Komentarz do artykułu Wstęp do dyskusji o zawodzie trenera
- bieganie.pl
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1739
- Rejestracja: 27 sty 2008, 15:29
Skomentuj artykuł Wstęp do dyskusji o zawodzie trenera
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 12
- Rejestracja: 06 paź 2017, 11:15
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
A czy autor bierze na siebie odpowiedzialność za Maćka Żytę? Brał za Pawła Czapiewskiego?
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Dobre pytanie i temat jest niełatwy. I Maciek i Paweł to przypadki zawodników doświadczonych, to nie to samo co początkujący który jest jak tabula rasa. Odpowiedzialność to jakiegoś typu gwarancja. Nie dałbym gwarancji, że Maciek nie wpadnie w jakąś anemię, ale Maciek jest świadom konsekwencji tego "eksperymentu".
Ja się staram pokazać problem. W przypadku lekarza, lekarza jednak lekarz jakąś odpowiedzialność ponosi. W przypadku lekarza, za "błąd w sztuce" można uzyskać odszkodowanie. Oczywiście musi to być udowodnione, ale jakaś droga jest. A czy w trenowaniu jest? Chyba nie.
Ja się staram pokazać problem. W przypadku lekarza, lekarza jednak lekarz jakąś odpowiedzialność ponosi. W przypadku lekarza, za "błąd w sztuce" można uzyskać odszkodowanie. Oczywiście musi to być udowodnione, ale jakaś droga jest. A czy w trenowaniu jest? Chyba nie.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Jednak część trenerów ma OC. Nie mówię o obozach, bo tam one są raczej standardem.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 512
- Rejestracja: 16 sty 2008, 22:22
- Życiówka na 10k: 31.16
- Życiówka w maratonie: 2:23;47
Adam temat rzeka. Poruszyłeś temat lekarzy, a czy fizjoterapeuta bierze na siebie odpowiedzialność, czy dają jakąś gwarancję że pomogą? biorą tylko kasę i chodzimy od gabinetu do gabinetu.
Poruszyłeś również temat obozów. Żaden szanujący się sportowiec nie pojedzie na obóz krótszy niż 2-3 tygodnie i teraz pytanie co daje obóz który często widzę w ogłoszeniach 2-3 dniowy, czy też nawet tygodniowy w górach..?(nie wspomnę o weekendowych obozach nad morzem..
Co do trenerów, dla mnie liczą się wyniki. Piszesz o odpowiedzialności itp, a czy dany trener daje gwarancję osiągniętego wyniku? Jeżeli bierze za swoją pracę pieniądze to powinna być może podpisywana umowa która do czegoś zobowiązuje.....
Poruszyłeś również temat obozów. Żaden szanujący się sportowiec nie pojedzie na obóz krótszy niż 2-3 tygodnie i teraz pytanie co daje obóz który często widzę w ogłoszeniach 2-3 dniowy, czy też nawet tygodniowy w górach..?(nie wspomnę o weekendowych obozach nad morzem..
Co do trenerów, dla mnie liczą się wyniki. Piszesz o odpowiedzialności itp, a czy dany trener daje gwarancję osiągniętego wyniku? Jeżeli bierze za swoją pracę pieniądze to powinna być może podpisywana umowa która do czegoś zobowiązuje.....
Żyje po to, by biegać
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Gwarancja jest "kusząca", ale czy lekarz daje gwarancję wyleczenia? Ja sie bardziej zastanawiam nad tą odpowiedzialnoscią. Tzn jaki jest jej zakres.
- charm
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1929
- Rejestracja: 28 sty 2014, 15:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: silesia
- Kontakt:
Fizjoterapeuci powinni być po stosownych studiach itd - w tym wypadku moim zdaniem "papier" jest jakimś tam potwierdzeniem wiedzy/umiejętności, bo to dyplom ukończenia studiów plus ewentualne inne szkolenia. No i sporo fizjo ma OC
Niestety, to nie jest taka prosta sprawa...
Wysłane z Tapatalka
boję się, że mogło by dojść do absurdu - nie jest weryfikowalne, na ile stosujesz się do zaleceń trenera - podpisujesz umowę, że osiągniesz taki a taki czas, ale olewasz treningi, albo przed startem imprezujesz do rana... I wina trenera?KRZYSIEKBIEGA pisze:Jeżeli bierze za swoją pracę pieniądze to powinna być może podpisywana umowa która do czegoś zobowiązuje.....
