No, niby nic nadzwyczajnego, zwykłe zakupy, a tą historyjkę z wielką radością przeczytałem
Oto hirtoryjka:
Ja byłem w weekend w Decatlonie. Tłoku nie było, choć zdecydowanie więcej
ludzi, niż zwykle.
Obezsliśmy w koło sklep, kilka kozłów piłeczką siatkową, futbolówką dałem
główkę, jakieś skarpety wybrałem, 2 T-shirty po 10 zł (o przepraszam - po
9,99), 2 ręczniki kąpielowe po 4 dychy - i do kasy.
Pani liczy, kasa wydaje "kwiknięcia" niczym mały, zdrowy prosiak a sprytny
harcerz już pakuje towar do toreb (i zapewne liczy na to, że klient doceni
jego wysiłek). Ja doceniam i wrzucam mu 2 złocisze a on pyta, czy życzę
sobie coś zapakować, jako prezent (czyli w ładny paier). Ja sobie zyczę dwa
ręczniki w oddzielne paczki, więc harcerz przekazuje je do drugiego
harcerza, który stoi dalej przy stoliku i pakuje w papier.
Po chwili towar zapłacony, ale nie zapakowany jest. Harcerz-gapa nie
przeszkolony, do pakowania zabiera się "jak pies do jeża". Powoli robi - i
bojaźliwie, w końcu zmierza do końca z pierwszą paczką - papier ładny jest,
ale zapakowanie niezbyt, ale biore i czekam na drugą paczkę. W miedzyczasie
inni harcerze i harcerka donoszą mu nastepne artykuły i przekazują
instrukcje: "to razem a to oddzielnie". Wąskie gardło sie robi, więc
wkraczam do akcji i zaczynam im "pomagać"
-"Umiejętność zarządzania - to umiejętność podejmowania szybkich decyzji"
cytuję Nikodema Dyzmę i wyjaśniam od razu kogo zacytowałem. Oni tłumaczą
się, że "posiłki odeszły" a ja na to ripostuję, że "w nowych
okolicznościach powinni nowe decyzje podejmować" i mówię, jakie:
"zaangażować klientów do pomocy w pakowaniu" - mówię
"pakować na podłodze a nie tylko na stole" (bo na stole jest stanowisko
pracy dla jednej osoby)
"dziewczyna niech pakuje a chłopak niech donosi artykuły"
Mam trochę zabawy przy tym, jakaś klientka z córką nie komentuje, ale przychylnym okiem spogląda (może
ją to też troche bawi?)
W końcu kolejne 2 złocisze lądują w pudełku-skarbonce harcerzy i przenosimy
się do kawiarenki w sklepie.
Po drodze mijamy innego kwestującego chłopaka, obwieszony legitymacjami i
innymi "urzędowymi" pismami, niczym choinka.
Kolejne dwa złocisze (to już 6 w totalu) lądują w jego puszce a ja okazuję
zainteresowanie i pytam go domyślnie, czy "na pajacyka" zbiera.
"Skądże znowu" - protestuje chłopak i tłumaczy, że na jakieś chore
dzieci...
Jak Gutek zakupy w Decathlonie robił
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)

a skąd to wziąłes?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3390
- Rejestracja: 19 cze 2001, 09:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa/Kabaty
Gutek mi przesłał.
Wojtek powinien pamiętać Gutka, bo chyba kiedyś trenowali w tej samej grupie w Legii u Henryka Piotrowskiego.
Gutek to mistrz niekonwencjonalnego zachowania. Kiedyś walczył z McDonaldem o wprowadzenie do sieci cytryny serwowanej do herbaty. Na początku działania tej sieci cytryny do herbaty zwyczajnie nie było. Więc Gutek przy każdej okazji wizyty w McDonaldzie wzywał menadżera i pytał dlaczego nie ma cytryny. Menadzer zwykle odpowiadał mu, że nigdzie na świecie w McDonaldzie nie ma cytryny. Ale Gutek nie dawał się tak łatwo zbić z pantałyku i serwował argument, że w Niemczech w McDonaldzie można kupić piwo - i pouczał menadżera, że McDonald powinien szanowac lokalną tradycję picia herbaty z cytryną. Na koniec dodawał, żeby ten menadżer w te pędy raportował do centrali, że klienci domagają się cetryny. No, i kiedy jakiś czas potem w McDonaldzie pojawiła się cytryna, Gutek chyba przypisał to swoim zabiegom. Jaka była prawda ja nie wiem
Wojtek powinien pamiętać Gutka, bo chyba kiedyś trenowali w tej samej grupie w Legii u Henryka Piotrowskiego.
