Komentarz do artykułu Ze mną się nie napijesz?
- hatek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 276
- Rejestracja: 25 lut 2009, 00:09
- Życiówka na 10k: 41:48
- Życiówka w maratonie: 3:28:01
- Lokalizacja: Warszawa a dokładniej Praga
Tak na marginesie tej dyskusji, mnie bardzo cieszy, że w moim bezpośrednim otoczeniu ludzi, którzy niejako branżowo nadużywają alkoholu (producenci eventów, agencje reklamowe, dj-e, promotorzy, dziennikarze muzyczni i szeroko rozumiani "artyści") tak wiele osób zaczęło biegać.
Co prawda nie widzę, żeby to drastycznie ograniczyło spożywanie przez nich (nas) napojów wyskokowych ale to i tak pozytywny trend.
Może nawet ma to podłoże w tendencji do uzależnień...
Co prawda nie widzę, żeby to drastycznie ograniczyło spożywanie przez nich (nas) napojów wyskokowych ale to i tak pozytywny trend.
Może nawet ma to podłoże w tendencji do uzależnień...
Prawdopodobnie jestem Laską Kabacką.
Na pewno należę do Afterrunners.
Biegam dla własnej przyjemności.
W treningu skupiam się na bogatej, różnorodnej diecie, odpoczynku i poszukiwaniu czasu na chwilę biegu. Do 3:30 w maratonie to wystarczy.
Na pewno należę do Afterrunners.
Biegam dla własnej przyjemności.
W treningu skupiam się na bogatej, różnorodnej diecie, odpoczynku i poszukiwaniu czasu na chwilę biegu. Do 3:30 w maratonie to wystarczy.
- f.lamer
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2550
- Rejestracja: 23 lis 2011, 10:10
- Życiówka na 10k: czydzieści9ipół
- Życiówka w maratonie: czydzwadzieścia
częściowo pewnie ma. pamiętam twoją starą, celną forumową sygnaturę na ten temat.hatek pisze:Może nawet ma to podłoże w tendencji do uzależnień...
moja teoria, którą kiedyś gdzieśtam szerzej upubliczniłem, jest zaś taka że zasadniczo ludzie się uzależniają. taki gatunek. cały myk polega na tym by umiejętnie swoimi uzależnieniami zarządzać
Self-improvement is masturbation.
Now, self-destruction…
Now, self-destruction…
- Uxmal
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 349
- Rejestracja: 03 paź 2012, 02:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Meksyk
- Kontakt:
Jesli mowimy o piciu, ktore nie wynika z alkoholizmu, to tak.fotman pisze:Czy dobrze rozumiem, że twoim zdaniem nie ma różnicy miedzy bieganiem a piciem? Każdy wybór powinien być powszechnie akceptowany?
Ja akurat uwazam, ze kazdy powinien uprawiac sport i miec aktywny tryb zycia, i generalnie otaczam sie takimi ludzmi, a np, sporo kolezanek w stylu 'jem torty i placze zem gruba' unikam. Ale to ja. To nie znaczy, ze ktos jest jakos gorszy, bo je torty. Moge uwazac, ze to zalosne, ale tak naprawde szkodzi glownie tej sobie, nie mnie, wiec bez przesady. Mi nie ubywa od tego, ze ktos inny jest nieszczesliwy bo ma gruby zad od tortow, ani od tego, ze traci kazda niedziele na leczenia kaca. Ich kac, ich niedziela, ich biznes. Bede miec problem, jak siada pod wplywem za kolko. A tak to mi broszka.
- malvina-pe.pl
- Stary Wyga
- Posty: 217
- Rejestracja: 08 lut 2013, 20:17
- Życiówka na 10k: 00:46:40
- Życiówka w maratonie: 03:55:47
- Kontakt:
Bieganie często wykorzystywane jest w terapii uzależnień. To tak na marginesie Wystarczy wspomnieć techniki Kotańskiego.hatek pisze:Tak na marginesie tej dyskusji, mnie bardzo cieszy, że w moim bezpośrednim otoczeniu ludzi, którzy niejako branżowo nadużywają alkoholu (producenci eventów, agencje reklamowe, dj-e, promotorzy, dziennikarze muzyczni i szeroko rozumiani "artyści") tak wiele osób zaczęło biegać.
