Na internetowej stronie hotelu, w którym mam mieszkaæ, informacja: "jogging track near the hotel". My¶lê sobie "Dobra nasza", bo przecie¿ nie pójdê na ruchom± bie¿niê w hotelowym fitness klubie, bo umar³abym z nudów.
Pierwszego dnia pobytu trening uniemo¿liwiaj± mi specyficzne okoliczno¶ci towarzysz±ce ka¿demu wyjazdowi s³u¿bowemu: spó¼niony o dwie godziny samolot, a potem zach³anna chêæ uczestniczek delegacji, aby zwiedzaæ, zwiedzaæ i zwiedzaæ Budapeszt. OK. Z rozpêdu zjedzona pod wieczór kolacja, wiêc potem wchodzi w grê tylko spacer do hotelu i spanie.
Jako biegacz neofita kolekcjonujê z zapa³em wra¿enia, które odnosz± siê do mojej biegowej pasji. Obserwujê, ¿e Budapeszt pe³en jest billboardów informuj±cych o maratonie, który odbêdzie siê w tym mie¶cie 14 pa¼dziernika. Ponadto zauwa¿am w ci±gu kilku godzin przechadzki po mie¶cie wielu biegaczy przemierzaj±cych bulwar nad Dunajem. Dokonujê porównañ z Warszaw± i smêtnie wzdycham, ¿e u nas jest inaczej.. chyba gorzej...
Nastêpnego dnia jest niedziela, postanawiam wiêc z samego rana przetestowaæ "jogging track near the hotel". Zrywam siê o 7. rano i pe³na zapa³u biegnê do parku pod hotelem, bo tam - wydaje mi siê - jest owa biegowa ¶cie¿ka.
Zaczynam trening. Nie mijaj± dwie minuty odk±d zaczê³am truchtaæ, a mój polar wyje wielkim g³osem. Patrzê i wyj¶æ z podziwu nie mogê: têtno 245


"Jogging track" okazuje siê byæ ¶cie¿k±, wiod±c± dooko³a stawu, w którym kilku panów ³owi ryby. Pêtla ma mo¿e z 400 m. Krêcê siê wiêc w kó³ko i zaczynam siê nudziæ. Spogl±dam co chwila na stoper: ojej, dopiero 10 minut biegu..

To cut the long story short: kapitulujê po 4 km - w obliczu muszek, rybnego stawu, wyj±cego polara i ogólnej porannej niedyspozycji.
Poniedzia³ek: przez 9 godzin s³u¿bowe obowi±zki, ale od samego rana my¶lê o treningu, który postanawiam zrobiæ wieczorem, rezygnuj±c ze spaceru z kole¿ankami. Obmy¶lam sobie, ¿e pobiegnê naddunajskim bulwarem: pó³ godziny w jedn± stronê, pó³ godziny w drug±, co da mi razem circa about 10 km biegu. Rozpoczynam trening o 18. Szybko przekunujê siê jednak, ¿e nie jest to najlepsza pora na bieganie: muszê przebiec oko³o 1,5 km wzd³u¿ ruchliwej arterii, a na chodniku pe³no ludzi. Lawiruj±c i skacz±c jak zaj±c nad dziurami w nawierzchni, docieram nad Dunaj. Uff. Bulwar przebiega wzd³u¿ kolejnej ruchliwej ulicy - okazuje siê, ¿e w poniedzia³kowy wieczór w Budapeszcie jest spory ruch. Inhalujê siê tlenkami o³owiu, ale pomykam dalej. Co kilka minut ze ¶wistem przelatuj± tu¿ obok mnie rower¶ci w kaskach, bulwar jest bowiem równie¿ ¶cie¿k± rowerow±. W gwarze ulicy wytê¿am s³uch, aby w porê uskoczyæ w bok, je¿eli z ty³u nadjedzie kolejny szaleniec na górskim rowerze. Biegnê i biegnê, mijam mosty. Nikt na mnie nie zwraca uwagi - co za ulga. Biegacze to tutaj normalny widok.
Po godzinnym treningu wracam do hotelu. Wygl±dam jak wyp³och. Czerwona na twarzy, ca³a spocona, mokra koszulka. Zawczasu wyjmujê ze spodenek kartê magnetyczn± do drzwi pokoju, ¿eby któremu¶ z boyów nie przysz³o do g³owy zatrzymaæ mnie przy wej¶ciu. Trzymam kartê przed sob± niczym legitymacjê agenta FBI i idê przez hall szybkim krokiem, ale czujê, ¿e ¶cigaj± mnie spojrzenia obs³ugi i niemieckiej wycieczki w wieku emerytalnym.
Wczoraj wróci³am do domu. Z ulg±. Jak dobrze bêdzie pobiec moj± ulubion± tras± na Agrykolê.
(Edited by joycat at 8:57 am on Oct. 10, 2001)