Niestety, to nie jest taka prosta sprawa...
Wysłane z Tapatalka
-
- Wyga
- Posty: 150
- Rejestracja: 05 maja 2015, 10:56
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Najpierw powinno paść inne pytanie - po co zawodnikowi trener?
Po co mi - amatorowi po czterdziestce - trener?
Czy od samego 'posiadania trenera' będę biegać szybciej? Więcej? Wątpię.
Dyskusja krąży w kierunku 'odpowiedzialności trenera' - ale to ja biegam, że to moje nogi i płuca pracują, więc dlaczego za to, co ja robię, ma odpowiadać ktoś inny?
Biegamy grupą (pozdrawiam Chomiki z Ursynowa) i ktoś zazwyczaj poprowadzi po bieganiu ćwiczenia rozciągające, zarządzi przebieżki, interwały itp - czy to już trener? Czy raczej mentor? Czy tylko 'doświadczony stażem kolega' dzięki któremu zakwasy są mniejsze, a "progress" nieco większy?
Po co mi - amatorowi po czterdziestce - trener?
Czy od samego 'posiadania trenera' będę biegać szybciej? Więcej? Wątpię.
Dyskusja krąży w kierunku 'odpowiedzialności trenera' - ale to ja biegam, że to moje nogi i płuca pracują, więc dlaczego za to, co ja robię, ma odpowiadać ktoś inny?
Biegamy grupą (pozdrawiam Chomiki z Ursynowa) i ktoś zazwyczaj poprowadzi po bieganiu ćwiczenia rozciągające, zarządzi przebieżki, interwały itp - czy to już trener? Czy raczej mentor? Czy tylko 'doświadczony stażem kolega' dzięki któremu zakwasy są mniejsze, a "progress" nieco większy?
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Ale to nie jest sytuacja jakiej dotyczy problem. Wyobraźmy sobie bardziej skrajny ale jednak całkiem możliwy przypadek:
Przychodzi do mnie człowiek i mówi:
- Czy możesz mnie trenować na wynik X w maratonie?
- Ok - mówię - to kosztuje 500 zł miesięcznie (np), deal?
- Deal
Po jakimś czasie, coś się złego z zawodnikiem zaczyna dziać, jakieś problemy zdrowotne. Moje doświadczenie mi mówi, że powinienem go wysłać do odpowiedniego lekarza i do momentu konsultacji z lekarzem skończyć treningi. Ale kasa płynie więc ... mówię mu: "przebadaj się" i jedziemy dalej. Pewnego jednak dnia, w trakcie jednego z treningów zawodnik słabnie, zabiera go pogotowie.... dalej można rozwijać różne scenariusze.
Przychodzi do mnie człowiek i mówi:
- Czy możesz mnie trenować na wynik X w maratonie?
- Ok - mówię - to kosztuje 500 zł miesięcznie (np), deal?
- Deal
Po jakimś czasie, coś się złego z zawodnikiem zaczyna dziać, jakieś problemy zdrowotne. Moje doświadczenie mi mówi, że powinienem go wysłać do odpowiedniego lekarza i do momentu konsultacji z lekarzem skończyć treningi. Ale kasa płynie więc ... mówię mu: "przebadaj się" i jedziemy dalej. Pewnego jednak dnia, w trakcie jednego z treningów zawodnik słabnie, zabiera go pogotowie.... dalej można rozwijać różne scenariusze.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 3
- Rejestracja: 18 mar 2015, 22:19
- Życiówka na 10k: 36:32
- Życiówka w maratonie: 2:57:28
Ja tam jestem za wolnym rynkiem bez regulacji. Wprowadzając jakiekolwiek regulacje generuje to tylko kolejne wyjątki i nigdy nie daje pewności że wszystko będzie działało jak należy. Każdy biegacz przed podjęciem decyzji chyba ma prawo zapytać się potencjalnego trenera o doświadczenie jako zawodnika, doświadczenie jako trenera, jakieś certyfikaty, kursy, itp. Dla jednego może to być wyrocznia a dla innych nie. To dotyczy zarówno skuteczności metod treningowych jak i odpowiedzialności.