Co prawda nie widzę, żeby to drastycznie ograniczyło spożywanie przez nich (nas) napojów wyskokowych ale to i tak pozytywny trend.
Może nawet ma to podłoże w tendencji do uzależnień...
- hatek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 276
- Rejestracja: 25 lut 2009, 00:09
- Życiówka na 10k: 41:48
- Życiówka w maratonie: 3:28:01
- Lokalizacja: Warszawa a dokładniej Praga
Jest też świetnym sposobem na usuwanie z organizmu aldehydu octowego (i innych pozostałości po zabawie).
Przyszło mi do głowy, że może kiedyś skusze się na miesiąc (!) abstynencji żeby sprawdzić czy forma drgnie.
Przyszło mi do głowy, że może kiedyś skusze się na miesiąc (!) abstynencji żeby sprawdzić czy forma drgnie.
Prawdopodobnie jestem Laską Kabacką.
Na pewno należę do Afterrunners.
Biegam dla własnej przyjemności.
W treningu skupiam się na bogatej, różnorodnej diecie, odpoczynku i poszukiwaniu czasu na chwilę biegu. Do 3:30 w maratonie to wystarczy.
Na pewno należę do Afterrunners.
Biegam dla własnej przyjemności.
W treningu skupiam się na bogatej, różnorodnej diecie, odpoczynku i poszukiwaniu czasu na chwilę biegu. Do 3:30 w maratonie to wystarczy.
- jedz_budyn
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1881
- Rejestracja: 28 sie 2013, 12:09
- Życiówka na 10k: 46:45
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bieruń
Ja właśnie robię taki test, już 8 dzień bez alkoholu. Zobaczę jaki będzie progreshatek pisze:Jest też świetnym sposobem na usuwanie z organizmu aldehydu octowego (i innych pozostałości po zabawie).
Przyszło mi do głowy, że może kiedyś skusze się na miesiąc (!) abstynencji żeby sprawdzić czy forma drgnie.
- Johnny Żuberek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 783
- Rejestracja: 02 gru 2013, 15:47
- Życiówka na 10k: 49:18
- Życiówka w maratonie: DNF
- Lokalizacja: Mogilany
- Kontakt:
To mogę Wam z góry powiedzieć, że magicznego progresu nie będzie
PB: 1000m - 3:54,7 * 5k - 24:01 * 10k - 49:18 * HM - 2:02:26
ZCZASODYSTANSEMZMAGACTWO *** POCHWAŁOZJEBKOPORADNIA *** STARE_DZIEJE *** STARA_KOMENTOWNIA
ZCZASODYSTANSEMZMAGACTWO *** POCHWAŁOZJEBKOPORADNIA *** STARE_DZIEJE *** STARA_KOMENTOWNIA
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1984
- Rejestracja: 14 cze 2011, 12:13
- Życiówka na 10k: 42:21
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
Ja ostatnio zauwazylem taka pewna zaleznosc, ze odkad biegam moge wypic wiecej. Nie zebym byl z tego dumny bo pijam moze ze 3 razy do roku ale w chwili obecnej po przyjeciu 0.5l wodki na twarz jestem w stanie jeszcze w miare funkcjonowac gdzie kiedys bym juz padl. Na zajutrz tez czuje sie dobrze bez zadnego mega kaca i bolu glowy. Moze to przypadek ale chyba cos jednak w tym jest.
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Ja mam zupełnie inne odczucia. Od kiedy trenuję, upijam się szybciej i kara na drugi dzień jest znacznie większa . Być może zależy to od objętości.
