ciekawe skad wzielo sie przekonanie ze przez pierwsze x czasu treningu spalam tylko weglowodany?
np. ksiazeczka Sally Edwards pt "Heart Rate" (nie pamietam dokl. tytyulu) ani slowem nie wspomina o x czasie "rozbiegu" w ktorym spalasz tylko weglowodany i nagle po doprowadzeniu organizmu do stanu wyczerpania przelaczasz sie cudownie na spalanie tluszczu... - to raczej zjawisko "drugiego oddechu" - wyst. tylko wsrod poczatkujacych biegaczy...
Sally natomiast twierdzi ze ilosc spalanych tluszczow zalezy od stopnia wytrenowania osobnika...
na przyklad:
biegasz wolno i jestes nie wytrenowany - spalasz 80% weglowodanow i 15% tluszczu i 5% bialka
biegasz wolno - ale juz od dluzszego czasu - spalasz 60% weglowodanow , 35% tlluszczu i 5% bialka
itepe
z tym ze te procenty okreslają ilosc energii pobieranej z roznych zrodel, co oznacza stosunkowo niewielki "wagowy" udzial spalanych tluszczow... - sa po prostu wydajnym zrodlem energii...
i tu dochodzimy do konkluzjii - bez wzgledu na to czy tluszcz spalam po x czasie czy od razu, czy po paru sekundach, aby wogole spalac tluszcz musze biegac dlugo i średnio szybko
- musze nauczyc miesnie spalania tluszczow
- musze wykorzystac umiejetnosc moich miesni do spalania tluszczow
- musze poprawiac predkosc, dystans, sile biegowa, itepe
nie osiagne tego biegajac truchcikiem... tak mozna sie dotlenic i zrelaksowac... - jest to idealna propozycja na dni regeneracji pomiedzy treningami bardziej lub mniej intensywnymi...
aaa - madre zdanie z ksiazki p. Skarzynskiego - intensywnosci treningu nie mierzy sie predkoscia, ale iloscia uderzen serca / minute...
Grubcio - pozdrawiam

Mój awatar ziewa.
Shi Long kuang