Kolejna sprawa to to, że nie można być odpowiedzialnym za kogoś nieodpowiedzialnego. Z tego co obserwuje to wolni strzelcy częściej są zajechani, niż ludzi którzy posiadają jakiegoś trenera.
Nie wiem czy jest jakiś sposób żeby uniknąć takich przypadków, ale jeśli takie coś by się zdarzyło z winy trenera to straciłby reputacje i pozostałych zawodników.Po jakimś czasie, coś się złego z zawodnikiem zaczyna dziać, jakieś problemy zdrowotne. Moje doświadczenie mi mówi, że powinienem go wysłać do odpowiedniego lekarza i do momentu konsultacji z lekarzem skończyć treningi. Ale kasa płynie więc ... mówię mu: "przebadaj się" i jedziemy dalej. Pewnego jednak dnia, w trakcie jednego z treningów zawodnik słabnie, zabiera go pogotowie.... dalej można rozwijać różne scenariusze.
Kolejna sprawa to to, że nie można być odpowiedzialnym za kogoś nieodpowiedzialnego. Z tego co obserwuje to wolni strzelcy częściej są zajechani, niż ludzi którzy posiadają jakiegoś trenera.
- Andrzej_Witek
- Wyga
- Posty: 131
- Rejestracja: 27 lis 2015, 08:06
- Życiówka na 10k: 31:35
- Życiówka w maratonie: 2:23:32
- Lokalizacja: Wrocław / Szklarska Poręba
- Kontakt:
Poważny temat. Szczególnie tutaj, na bieganie.pl, gdzie obraca się 90% środowiska trenerskiego.
Na wstępnie dodam, że jestem biegaczem wywodzącym się z amatorstwa i jako trener udzielam się w lokalnym środowisku biegowym, prowadząc zajęcia dla grup zorganizowanych za co otrzymuję od pracodawcy wynagrodzenie.
Regulacja prawna.
Jestem po 5 latach nauki na uczelni, która teoretycznie przygotowała mnie do zapewnienia równomiernego rozwoju fizycznego i wyposażenia podopiecznych w umiejętności i wiedzę pozwalającą ustawicznie dbać o sprawność i zdrowie. Na 5 lat nauki, zdecydowana większość to niestety uczelniana wata, którą wypycha się plan zajęć studentów. Zdecydowanie więcej kompetencji nabyłem w wyniku samodoskonalenia, samodzielnego szukania informacji, dyskusji, obserwacji oraz na bazie doświadczenia innych osób.
Podchodzę zatem bardzo sceptycznie, do wszelkich "papierków" robionych przez weekend, które mają dać stosowne uprawnienia do nazwania się trenerem. Nie sądzę by jakakolwiek regulacja prawna pozwoliła oddzielić hochsztaplerów od ludzi "z powołaniem". Oczywiście pod kątem prawnym, pozwoliłaby ona na uporządkowanie spraw związanych z odpowiedzialnością, ale absolutnie nie będzie miała przełożenia na wartość merytoryczną.
Odpowiedzialność trenera.
Mam wrażenie, że tam gdzie kończy się zdrowy rozsądek, tam zaczyna się dyskusja. Prowadząc zajęcia, zawsze podkreślam, że ostateczny wynik uzyskany na zawodach, do których przygotowują się podopieczni, jest uzależniony od szeregu czynników, wśród których są również te niezależne ani od trenera, ani od zawodnika. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś zagwarantował mi jako zawodnikowi, że na 100% uzyskam lepsze wyniki trenując wg. jakiegoś planu. Jestem natomiast w stanie wyobrazić sobie, że ktoś gwarantuje mi, że jako biegacz zyskam na podjętej współpracy. Sam, będąc trenerem, nie boję się tego powiedzieć. Wielu z nas na współpracę z trenerem patrzy przez pryzmat urwania kilku sekund na Mistrzostwach osiedla. Nie chcę powiedzieć, że to jest złe, bo wynik na zawodach i tak jest najbardziej wymierną formą sprawdzenia postępu. Jednak współpracując z trenerem zyskujemy dużo więcej, np. dobranie racjonalnych środków treningowych do uzyskiwanych wyników, wyeliminowanie błędów w treningu, które powtarzane wielokrotnie doprowadziłyby do kontuzji, zdobywamy wiedzę na temat tego jak funkcjonuje trening biegowy, a finalnie zdobywamy umiejętność samodzielnego sterowania treningiem w sposób świadomy i zgodny z paradygmatami rozwoju fizycznego.