The faster you are, the slower life goes by.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1984
- Rejestracja: 14 cze 2011, 12:13
- Życiówka na 10k: 42:21
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
No ty tluczesz tych kilometrow nie malo wiec u ciebie pewnie organizm wszystko co potrzebuje zuzywa na regeneracje. Przy moich 40-50km/tydz nie mam takich problemow. Z drugiej strony zauwazylem ten fakt w momencie kiedy mialem dluzsza przerwe ze wzgledu na kontuzje takze moze to dlatego ze organizm nie musial sie w tym czasie tak regenerowac. W kazdym razie nie bede tego teraz specjalnie sprawdzalklosiu pisze:Ja mam zupełnie inne odczucia. Od kiedy trenuję, upijam się szybciej i kara na drugi dzień jest znacznie większa . Być może zależy to od objętości.
- scouser
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 909
- Rejestracja: 28 mar 2012, 08:26
- Życiówka na 10k: 41:03
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Sulęcin / Gorzów wlkp.
Mam dokładnie tak samo, ale to również może być przyczyna utraty wagi, wiadomo im jej mniej tym szybciej się człowiek upija, cóż przynajmniej jestem bardziej ekonomicznyklosiu pisze:Ja mam zupełnie inne odczucia. Od kiedy trenuję, upijam się szybciej i kara na drugi dzień jest znacznie większa . Być może zależy to od objętości.
- hatek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 276
- Rejestracja: 25 lut 2009, 00:09
- Życiówka na 10k: 41:48
- Życiówka w maratonie: 3:28:01
- Lokalizacja: Warszawa a dokładniej Praga
Co do picia po treningu, czyli np. w każdą sobotę w moim przypadku, to duże znaczenie ma odwodnienie.
Po solidnym bieganiu zdarza mi się zapomnieć uzupełnić płyny i pójście w takim stanie na imprezę to bardzo zły pomysł bo metabolizm alkoholu zużywa jej dużo.
Po solidnym bieganiu zdarza mi się zapomnieć uzupełnić płyny i pójście w takim stanie na imprezę to bardzo zły pomysł bo metabolizm alkoholu zużywa jej dużo.
Prawdopodobnie jestem Laską Kabacką.
Na pewno należę do Afterrunners.
Biegam dla własnej przyjemności.
W treningu skupiam się na bogatej, różnorodnej diecie, odpoczynku i poszukiwaniu czasu na chwilę biegu. Do 3:30 w maratonie to wystarczy.
Na pewno należę do Afterrunners.
Biegam dla własnej przyjemności.
W treningu skupiam się na bogatej, różnorodnej diecie, odpoczynku i poszukiwaniu czasu na chwilę biegu. Do 3:30 w maratonie to wystarczy.
- Uxmal
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 349
- Rejestracja: 03 paź 2012, 02:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Meksyk
- Kontakt:
Trochę mnie to śmieszy. Po pierwsze dlatego, że sporo amatorów woli mieć tzw. 'życie', czyli móc też sobie pójść na piwo z kolegami czy na imieniny cioci bez spiny, niż śrubować wyniki. Jak sie polepszą - super, jak nie - to ok, i tak nie wygramy.Johnny Żuberek pisze:To mogę Wam z góry powiedzieć, że magicznego progresu nie będzie
Wszyscy najlepsi biegacze, jakich znam - piją. W autobusie z Tequili po biegu (opis w podpisie jak by co) równo leje się tequila, na lunchu po 21k Veracruz widziałam baaardzo dużo piwek na stołach. Niektórzy biegają, bo lubią i już. No nie czarujmy się, wygrywać nic nie wygracie jako amatorzy, a 'przegrac', fajną zabawę można. Rozumiem, ze ktoś chce na maksa cisnąć wyniki, okej, ale też nie wszyscy tak muszą. Szczerze mowiąc, najlepsi amatorzy jakich znam, np koledzy po sześćdziesiątce biegający, śmiało sobie walną coś od czasu do czasu. Rilax