Podroz do granic mozliwosci
- wojtek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 10535
- Rejestracja: 19 cze 2001, 04:38
- Życiówka na 10k: 30:59
- Życiówka w maratonie: 2:18
- Lokalizacja: lokalna
- Kontakt:
"Bardzo często niewielka oszczędność powoduje utratę wszystkiego.
Podobno gdy odkryto kopalnie złota w Kolorado, cała Ameryka tam przyjeżdżała. Ludziom mówiono, że gdzie kupią działkę ziemi, znajdą złoto. I ludzie tak robili. Pewien multimilioner sprzedał wszystkie dobra i kupił całe wzgórze. Sprowadzono olbrzymie maszyny, które miały kopać złoto. Drobniejsi ludzie, którzy kupowali małe działki, tak samo byli zajęci poszukiwaniem cennego metalu, ale milioner sprowadził do tego wielkie maszyny.
Zaczęło się właściwe kopanie, lecz nigdzie nie znajdywano złota.
Wieści rozchodziły się w oka mgnieniu, a milioner tracił spokój, bo wszystko postawił na jedną kartę. Powiedział rodzinie, że kompletnie zbankrutowali. Zastawił wszystko, co miał, a złota nie było widać.
Dał ogłoszenie, że sprzeda cale wzgórze razem ze wszystkimi maszynami i przyrządami służącymi do kopania. Rodzina pytała: "Kto je kupi? Wszyscy wiedzą, że to wzgórze jest puste i że zmarnowałeś miliony. Tylko szaleniec kupi to wzgórze."
Multimilioner twierdził, że na pewno znajdzie się szaleniec, który to zrobi. W końcu znaleziono kupca. Sprzedający czuł, że powinien ostrzec klienta, aby nie był tak szalony, żeby kupować to wzgórze. Nie mógł jednak zebrać dość odwagi, aby go przestrzec, co by się bowiem stało, gdyby wzgórze nie zostało sprzedane? I tak pozbył się tego wzgórza.
Kiedy umowa została zawarta, powiedział kupującemu: "Jesteś dziwakiem. Czy nie zdajesz sobie sprawy z tego, że pozbywam się tego wzgórza, ponieważ mnie ono zrujnowało?" Kupujący odrzekł, że życie jest nieznane i może on znajdzie złoto tam, gdzie milionerowi się nie udało. Jak milioner mógł twierdzić, że złota nie było, skoro nie wykorzystał wszystkich swoich możliwości? Milioner musiał uznać prawdziwość wypowiedzi swego klienta.
Zdarzyło się to, czego się nie spodziewano. Zaczęto kopać o trzydzieści centymetrów głębiej. Multimilioner, który miał powody do żalu, gdy odkryto, że złota nie ma, miał teraz podwójne powody do opłakiwania swego losu. Wszyscy byli zdumieni odkryciem, całe wzgórze okazało się być bryłą złota.
Multimilioner odwiedził dawnego klienta i rzekł: "Jakie masz szczęście!" Ten odrzekł: "To nie szczęście. Po prostu ty nie zrobiłeś wszystkiego, co mogłeś. Odwróciłeś się od tego wzgórza, bo miałeś dość kopania. Powinieneś byt kopać jeszcze odrobinę głębiej."
Podobne wydarzenia zdarzają się w naszym życiu codziennie. Znam niezliczoną ilość mężczyzn i kobiet próbujących dokopać się do Boskości. Nie kopią z całych sił, wracają więc rozczarowani. Ich rozczarowanie jest skutkiem powierzchownego kopania. Czasem przegapiają dosłownie o cal. Odwracają się zanim zdążą przebyć tę odległość jednego cala. Wiele razy widziałem poszukujących wracających wtedy, gdy byli u progu sukcesu.
Trzeba więc pamiętać, że niczego nie wolno powstrzymywać. Cóż cenniejszego można kupić niż Boskość? Większość z nas skąpi nawet w sprawach Boskich, gdy skąpstwo nic nie daje. U drzwi Boskości nie ma miejsca dla ludzi z zamkniętymi dłońmi. Tam trzeba wszystko postawić na jedną kartę. Rzecz nie w tym, że mamy niewiele, czym moglibyśmy ryzykować. Nie chodzi o to, co posiadamy. Chodzi raczej o to, czy daliśmy, czy nie daliśmy tego wszystkiego, bo gdy wszystko zostanie oddane, człowiek dociera do siedziby tej energii, do miejsca z którego zaczyna się ona podnosić. Dlaczego tak bardzo podkreślamy ryzykowanie wszystkim, co mamy? Kiedy włożymy siebie z całych naszych sił, wtedy i tylko wtedy, ta zebrana w zbiorniku energia ma potrzebę podniesienia się ? nigdy wcześniej.