Odwracając sytuację - czy w przypadku komplikacji zdrowotnych zawodnika, to trener powinien ponosić odpowiedzialność? Osobiście uważam, że nie. To jak mocno trener zaakcentuje ewentualne zagrożenia wynikające z podjętego treningu, to kwestia jego poziomu empatii. Może wielokrotnie podkreślić, że najlepszym środkiem treningowym jest np. bieg krosowy i za każdym razem dodawać, że trening ten powinien być wykonany przy świetle dziennym, w odpowiednim obuwiu, z zachowaniem ostrożności i stosowną rozgrzewką. Mimo tego zawodnik skręca kostkę na kępie trawy. Czy naprawdę trener jest odpowiedzialny za kontuzję?
Przykład jest delikatny, można temat drążyć do przykładów podanych choćby przez Adama, ale schemat pozostanie ten sam.
Żadna regulacja prawna, żadne zapewnienia trenera nie zastąpią zdrowego rozsądku zawodnika, który podejmuje współpracę.
Dodam jeszcze, że w miejscu w którym pracuję, uczestnicy zajęć są zobowiązani podpisać oświadczenie, że wszystkie ćwiczenia wykonują na własną odpowiedzialność, a trenerzy posiadają OC.
Na wstępnie dodam, że jestem biegaczem wywodzącym się z amatorstwa i jako trener udzielam się w lokalnym środowisku biegowym, prowadząc zajęcia dla grup zorganizowanych za co otrzymuję od pracodawcy wynagrodzenie.
Regulacja prawna.
Jestem po 5 latach nauki na uczelni, która teoretycznie przygotowała mnie do zapewnienia równomiernego rozwoju fizycznego i wyposażenia podopiecznych w umiejętności i wiedzę pozwalającą ustawicznie dbać o sprawność i zdrowie. Na 5 lat nauki, zdecydowana większość to niestety uczelniana wata, którą wypycha się plan zajęć studentów. Zdecydowanie więcej kompetencji nabyłem w wyniku samodoskonalenia, samodzielnego szukania informacji, dyskusji, obserwacji oraz na bazie doświadczenia innych osób.
Podchodzę zatem bardzo sceptycznie, do wszelkich "papierków" robionych przez weekend, które mają dać stosowne uprawnienia do nazwania się trenerem. Nie sądzę by jakakolwiek regulacja prawna pozwoliła oddzielić hochsztaplerów od ludzi "z powołaniem". Oczywiście pod kątem prawnym, pozwoliłaby ona na uporządkowanie spraw związanych z odpowiedzialnością, ale absolutnie nie będzie miała przełożenia na wartość merytoryczną.
Odpowiedzialność trenera.
Mam wrażenie, że tam gdzie kończy się zdrowy rozsądek, tam zaczyna się dyskusja. Prowadząc zajęcia, zawsze podkreślam, że ostateczny wynik uzyskany na zawodach, do których przygotowują się podopieczni, jest uzależniony od szeregu czynników, wśród których są również te niezależne ani od trenera, ani od zawodnika. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś zagwarantował mi jako zawodnikowi, że na 100% uzyskam lepsze wyniki trenując wg. jakiegoś planu. Jestem natomiast w stanie wyobrazić sobie, że ktoś gwarantuje mi, że jako biegacz zyskam na podjętej współpracy. Sam, będąc trenerem, nie boję się tego powiedzieć. Wielu z nas na współpracę z trenerem patrzy przez pryzmat urwania kilku sekund na Mistrzostwach osiedla. Nie chcę powiedzieć, że to jest złe, bo wynik na zawodach i tak jest najbardziej wymierną formą sprawdzenia postępu. Jednak współpracując z trenerem zyskujemy dużo więcej, np. dobranie racjonalnych środków treningowych do uzyskiwanych wyników, wyeliminowanie błędów w treningu, które powtarzane wielokrotnie doprowadziłyby do kontuzji, zdobywamy wiedzę na temat tego jak funkcjonuje trening biegowy, a finalnie zdobywamy umiejętność samodzielnego sterowania treningiem w sposób świadomy i zgodny z paradygmatami rozwoju fizycznego.
