Moja koleżanka (biegaczka, żeby nie było, że to nie na temat), była wczoraj z dziećmi księgarni. Zaczął padać lekki deszcz, wiec zadzwonila do męża (tez biegacza, przebiegł ostatnio 50km na treningu

- Sluchaj Piotrek, jestem z dziećmi w księgarni, pada deszcz, przywieź nam kurtki, ok?
- Ok.
Mąż pojawił sie wkrótce. Jakiez było jednak zdziwienie koleżanki kiedy sie okazało, że zamiast kurtek przywiózł ........ toster.

Gdybym ich nie znał to bym pomyślał, że to jakiś żart. Nie wiem narazie jak mąż to wytłumaczył bo mnie ze śmiechu powaliło.
