Platini, obawiam się, że się mylisz. Mechanizm uzależnienia w każdym przypadku jest podobny i to, że nie niesie tzw. negatywnego skutku rodzinnego i społecznego, nie oznacza, że uzależnieniem nie jest. Fora biegowe aż roją się od osób "wkręconych" w bieganie, które już dawno zatraciły proporcje w tym co robią. Oczywiście, nie oczekuj, że biegacz powie Ci, że jest uzależniony. Zwykle zacznie snuć opowieści o tym jak to "biega dla przyjemności", lubi sobie pobiegać,...400 km/ mies., itd. Oczywiście, co ważne z pro zdrowotną funkcją to dawno nie ma nic wspólnego. Co więcej, trudno się dowiedzieć od któregoś z miłośników biegania, że wczasy są "ustawione" pod bieganie, źe partnerka często ma już tego biegania dosyć, że nie biegając ten lub ów odczuwa tzw "efekt odstawienne". Kiedyś, na innym forum jeden z biegaczy założył wątek pod tytułe,.. "Czy ja jestem jeszcze normalny". Dyskusja była ciekawa. Po jej zakończeniu, napisała do mnie list żona jednego ze znanych "ultrasów". Jeden dramat i tragedia osoby/partnerki zmolestowanej bieganiem swvojego partnera. Nie chcę opisywać w szczegółach, przypadku biegacza, który zmuszał swoją parterkę do biegania w sytuacji gdy ją to kompletnie nie interesowało. Nie obywało się oczywiście, bez solidnych awantur. Ktoś powie, że to ekstrema. Może tak, może nie. Ale co powiedzieć o gościu, który wrócił z drugiej zmiany i za przeproszeniem, trenuje o 1 w nocy,... Oczywiście, artykuł porusza jeszcze inne kwestie, na szczęście marginalne. Min. Przypadki sportowych ekstremów. To jednak zupełnie inny temat.
|