Dopóki pozostaje w nas jakaś energia, korzystamy z niej. Zapasy energii wykorzystujemy dopiero wtedy, gdy nie mamy żadnej innej energii. Ten ośrodek budzi się dopiero wtedy, gdy zrobimy wszystko, co tylko możemy. Dopiero wtedy, gdy wszystkie inne energie zostaną zupełnie wyczerpane, czujemy potrzebę korzystania z tego źródła. W innych sytuacjach nie korzystamy z niego.
Poproszę cię, abyś pobiegł i ty zaczniesz biec. Potem powiem ci, byś biegł z całych sił, a ty zaczniesz biec ze wszystkich sił, jakie masz do dyspozycji. Ale zdaje mi się, że gdy myślisz, że wykorzystałeś całą moc, nie zrobiłeś tego. Kiedy jutro będziesz brał udział w zawodach, stwierdzisz, że biegniesz szybciej. Dlaczego? Skąd bierze się ta dodatkowa energia? Wczoraj powiedziałeś, że biegniesz z całych sil.
Dziś zawody spowodowały zwiększenie twojej szybkości. Dziś biegniesz szybciej, ponieważ są zawody.
Nawet wtedy nie wykorzystujesz całej siły. Jutro, gdy ścigał cię będzie ktoś z pistoletem, będziesz biegł szybciej niż kiedykolwiek dotąd. Nie wiedziałeś, że możesz biec tak szybko. Skąd bierze się ta siła? Była w tobie uśpiona. Ale i to też nie wszystko. Twoja szybkość, nawet wtedy, gdy gonił cię człowiek z pistoletem, nie wystarcza. W akcie medytacji powinieneś dać jeszcze więcej. Musisz postawić wszystko, co tylko masz! A kiedy osiągniesz punkt, w którym cała twoja energia życiowa została wykorzystana, stwierdzisz, że nawiązałeś kontakt z jakąś inną siłą, i że jakaś energia wewnątrz ciebie zaczęła się podnosić.
Nagle poczujesz jej przebudzenie. Przypomina to doświadczenie porażenia prądem elektrycznym: jakaś energia wewnątrz nas zaczyna podnosić się od dołu do góry, od ośrodka seksu. Przypomina płonący ogień, a równocześnie jest niezwykle zimna. Przypomina kłucie cierniami ze wszystkich stron, ale jest też tak delikatna jak kwiat. A ty czujesz, jakby coś się podnosiło. A gdy to coś się podnosi, wiele rzeczy może się zdarzyć. Wtedy nie powinieneś się wstrzymywać ani na jedną chwilę. Puść wszystko, bez względu na to, co się zdarzy, jak człowiek płynący z prądem rzeki.
Coś jeszcze: najpierw daj z siebie wszystko, a potem, gdy coś zacznie się dziać w tobie, wszystko puść i daj się unieść, niczym płynąc na powierzchni rzeki. Musisz być gotów pójść wszędzie tam, gdzie ten prąd cię zaprowadzi. Wyzwalanie wszystkich energii następuje tylko do pewnego momentu, a gdy te energie zostaną pobudzone, mamy się odprężyć. Wtedy, ponieważ jesteśmy w większych rękach, o nic nie musimy się martwić. Mamy unosić się na powierzchni wody. "
Podobno gdy odkryto kopalnie złota w Kolorado, cała Ameryka tam przyjeżdżała. Ludziom mówiono, że gdzie kupią działkę ziemi, znajdą złoto. I ludzie tak robili. Pewien multimilioner sprzedał wszystkie dobra i kupił całe wzgórze. Sprowadzono olbrzymie maszyny, które miały kopać złoto. Drobniejsi ludzie, którzy kupowali małe działki, tak samo byli zajęci poszukiwaniem cennego metalu, ale milioner sprowadził do tego wielkie maszyny.
Zaczęło się właściwe kopanie, lecz nigdzie nie znajdywano złota.
Wieści rozchodziły się w oka mgnieniu, a milioner tracił spokój, bo wszystko postawił na jedną kartę. Powiedział rodzinie, że kompletnie zbankrutowali. Zastawił wszystko, co miał, a złota nie było widać.
Dał ogłoszenie, że sprzeda cale wzgórze razem ze wszystkimi maszynami i przyrządami służącymi do kopania. Rodzina pytała: "Kto je kupi? Wszyscy wiedzą, że to wzgórze jest puste i że zmarnowałeś miliony. Tylko szaleniec kupi to wzgórze."
Multimilioner twierdził, że na pewno znajdzie się szaleniec, który to zrobi. W końcu znaleziono kupca. Sprzedający czuł, że powinien ostrzec klienta, aby nie był tak szalony, żeby kupować to wzgórze. Nie mógł jednak zebrać dość odwagi, aby go przestrzec, co by się bowiem stało, gdyby wzgórze nie zostało sprzedane? I tak pozbył się tego wzgórza.
