Komentarz do artykułu Bieganie z... psami
- bieganie.pl
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1739
- Rejestracja: 27 sty 2008, 15:29
Skomentuj artykuł Bieganie z... psami
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 560
- Rejestracja: 12 maja 2012, 19:39
- Życiówka na 10k: 35:46
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kuj-Pom
A czemu to niby pod żadnym pozorem nie można psa puścić luzem bo nie bardzo rozumiem ? Smycz, pas powoduje tylko ograniczenia i dyskomfort. Jak biegam ze znajomymi to przecież też nie jesteśmy związani linką. Pies ma być przecież naszym towarzyszem a nie więźniem. Jedynie jak ktoś trenuje typowo pod zawody to musi psa nauczyć biegać na lince w przeciwnym wypadku nie wiem jaki ma to cel. Biegam z psem i zawsze biegniemy luzem. Nie muszę się martwić o żadne szarpania, nie wkurza mnie żaden pas czy smycz a psu jest również zdecydowanie wygodniej. Biegnie jakieś 2-3 m przede mną lub z boku i jest elegancko. Jedynie czasami na spacerze pobiegnę z nim kawałek na smyczy żeby umiał w razie potrzeby ciągnąć i to wystarcza. Ciągnie jak szalony czy to mnie czy sanki. Jeżeli ten tekst dotyczył tylko psiaków ze schroniska i dotyczył obaw przed ewentualnym nieprzewidzianym zachowaniem (np. ucieczką) nieznajomego psa to wtedy rozumiemNiezależnie od tego , jaki opracujemy styl wspólnych treningów pod względem technicznym musimy pamiętać, by pod żadnym pozorem nie puszczać psa „luzem” – radzi pani Agata
5km-16:48
10km - 35:46
10km - 35:46
- kamilv
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 259
- Rejestracja: 15 paź 2013, 19:31
- Życiówka na 10k: 43:53
- Życiówka w maratonie: 3:40:00
Zgadza się, z moim półwilczkiem (znajdek z ulicy) na długich odcinkach biegamy luzem bo już się znamy na tyle że wiem że jak go zawołam to wróci. Na wszelki wypadek mam w kieszeni smakołyki. Jak biegam z oboma wilkołakami, szczególnie po lesie, to ich nie spuszczam, bo drugi jest trochę dziki i nieprzewidywalny, ze schroniska i po przejściach, a poza tym widok każdej zwierzyny (sarna, zając itp) wyzwala w nich wilcze instynkta i przestają się kontrolować Dlatego w lesie gdzie żyją dzikie zwierzęta nie spuszczajmy nawet najlepiej wychowanych psów!
Biegam z dwiema regulowanymi smyczami równej długości w rękach, jeszcze nie zanabyłem odpowiedniego zestawu z pasem, ale i tak półwilczki równo ciągną jak zaprzęg husky. Są równego rozmiaru i wyglądają jak z jednego miotu - ten dzikus ze schroniska po miesiącu się wyrwał i uciekł, a potem się znalazły dwa, najpierw zwierzę parysopodobne z fałszywego alarmu, a dzień później Parys właściwy. Tego nadprogramowego nikt nie szukał, więc chcąc nie chcąc został. Porter się okazał dla Parysa najlepszym PSYchoterapeutą i Parys się przy nim bardzo uczłowieczył
No i w takie upały jak teraz gorąco apeluję do biegających z psiakami - dajmy im spokój od biegania, nawet tym z najlepszą kondycją! Piesy w przeciwieństwie do nas mają tylko termoregulację paszczą. Raz mi się zdarzyło przesadzić, chociaż myślałem że wszystko jest ok. Upał, raptem 3 km marszotruchtu, ryjki nie dawały oznak zmęczenia, napierały bo mają to we krwi, ale jak dobiegliśmy to padły na 20 minut i długo łapały oddech, nawet wody nie miały siły się same napić, musiałem im podawać z ręki. Na szczęście szybko doszły do siebie, ale pierwszy raz je widziałem w takim stanie, a to są naprawdę twarde małe półwilczki. Wyobrażacie sobie jakie miałem wyrzuty sumienia. Jak biegamy ze zwierzem to naprawdę bardziej myślmy o nim, bo mamy trochę większy mózg
