Czy bieganie jest dla Ciebie "narkotykiem" ?!
- Irko S
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 833
- Rejestracja: 06 maja 2002, 22:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: UK
Powiem krótko : dla mnie bieganie jest narkotykiem ( jeden dzień bez biegania sieje spustoszenie w moim organizmie ). Tak serio : Co sądzicie o nałogu biegania , o jego wręcz "narkotycznym" działaniu.
- miroszach
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1219
- Rejestracja: 20 sty 2002, 13:08
- Życiówka na 10k: 38:06
- Życiówka w maratonie: 3:07:51
- Lokalizacja: Jasło
Aż wstyd się przyznawać, zaraz jak się zbudzę to organizuję tak dzień abym miał czas na trening. To jest już automatyczny odruch.
[b][i]Dzień bez biegania
To dzień regenerownia
[/i][/b]
To dzień regenerownia
[/i][/b]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2163
- Rejestracja: 21 wrz 2002, 21:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bawaria/Gdansk
miroszach, sadzac po godzinie o ktorej pisales [4-ta rano w sobote!] wynika, ze bardzo wczesnie zaczynasz organizowac sobie trening
. Pozatym wystarczy spojrzec na Twe motto, nie musisz pisac czym jest dla Ciebie bieganie...
kledzik

kledzik
- Michael
- Stary Wyga
- Posty: 241
- Rejestracja: 14 lip 2002, 14:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: grudziadz/3miasto
- Kontakt:
dla mnie bieganie to jest nalog, poniewaz trudno mi teraz zyc bez niego z powodu klopotow z kolanami... najtrudniejsze byly poczatki bez biegania, bylo strasznie ciezko, ale nawet po paru miesiacach kreci mi sie lza jak opowiadacie na forum jak to milo biega sie po bielutkim snieszku
mam nadzieje ze bede mogl jeszcze normalnie biegac bo to co mam (chrupiace kolana) jakos sie nie chca leczyc.
(sorki za male odbiegniecie od tematu)
Miroszach, moj fizykoteraputea powiedzial ze jontoforeza z Metindolem nma taki sam efekt jak wcieranie masci Metindol. Nie wiem ile w tym jest prawdy.. zapisal mi magnetoterapie. a moze to cos innego ci pomoglo? moze diadynamik... help me!!!

(sorki za male odbiegniecie od tematu)
Miroszach, moj fizykoteraputea powiedzial ze jontoforeza z Metindolem nma taki sam efekt jak wcieranie masci Metindol. Nie wiem ile w tym jest prawdy.. zapisal mi magnetoterapie. a moze to cos innego ci pomoglo? moze diadynamik... help me!!!
[b]GG #1291119[/b]
THE WALL IS IN YOUR MIND, NOT YOUR BODY
THE WALL IS IN YOUR MIND, NOT YOUR BODY
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 680
- Rejestracja: 14 sty 2002, 13:29
Uważam, że określanie biegania narkotykiem jest nietrafione. Narkotyki prowadzą do szybkiej ruiny organizmu, zaś bieganie działa dokładnie odwrotnie i w tym sensie można by je nazwać anty-narkotykiem.
Domyślam się o co może chodzić kiedy ktoś mówi że bieganie to narkotyk, ale nawet jeśli nie ma w tym nic przeciwko samemu bieganiu to i tak pozostawia jakiś niesmak nieodpowiedzialności, zważywszy ile tragedii dzieje się na naszych oczach z powodu różnych uzależnień.
Domyślam się o co może chodzić kiedy ktoś mówi że bieganie to narkotyk, ale nawet jeśli nie ma w tym nic przeciwko samemu bieganiu to i tak pozostawia jakiś niesmak nieodpowiedzialności, zważywszy ile tragedii dzieje się na naszych oczach z powodu różnych uzależnień.
[url=http://www.sbbp.pl][b]SBBP[/b][/url] m/f
- Irko S
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 833
- Rejestracja: 06 maja 2002, 22:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: UK
Oczywiście masz rację. Słowo narkotyk jest przenośnią ( "narkotycznym" działaniu ). Bieganie jako " narkotyk " to przyjemna strona tego nałogu, bo nie zaprzeczysz, że bieganie dla biegacza to nałóg - dobry i zdrowy nałóg. Czy nie mam prawa nazywać biegania uzależnieniem. Tak na marginesie. Z czysto biochemicznego punktu widzenia można przyjąć, że tak jest. Narkotyk jest kojarzony z przyjemnością. Z przyjemnością biegania, ale nie mówimy o narkomanii. Nie czuję niesmaku odpowiedzialności. Nie zgadzam się z Tobą zupełnie. Bieganie jest jak narkotyk i wielu jest od niego uzależnionych.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 680
- Rejestracja: 14 sty 2002, 13:29
No cóż, po prostu bieganie nie jest dla mnie żadnym uzależnieniem, ani złym ani dobrym, jest czymś dokładnie odwrotnym do uzależnienie. Jak chcę to biegnę. Nie chcę, to nie biegnę - i nie trzęsę się potem jak narkoman bez dawki trucizny, kiedy nie pójdę pobiegać nawet tydzień. Biegnę gdzie chcę i ile chcę. Może dlatego że biegam wyłącznie dla własnej przyjemności, a nie dla wyniku mam inne doświadczenie. 

