
nic się nie chce, bieganie przestało cieszyć jaki kiedyś, a na domiar złego jeszcze nie wystartuje w maratonie na który się napaliłem, wszystko to jakieś takie, teraz tylko szukam wymówek aby nie zakładać butów,
napiszcie swoje sposoby na kryzys
Mam to samo.teraz tylko szukam wymówek aby nie zakładać butów
Mamy trochę różne cele, ja jestem średniakiem, w planach mam AWF itp. Ale jak mi się czasem nie chce iść na trening to po prostu się zmuszam. Na tyle lubię biegać, że zawsze po ok godzinie treningu powraca ochota na kolejne kilometryexxonlive pisze:no i się przejadło,![]()
nic się nie chce, bieganie przestało cieszyć jaki kiedyś, a na domiar złego jeszcze nie wystartuje w maratonie na który się napaliłem, wszystko to jakieś takie, teraz tylko szukam wymówek aby nie zakładać butów,
napiszcie swoje sposoby na kryzys
Może wyznacz sobie jakiś cel albo cele. Ale po pierwsze naprawdę długoterminowe, chociażby takie jak świetna kondycja w wieku 60 lat, niezależne od okoliczności zewnętrznych (np. od wspomnianej niemożności przebiegnięcia maratonu) i innych ludzi (vide czucie się lepszym od innych jako motywacja jest kiepskie). Znajdź po prostu coś, co będzie Cie pchać na trening, nawet wtedy kiedy wewnętrzny leń będzie głośnio krzyczał:"Nie!!!"exxonlive pisze:dlaczego biegam
bo lubię, lubię czuć wzmożoną pracę serca, delikatny pot i siłę w nogach, wszystko razem współgra oddech, ręce, nogi. wszystko zależy tylko odemnie, w trakcie biegu nikt mi nic nie załatwi po zmajomości, nikt mi nie zawraca dupy, jak się przygotuję, jak się wypocę to moje. Człowiek tak się odstresuje, oczyści, wypoci te toksyny i taki czysty wraca do domu, choć spocony i śmierdzący, a poza tym czuję się trochę lepszy od tych którzy nie biegają
a teraz się po prostu nie chce