pytanie do biegających
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 3
- Rejestracja: 09 lip 2013, 19:29
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
mam pytanie- otóż po jakim czasie na samym początku biegania wkręciliście się na maxa? chodzi mi o to, że wszędzie piszą że początki są trudne ale poźniej można się wręcz uzaleznic od biegania tak więc; po jakim czasie mniej więcej polubiliście bieganie? a i tak dodatkowo jaka była wasza figura (bardziej chodzi mi o brzuch i uda) a jaka jest teraz i ile już biegacie?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 337
- Rejestracja: 20 maja 2010, 21:54
- Życiówka na 10k: 42:10
- Życiówka w maratonie: 3:36:19
W moim przypadku wkrecilem sie bo biegałem wolno ( tempo konwersacyjne)...tak wiec gdy osiągnałem godzine biegu zaczałem miec z tego radość a coraz mniej zmęczenia...potem zaczęło tego brakować.tak pisze:mam pytanie- otóż po jakim czasie na samym początku biegania wkręciliście się na maxa? chodzi mi o to, że wszędzie piszą że początki są trudne ale poźniej można się wręcz uzaleznic od biegania tak więc; po jakim czasie mniej więcej polubiliście bieganie? a i tak dodatkowo jaka była wasza figura (bardziej chodzi mi o brzuch i uda) a jaka jest teraz i ile już biegacie?
Potem wkreciełm sie w plany treningowe i trenowanie przez kilka miesięcy dla określonego celu i poprawieniu wyniku.:):):)
A jesli chodzi o figure....i schudnięcie....to cóz...najpierw kilogramy lecą w dół same, wystraczy truchtać i nieco mądrzej jeść.....:):) Ale potem jest coraz trudniej zmniejszać wagę....i samo bieganie nie wystarczy, musi byc dieta......
Ja z 98kg łatwo schudlem do 85kg....ale wiecej ciezko idzie:):):):). No ijeszcze jedno.....nie myśl ze schudniesz tam gdzie byś chciała......zwykle najpierw widać jak chudnie sie na twarzy,w biuscie...a nie brzuchu czu udach. Ale na pewno biegać warto:):):):)
- RavS
- Wyga
- Posty: 102
- Rejestracja: 12 maja 2013, 15:51
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Erbil / Irak
- Kontakt:
Moja historia to bieganie z przerwami.
Jak wielu z nas, w szkole było łatwo - kazali Była forma, była odpowiednia waga itd.
Na pierwszych 2 latach studiów się zapuściłem i później, pod koniec studiów udało mi się zejść dzięki bieganiu i poprawie zywienia prawie do "normy": z 120 do 95kg. Niestety, biegałem sam, bez celów, bez akceptacji znajomych, bez czytania tego forum i w zasadzie jak przyszła zima to szybko się znudziłem. Później zmieniłem pracę, wszedłem za biurko i historia się powtórzyła.
Długo, długo, długo nic...
No i mamy tegoroczną wiosnę, dzięki bieganie.pl i tym kilkunastu tematom i artykułom jak to biegacze z rozmiaru XXXL powrócili do zycia, dzięki określonemu celowi - maraton, dzięki planowi, gadżetom (endomondo, pulsometr, itd...), no i w reszcie dzięki biegowemu kompanowi udało się przetrzymać ciężki okres. Dziś mogę dumnie powiedzieć, że zaraziłem się bieganiem i ciężki to jest dzień bez treningu, niż ten w którym mam się skatować coraz to większymi dystansami. Podsumowując teraz ze 110kg w dwa miesiące zeszło do 99kg. Ogólnie sylwetka się dużo poprawiła, zostaje balast na przodzie, ale nie rezygnuje. Poprzestawiałem wiele w życiu, od kuchni, napojów "wyskokowych" przez godziny pójścia spać/wstawania, aż do planowania przyszłorocznych urlopów pod kątem biegowych imprez
Parę lat temu podczas jednej z prób zarażenia się bieganiem, biegłem z kolegą po plaży i na 3 kilometrze marzyliśmy, aby dotrwać do tego momentu, w którym zamiast myśli: "Boże, jeszcze tak daleko do mety" w głowie masz: "kurczę, szkoda, że już muszę kończyć". Wtedy nie dałem rady, dziś to mam!
Odpowiadając na Twoje pytanie... zaczynałem biegać w szkole w liceum, czyli +/- 11 lat temu, większość czasu tylko o tym myślałem, były epizody po drodze, ale zaraziłem się dopiero teraz.
Jak wielu z nas, w szkole było łatwo - kazali Była forma, była odpowiednia waga itd.