Odwracając sytuację - czy w przypadku komplikacji zdrowotnych zawodnika, to trener powinien ponosić odpowiedzialność? Osobiście uważam, że nie. To jak mocno trener zaakcentuje ewentualne zagrożenia wynikające z podjętego treningu, to kwestia jego poziomu empatii. Może wielokrotnie podkreślić, że najlepszym środkiem treningowym jest np. bieg krosowy i za każdym razem dodawać, że trening ten powinien być wykonany przy świetle dziennym, w odpowiednim obuwiu, z zachowaniem ostrożności i stosowną rozgrzewką. Mimo tego zawodnik skręca kostkę na kępie trawy. Czy naprawdę trener jest odpowiedzialny za kontuzję?
Przykład jest delikatny, można temat drążyć do przykładów podanych choćby przez Adama, ale schemat pozostanie ten sam.
Żadna regulacja prawna, żadne zapewnienia trenera nie zastąpią zdrowego rozsądku zawodnika, który podejmuje współpracę.
Dodam jeszcze, że w miejscu w którym pracuję, uczestnicy zajęć są zobowiązani podpisać oświadczenie, że wszystkie ćwiczenia wykonują na własną odpowiedzialność, a trenerzy posiadają OC.
M: 2:23:32
HM: 1:08:57
ASICS Trail Team
HM: 1:08:57
ASICS Trail Team
-
- Stary Wyga
- Posty: 151
- Rejestracja: 20 maja 2011, 11:04
- Życiówka na 10k: 00:40:30
- Życiówka w maratonie: 03:38:58
- Lokalizacja: Pruszków
Moim zdaniem odpowiedzialność jest i powinna pozostać po stronie zawodnika. Trener to tylko doradca, często telefoniczny lub mailowy, który odpowiada jedynie za pomysł, plan. Za realizację w większym stopniu odpowiada zawodnik. Nie da się jednoznacznie stwierdzić kto zawinił.
Natomiast co zrobić, żeby oddzielić dobrych trenerów od złych? Bieganie.pl jest dużym, szanowanym wśród amatorów portalem biegowym. Może warto stworzyć coś w rodzaju Odznaki Dobrych Praktyk Trenerskich i przyznawać ją trenerom trenującym amatorów, którzy spełniają określone, uznane przez redakcję za właściwe, warunki? Jednym z elementów oceny mogłaby być ankieta wypełniana przez zawodników danego trenera. Resztę zostawmy rynkowi.
Natomiast co zrobić, żeby oddzielić dobrych trenerów od złych? Bieganie.pl jest dużym, szanowanym wśród amatorów portalem biegowym. Może warto stworzyć coś w rodzaju Odznaki Dobrych Praktyk Trenerskich i przyznawać ją trenerom trenującym amatorów, którzy spełniają określone, uznane przez redakcję za właściwe, warunki? Jednym z elementów oceny mogłaby być ankieta wypełniana przez zawodników danego trenera. Resztę zostawmy rynkowi.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Może przede wszystkim najpierw jakiś zestaw wiedzy? Bo to byłoby pewnie mniej dyskusyjne.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2264
- Rejestracja: 15 maja 2010, 23:49
Czy trener powinien ponosić odpowiedzialność za zawodnika?
W przypadku zawodników uprawiających sport na poziomie mistrzowskim pewnie tak. Trener musi mieć w takich przypadkach wyniki, podobnie jak trener ligowy. Drużyna dostaje regularne baty, trener odchodzi. W świecie zawodowców też jest to widoczne, tzn. widzimy że zawodnik albo zmienia trenera, albo sam dla siebie jest trenerem. Gdyby trener miał wyniki pewnie był by z zawodnikiem przez długi czas.
W świecie sportu amatorskiego jest zupełnie inaczej. Tu odpowiedzialność z grubsza można podzielić na dwie części.
- odpowiedzialność za zdrowie biegacza,
- odpowiedzialność za wyniki biegacza.
