Komentarz do artykułu Niemożliwe jest możliwe, jak w rok zrobić 4deserts i IRONMANA
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 309
- Rejestracja: 22 mar 2013, 16:47
- Życiówka na 10k: 45,44
- Życiówka w maratonie: brak
Jordania to nie Arabia czy Iran. Bliżej im do Tunezji. Widziałem zachód słońca na Wadi Ram i w górach okalajacych Petrę. Nie da się tego opisać.Sarmatianna pisze: 5. Mnie kusi to: http://thetransarabia.com/ ale mam cykora i jestem kobietą ale może bohater artykułu by się skusił.
Jak nic innego Cię nie wstrzymuje to śmiało możesz jechać. Jak jeździliśmy po wadi ram to spotkaliśmy francuską turystykę, która sama wynajeła beduina z którym jeździła kilka dni po pustyni. Zresztą takie biegi są bardzo dobrze zorganizowane a uczestnicy "zaopiekowani".
- ErgoJanek
- Stary Wyga
- Posty: 196
- Rejestracja: 24 lut 2010, 14:36
- Życiówka na 10k: 38:52
- Życiówka w maratonie: 3h28
Tragiczne wiadomości. Już nie będzie "4 Polaków - 4 Pustynie". Marcina już nie ma... [*]
https://www.facebook.com/4desertspolska ... =1&theater
https://www.facebook.com/4desertspolska ... =1&theater
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Bedzie książka:
Info prasowe:
Z przyjemnością zapowiadam kolejną premierę Wydawnictwa Agora: "4 pustynie. Biegnij i znajdź własną drogę" Daniela Lewczuka .
Ma imponujące CV, własną firmę i perspektywy. Ale też czterdzieści lat, nadwagę i poczucie, że czas na zmiany. "4 pustynie" to opowieść Daniela Lewczuka, inwestora m.in. sieci społecznościowej Golden Line, który postanawia od zera zacząć uprawiać sport ekstremalny. Podejmuje jedno z największych wyzwań wytrzymałościowych na świecie, z jakimi może zmierzyć się człowiek: chce w ciągu roku przebiec cztery wielkie pustynie. Trasa do pokonania na każdej z nich to 250 km w czterech ekstremach: gorąca, wiatru, suchego powietrza i zimna. Z pełnym, niezbędnym do przetrwania w ekstremalnych warunkach wyposażeniem na własnym grzbiecie. Lewczuk opracowuje własny plan treningowy, strategię biegania na długich dystansach, ale też uczy się, jak zmotywować do krańcowego wysiłku samego siebie. I jak gruntownie - w biegu - zmienić swoje życie.
Teraz dzieli się swoim doświadczeniem z czytelnikami. Książka jest opisem przygotowań i przebiegu ultramaratońskich biegów przez Wadi Rum, Atakamę, Gobi i Antarktydę.
W załączniku przesyłam informację prasową i okładkę książki . Więcej o Autorze: http://daniellewczuk.pl/pl/napisali-o-mnie/
Info prasowe:
Z przyjemnością zapowiadam kolejną premierę Wydawnictwa Agora: "4 pustynie. Biegnij i znajdź własną drogę" Daniela Lewczuka .
Ma imponujące CV, własną firmę i perspektywy. Ale też czterdzieści lat, nadwagę i poczucie, że czas na zmiany. "4 pustynie" to opowieść Daniela Lewczuka, inwestora m.in. sieci społecznościowej Golden Line, który postanawia od zera zacząć uprawiać sport ekstremalny. Podejmuje jedno z największych wyzwań wytrzymałościowych na świecie, z jakimi może zmierzyć się człowiek: chce w ciągu roku przebiec cztery wielkie pustynie. Trasa do pokonania na każdej z nich to 250 km w czterech ekstremach: gorąca, wiatru, suchego powietrza i zimna. Z pełnym, niezbędnym do przetrwania w ekstremalnych warunkach wyposażeniem na własnym grzbiecie. Lewczuk opracowuje własny plan treningowy, strategię biegania na długich dystansach, ale też uczy się, jak zmotywować do krańcowego wysiłku samego siebie. I jak gruntownie - w biegu - zmienić swoje życie.