Nasi wilkołacy, zamiast "naprzód", reagują na komendę "napieraj"
Pozdrawiamy,
Porter, Parys i Kamil
Biegam z dwiema regulowanymi smyczami równej długości w rękach, jeszcze nie zanabyłem odpowiedniego zestawu z pasem, ale i tak półwilczki równo ciągną jak zaprzęg husky. Są równego rozmiaru i wyglądają jak z jednego miotu - ten dzikus ze schroniska po miesiącu się wyrwał i uciekł, a potem się znalazły dwa, najpierw zwierzę parysopodobne z fałszywego alarmu, a dzień później Parys właściwy. Tego nadprogramowego nikt nie szukał, więc chcąc nie chcąc został. Porter się okazał dla Parysa najlepszym PSYchoterapeutą i Parys się przy nim bardzo uczłowieczył
No i w takie upały jak teraz gorąco apeluję do biegających z psiakami - dajmy im spokój od biegania, nawet tym z najlepszą kondycją! Piesy w przeciwieństwie do nas mają tylko termoregulację paszczą. Raz mi się zdarzyło przesadzić, chociaż myślałem że wszystko jest ok. Upał, raptem 3 km marszotruchtu, ryjki nie dawały oznak zmęczenia, napierały bo mają to we krwi, ale jak dobiegliśmy to padły na 20 minut i długo łapały oddech, nawet wody nie miały siły się same napić, musiałem im podawać z ręki. Na szczęście szybko doszły do siebie, ale pierwszy raz je widziałem w takim stanie, a to są naprawdę twarde małe półwilczki. Wyobrażacie sobie jakie miałem wyrzuty sumienia. Jak biegamy ze zwierzem to naprawdę bardziej myślmy o nim, bo mamy trochę większy mózg
Nasi wilkołacy, zamiast "naprzód", reagują na komendę "napieraj"
Pozdrawiamy,
Porter, Parys i Kamil
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 599
- Rejestracja: 02 sty 2012, 20:30
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
A pies w czasie biegu powinien ciągnąć? Spacery powinny być takie, że idzie z tyłu albo z boku żeby nie prowadził stada tylko właściciel ma prowadzić. Z moim mam problem, że, póki nie wybiegany (a potrzeba mu dobrych kilka km), to bardzo ciągnie i nie jestem w stanie nad tym zapanować, bo ma nadmiar energii.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 7
- Rejestracja: 04 sie 2014, 17:35
- Życiówka na 10k: 42:46
- Życiówka w maratonie: 4:19:59
To nie do końca tak. Jeśli chcemy by pies był uległy to stosujemy te techniki spacerowe, czyli przez próg przechodzi właściciel, na spacerze pies idzie przy nodze, właściciel wszędzie zawsze wchodzi pierwszy. Wtedy jest zdyscyplinowany i nie powinno być problemów. Problemy z psem, który ma mnóstwo energii biorą się z tego, że pies nie wie co właściciel zrobi. Jeśli właściciel jest konsekwentny, to piecho nie będzie się szarpał, tylko poczeka cierpliwie. Trzeba tylko go tego nauczyć. To Ty właścicielu rządzisz. Pies uległy to nie znaczy nieszczęśliwy. Pies podekscytowany to pies niestabilny emocjonalnie, który jest nieprzewidywalny. Co do biegania, to jest bardzo prosta sprawa. Może to pies z tych, które mają w genach ciągnięcie. Jeśli to przeszkadza, to proszę poczytać o "obiedence" czyli posłuszeństwie. Polecam też strony Cesara Milana czyli "zaklinacza psów". Tam dokładnie wyjaśnia jak sobie radzić w takich przypadkach. Natomiast moja rada będzie trochę przewrotna: proszę pozwolić psu na ciągniecie podczas wspólnych biegów. Ja jak mam tego dosyć lub chcę go skorygować, to ciągnę za smycz, ale uwaga! w bok, a nie do siebie. Delikatne, ale zdecydowane pociągniecie w bok, żeby go wyrwać z transu. Jak ktoś ciągnie smycz do siebie, to pies natychmiast się opiera. Zamiast korekty następuje bunt. Proszę pytać jeśli coś jest jeszcze niejasne. Pozdrawiaminfomsp pisze:A pies w czasie biegu powinien ciągnąć? Spacery powinny być takie, że idzie z tyłu albo z boku żeby nie prowadził stada tylko właściciel ma prowadzić. Z moim mam problem, że, póki nie wybiegany (a potrzeba mu dobrych kilka km), to bardzo ciągnie i nie jestem w stanie nad tym zapanować, bo ma nadmiar energii.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 7
