http://www1.gazeta.pl/sport/1,35488,1227981.html
...Nie widzi Pan sprzeczności w kochaniu sportu, który odbiera ludziom zdrowie?
- To nie sport je rujnuje. On je utrzymuje. A kontuzje? To tylko stan przejściowy. Ja sport kocham, jest wspaniały. Zły jest brak rozsądku. U tych, którzy zmuszają innych do nieludzkiego wysiłku, i u tak zwanych niedzielnych atletów. Takich, którzy przez cały tydzień nic nie robią, a w niedzielę biegną na siłownię lub stadion i dają sobie w kość, żeby odzyskać stracony czas. A w jeden dzień można tylko zrujnować zdrowie. To samo dotyczy tak zwanego syndromu rozwodnika, który po stracie żony zaczyna ćwiczyć, by odzyskać piękną sylwetkę. Wtedy najłatwiej o kontuzję. Ale kiedy ćwiczy się z umiarem, systematycznie, pod kontrolą, to sport jest zbawieniem i najlepszym sposobem na zachowanie zdrowia. Jest cudem i czyni cuda