Teraz dzieli się swoim doświadczeniem z czytelnikami. Książka jest opisem przygotowań i przebiegu ultramaratońskich biegów przez Wadi Rum, Atakamę, Gobi i Antarktydę.
W załączniku przesyłam informację prasową i okładkę książki . Więcej o Autorze: http://daniellewczuk.pl/pl/napisali-o-mnie/
- Stary Wyga
- Posty: 243
- Rejestracja: 11 lut 2010, 22:31
Cała ta historia jest nieco żenująca. Ja rozumiem, że ludzie maja potrzebę opowiadania o swoich w ich mniemaniu dużych osiągnięciach i nie wątpię, że dla Pana Lewczuka to było osiągniecie. Ale on musi (tzn chce) zacząć teraz nauczać. Zaraz bedzie pewnie występował na rożnych sportowych targach opowiadając o swojej "niesamowitej" historii, pewnie festiwal biegowy go chętnie zaprosi, zreszta pewnie sam autor za to chętnie zapłaci.
Jestesmy świadkami budowania wizerunku wielkiego sportowca, dążącego do osiągania wielkich celów.
Tego typu osiągnięcia dewaluują w publicznym odbiorze osiągnięcia które są bezdyskusyjnie sportowo trudne.
Kto sie zainteresuje jakims zawodnikiem ktory po latach pracy zlamal 14 minut na 5km, podczas kiedy tutaj ma herosa, ktory w ciagu roku pokonał "biegiem" 4 pustynie, napisał potem o tym książkę. 1 rok i takie osiągnięcia. A ten sie z tymi 14 minutami męczył 5 lat i ksIazki nie napisał, bo takich co złamali 14 minut okazuje sie, że jest wiecej niz tych co pokonali 4 pustynie.
Jaki teraz bzdet osiągalny w ciagu roku musiałby ten zawodnik wymyślec, żeby przebić sie przez 4 pustynie i zeby Agora chciała wydać o tym książkę?
Marwti mnie taka dewaluacja osiągnieć i powstawanie nadmuchanych bohaterów.
Fragment z Wyborczej pokazuje, że żadnego ghost writera chyba nie było.
Jestesmy świadkami budowania wizerunku wielkiego sportowca, dążącego do osiągania wielkich celów.
Tego typu osiągnięcia dewaluują w publicznym odbiorze osiągnięcia które są bezdyskusyjnie sportowo trudne.
Kto sie zainteresuje jakims zawodnikiem ktory po latach pracy zlamal 14 minut na 5km, podczas kiedy tutaj ma herosa, ktory w ciagu roku pokonał "biegiem" 4 pustynie, napisał potem o tym książkę. 1 rok i takie osiągnięcia. A ten sie z tymi 14 minutami męczył 5 lat i ksIazki nie napisał, bo takich co złamali 14 minut okazuje sie, że jest wiecej niz tych co pokonali 4 pustynie.
Jaki teraz bzdet osiągalny w ciagu roku musiałby ten zawodnik wymyślec, żeby przebić sie przez 4 pustynie i zeby Agora chciała wydać o tym książkę?
Marwti mnie taka dewaluacja osiągnieć i powstawanie nadmuchanych bohaterów.
Fragment z Wyborczej pokazuje, że żadnego ghost writera chyba nie było.
pozdrawiam
- KrzysiekJ
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1571
- Rejestracja: 06 lis 2013, 16:29
- Życiówka na 10k: 38:00 z treningu
- Życiówka w maratonie: 2:57:26 atest
- Lokalizacja: Gdańsk
Na podstawie krótkiego fragmentu który przeczytałem mogę się domyślać, że autor jest typem walczaka-zadaniowca.
Postanowił, że zaliczy i zaliczył.
No i do tego "Think Big"; ledwo pływam i truchtam, więc rozprawię się z IronMan'em.