- Rejestracja: 04 sie 2014, 17:35
- Życiówka na 10k: 42:46
- Życiówka w maratonie: 4:19:59
bjj pisze:Niezależnie od tego , jaki opracujemy styl wspólnych treningów pod względem technicznym musimy pamiętać, by pod żadnym pozorem nie puszczać psa „luzem” – radzi pani Agata
A czemu to niby pod żadnym pozorem nie można psa puścić luzem bo nie bardzo rozumiem ? Smycz, pas powoduje tylko ograniczenia i dyskomfort. Jak biegam ze znajomymi to przecież też nie jesteśmy związani linką. Pies ma być przecież naszym towarzyszem a nie więźniem. Jedynie jak ktoś trenuje typowo pod zawody to musi psa nauczyć biegać na lince w przeciwnym wypadku nie wiem jaki ma to cel. Biegam z psem i zawsze biegniemy luzem. Nie muszę się martwić o żadne szarpania, nie wkurza mnie żaden pas czy smycz a psu jest również zdecydowanie wygodniej. Biegnie jakieś 2-3 m przede mną lub z boku i jest elegancko. Jedynie czasami na spacerze pobiegnę z nim kawałek na smyczy żeby umiał w razie potrzeby ciągnąć i to wystarcza. Ciągnie jak szalony czy to mnie czy sanki. Jeżeli ten tekst dotyczył tylko psiaków ze schroniska i dotyczył obaw przed ewentualnym nieprzewidzianym zachowaniem (np. ucieczką) nieznajomego psa to wtedy rozumiem
Już tłumaczę. Wyjaśnione jest to wyżej. Po prostu mamy na uwadze innych ludzi, którzy mogą nagle wybiec, wyjść, wyjechać na rowerze zza zakrętu. I mimo, że nasz piecho jest zdyscyplinowany, to jak będziemy się czuć, gdy nagle np. małe dziecko przestraszy się go? To będzie w porządku? Bądźmy odpowiedzialni. Psy to drapieżniki, a teksty w stylu, "on nie gryzie" jak pokazują ostatnie przypadki (bardzo głośna sprawa pogryzienia), nie mają racji bytu. Szanujmy siebie i innych. Artykuł nie dotyczył tylko psów ze schroniska. Pozdrawiam
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1374
- Rejestracja: 08 maja 2009, 08:32
Po pierwsze dziękuję za świetny artykuł jego autorom.bjj pisze:A czemu to niby pod żadnym pozorem nie można psa puścić luzem bo nie bardzo rozumiem ? Smycz, pas powoduje tylko ograniczenia i dyskomfort. Jak biegam ze znajomymi to przecież też nie jesteśmy związani linką. Pies ma być przecież naszym towarzyszem a nie więźniem. Jedynie jak ktoś trenuje typowo pod zawody to musi psa nauczyć biegać na lince w przeciwnym wypadku nie wiem jaki ma to cel. Biegam z psem i zawsze biegniemy luzem. Nie muszę się martwić o żadne szarpania, nie wkurza mnie żaden pas czy smycz a psu jest również zdecydowanie wygodniej. Biegnie jakieś 2-3 m przede mną lub z boku i jest elegancko. Jedynie czasami na spacerze pobiegnę z nim kawałek na smyczy żeby umiał w razie potrzeby ciągnąć i to wystarcza. Ciągnie jak szalony czy to mnie czy sanki. Jeżeli ten tekst dotyczył tylko psiaków ze schroniska i dotyczył obaw przed ewentualnym nieprzewidzianym zachowaniem (np. ucieczką) nieznajomego psa to wtedy rozumiemNiezależnie od tego , jaki opracujemy styl wspólnych treningów pod względem technicznym musimy pamiętać, by pod żadnym pozorem nie puszczać psa „luzem” – radzi pani Agata
Zacznę od tego że jestem miłośnikiem psów. Biegam już 7 lat, a z psami ,tak mniej więcej, od 3. Zawsze biegam z psami na smyczy. Do biegania stosuję szelki, smycz amortyzowaną i pas biodrowy. Pracowałem z psami agresywnymi, nadpobudliwymi, bojaźliwymi.