Kiedy umowa została zawarta, powiedział kupującemu: "Jesteś dziwakiem. Czy nie zdajesz sobie sprawy z tego, że pozbywam się tego wzgórza, ponieważ mnie ono zrujnowało?" Kupujący odrzekł, że życie jest nieznane i może on znajdzie złoto tam, gdzie milionerowi się nie udało. Jak milioner mógł twierdzić, że złota nie było, skoro nie wykorzystał wszystkich swoich możliwości? Milioner musiał uznać prawdziwość wypowiedzi swego klienta.
Zdarzyło się to, czego się nie spodziewano. Zaczęto kopać o trzydzieści centymetrów głębiej. Multimilioner, który miał powody do żalu, gdy odkryto, że złota nie ma, miał teraz podwójne powody do opłakiwania swego losu. Wszyscy byli zdumieni odkryciem, całe wzgórze okazało się być bryłą złota.
Multimilioner odwiedził dawnego klienta i rzekł: "Jakie masz szczęście!" Ten odrzekł: "To nie szczęście. Po prostu ty nie zrobiłeś wszystkiego, co mogłeś. Odwróciłeś się od tego wzgórza, bo miałeś dość kopania. Powinieneś byt kopać jeszcze odrobinę głębiej."
Podobne wydarzenia zdarzają się w naszym życiu codziennie. Znam niezliczoną ilość mężczyzn i kobiet próbujących dokopać się do Boskości. Nie kopią z całych sił, wracają więc rozczarowani. Ich rozczarowanie jest skutkiem powierzchownego kopania. Czasem przegapiają dosłownie o cal. Odwracają się zanim zdążą przebyć tę odległość jednego cala. Wiele razy widziałem poszukujących wracających wtedy, gdy byli u progu sukcesu.
Trzeba więc pamiętać, że niczego nie wolno powstrzymywać. Cóż cenniejszego można kupić niż Boskość? Większość z nas skąpi nawet w sprawach Boskich, gdy skąpstwo nic nie daje. U drzwi Boskości nie ma miejsca dla ludzi z zamkniętymi dłońmi. Tam trzeba wszystko postawić na jedną kartę. Rzecz nie w tym, że mamy niewiele, czym moglibyśmy ryzykować. Nie chodzi o to, co posiadamy. Chodzi raczej o to, czy daliśmy, czy nie daliśmy tego wszystkiego, bo gdy wszystko zostanie oddane, człowiek dociera do siedziby tej energii, do miejsca z którego zaczyna się ona podnosić. Dlaczego tak bardzo podkreślamy ryzykowanie wszystkim, co mamy? Kiedy włożymy siebie z całych naszych sił, wtedy i tylko wtedy, ta zebrana w zbiorniku energia ma potrzebę podniesienia się ? nigdy wcześniej.
Dopóki pozostaje w nas jakaś energia, korzystamy z niej. Zapasy energii wykorzystujemy dopiero wtedy, gdy nie mamy żadnej innej energii. Ten ośrodek budzi się dopiero wtedy, gdy zrobimy wszystko, co tylko możemy. Dopiero wtedy, gdy wszystkie inne energie zostaną zupełnie wyczerpane, czujemy potrzebę korzystania z tego źródła. W innych sytuacjach nie korzystamy z niego.
Poproszę cię, abyś pobiegł i ty zaczniesz biec. Potem powiem ci, byś biegł z całych sił, a ty zaczniesz biec ze wszystkich sił, jakie masz do dyspozycji. Ale zdaje mi się, że gdy myślisz, że wykorzystałeś całą moc, nie zrobiłeś tego. Kiedy jutro będziesz brał udział w zawodach, stwierdzisz, że biegniesz szybciej. Dlaczego? Skąd bierze się ta dodatkowa energia? Wczoraj powiedziałeś, że biegniesz z całych sil.
Dziś zawody spowodowały zwiększenie twojej szybkości. Dziś biegniesz szybciej, ponieważ są zawody.
Nawet wtedy nie wykorzystujesz całej siły. Jutro, gdy ścigał cię będzie ktoś z pistoletem, będziesz biegł szybciej niż kiedykolwiek dotąd. Nie wiedziałeś, że możesz biec tak szybko. Skąd bierze się ta siła? Była w tobie uśpiona. Ale i to też nie wszystko. Twoja szybkość, nawet wtedy, gdy gonił cię człowiek z pistoletem, nie wystarcza. W akcie medytacji powinieneś dać jeszcze więcej. Musisz postawić wszystko, co tylko masz! A kiedy osiągniesz punkt, w którym cała twoja energia życiowa została wykorzystana, stwierdzisz, że nawiązałeś kontakt z jakąś inną siłą, i że jakaś energia wewnątrz ciebie zaczęła się podnosić.