Nie widzę nic złego w tym, że chce się pochwalić. Umiał się wypromować: punkt dla niego.
Być może "mało spektakularne" dla niego cele, jak chociażby wspomniane przez ciebie 14min/5km nie dałyby mu wystarczającego kopa i szybko by się znudził.
Jesteś dość krytyczny, bo nie zauważyłem żeby mówił o tym jako o wyczynie sportowym.
O ile kojarzę jego koledzy z polskiego zespołu w klasyfikacji ogólnej poradzili sobie lepiej.
Ekspertem od biegania/pływania/roweru raczej nie jest, ale po 4 pustyniach pewnie jest wiele w stanie powiedzieć na temat przygotowania sprzętowego do tego rodzaju imprez. Co się sprawdziło lepiej, a co gorzej, czego brakowało, a co było zbędne, itp.
Ci którzy zechcą to powtórzyć prawdopodobnie będą zainteresowani jego doświadczeniami.
Postanowił, że zaliczy i zaliczył.
No i do tego "Think Big"; ledwo pływam i truchtam, więc rozprawię się z IronMan'em.
Nie widzę nic złego w tym, że chce się pochwalić. Umiał się wypromować: punkt dla niego.
Być może "mało spektakularne" dla niego cele, jak chociażby wspomniane przez ciebie 14min/5km nie dałyby mu wystarczającego kopa i szybko by się znudził.
Jesteś dość krytyczny, bo nie zauważyłem żeby mówił o tym jako o wyczynie sportowym.
O ile kojarzę jego koledzy z polskiego zespołu w klasyfikacji ogólnej poradzili sobie lepiej.
Ekspertem od biegania/pływania/roweru raczej nie jest, ale po 4 pustyniach pewnie jest wiele w stanie powiedzieć na temat przygotowania sprzętowego do tego rodzaju imprez. Co się sprawdziło lepiej, a co gorzej, czego brakowało, a co było zbędne, itp.
Ci którzy zechcą to powtórzyć prawdopodobnie będą zainteresowani jego doświadczeniami.
- Stary Wyga
- Posty: 243
- Rejestracja: 11 lut 2010, 22:31
Ale on jak najbardziej powołuje się na trening wyczynowy.KrzysiekJ pisze:Jesteś dość krytyczny, bo nie zauważyłem żeby mówił o tym jako o wyczynie sportowym.
Wzorem był dla niego ten jakiś jego kolega biznesmen Stefan "jakiś", który postanowił "trenować wyczynowo" czy "trenował wyczynowo"- dokładnie tak jest to chyba napisane (nie mam teraz gazety ale to rzuciło mi się od razu w oczy). I on chciał trenować tak jak on.
Być może jakieś doświadczenia zebrał, ale chyba nie większe niż Ci którzy pokonywali choćby Maraton Piasków z myślą o wyniku, pozycji.
To jest jakaś sprawa do rozpatrywania w zakresie osiągania celów a nie w zakresie osiągnięć treningowych.
Nawet osiąganie celów jest tutaj wątpliwe.
Porównajcie Marka Bogdoła (nie wiem czy dobrze wymieniam nazwisko) - to ten chłopak, który musiał zebrać pieniądze na wyjazd na maraton do Japonii. Nie miał pieniędzy i tutaj był największy problem. Daniel Lewczuk pieniądze miał. Więc gdzie jest tutaj ten problem który musiał pokonać?
Rozumiem, że polegał na tym, żeby na tych pustyniach iść dalej mimo, że się nie chce, że coś tam boli.
Wiele babć które biorą udział co roku w pielgrzymce do Częstochowy radzi sobie z tym problemem. Ale książek nie piszą.
Przecież ta historia jest jedną wielką ściemą. Sposób w jaki ten człowiek to zrobił to nie jest żaden wyczyn (i on to chyba nawet wie, skoro naprawdę wyczynowo trenował koszykówkę, jest więc cyniczny).