Na pierwszych 2 latach studiów się zapuściłem i później, pod koniec studiów udało mi się zejść dzięki bieganiu i poprawie zywienia prawie do "normy": z 120 do 95kg. Niestety, biegałem sam, bez celów, bez akceptacji znajomych, bez czytania tego forum i w zasadzie jak przyszła zima to szybko się znudziłem. Później zmieniłem pracę, wszedłem za biurko i historia się powtórzyła.
Długo, długo, długo nic...
No i mamy tegoroczną wiosnę, dzięki bieganie.pl i tym kilkunastu tematom i artykułom jak to biegacze z rozmiaru XXXL powrócili do zycia, dzięki określonemu celowi - maraton, dzięki planowi, gadżetom (endomondo, pulsometr, itd...), no i w reszcie dzięki biegowemu kompanowi udało się przetrzymać ciężki okres. Dziś mogę dumnie powiedzieć, że zaraziłem się bieganiem i ciężki to jest dzień bez treningu, niż ten w którym mam się skatować coraz to większymi dystansami. Podsumowując teraz ze 110kg w dwa miesiące zeszło do 99kg. Ogólnie sylwetka się dużo poprawiła, zostaje balast na przodzie, ale nie rezygnuje. Poprzestawiałem wiele w życiu, od kuchni, napojów "wyskokowych" przez godziny pójścia spać/wstawania, aż do planowania przyszłorocznych urlopów pod kątem biegowych imprez
Parę lat temu podczas jednej z prób zarażenia się bieganiem, biegłem z kolegą po plaży i na 3 kilometrze marzyliśmy, aby dotrwać do tego momentu, w którym zamiast myśli: "Boże, jeszcze tak daleko do mety" w głowie masz: "kurczę, szkoda, że już muszę kończyć". Wtedy nie dałem rady, dziś to mam!
Odpowiadając na Twoje pytanie... zaczynałem biegać w szkole w liceum, czyli +/- 11 lat temu, większość czasu tylko o tym myślałem, były epizody po drodze, ale zaraziłem się dopiero teraz.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 337
- Rejestracja: 20 maja 2010, 21:54
- Życiówka na 10k: 42:10
- Życiówka w maratonie: 3:36:19
nie zartuj...a ilez tych miesni ci przyrosnie? pomysl....tak pisze:kilogramy ponoć tak nie spadają bo mięśnie są cięższe od tłuszczu ja zwiększam tępo dosyć szybko i się robi ciężko ale dla fajnego ciałka warto!
Biegacze mają chude i smukłe miesnie..wiec nie kombinuj z mitami....
No moze 1 kg maksymlanie 2 kg i to tez zalezy ile wazysz i jaki masz wzrost.......
Powiem ci tak.....biegalem po 100km tygodniowo przez 3 tygodnie urlopu i ......przytylem 2 kg ( cieple bułeczki rano, pizza, lody, piwko)......
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4947
- Rejestracja: 18 kwie 2009, 16:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
1. Załóż sobie, że biegasz 3 razy w tygodniu (1 albo 2 dni przerwy pomiędzy). Zawsze w określone dni, niezależnie od pogody. Najlepiej o tej samej godzinie.tak pisze:mam pytanie- otóż po jakim czasie na samym początku biegania wkręciliście się na maxa?
2. Wytrzymaj w postanowieniu przez 4 tygodnie. Niezależnie od tego, jak bardzo nie będzie ci się chciało.
To wszystko.
"Odbywający się przez skórę recykling energii poprawia obieg krwi, dostarczając więcej sił w życiu codziennym i sporcie." - Reebok
Buty "inspirowane są samochodowym systemem zawieszenia, który siłę uderzenia zamienia w napęd." - Adidas
Buty "inspirowane są samochodowym systemem zawieszenia, który siłę uderzenia zamienia w napęd." - Adidas
- kris_brazylia
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 450
- Rejestracja: 17 kwie 2013, 17:05
- Życiówka na 10k: 43,29
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Chile
- Kontakt:
wydaje mi sie, ze poczatki sa trudne szczegolnie dla tych co maja spora nadwage. jak ja zaczynalem 3 miesiace temu, moja nadwaga to 2-3kg wiec nie bylo jakos szczegolnie trudno mi biegac i wkrecilem sie od razutak pisze:mam pytanie- otóż po jakim czasie na samym początku biegania wkręciliście się na maxa? chodzi mi o to, że wszędzie piszą że początki są trudne ale poźniej można się wręcz uzaleznic od biegania tak więc; po jakim czasie mniej więcej polubiliście bieganie? a i tak dodatkowo jaka była wasza figura (bardziej chodzi mi o brzuch i uda) a jaka jest teraz i ile już biegacie?