Nagle poczujesz jej przebudzenie. Przypomina to doświadczenie porażenia prądem elektrycznym: jakaś energia wewnątrz nas zaczyna podnosić się od dołu do góry, od ośrodka seksu. Przypomina płonący ogień, a równocześnie jest niezwykle zimna. Przypomina kłucie cierniami ze wszystkich stron, ale jest też tak delikatna jak kwiat. A ty czujesz, jakby coś się podnosiło. A gdy to coś się podnosi, wiele rzeczy może się zdarzyć. Wtedy nie powinieneś się wstrzymywać ani na jedną chwilę. Puść wszystko, bez względu na to, co się zdarzy, jak człowiek płynący z prądem rzeki.
Coś jeszcze: najpierw daj z siebie wszystko, a potem, gdy coś zacznie się dziać w tobie, wszystko puść i daj się unieść, niczym płynąc na powierzchni rzeki. Musisz być gotów pójść wszędzie tam, gdzie ten prąd cię zaprowadzi. Wyzwalanie wszystkich energii następuje tylko do pewnego momentu, a gdy te energie zostaną pobudzone, mamy się odprężyć. Wtedy, ponieważ jesteśmy w większych rękach, o nic nie musimy się martwić. Mamy unosić się na powierzchni wody. "
Articles in English:
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
- Arach
- Rozgrzewający Się
- Posty: 10
- Rejestracja: 24 gru 2001, 15:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
jakis czas temu pewnie bym nawet tego tekstu nie przeczytal... nie biegam zbyt dlugo, ale wiem o czym on mowi!!! (pod koniec)
raz poczulem dokladnie cos takiego!!! ))
niesamowite. dystans - 5 kilometrow, pod koniec biegu choc bylem dosc wyczerpany nagle postanowilem przyspieszyc... przyspieszylem troszke i w pewnym momencie zauwazylem ze przyspieszam tak czy siak, jakby to bylo niezalezne ode mnie prawde mowiac troche sie przestraszylem.... dziwne czulem sie tak jakbym biegnac przez caly czas do tej pory koncentrowal sie na _spowalnianiu_ i nagle przestal to robic...
:-O
Michal
raz poczulem dokladnie cos takiego!!! ))
niesamowite. dystans - 5 kilometrow, pod koniec biegu choc bylem dosc wyczerpany nagle postanowilem przyspieszyc... przyspieszylem troszke i w pewnym momencie zauwazylem ze przyspieszam tak czy siak, jakby to bylo niezalezne ode mnie prawde mowiac troche sie przestraszylem.... dziwne czulem sie tak jakbym biegnac przez caly czas do tej pory koncentrowal sie na _spowalnianiu_ i nagle przestal to robic...
:-O
Michal
- wojtek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 10535
- Rejestracja: 19 cze 2001, 04:38
- Życiówka na 10k: 30:59
- Życiówka w maratonie: 2:18
- Lokalizacja: lokalna
- Kontakt:
"Wiele może się zdarzyć. Każdy może mieć własne przeżycia i nie powinny one powodować niepokoju czy lęku. O tych doświadczeniach nie należy rozmawiać z innymi. Ta prośba ma uzasadnienie. Powodem jest to, że nasze przeżycia mogą nie być takie, jak przeżycia innych ludzi. A ponieważ inni nie przeżywają tego, co my, po prostu roześmieją się, powiedzą: "To czyste szaleństwo. Niczego takiego nie przeżywam." Każdy sam dla siebie jest miarą. Jeśli ma rację, on ma rację, a nie ktoś inny, jeśli się myli, nikt inny, tylko on się myli. Dlatego taki człowiek albo będzie się z ciebie śmiał, albo sceptycznie stwierdzi, że nie doznaje niczego takiego, jak ty."
Articles in English:
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
- wojtek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 10535
- Rejestracja: 19 cze 2001, 04:38
- Życiówka na 10k: 30:59
- Życiówka w maratonie: 2:18
- Lokalizacja: lokalna
- Kontakt:
Cieplo , cieplo - dlatego wszystko jest wziete w cudzyslow . Mialem w tym swoj zamysl
Articles in English:
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
- wojtek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 10535
- Rejestracja: 19 cze 2001, 04:38
- Życiówka na 10k: 30:59
- Życiówka w maratonie: 2:18
- Lokalizacja: lokalna
- Kontakt:
"Ciało jest nagromadzeniem energii, czego nie trzeba udowadniać, gdyż ono chodzi, siedzi, mówi, śpi. Energia ta nie wykonuje pracy tylko jednego rodzaju; czasem jest jej więcej, a czasem mniej. Ogarnięty złością, możesz podnieść i rzucić nawet dużym kamieniem, którego w zwykłych warunkach nie mógłbyś poruszyć. Gdy chwyci cię lęk, biegniesz szybciej niż podczas igrzysk olimpijskich. Energia płynie w takiej ilości, jaka jest potrzebna.