[url=http://www.sbbp.pl][b]SBBP[/b][/url] m/f
- WojT
- Stary Wyga
- Posty: 217
- Rejestracja: 04 lut 2002, 23:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
Dla mnie bieganiem jest czyms w rodzaju uzaleznienia. Dzien bez biegania jest poprostu nie pełny. Powiem wiecej jak z jakis przyczyn nie biegam przez kilka dni, to chodze osowialy, bez sil i energii.
Fakt czasem człowiekowi sie nie chce wyruszyc na trening, ale jesli sie wtedy zmobilizuje i jednak pojde, to jestem juz ogromnie zadowolony.
Czasem mialbym ochote przestac biegac i ten czas wykorzystac na cos innego np. czytanie ksiazek, nauke jezykow. Ale czy wowczas dobrze bym sie czul? Czy byłbym sobą?
Pozdrawiam
Wojciech Czyściecki
Fakt czasem człowiekowi sie nie chce wyruszyc na trening, ale jesli sie wtedy zmobilizuje i jednak pojde, to jestem juz ogromnie zadowolony.
Czasem mialbym ochote przestac biegac i ten czas wykorzystac na cos innego np. czytanie ksiazek, nauke jezykow. Ale czy wowczas dobrze bym sie czul? Czy byłbym sobą?
Pozdrawiam
Wojciech Czyściecki
wczysciecki@wp.pl
- caryca
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 948
- Rejestracja: 23 lip 2001, 17:07
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: dania/warszawa
- Kontakt:
Ja mam cos podobnego co WojT, ale dla mnie kazda forma ruchu daje taki efekt. Nie wiem do jakiego stopnia jest to 'uzaleznienie'? ale wydaje mi sie ze hormony produkowane w trakcje uprawiania sportu wlasnie daja efekt uzaleznienia, ktory powoduje ze po paru dniach bez nich poprostu musimy 'cos' zrobic.. W stosunku do siebie bym powiedziala ze sport jest narkotykiem ale pozytywnym tego slowa znaczeniu
- Arti
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4522
- Rejestracja: 02 paź 2001, 10:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Dla mnie też bieganie jest jak narkotyk, wszystko podporządkowuje temu by w danym dniu znaleźć czas na trening. Muszę biegać i tyle !!! I to jest w 100% najważniejsza rzecz w moim życiu !
[url=http://www.kujawinski.com]www.kujawinski.com[/url]
- PiotrP
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 638
- Rejestracja: 09 lip 2002, 16:15
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Irlandia lub Pyrzyce, Polska
Podobnie jak " u przedmowcow" liczy sie dla mnie aktywne spedzanie wolnego czasu. A ze wiadomo jak to bywa, kombinuje tak, aby jakos wykroic troche czasu na bieg. Sa dni i tygodnie, gdy nie biegam i wtedy przychodza czarne mysli. Boje sie, ze juz nie bede biegal, nie bedzie to dla mnie radocha. Jednak wracam i po treningu znow blogie uczucie ... Dzien z bieganiem jest zawsze lepszy od kazdego innego.
Piotr
- grubcio
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1072
- Rejestracja: 21 mar 2002, 09:50
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wawa - bielany
a u mnie liczy się bieganie...
pytanie dodatkowe - kto z was miał np. doła przez to że nie biegał przez parę dni? (to jest już dla ekstremistów hehe)
pytanie dodatkowe - kto z was miał np. doła przez to że nie biegał przez parę dni? (to jest już dla ekstremistów hehe)
Mój awatar ziewa.
Shi Long kuang
Shi Long kuang
- Michael
- Stary Wyga
- Posty: 241
- Rejestracja: 14 lip 2002, 14:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: grudziadz/3miasto
- Kontakt:
heh, ja jestem w depresji od paru miesiecy - bo tyle juz nie biegam...
[b]GG #1291119[/b]
THE WALL IS IN YOUR MIND, NOT YOUR BODY
THE WALL IS IN YOUR MIND, NOT YOUR BODY
- Dwarf
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 308
- Rejestracja: 24 sty 2002, 10:05
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Czasami rzeczywiscie bieganie dziala na mnie narkotyk.
Ale z swiadomie walcze.
Lubie biegac ale nie moze to byc dla mnie jedyny cel zycia - mam rodzine, inne pasje.
Stram sie trenowac madrze - tak aby nie ucierpialo na tym moje otoczenie i ja (w sensie fizycznym i psychicznym)
Mysle, ze zawsze potrafie powiedziec sobie "stop" i jestem z tego zadowolony.
Moze rzeczywiscie dzien, czy kilka dni bez biegania (aktywnosci fizycznej) jest troche gorszy ale zycie na tym sie nie konczy...przeciez za kilka dni pobiegam moze nawet sporo.
Ale z swiadomie walcze.
Lubie biegac ale nie moze to byc dla mnie jedyny cel zycia - mam rodzine, inne pasje.
Stram sie trenowac madrze - tak aby nie ucierpialo na tym moje otoczenie i ja (w sensie fizycznym i psychicznym)
Mysle, ze zawsze potrafie powiedziec sobie "stop" i jestem z tego zadowolony.
Moze rzeczywiscie dzien, czy kilka dni bez biegania (aktywnosci fizycznej) jest troche gorszy ale zycie na tym sie nie konczy...przeciez za kilka dni pobiegam moze nawet sporo.
Dwarf
- lukasz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 256
- Rejestracja: 14 lis 2001, 12:30
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Katowice Tysiąclecie
Zawsze jak nie wyjde na zaplanowany wczesniej trening , nawet z bardzo racjonalnych powodów, mam jakies uczucie niedosytu, przygnebienia - to chyba te hormony. Rozklad dnia tez jest zawsze uporzadkowany - co będe robił przed i po treningu.
A w kwestii zdołowania z powodu niebiegania - oj chyba bede mial doła jak wróce od doktora. Kolano niestety i u mnie powiedziało stop, mam nadzieje że nie będe długo uziemiony.
A w kwestii zdołowania z powodu niebiegania - oj chyba bede mial doła jak wróce od doktora. Kolano niestety i u mnie powiedziało stop, mam nadzieje że nie będe długo uziemiony.
łukasz