Przeglądając te forum, czytając doniesienia z gazet i innych mediów nawraca przez cały czas temat spotkań biegaczy, spacerowiczów z nieznajomymi, luźno biegającymi psami. Spotkania są często nieprzyjemne dla ludzi jak i dla psów. Ludzie boją się psów, odstraszają gazem, rzucają kamieniami itp. Ten temat wałkowany jest przez kilkanaście lat na forach biegowych. Przez cały ten czas nasuwa mi się jedna odpowiedź. Te sytuacje nie miałyby miejsca gdyby nie właściciele psów którzy puszczają je luzem. To jest sedno problemu. W przestrzeni publicznej pies musi być na smyczy. Może to być rasa łagodna, pies może być mały itd. Nie ma to znaczenia. W przestrzeni publicznej 90% ludzi boi się psów, bo pies to drapieżnik. Psa możecie puścić luzem gdy jesteście na terenie ogrodzonym i wiecie że nikt bez waszej wiedzy na ten teren nie wejdzie. Wtedy nazwę was ludźmi odpowiedzialnymi. Reszta to zwykli egoiści, którzy widzą tylko siebie i swojego psa.
Argument że pies na smyczy ciągnie, szarpie itd wynika z braku pracy właściciela psa nad tym elementem.
Na koniec jeszcze jedna rzecz którą dają mi psy z którymi biegam. Wspólny trening biegowy ze stabilnym i zrównoważonym psem daje człowiekowi o wiele większą satysfakcję niż wszystkie rekordy świata do których lgnie większość populacji.
Pozdrawiam.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 599
- Rejestracja: 02 sty 2012, 20:30
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Milana przerabiałem i to o "porządku w stadzie" znam. Wiele też mi to pomogło i wyjaśniło. Generalnie wszystko jest ok.: wchodzenie / wychodzenie, podporządkowanie, czekanie itd. Wystarczy to "tssss", lekki gest ręką i jest porządek, czyli np. spokojne czekanie na komendę. Ale wystarczy moment np. zmiana otoczenia i wszystko "paruje z tego łebka". A spacer to zmiana otoczenia. Również jak pojawią się dzieci, które ze swojej natury wprowadzają napięcie i rozkojarzenie i też traci posłuch. Przyjąłem założenie, że to nadmiar energii. Problem być może rozwiązałaby możliwość swobodnego biegania koło domu, ale to bez ogrodzenia teraz nie jest możliwe. No i ten nadmiar pojawia się codziennie przy każdym spacerze. Co po dłuższych próbach robi się irytujące, nie wspominając o tym, że dzieci nie są w stanie nad tym zapanować, bo siły toto ma tyle, że można nim orać. Chodzi o goldena retrivera. Szelek nie zakładam, bo od razu jest to sygnał "do orania". Względny spokój zapewnia jedynie kantar, ale nie o to mi chodzi i z tym się też źle biega.Jarek Cieśla pisze:To nie do końca tak. Jeśli chcemy by pies był uległy to stosujemy te techniki spacerowe, czyli przez próg przechodzi właściciel, na spacerze pies idzie przy nodze, właściciel wszędzie zawsze wchodzi pierwszy. Wtedy jest zdyscyplinowany i nie powinno być problemów. Problemy z psem, który ma mnóstwo energii biorą się z tego, że pies nie wie co właściciel zrobi. Jeśli właściciel jest konsekwentny, to piecho nie będzie się szarpał, tylko poczeka cierpliwie. Trzeba tylko go tego nauczyć. To Ty właścicielu rządzisz. Pies uległy to nie znaczy nieszczęśliwy. Pies podekscytowany to pies niestabilny emocjonalnie, który jest nieprzewidywalny. Co do biegania, to jest bardzo prosta sprawa. Może to pies z tych, które mają w genach ciągnięcie. Jeśli to przeszkadza, to proszę poczytać o "obiedence" czyli posłuszeństwie. Polecam też strony Cesara Milana czyli "zaklinacza psów". Tam dokładnie wyjaśnia jak sobie radzić w takich przypadkach. Natomiast moja rada będzie trochę przewrotna: proszę pozwolić psu na ciągniecie podczas wspólnych biegów. Ja jak mam tego dosyć lub chcę go skorygować, to ciągnę za smycz, ale uwaga! w bok, a nie do siebie. Delikatne, ale zdecydowane pociągniecie w bok, żeby go wyrwać z transu. Jak ktoś ciągnie smycz do siebie, to pies natychmiast się opiera. Zamiast korekty następuje bunt. Proszę pytać jeśli coś jest jeszcze niejasne. Pozdrawiaminfomsp pisze:A pies w czasie biegu powinien ciągnąć? Spacery powinny być takie, że idzie z tyłu albo z boku żeby nie prowadził stada tylko właściciel ma prowadzić. Z moim mam problem, że, póki nie wybiegany (a potrzeba mu dobrych kilka km), to bardzo ciągnie i nie jestem w stanie nad tym zapanować, bo ma nadmiar energii.