Dowodzi to również tego, że jest zbiornik, z którego energia jest czerpana lub nie czerpana, w miarę potrzeby. Kiedy jest, potrzebna, zaczyna działać; w innych warunkach pozostaje uśpiona w swoim źródle.
Masz więc źródło, z którego możesz czerpać energię dla codziennych potrzeb, jak i dla zadań nadzwyczajnych. Ten zbiornik nigdy jednak nie jest wyczerpywany, nigdy też w pełni go nie wykorzystujesz.
Ludzie prowadzący badania nad tym zjawiskiem, odkryli, że najbardziej niezwykły geniusz wykorzystuje nie więcej niż piętnaście procent tej energii. Najbardziej zwyczajny człowiek używa nie więcej niż dwa, dwa i pół procent, reszta tej energii jest marnowana. Pod względem możliwości nie ma różnicy w potencjale człowieka zwyczajnego i niezwykłego. Siła nasienia jest taka sama, różnica tkwi tylko w jej wykorzystaniu. Ta sama siła, którą wykorzystują najwięksi ludzie, obecna jest także w ludziach jak najbardziej zwyczajnych. Po prostu jest niewykorzystana. Nigdy z niej nie czerpano, nigdy nie była pobudzana.
Przeciętny człowiek nie zajmuje się jej przebudzaniem. Zadowolony ze wszystkiego co ma, uznaje, że jest to maksimum jego możliwości.
W rzeczywistości jest to największe minimum. I choć radzimy sobie jakoś z tą minimalną mocą energii, w stresie i kryzysie często wykorzystujemy moc maksymalną. Wtedy przekonujemy się o swoich możliwościach."
Dowodzi to również tego, że jest zbiornik, z którego energia jest czerpana lub nie czerpana, w miarę potrzeby. Kiedy jest, potrzebna, zaczyna działać; w innych warunkach pozostaje uśpiona w swoim źródle.
Masz więc źródło, z którego możesz czerpać energię dla codziennych potrzeb, jak i dla zadań nadzwyczajnych. Ten zbiornik nigdy jednak nie jest wyczerpywany, nigdy też w pełni go nie wykorzystujesz.
Ludzie prowadzący badania nad tym zjawiskiem, odkryli, że najbardziej niezwykły geniusz wykorzystuje nie więcej niż piętnaście procent tej energii. Najbardziej zwyczajny człowiek używa nie więcej niż dwa, dwa i pół procent, reszta tej energii jest marnowana. Pod względem możliwości nie ma różnicy w potencjale człowieka zwyczajnego i niezwykłego. Siła nasienia jest taka sama, różnica tkwi tylko w jej wykorzystaniu. Ta sama siła, którą wykorzystują najwięksi ludzie, obecna jest także w ludziach jak najbardziej zwyczajnych. Po prostu jest niewykorzystana. Nigdy z niej nie czerpano, nigdy nie była pobudzana.
Przeciętny człowiek nie zajmuje się jej przebudzaniem. Zadowolony ze wszystkiego co ma, uznaje, że jest to maksimum jego możliwości.
W rzeczywistości jest to największe minimum. I choć radzimy sobie jakoś z tą minimalną mocą energii, w stresie i kryzysie często wykorzystujemy moc maksymalną. Wtedy przekonujemy się o swoich możliwościach."
Articles in English:
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
- miroszach
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1219
- Rejestracja: 20 sty 2002, 13:08
- Życiówka na 10k: 38:06
- Życiówka w maratonie: 3:07:51
- Lokalizacja: Jasło
No ciekawe. Mimo to nawet po przeczytaniu tego artykułu nie byłem w stanie na treningu biec szybciej niż zwykle.
[b][i]Dzień bez biegania
To dzień regenerownia
[/i][/b]
To dzień regenerownia
[/i][/b]
- wojtek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 10535
- Rejestracja: 19 cze 2001, 04:38
- Życiówka na 10k: 30:59
- Życiówka w maratonie: 2:18
- Lokalizacja: lokalna
- Kontakt:
"Jako jednostki, zdajemy się być odrębnymi istotami. Może tak: załóżmy, że liść na drzewie nagle zyskuje świadomość. Będzie widział inne liście jako odrębne od siebie. Jak ma czuć, że inny liść wiszący na innej gałęzi jest częścią jego własnej jaźni? Ale pomińmy inną gałąź; liście na tej samej gałęzi nie będą miały poczucia wspólnej jaźni. Nawet sąsiedni liść będzie się zdawał być odrębnym, ponieważ świadomość liścia jest świadomością indywidualności.
Jeśliby ten liść wszedł w samego siebie, wkrótce przekonałby się, że jest połączony z tą samą gałęzią co sąsiednie liście, i że wszystkie one otrzymują energię życiową z tego samego kanału. Jeśli wejdzie dalej, wkrótce pozna, że nie tylko jego własne gałęzie, ale także sąsiednie stanowią część tego samego drzewa, a źródło ich energii życiowej jest to samo. Jeśli pójdzie jeszcze nieco dalej, dotrze do korzeni, a wtedy zrozumie, że wszystkie liście i konary i gałęzie, jak też i on sam, są różnymi częściami jednej całości.