To jest historia jak powstają mity o bohaterstwie.
pozdrawiam
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1627
- Rejestracja: 17 gru 2012, 13:28
- Życiówka w maratonie: 2:59:50
Tu chyba jest dobry komentarz:
https://www.youtube.com/watch?v=uPZj1p_smCA
Trzeba tylko niektore slowa pozmieniac
https://www.youtube.com/watch?v=uPZj1p_smCA
Trzeba tylko niektore slowa pozmieniac
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12928
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Czepiacie się,
co uważam za schlebianie temu czy innemu, podobnemu bohaterstwu. Dewaluowanie wyczynów pokłosia bumu biegowego jest etapem pośrednim i raczej nieskutecznym. Skuteczną krytyką jest kompletny zlew. Brak jakiegokolwiek zainteresowania, drgnięcia nawet powieką. Taki stan czytelnika uważam za najwyższy poziom surowej i konstruktywnej krytyki, regulujący zapotrzebowanie na lekturę o bieganiu. Piszę to niejako z punktu widzenia autora. Choć nie popełniłem w życiu książki, to kilka artykułów mi się przydarzyło i na moje szczęście zawsze spotykały się z zainteresowaniem i jakąś dyskusją wokół nich. Komuś się podobało, komuś nie. Do kogoś trafiało, do kogoś nie. Coś było kwestią gustu, albo przechodziło przez pryzmat osobistych sympatii lub niechęci. Zawsze jednak był odzew rodzący moje racjonalizacje, ożywienie oraz chęć poprawy i kontynuacji pisania. Brak odzewu czytelników jest gwoździem do literackiej trumny. Jeżeli więc macie dość bohaterów, to wystarczy nic nie pisać.
co uważam za schlebianie temu czy innemu, podobnemu bohaterstwu. Dewaluowanie wyczynów pokłosia bumu biegowego jest etapem pośrednim i raczej nieskutecznym. Skuteczną krytyką jest kompletny zlew. Brak jakiegokolwiek zainteresowania, drgnięcia nawet powieką. Taki stan czytelnika uważam za najwyższy poziom surowej i konstruktywnej krytyki, regulujący zapotrzebowanie na lekturę o bieganiu. Piszę to niejako z punktu widzenia autora. Choć nie popełniłem w życiu książki, to kilka artykułów mi się przydarzyło i na moje szczęście zawsze spotykały się z zainteresowaniem i jakąś dyskusją wokół nich. Komuś się podobało, komuś nie. Do kogoś trafiało, do kogoś nie. Coś było kwestią gustu, albo przechodziło przez pryzmat osobistych sympatii lub niechęci. Zawsze jednak był odzew rodzący moje racjonalizacje, ożywienie oraz chęć poprawy i kontynuacji pisania. Brak odzewu czytelników jest gwoździem do literackiej trumny. Jeżeli więc macie dość bohaterów, to wystarczy nic nie pisać.
- Stary Wyga
- Posty: 243
- Rejestracja: 11 lut 2010, 22:31
No właśnie nie. Mniej zorientowany czytelnik zanim dokona zakupu zacznie szukać informacji właśnie w branżowych mediach, czy choćby na forum bieganie.pl. I powinien tutaj otrzymać jasny przekaz, że nie jest to osiągnięcie z rejonu ani wyczynu sportowego ani jakiegokolwiek innego (chociaż może poza sportowym to nie nam oceniać).
pozdrawiam
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12928
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
...i jeśli nie znajdzie takich informacji, to jest duża szansa, że jej nie kupi i książka zginie w mrokach zapomnienia, a wraz z nią podupadnie bum.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
wydaje mi się, że wciąż mylicie dwa porządki: wyczyn sportowy i ludzka historia.
co z tego, że wyczyn nie jest na miarę 14 min na 5km? historia jest ciekawa, znam za to mnóstwo szybkich biegaczy, którzy nie maja kompletnie nic do powiedzenia - oni powinni pisać książki? no litości...
co z tego, że wyczyn nie jest na miarę 14 min na 5km? historia jest ciekawa, znam za to mnóstwo szybkich biegaczy, którzy nie maja kompletnie nic do powiedzenia - oni powinni pisać książki? no litości...