Gutek to mistrz niekonwencjonalnego zachowania. Kiedyś walczył z McDonaldem o wprowadzenie do sieci cytryny serwowanej do herbaty. Na początku działania tej sieci cytryny do herbaty zwyczajnie nie było. Więc Gutek przy każdej okazji wizyty w McDonaldzie wzywał menadżera i pytał dlaczego nie ma cytryny. Menadzer zwykle odpowiadał mu, że nigdzie na świecie w McDonaldzie nie ma cytryny. Ale Gutek nie dawał się tak łatwo zbić z pantałyku i serwował argument, że w Niemczech w McDonaldzie można kupić piwo - i pouczał menadżera, że McDonald powinien szanowac lokalną tradycję picia herbaty z cytryną. Na koniec dodawał, żeby ten menadżer w te pędy raportował do centrali, że klienci domagają się cetryny. No, i kiedy jakiś czas potem w McDonaldzie pojawiła się cytryna, Gutek chyba przypisał to swoim zabiegom. Jaka była prawda ja nie wiem

ENTRE.PL Team
- wojtek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 10535
- Rejestracja: 19 cze 2001, 04:38
- Życiówka na 10k: 30:59
- Życiówka w maratonie: 2:18
- Lokalizacja: lokalna
- Kontakt:
Nie pamietam zeby Gutek trenowal u Piotrowskiego .
A gwoli scislowsci Gutkow jest dwoch - Krzysiek i Jarek ( o ktorym mowa ) . Swojego czasu byli to czolowi amatorzy w Polsce , bedacy postrachem wielu niezlych zawodnikow .
Ostatnio Gutek wyraznie ramoleje na gryzipiorkowej robocie , co daje sie wyczuc w jego mailach . Czyzby juz nie biegal ?
Z jego maili najzabawniejsze sa przygody Boguslawka , najwiekszego oryginala wsrod biegaczy ( Boguslawek zalatwil mi kiedys cement a ja po latach zrewanzowalem sie para butow do biegania ) .
To wlasnie Gutka spotkal niegdys Grubcio wieczorowa pora , testujac czolowke .
(Edited by wojtek at 1:05 pm on Dec. 24, 2003)
A gwoli scislowsci Gutkow jest dwoch - Krzysiek i Jarek ( o ktorym mowa ) . Swojego czasu byli to czolowi amatorzy w Polsce , bedacy postrachem wielu niezlych zawodnikow .
Ostatnio Gutek wyraznie ramoleje na gryzipiorkowej robocie , co daje sie wyczuc w jego mailach . Czyzby juz nie biegal ?
Z jego maili najzabawniejsze sa przygody Boguslawka , najwiekszego oryginala wsrod biegaczy ( Boguslawek zalatwil mi kiedys cement a ja po latach zrewanzowalem sie para butow do biegania ) .
To wlasnie Gutka spotkal niegdys Grubcio wieczorowa pora , testujac czolowke .
(Edited by wojtek at 1:05 pm on Dec. 24, 2003)
Articles in English:
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
- outsider
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1858
- Rejestracja: 27 lut 2003, 16:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: warszawa
Zobaczcie tutaj:Quote: from PAwel on 6:47 pm on Dec. 23, 2003
W końcu kolejne 2 złocisze lądują w pudełku-skarbonce harcerzy i przenosimy
się do kawiarenki w sklepie.
Po drodze mijamy innego kwestującego chłopaka, obwieszony legitymacjami i
innymi "urzędowymi" pismami, niczym choinka.
Kolejne dwa złocisze (to już 6 w totalu) lądują w jego puszce a ja okazuję
zainteresowanie i pytam go domyślnie, czy "na pajacyka" zbiera.
"Skądże znowu" - protestuje chłopak i tłumaczy, że na jakieś chore
dzieci...
http://serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34314,1833007.html
(Edited by outsider at 4:32 pm on Dec. 29, 2003)
Nie jestem skracaczem. Biegam całą trasę, a nie kawałek. Czego życzę także innym.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3390
- Rejestracja: 19 cze 2001, 09:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa/Kabaty
chodzi o Jarka. A ramoleje nie od papierkowej roboty tylko od małżeństwa, króre nie służy mężczyznom (jego słowa).
U Henia Piotrowskiego trenował korespondencyjnie jakiś czas, ale z powodu studiów nie miał czasu się pokazywać na treningach tylko pan Henio mu dawał jakieś wskazówki, czy wręcz plany.
Krzysiek nie trenuje już w ogóle (spotykam się z nim w Sylwestra to się jeszcze upewnię), a Jarek czasem chodzi do Lasu Bielańskiego z BOgusiem, ale czy to treningiem nazwać można???
U Henia Piotrowskiego trenował korespondencyjnie jakiś czas, ale z powodu studiów nie miał czasu się pokazywać na treningach tylko pan Henio mu dawał jakieś wskazówki, czy wręcz plany.
Krzysiek nie trenuje już w ogóle (spotykam się z nim w Sylwestra to się jeszcze upewnię), a Jarek czasem chodzi do Lasu Bielańskiego z BOgusiem, ale czy to treningiem nazwać można???
ENTRE.PL Team