Jeśli wejdzie jeszcze głębiej, korzeniami do ziemi, napotka korzenie innych drzew. Zrozumie, że wszystkie sąsiednie drzewa, jak też i to, do którego on należy, wyrastają z tego samego gruntu. Jeśli będzie w taki sposób kontynuował poszukiwania, ostatecznym etapem egzystencji tego małego liścia będzie cały wszechświat. Ten listeczek tworzy jeden kraniec większej Egzystencji. Kiedy staje się on świadomy siebie jako fragmentu, rozwija świadomość indywidualną."
" Mamy w sobie możliwość życia i śmierci. Tlen jest naszą możliwością życia, a dwutlenek węgla jest naszą możliwością śmierci. Kiedy zmniejsza się ilość tlenu i stopniowo spada do zera, w ciele pozostaje tylko dwutlenek węgla i ciało zamienia się w zwłoki, tak samo jak drewno, które płonie tylko dopóty, dopóki tlen jest dostępny. Jest życie, jest ciepło w płomieniu, ale gdy tylko dopływ tlenu zostanie odcięty, płomień umiera, a pozostaje jedynie dwutlenek węgla. Węgiel jest martwym ogniem.
Dlatego oba te gazy działają w naszym wnętrzu.
Im więcej jest w nas dwutlenku węgla, tym więcej jest letargu. W ciągu dnia nie jest tak łatwo spać, jak w nocy, ponieważ w nocy ilość tlenu spada, a zawartość dwutlenku węgla zwiększa się. Wraz ze wschodem słońca wzrasta ilość tlenu, i spada ona gdy tylko słońce zachodzi. Dlatego ciemność i noc stały się symbolem lenistwa, letargu, niewiedzy i grzechu. Słońce jest symbolem jasności, gdyż wraz z nim przychodzi życie. W nocy wszystko usycha. Kwiaty zamykają swe płatki, liście opadają, człowiek śpi. Cały świat zapada w, że tak powiem, chwilową śmierć. Wraz z nastaniem świtu, kwiaty znów się otwierają, liście się prostują, gałęzie drzew zaczynają się kołysać, ptaki zaczynają śpiewać, a ludzie się budzą. Wokół nas budzi się cała ziemia. Przemija chwilowa śmierć trwająca osiem do dziesięciu godzin i wraca życie.
To samo zdarzenie następuje w naszym wnętrzu. Kiedy ilość tlenu gwałtownie w nas wzrasta, budzą się energie, które spoczywały w uśpieniu. Dla przebudzenia dowolnej uśpionej energii zawsze potrzeba tlenu. Dając człowiekowi umierającemu tlen, możemy utrzymać go przy życiu nieco dłużej. Dostarczając tlen jego słabnącym energiom, możemy utrzymać go przy życiu nawet przez rok lub dwa. Wtedy ludzie, mimo, że stoją u wrót śmierci, nie są w stanie odejść, ponieważ mają dodatkową ilość tlenu.
W Europie i Ameryce utrzymuje się tak przy życiu tysiące ludzi: tlenem. Największym problemem w tych krajach jest dzisiaj dla człowieka prawo do śmierci, wtedy, kiedy musi on umrzeć."
"Opowiem wam o pewnym interesującym przypadku. Pewien czlowiek nie mogl spac . Wszelkie terapie zawodziły, i musiało tak być, ponieważ on praktykował jogę. Koncentrował się na głębokim oddychaniu przez 24 godziny na dobę. Ten, kto go inicjował, nie wiedział, że wskutek ciągłej koncentracji na głębokim oddychaniu sen nie będzie możliwy, niemożliwe będzie wywołanie snu. Z jednej strony dano mu więc intensywną terapię na bezsenność, z drugiej zaś kontynuował on swoją sadhanę. Doprowadziło go to do straszliwego stanu, a w ciele narastał konflikt. Leki wywoływały w nim sen, podczas gdy sadhana utrzymywała jego energie w stanie przebudzenia. Było to coś takiego, jakby w samochodzie równocześnie nacisnąć pedały gazu i hamulca. Ten biedny człowiek miał wielki kłopot.
Wiedziałem co się z nim działo, poleciłem więc, by zaniechał swojej sadhany. Ale on nie rozumiał dlaczego. Wtedy wyjaśniłem mu, że ilość tlenu, jaką on wytwarzał przez ciągłe głębokie oddychanie, była tak wielka, że ciało nie mogło spać. Albo powinien zaniechać swojej sadhany, albo myśli o spaniu. Jeśli kontynuowałby swoją sadhanę, nie mógłby spać, ale to nie byłoby dla niego szkodliwe. Na osiem dni zaprzestał sadhany i sen powrócił. Lekarstwa nie były potrzebne.