Od 14 kwietnia 2013 - bo wtedy zaczalem biegac - moje cialo sie dosc znacznie zmienilo. Po pierwsze to schudlem pare kilogramow i czuje ze tluszcz zamienil sie w miesnie (ktore tez swoje waza). Twarz, brzuch, plecy, ramiona i cala gorna czesc schudla. Nogi teraz sa bardzo twarde i sie troche powiekszyly - chodzi mi o miesnie - i widac zarysy miesni. brzuch jest cholernie twardy, chociaz nie robie specjalnie brzuszkow. najbardziej ciesze sie ( i troche jestem w szoku ze tak szybko widzed postepy) wlasnie z nog i z brzucha, a zaluje ze mi z ramion i biepsow ubylo.
pierwsze tygodnie to codzienne zakwasy i bole miesni podczas porannego wstawania z lozka (biegalem ok 5 razy w tygodniu). pozniej cialo sie przyzwyczaja. teraz po przebiegnieciu do 12 km w tempie ok 5.20/km, na drugi dzien praktycznie w ogole nie czuje tego biegu w nogach.
mysle ze po ok 2-3 tygodniach systematycznego biegania, ja zauwazylem zmiany - glownie jesli chodzi o nogi i brzuch
Blog: [URL]viewtopic.php?f=27&t=33873&p=1073365#p1073365[/URL]
[b]10km:[/b] 43'29" (18.06.2014) trening
[b]21km:[/b] 1h38'48" (08.06.2014) Florianopolis
[b]10km:[/b] 43'29" (18.06.2014) trening
[b]21km:[/b] 1h38'48" (08.06.2014) Florianopolis
- RavS
- Wyga
- Posty: 102
- Rejestracja: 12 maja 2013, 15:51
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Erbil / Irak
- Kontakt:
Nie cierpię ćwiczeń w domu/na siłowni, także na pewno nie będę robił żadnych wielkich zestawów i godzinnej męki.tak pisze:RavS a nie probowales zrzucic balast jakimiś brzuszkami czy cos? czy tylko same biegi?
Robię zawsze przed bieganiem rozgrzewkę, nie dużo, ale zawsze: brzuszki, pompki, przysiady i te łódeczki na brzuchu, czy jak to się tam fachowo zwie;) Zaczynałem od 10 powtórzeń, 2 serie, co tydzień zwiększam ilość powtórzeń... Ale nie traktuję tego jako walki z brzuchem, raczej obudzenie się. Zacząłem też Core Stability w dni niebiegowe, ale jakoś ostatnio zmęczony jestem więc zamiast wstawać wcześniej ćwiczyć to odsypiam Ale na pewno do tego wrócę.
- maly89
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
Balast najszybciej i najłatwiej zrzuca się dzięki bieganiu. I tutaj nie ma co szukać cudownych środków i metod - trzeba brać się do pracy. Ja zaczynałem, żeby zgubić kilogramy, a jak już zgubiłem to nie wyobrażam sobie odstawienia biegania
- cava
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1701
- Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
tak pisze:mam pytanie- otóż po jakim czasie na samym początku biegania wkręciliście się na maxa? chodzi mi o to, że wszędzie piszą że początki są trudne ale poźniej można się wręcz uzaleznic od biegania tak więc; po jakim czasie mniej więcej polubiliście bieganie? a i tak dodatkowo jaka była wasza figura (bardziej chodzi mi o brzuch i uda) a jaka jest teraz i ile już biegacie?
Mnie się coś przestawiło w mózgu, po pierwszym czymś, co miało być bieganiem a było człapanio-żężeniem z opcją zagotowania się na amen, bo się ubrałam jak na wędrówkę po Syberii.
Na początku faktycznie było mi trudno, bo moja niemoc biegnięcia tyle ile bym chciała, wpadanie w zadyszkę, okropnie mnie wpieniała. W dodatku jak już zaczęłam móc biegać jako-tako, to zaczęły przyplątywać się kontuzje.
Ale jakoś tak- już chciało mi się biegać.
Przełomem było, jak przestałam dostawać zadyszki.
Możność pokonania x km bez duszenia się a jedynie na pogłębionym ale ciągle swobodnym oddechu, to był chyba moment kluczowy.
Zakochałam się wtedy w montonnym rytmie swoich kroków , w słuchaniu własnego tupania, co w jakiś dziwny sposób działa na mnie jak medytacja. Czyści mi głowę, odpręża, pozwala pobyć sama ze sobą.