Jeżeli chodzi o kwestie zdrowia biegacza, to część trenerów, prawdopodobnie w wyniku tragicznych wydarzeń na trasach biegowych, podpisuje umowę z zawodnikiem. W treści umowy są zawarte zobowiązania trenera oraz warunki brzegowy, po spełnieniu których, możliwa jest współpraca. Warunki brzegowe to przedstawienie trenerowi wyników badań podstawowych takich jak: obraz krwi ( według zestawu badań dołączonych do umowy ), wyników EKG, ECHO SERCA oraz próby wydolnościowe. Ja dodatkowo zrobiłem holter, nie dlatego, że ktoś tego wymagał ale dla własnego bezpieczeństwa.
Trener ustala z zawodnikiem cel, określa czas w jakim do tego celu planują dojść. Umowa jednak nie określa odpowiedzialności takiej, że w przypadku nie wykonania zadań, trener zwraca zawodnikowi pieniądze.
Proszę mieć na uwadze, że znakomita większość trenerów, trenujących zawodników, nigdy nie widziała ich na oczy, nie ma bezpośredniej kontroli nad treningiem.
Masowość tych usług ( mam namyśli usługi świadczone przez trenerów z kwalifikacjami formalnymi oraz byłych zawodników uprawiających w przeszłości sport zawodowo ), powoduje to, że czasem odbywa się to metodą kopiuj-wklej. Chmura wszystko przyjmie.
Oddzielnym tematem są „trenerzy”, którzy przebiegli maraton w 2:59 i wydaje im się, że jest to wystarczające do tego aby dymać frajerów. Podobnie sprawa tzw. obozów biegowych. W przeszłości widziałem ofertę za spore pieniądze obozu treningowego w Alpach. Obóz miał trwać 7 dni. Po tym okresie miała się poprawić morfologia krwi trenujących. Otóż, jako że przebywam w ciągu roku w Alpach 1,5-2 miesięcy oświadczam, że po siedmiu dniach w Alpach, może się poprawić, za sprawą wody źródlanej, perystaltyka jelit.
Napytanie jednego z kolegów,… do czego amatorowi potrzebny jest trener, mogę odpowiedzieć na własnym przykładzie.
Mnie do tego aby,
- aby się nie uszkodzić,
- aby myślał i rozpisywał treningi za mnie,
- aby poprzez plan, mobilizował mnie do regularności.
Jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że nie oczekuje spektakularnych wyników, lubię trenera. Jest to osoba z kwalifikacjami.
Biegam, chcąc utrzymać stałą aktywność. Jeżeli jednak przebiegł bym maraton powyżej 4:30, uznam, że czas z tą błazenadą kończyć.
Adam, mój trener bez problemu wystawi dokument potwierdzający opłatę treningową. Nie ma sensu generalizować.
Ach, i na koniec. Osobę młodą, zdrową, bez nadwagi, regularną w treningach, do wyniku 3:59 mogę za darmoszkę wytrenować. Będę kopiowa z Internetu treningi Jurka Skarżyńskiego lub Adam Kleina i wysyłał zainteresowanemu..
W przypadku zawodników uprawiających sport na poziomie mistrzowskim pewnie tak. Trener musi mieć w takich przypadkach wyniki, podobnie jak trener ligowy. Drużyna dostaje regularne baty, trener odchodzi. W świecie zawodowców też jest to widoczne, tzn. widzimy że zawodnik albo zmienia trenera, albo sam dla siebie jest trenerem. Gdyby trener miał wyniki pewnie był by z zawodnikiem przez długi czas.
W świecie sportu amatorskiego jest zupełnie inaczej. Tu odpowiedzialność z grubsza można podzielić na dwie części.
- odpowiedzialność za zdrowie biegacza,
- odpowiedzialność za wyniki biegacza.
Jeżeli chodzi o kwestie zdrowia biegacza, to część trenerów, prawdopodobnie w wyniku tragicznych wydarzeń na trasach biegowych, podpisuje umowę z zawodnikiem. W treści umowy są zawarte zobowiązania trenera oraz warunki brzegowy, po spełnieniu których, możliwa jest współpraca. Warunki brzegowe to przedstawienie trenerowi wyników badań podstawowych takich jak: obraz krwi ( według zestawu badań dołączonych do umowy ), wyników EKG, ECHO SERCA oraz próby wydolnościowe. Ja dodatkowo zrobiłem holter, nie dlatego, że ktoś tego wymagał ale dla własnego bezpieczeństwa.