Możliwość spania zwiększa się wraz ze wzrostem ilości dwutlenku węgla w nas. Dlatego wszystkie metody zwiększające ilość dwutlenku węgla pomogą w zachowaniu energii w uśpieniu, zwiększają naszą niewrażliwość. Liczba ludzi na ziemi wzrasta, niewrażliwość też będzie wzrastać, ponieważ tlenu będzie proporcjonalnie mniej dla zwiększającej się liczby ludzi. Może nadejść chwila, gdy trudno będzie utrzymać człowieka w stanie czuwania.
Dlatego rano czujemy się tak świeżo, albo wtedy gdy idziemy do lasu czy nad morze. Tłumy na targowisku powodują zobojętnienie i sposępnienie, ponieważ jest więcej dwutlenku węgla. I mimo, że tlen jest wytwarzany stale, gromadzący się tłum zużywa cały tlen. Stąd właśnie wszędzie tam, gdzie jest więcej tlenu, czujesz się świeży i radosny. Czujesz się zdrowszy. W miejscach zatłoczonych, w kinach i świątyniach, stajesz się zobojętniały i niewrażliwy."
Istnieje metoda zwiększania ilości tlenu w człowieku, dzięki której zmienia się wewnętrzna równowaga. Zamiast oczekiwać snu, będziesz pragnął być przebudzony. A jeśli zastosujesz ją ze zwiększoną żywiołowością, odczujesz wewnątrz naprawdę wielką różnicę. Będzie to tak, jakby nagle jedna szalka wagi uniosła się do góry, a druga opadła. Dzięki temu, że można zmienić twoją wewnętrzną równowagę jednym gwałtownym działaniem, natychmiast poczujesz i doświadczysz tej zmiany. Gdy szalki wagi powoli opadają i się unoszą, nie poznasz kiedy to nastąpiło. Dlatego polecam metodę głębokiego oddychania. Wywołuje ona zmianę tak żywiołowo, że z jednej fazy przechodzisz do drugiej w ciągu dziesięciu minut, odczuwając, że zmiana nastąpiła. Tylko szybka zmiana jest zauważalna.
Jeśliby ten liść wszedł w samego siebie, wkrótce przekonałby się, że jest połączony z tą samą gałęzią co sąsiednie liście, i że wszystkie one otrzymują energię życiową z tego samego kanału. Jeśli wejdzie dalej, wkrótce pozna, że nie tylko jego własne gałęzie, ale także sąsiednie stanowią część tego samego drzewa, a źródło ich energii życiowej jest to samo. Jeśli pójdzie jeszcze nieco dalej, dotrze do korzeni, a wtedy zrozumie, że wszystkie liście i konary i gałęzie, jak też i on sam, są różnymi częściami jednej całości.
Jeśli wejdzie jeszcze głębiej, korzeniami do ziemi, napotka korzenie innych drzew. Zrozumie, że wszystkie sąsiednie drzewa, jak też i to, do którego on należy, wyrastają z tego samego gruntu. Jeśli będzie w taki sposób kontynuował poszukiwania, ostatecznym etapem egzystencji tego małego liścia będzie cały wszechświat. Ten listeczek tworzy jeden kraniec większej Egzystencji. Kiedy staje się on świadomy siebie jako fragmentu, rozwija świadomość indywidualną."
" Mamy w sobie możliwość życia i śmierci. Tlen jest naszą możliwością życia, a dwutlenek węgla jest naszą możliwością śmierci. Kiedy zmniejsza się ilość tlenu i stopniowo spada do zera, w ciele pozostaje tylko dwutlenek węgla i ciało zamienia się w zwłoki, tak samo jak drewno, które płonie tylko dopóty, dopóki tlen jest dostępny. Jest życie, jest ciepło w płomieniu, ale gdy tylko dopływ tlenu zostanie odcięty, płomień umiera, a pozostaje jedynie dwutlenek węgla. Węgiel jest martwym ogniem.
Dlatego oba te gazy działają w naszym wnętrzu.
Im więcej jest w nas dwutlenku węgla, tym więcej jest letargu. W ciągu dnia nie jest tak łatwo spać, jak w nocy, ponieważ w nocy ilość tlenu spada, a zawartość dwutlenku węgla zwiększa się. Wraz ze wschodem słońca wzrasta ilość tlenu, i spada ona gdy tylko słońce zachodzi. Dlatego ciemność i noc stały się symbolem lenistwa, letargu, niewiedzy i grzechu. Słońce jest symbolem jasności, gdyż wraz z nim przychodzi życie. W nocy wszystko usycha. Kwiaty zamykają swe płatki, liście opadają, człowiek śpi. Cały świat zapada w, że tak powiem, chwilową śmierć. Wraz z nastaniem świtu, kwiaty znów się otwierają, liście się prostują, gałęzie drzew zaczynają się kołysać, ptaki zaczynają śpiewać, a ludzie się budzą. Wokół nas budzi się cała ziemia. Przemija chwilowa śmierć trwająca osiem do dziesięciu godzin i wraca życie.
