Biegać...z karabinem chyba
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 13
- Rejestracja: 09 kwie 2008, 13:50
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
Wiem, że zmora biegaczy czyli burki które obszczekują nas sukcesywnie to już temat wielokrotnie poruszany, ale muszę się podzielić co sie mnie przydarzyło w zeszły piątek.
Nie jeden raz jakiś pies bez smyczy latał z pianą w pysku i próbował mi tyłek odgryźć ,ale ten pies to już przegiął i jak bym miał karabin to bym kundla ustrzelił i właściciela za jego głupotę. Biegłem jak zwykle wieczorkiem i nie wiadomo skąd wyskoczył wielki z łbem szerokim jak arbuz amstaf. Bez smyczy i bez kagańca, atakował z taka zajadliwością, że masakra i gdyby nie kamor jaki przychaczyłem pod noga to by mnie chyba zeżarł od razu. Udało mnie się wycelować w jego łeb i trochę odpuścił ale jak zacząłem biec znowu zaatakował, krzyczałem gdzie właściciel...ale zero odezwu i gdyby nie pomoc gościa, który wyszedł z autobusu to już by cienko było... Więc mam postulat by biegaczom wydawać broń żeby takie przypadki na miejscu odstrzeliwać!! Bo taki wściekły amstaf bez smyczy i kagańca to nic innego jak tylko odbezpieczony pistolet rzucony na ziemię.
Nie jeden raz jakiś pies bez smyczy latał z pianą w pysku i próbował mi tyłek odgryźć ,ale ten pies to już przegiął i jak bym miał karabin to bym kundla ustrzelił i właściciela za jego głupotę. Biegłem jak zwykle wieczorkiem i nie wiadomo skąd wyskoczył wielki z łbem szerokim jak arbuz amstaf. Bez smyczy i bez kagańca, atakował z taka zajadliwością, że masakra i gdyby nie kamor jaki przychaczyłem pod noga to by mnie chyba zeżarł od razu. Udało mnie się wycelować w jego łeb i trochę odpuścił ale jak zacząłem biec znowu zaatakował, krzyczałem gdzie właściciel...ale zero odezwu i gdyby nie pomoc gościa, który wyszedł z autobusu to już by cienko było... Więc mam postulat by biegaczom wydawać broń żeby takie przypadki na miejscu odstrzeliwać!! Bo taki wściekły amstaf bez smyczy i kagańca to nic innego jak tylko odbezpieczony pistolet rzucony na ziemię.
mariusz
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 433
- Rejestracja: 16 mar 2008, 20:50
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
A jak Ci koleś pomogł jak to sie zakończyło? ja wiem e moze nie do tematu ale poprostu z czystej ciekawości. mysle ze gaz łzawiący będzie dobrym rozwiązaniem. ale fakt takie psy sa bardzo niebezpieczne szczególnie te takie rasy "modne" wsród cwaniaczków i "gangsterów".
gg 3305061
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 309
- Rejestracja: 22 maja 2008, 09:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: WWa
Kiedy chodziłem na szkolenie z moim psem treser policyjny z wieloletnim stażem zapytany o to co zrobić w sytuacji kiedy atakuje nas pies z tzw nabiegu, odpowiedział że trzeba się przodzem ustawić i w ostatniej chwili walnąć mu kopa w sam nos. Trzeba wycelować w moment kiedy już odrywa się od ziemi. Mówił że jeszcze w karierze (20 lat pracy) niegdy mu się nie trafił pies który by po takiej akcji dalej atakował. Poza tym kiedy nas atakuje my też musimy go zaatakować więc można nawet trochę podbiec powoli w jego stronę żeby zobaczył że lekko mu nie będzie.
Miałem kiedyś podobną akcję tylko pies nie atakował mnie tylko mojego psa z którym biegłem. Strzeliłem mu kopa aż miło. A właścicielka zamiast mnie przeprosić to jeszcze mi nawyzywała później. Miałem ochotę i ją kopnąć
A z tym amstafem to miałeś szczęście te psy to prawdziwi zabójcy
Miałem kiedyś podobną akcję tylko pies nie atakował mnie tylko mojego psa z którym biegłem. Strzeliłem mu kopa aż miło. A właścicielka zamiast mnie przeprosić to jeszcze mi nawyzywała później. Miałem ochotę i ją kopnąć

A z tym amstafem to miałeś szczęście te psy to prawdziwi zabójcy
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 13
- Rejestracja: 09 kwie 2008, 13:50
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
Wiesz co Browser, koleś który wysiadł z autobusu mial ze sobą dużą torbe podruzna i jak zobaczył co sie dzieje nadbiegl z tylu krzyczac i walac tego amstafa po lbie ile wlezie , ja staralem sie kopa jeszcze mu zasadzic...i dopiero ten piep..ony pies zwial..tazke podziekowalem gosciowoi jak nie wiem co. Swoja droga gaz faktycznie dobre rozwiaznie ktore wciele w zycie i nabede w sklepie.
mariusz
-
- Dyskutant
- Posty: 27
- Rejestracja: 04 cze 2008, 20:59
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdynia
mialem podobna sytuacje, z dala od domu przebiegajac przez pewna wies zaatakowalo mnie chyba 5 burkow - zadne olbrzymy ale odpedzic sie od tylu to byl maly klopot ;/ skonczylo sie "tylko" na jednym, dosyc glebokim ugryzieniu i oczywiscie serii pieciu zastrzykow przeciw wsciekliznie. Jedyne co milo wspominam z tego zdarzenia to tempo w jakim wrocilem do domu (oczywscie ze strachu przed m.in. zakazeniem). Pozdrawiam wszystkich biegajacych 

tuzikabc
-
- Dyskutant
- Posty: 34
- Rejestracja: 11 cze 2008, 23:02
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Opole
Raz jak biegałem z kumplem to pech chciał, ale akurat pewna pani wyprowadzała 2 owczarki pokaźnych rozmiarów. My biegniemy, a one bez smyczy i kagańców zaczęły ujadać aż w końcu biegały dookoła nas. My z kumplem stoimy i czekamy aż właścicielka poskromi te 2 bydlaki, a one nic. W końcu jeden ugryzł mojego kumpla lekko w udo, po czym właścicielka dopiero ostrzej zareagowała. Najlepszy był komentarz właścicielki: "K@#$% nie macie o której biegać?"
Ustąp by zwyciężyć ... Burza łamie drzewa, a trzciną tylko kołysze.
- kryminalistyk
- Wyga
- Posty: 88
- Rejestracja: 19 cze 2008, 22:56
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Śląsk
Można również biegać z lekką pałką teleskopową.
Po otrzymaniu uderzenia Fafik zapomina jak się szczeka
Wadą tego rozwiązania jest - mimo wszystko - waga "sprzętu", no i to, że trzeba ją jakoś do siebie "przymocować"
- np. do pasa z bidonem.
Nie odpuszczajcie właścicielom psów - babci jak wyżej.
Kiedy mnie ugryzł pies, zrobiłem "Panu" wniosek do kolegium.
Po otrzymaniu uderzenia Fafik zapomina jak się szczeka

Wadą tego rozwiązania jest - mimo wszystko - waga "sprzętu", no i to, że trzeba ją jakoś do siebie "przymocować"

Nie odpuszczajcie właścicielom psów - babci jak wyżej.
Kiedy mnie ugryzł pies, zrobiłem "Panu" wniosek do kolegium.
[url=http://runmania.com/rlog/?u=yacca][img]http://runmania.com/f/a8fe816431c32b319621955ea814a757.gif[/img][/url]