Trener ustala z zawodnikiem cel, określa czas w jakim do tego celu planują dojść. Umowa jednak nie określa odpowiedzialności takiej, że w przypadku nie wykonania zadań, trener zwraca zawodnikowi pieniądze.
Proszę mieć na uwadze, że znakomita większość trenerów, trenujących zawodników, nigdy nie widziała ich na oczy, nie ma bezpośredniej kontroli nad treningiem.
Masowość tych usług ( mam namyśli usługi świadczone przez trenerów z kwalifikacjami formalnymi oraz byłych zawodników uprawiających w przeszłości sport zawodowo ), powoduje to, że czasem odbywa się to metodą kopiuj-wklej. Chmura wszystko przyjmie.
Oddzielnym tematem są „trenerzy”, którzy przebiegli maraton w 2:59 i wydaje im się, że jest to wystarczające do tego aby dymać frajerów. Podobnie sprawa tzw. obozów biegowych. W przeszłości widziałem ofertę za spore pieniądze obozu treningowego w Alpach. Obóz miał trwać 7 dni. Po tym okresie miała się poprawić morfologia krwi trenujących. Otóż, jako że przebywam w ciągu roku w Alpach 1,5-2 miesięcy oświadczam, że po siedmiu dniach w Alpach, może się poprawić, za sprawą wody źródlanej, perystaltyka jelit.
Napytanie jednego z kolegów,… do czego amatorowi potrzebny jest trener, mogę odpowiedzieć na własnym przykładzie.
Mnie do tego aby,
- aby się nie uszkodzić,
- aby myślał i rozpisywał treningi za mnie,
- aby poprzez plan, mobilizował mnie do regularności.
Jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że nie oczekuje spektakularnych wyników, lubię trenera. Jest to osoba z kwalifikacjami.
Biegam, chcąc utrzymać stałą aktywność. Jeżeli jednak przebiegł bym maraton powyżej 4:30, uznam, że czas z tą błazenadą kończyć.
Adam, mój trener bez problemu wystawi dokument potwierdzający opłatę treningową. Nie ma sensu generalizować.
Ach, i na koniec. Osobę młodą, zdrową, bez nadwagi, regularną w treningach, do wyniku 3:59 mogę za darmoszkę wytrenować. Będę kopiowa z Internetu treningi Jurka Skarżyńskiego lub Adam Kleina i wysyłał zainteresowanemu..
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
W jednej linii z Jurkiem Skarżyńskim, no no, niezła nobilitacja.
Ale na poważnie, Ja bym chciał zrobić coś, co sprawi, że powstanie jakaś transparentność.
Bo możemy sobie też wyobrazić jeszcze inny przypadek niż ten który podałem wyżej.
Czyli, że jest zawodnik z dobrymi wynikami, który jest bardzo słaby intelektualnie, nie na tyle jednak słaby, żeby nie wiedzieć, że może zarobić.
I on po prostu robi kopiuj/wklej od innych zawodników czy trenerów, bo wie, że szansa na zrobienie komuś krzywdy jest mała.
A gdyby były sensowne wymogi to on by tego "sita" nie przeszedł.
To jest oczywiście inny przypadek niż ten który pokazałem wcześniej, tam to była raczej kwestia etyki, tutaj łatwego sita nie ma.
Ale na poważnie, Ja bym chciał zrobić coś, co sprawi, że powstanie jakaś transparentność.
Bo możemy sobie też wyobrazić jeszcze inny przypadek niż ten który podałem wyżej.
Czyli, że jest zawodnik z dobrymi wynikami, który jest bardzo słaby intelektualnie, nie na tyle jednak słaby, żeby nie wiedzieć, że może zarobić.
I on po prostu robi kopiuj/wklej od innych zawodników czy trenerów, bo wie, że szansa na zrobienie komuś krzywdy jest mała.
A gdyby były sensowne wymogi to on by tego "sita" nie przeszedł.
To jest oczywiście inny przypadek niż ten który pokazałem wcześniej, tam to była raczej kwestia etyki, tutaj łatwego sita nie ma.