To samo zdarzenie następuje w naszym wnętrzu. Kiedy ilość tlenu gwałtownie w nas wzrasta, budzą się energie, które spoczywały w uśpieniu. Dla przebudzenia dowolnej uśpionej energii zawsze potrzeba tlenu. Dając człowiekowi umierającemu tlen, możemy utrzymać go przy życiu nieco dłużej. Dostarczając tlen jego słabnącym energiom, możemy utrzymać go przy życiu nawet przez rok lub dwa. Wtedy ludzie, mimo, że stoją u wrót śmierci, nie są w stanie odejść, ponieważ mają dodatkową ilość tlenu.
W Europie i Ameryce utrzymuje się tak przy życiu tysiące ludzi: tlenem. Największym problemem w tych krajach jest dzisiaj dla człowieka prawo do śmierci, wtedy, kiedy musi on umrzeć."
"Opowiem wam o pewnym interesującym przypadku. Pewien czlowiek nie mogl spac . Wszelkie terapie zawodziły, i musiało tak być, ponieważ on praktykował jogę. Koncentrował się na głębokim oddychaniu przez 24 godziny na dobę. Ten, kto go inicjował, nie wiedział, że wskutek ciągłej koncentracji na głębokim oddychaniu sen nie będzie możliwy, niemożliwe będzie wywołanie snu. Z jednej strony dano mu więc intensywną terapię na bezsenność, z drugiej zaś kontynuował on swoją sadhanę. Doprowadziło go to do straszliwego stanu, a w ciele narastał konflikt. Leki wywoływały w nim sen, podczas gdy sadhana utrzymywała jego energie w stanie przebudzenia. Było to coś takiego, jakby w samochodzie równocześnie nacisnąć pedały gazu i hamulca. Ten biedny człowiek miał wielki kłopot.
Wiedziałem co się z nim działo, poleciłem więc, by zaniechał swojej sadhany. Ale on nie rozumiał dlaczego. Wtedy wyjaśniłem mu, że ilość tlenu, jaką on wytwarzał przez ciągłe głębokie oddychanie, była tak wielka, że ciało nie mogło spać. Albo powinien zaniechać swojej sadhany, albo myśli o spaniu. Jeśli kontynuowałby swoją sadhanę, nie mógłby spać, ale to nie byłoby dla niego szkodliwe. Na osiem dni zaprzestał sadhany i sen powrócił. Lekarstwa nie były potrzebne.
Możliwość spania zwiększa się wraz ze wzrostem ilości dwutlenku węgla w nas. Dlatego wszystkie metody zwiększające ilość dwutlenku węgla pomogą w zachowaniu energii w uśpieniu, zwiększają naszą niewrażliwość. Liczba ludzi na ziemi wzrasta, niewrażliwość też będzie wzrastać, ponieważ tlenu będzie proporcjonalnie mniej dla zwiększającej się liczby ludzi. Może nadejść chwila, gdy trudno będzie utrzymać człowieka w stanie czuwania.
Dlatego rano czujemy się tak świeżo, albo wtedy gdy idziemy do lasu czy nad morze. Tłumy na targowisku powodują zobojętnienie i sposępnienie, ponieważ jest więcej dwutlenku węgla. I mimo, że tlen jest wytwarzany stale, gromadzący się tłum zużywa cały tlen. Stąd właśnie wszędzie tam, gdzie jest więcej tlenu, czujesz się świeży i radosny. Czujesz się zdrowszy. W miejscach zatłoczonych, w kinach i świątyniach, stajesz się zobojętniały i niewrażliwy."
Istnieje metoda zwiększania ilości tlenu w człowieku, dzięki której zmienia się wewnętrzna równowaga. Zamiast oczekiwać snu, będziesz pragnął być przebudzony. A jeśli zastosujesz ją ze zwiększoną żywiołowością, odczujesz wewnątrz naprawdę wielką różnicę. Będzie to tak, jakby nagle jedna szalka wagi uniosła się do góry, a druga opadła. Dzięki temu, że można zmienić twoją wewnętrzną równowagę jednym gwałtownym działaniem, natychmiast poczujesz i doświadczysz tej zmiany. Gdy szalki wagi powoli opadają i się unoszą, nie poznasz kiedy to nastąpiło. Dlatego polecam metodę głębokiego oddychania. Wywołuje ona zmianę tak żywiołowo, że z jednej fazy przechodzisz do drugiej w ciągu dziesięciu minut, odczuwając, że zmiana nastąpiła. Tylko szybka zmiana jest zauważalna.
Articles in English:
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0