- guerlainn
- Stary Wyga
- Posty: 207
- Rejestracja: 14 mar 2014, 16:05
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dajcie już spokój z tą teorią dominacji. Pies nie tworzy stada z człowiekiem. Nieważne czy ktoś przepuszcza psa w drzwiach czy przechodzi za nim, czy pies jest "uległy" czy nie (btw niektóre z metod wymuszania uległości psa stosowane przez Milana są co najmniej kontrowersyjne), najważniejsza jest nauka i konsekwencja. A do tego pies uległy wcale nie musi być. Właściciel psa musi być świadomy tego jakiego psa posiada i przede wszystkim musi umieć nad nim zapanować. A do tego nie jest potrzebna ani smycz, ani kaganiec.
- whitemamba
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 467
- Rejestracja: 06 lip 2012, 09:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Pozwolę sobie odkopać temat bo mam kilka pytań o bieganie z psem.
W moim przypadku chodzi o rocznego Jack Russela.Pies na codzień jest bardzo aktywny i ma praktycznie codziennie zapewnione 10km spaceru w trakcie którego przez około 3-4km biega luźno bez smyczy.Kupujemy dobrą jakościowo karmę ale pies jest bardzo chudy, mimo że dostaje około 2x więcej niż zalecana dzienna dawka.
1.Czy dodatkowe bieganie raz w tygodniu powinno być podstawą do kolejnego zwiększenia porcji jedzenia?(jeżeli tak to czy tylko w dzień biegowy czy na codzień?)
2.Jak bezpiecznie dla psa zwiększać dystans? na chwilę obecną po około 10km już jest widoczny wyraźny spadek sił i pies się ciągnie za mną. Powienienem zwolnić czy wrócić na jakiś czas do krótszych dystansów?
3. Skąd mam wiedzieć że pies jest gotowy na kolejny bieg? Czy jeżeli w domu zaczyna znowu szaleć i biegać to jest jednoznaczne z tym że się zregenerował?
W moim przypadku chodzi o rocznego Jack Russela.Pies na codzień jest bardzo aktywny i ma praktycznie codziennie zapewnione 10km spaceru w trakcie którego przez około 3-4km biega luźno bez smyczy.Kupujemy dobrą jakościowo karmę ale pies jest bardzo chudy, mimo że dostaje około 2x więcej niż zalecana dzienna dawka.
1.Czy dodatkowe bieganie raz w tygodniu powinno być podstawą do kolejnego zwiększenia porcji jedzenia?(jeżeli tak to czy tylko w dzień biegowy czy na codzień?)
2.Jak bezpiecznie dla psa zwiększać dystans? na chwilę obecną po około 10km już jest widoczny wyraźny spadek sił i pies się ciągnie za mną. Powienienem zwolnić czy wrócić na jakiś czas do krótszych dystansów?
3. Skąd mam wiedzieć że pies jest gotowy na kolejny bieg? Czy jeżeli w domu zaczyna znowu szaleć i biegać to jest jednoznaczne z tym że się zregenerował?
Zmiana kodu 3 z przodu:)
10km- 39.04 @3:54 pace
HM- 1:29:03 in progress
M- 3:14:12 in progress
10km- 39.04 @3:54 pace
HM- 1:29:03 in progress
M- 3:14:12 in progress