Nie biegam z muzyką, nie lubię biegać z kimś bo to mnie rozprasza.
Tylko ja i moje tupanie.
Figura- byłam lekka, jestem może z lżejsza o kilogram w sumie choć był moment że mocno wychudłam i nie umiałam odbić do prawidłowej wagi. Ale to się jakoś unormowało samo po jakichś 3-4 miesiącach. Nie wiem czy więcej zaczęłam jeść, czy ciało nauczyło się lepiej gospodarować tym co dostaje, ale jest już OK.
Ciało się przebudowuje trochę, nogi mi się zrobiły kanciaste, ale wielkiej różnicy nie ma tak na ogólny ogląd czy w wadze.
- Denis
- Rozgrzewający Się
- Posty: 5
- Rejestracja: 11 lip 2013, 01:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ja zacząłem biegać gdyż musiałem odzyskać formę po ciężkim wypadku i na początku był to dla mnie trudne wręcz nie przyjemne bo bardzo się męczyłem i no dystansy były bardzo małe ale znalazłem w sobie tyle determinacji i samozaparcia że nie dałem za wygraną po jakimś czasie zaważyłem że idzie mi coraz lepiej mniejsze zmęczenie dłuższy dystans zobaczyłem efekty to tym bardziej biegałem ile się da w końcu odzyskałem swoją dawną formę schudłem 10 kg i bieganie po prostu sprawia mi przyjemność i kojarzy mi się z odzyskaniem swojego dawnego życia
Dbasz o swoje i zdrowie bliskich ? http://wygrajznadcisnieniem.pl/ zajrzyj !
Dbasz o swoje i zdrowie bliskich ? http://wygrajznadcisnieniem.pl/ zajrzyj !
Ostatnio zmieniony 24 wrz 2013, 22:22 przez Denis, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 730
- Rejestracja: 02 kwie 2013, 18:30
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Od pierwszego razu mi się spodobało:-) Zbędnych kilogramów nie miałam. Moja waga po 2,5 roku biegania się nie zmieniła. Wspaniale się poczułam, zasuwając po śniegu, na mrozie - sama, bez moich ukochanych, ale głośnych i bardzo absorbujących dzieci, z poczuciem, że robię coś sama dla siebie.
- skuzniak
- Wyga
- Posty: 77
- Rejestracja: 27 kwie 2013, 23:00
- Życiówka na 10k: 54:08
- Życiówka w maratonie: 4:36:50
- Kontakt:
Ja chyba też złapałem backyla od pierwszego razu, mimo że była to straszna męczarnia. Nie udało mi się zarazić na tyle, żeby wtedy zacząć biegać regularnie, ale od tego czasu coś mnie ciągnęło. Tak się to snuło przez ładnych parę lat, kiedy w końcu udało mi się przebiec pierwszą godzinę, pierwsze dziesięć kilometrów i tak dalej z przerwami sobie biegałem.
W końcu od początku tego roku biegam w miarę regularnie. Może nie za często, ale nie było miesiąca poza styczniem, żebym nie zrobił kilkudziesięciu kilometrów. Czy jestem jakoś super uzależniony? Raczej nie, ale fakt jest taki, że kombinuję ile wlezie, żeby biegać i jakoś tak się niefajnie czuję, jak nie pobiegam sobie trochę.
Co do figury to spektakularnych zmian nie zauważyłem, ale moja dieta pozostawia sporo do życzenia. Jak zaczynałem to ważyłem jakieś 86 kg, teraz mam około 84 kg. Chyba mam bardziej płaski brzuch.
Najważniejsze dla mnie jest samopoczucie po biegu i chyba to mnie głównie ciągnęło do biegania od samego początku.
W końcu od początku tego roku biegam w miarę regularnie. Może nie za często, ale nie było miesiąca poza styczniem, żebym nie zrobił kilkudziesięciu kilometrów. Czy jestem jakoś super uzależniony? Raczej nie, ale fakt jest taki, że kombinuję ile wlezie, żeby biegać i jakoś tak się niefajnie czuję, jak nie pobiegam sobie trochę.
Co do figury to spektakularnych zmian nie zauważyłem, ale moja dieta pozostawia sporo do życzenia. Jak zaczynałem to ważyłem jakieś 86 kg, teraz mam około 84 kg. Chyba mam bardziej płaski brzuch.
Najważniejsze dla mnie jest samopoczucie po biegu i chyba to mnie głównie ciągnęło do biegania od samego początku.