wyga
- Posty: 226
- Rejestracja: 06 gru 2003, 15:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Słupsk
Masz sporo racji Qwerty, wszystko zależy jednak od definicji słów: osiągnięcie i heros. Dla kogoś będzie wielkim osiągnięciem jak schudnie 30 kg, a ja nie mogę zrozumieć jak można wcześniej tyle przytyć (chyba, że w ciąży;)).
- Murat
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 424
- Rejestracja: 18 paź 2003, 18:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lubin
Qwerty-po 3 miesiacach od rozpoczecia biegania to ja też nie wyobrazałem sobie,że można przebiec maraton,ale sądząc po tonie twojego postu to jestem pewien,że za parę miesięcy zaczniesz kalkulowac jaki wynik bedzie Cie satysfakconował... 
Pozdrawiam.

Pozdrawiam.
- Qwerty
- Rozgrzewający Się
- Posty: 13
- Rejestracja: 21 gru 2003, 13:04
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wolin
- Kontakt:
"wszystko zależy jednak od definicji słów: osiągnięcie i heros."
Wszystko zależy od konkretnej osoby, czym dla niej jest "osiągnięcie", a czym "heros". W tej chwili, dla mnie osobiście osiągnięciem będzie przebiegnięcie 60 minut bez przerwy. Jak zaczynałem biegać to wyzwaniem dla mnie było przebiec 30 minut. Za parę tygodni znów wejdę na wyższy szczebelek mojej drabiny możliwości i tym samym przesunę "osiągnięcie". Jeśli chodzi o "heroiczny wysiłek" to teraz dla mnie czymś takim jest choćby bieg 24h, czy Maraton Piasków.
Zgadzam się z Muratem, że satysfakcję daję wysiłek, który włożyliśmy w osiągnięty wynik. Dlatego zawsze będe starał się dokonać tego co wydawać by się mogło jest zarezerwowane tylko dla "herosów".
Co do tej wagi
. To masz całkowitą rację. 
Wszystko zależy od konkretnej osoby, czym dla niej jest "osiągnięcie", a czym "heros". W tej chwili, dla mnie osobiście osiągnięciem będzie przebiegnięcie 60 minut bez przerwy. Jak zaczynałem biegać to wyzwaniem dla mnie było przebiec 30 minut. Za parę tygodni znów wejdę na wyższy szczebelek mojej drabiny możliwości i tym samym przesunę "osiągnięcie". Jeśli chodzi o "heroiczny wysiłek" to teraz dla mnie czymś takim jest choćby bieg 24h, czy Maraton Piasków.
Zgadzam się z Muratem, że satysfakcję daję wysiłek, który włożyliśmy w osiągnięty wynik. Dlatego zawsze będe starał się dokonać tego co wydawać by się mogło jest zarezerwowane tylko dla "herosów".
Co do tej wagi

