Prezentuje Wam wywiad z Krzyskiem Dabrowskim , moim dobrym kolega z lat wspolnego biegania . Dzieki zyczliwosci Krzyska moglem uczestniczyc w wielu biegach ( i wygrywac ! ) , w ktorych normalnie nie moglbym wystartowac ( brak wlasnego transportu ) .
Wywiad ten ukazal sie w Wiesciach Podwarszawskich
Artykuł opublikowany 20.08.2002 r. pt. Cudowny Biegacz:
Krzysztof Dąbrowski, wielokrotny medalista i zwycięzca biegów długodystansowych, już wkrótce po raz jedenasty wystartuje w Biegu Cudu nad Wisłą. Czy zdobędzie kolejny puchar dla swojego rodzinnego Radzymina okaże się 15 sierpnia.
- Jak zaczął Pan przygodę z bieganiem?
- To wszystko przez Witolda, mojego starszego brata. Wyciągnął mnie na pierwszy "długodystansowy" bieg do kapliczki na Zjawieniu w Radzyminie. Nie wiedziałem na co się ważę. Następnego dnia rozbijałem mięśnie i leczyłem piekące zakwasy. A tak poważnie, to 22 lata temu w TKKF na Bielanach trener Grzegorz Sadowski utworzył sekcję biegów dla seniorów.
- Dzisiaj, mimo wieku - 52 lata, wciąż utrzymuje Pan fantastyczną formę. W swojej kategorii zdobywa Pan znakomite czasy. Weźmy choćby Grand Prix V Biegu Niepodległości w Skrwilnie. Pana czas na dystansie 10 km to 35:32. Tak biega Pan dzisiaj. Pierwsze treningi były ciężkie?
- Tragiczne. Pieczenie łydek, bolące kolana, mięśnie. Bałem się też kłuć w klatce piersiowej. Ale to, jak się okazuje naturalny efekt. Przechodzi po kilkudziesięciu metrach. Bieganie jest bezpieczniejsze niż sen. Bez przesady powiem, że to najprostszy i najtańszy sposób na zdrowie.
- Właśnie. Lata 80. to dekada kartek na mięso i totalnych braków. Jak poradził Pan sobie ze sprzętem?
- To racja. Dobre buty to podstawa dla biegacza. Unika się kontuzji. W czasach, gdy zaczynałem brak było profesjonalnych butów. Ale z czasem sytuacja się poprawiła. Najpierw pojawiły się sprowadzane biegówki, potem powstawały sklepy sportowe, a dzisiaj mamy firmy które sponsorują sportowców. Ja pracuję dla Accenture. To zadziwiające jak firma dba o to, aby jej pracownicy uprawiali sport. Mamy rozgrywki międzyzakładowe, karnety na basen i dofinansowanie do sprzętu. Proszę sobie wyobrazić, że dzięki przychylności dyrekcji pojechałbym na maraton do Nowego Jorku. Odbył się on na przekór aktom terroryzmu. Niestety, tylko fatalna kontuzja przeszkodziła mi w pojawieniu się na tej imprezie. Niemniej życzyłbym naszym lokalnym firmom aby tak wspomagały swoich pracowników.
- A Pana pierwsze starty?
- Wszyscy chyba pamiętamy redaktora Tomasza Hopfera i jego słynny "Bieg po zdrowie". W jednym z takich maratonów wziąłem udział, 42 kilometry z metą i startem na stadionie 10-lecia. Każdy pierwszy maraton się przeżywa. Z jednej strony skrajne wyczerpanie, ale z drugiej zwycięstwo nad charakterem i słabością organizmu. Potem były biegi na krótszych dystansach. To dlatego, że związałem się z TKKF Promyk w Ciechanowie. Klub ten to fantastyczni ludzie. Prezes Zenon Lewandowski organizuje półmaratony i biegi na 10 kilometrów. Dobrze mi się też biega z Włodzimierzem i Andrzejem Piechną. Czy wie pan, że byli jednymi z pierwszych, którzy wystartowali w biegu im. Cudu nad Wisłą?
- No właśnie. Był pan jednym z pierwszych biegających w tym pół - maratonie.
- Pamiętam. 1991 rok. Na starcie 12 osób. (W zeszłym roku otrzymałem za to pamiątkowy puchar od organizatora imprezy Mirosława Jusińskiego i patrona imprezy Konrada Rytla). Z czasem impreza rozrosła się. Przyłączyli się do niej okoliczni biegacze: Eugeniusz Dembiński z Wołomina czy Waldemar Młotkowski z Zielonki. Dzisiaj ma rangę międzynarodową i startuje w niej ponad 150 osób z Polski, Białorusi, Ukrainy, Włoch.
- Czy ciężko trzeba pracować, aby przebiec ten dystans?
- Ja biegam 5 razy w tygodniu. Dzisiaj to przyjemność i odpoczynek. Po całym dniu pracy to wspaniały sposób na odreagowanie stresów. Biega mi się też lepiej ponieważ mam towarzystwo doświadczonych biegaczy: Andrzeja Waloryszaka, Grzegorza Całki. Biegał też organizator biegu Mirosław Jusiński. Rośnie też grono młodszych zawodników. Wśród nich choćby Jarosław Skorupińki. No i Piotr Kopka. Muszę przyznać, że dzięki pana bieganiu powstaje w Radzyminie aktywne centrum sportu. Byłoby świetnie, gdyby ktoś spojrzał łaskawym okiem na zawiązujący się klub. Mielibyśmy możliwość popularyzowania sportu wśród młodzieży radzymińskiej. Może któryś z nich wygra kiedyś radzymiński Bieg Cudu na Wisłą.
- Życzę tego Panu i sobie.
Piotr Kopka
Cudowny Biegacz
- wojtek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 10535
- Rejestracja: 19 cze 2001, 04:38
- Życiówka na 10k: 30:59
- Życiówka w maratonie: 2:18
- Lokalizacja: lokalna
- Kontakt:
Articles in English:
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0