Dla przypomnienia:
"Pies przyjacielem biegacza?" - Jacek Fedorowicz
http://www.runners-world.pl/forum/index ... -biegacza/
Ciekawy punkt widzenia, z którym się zgadzam.
I mój wpis z 2004
Całość tu:Iwan pisze:No i znowu temat powraca jak bumerang. Dzisiaj miałem znowu przygodę z pieskiem bez kagańca. Dwoje młodych ludzi spacerowało sobie z kundlem (niezbyt dużym, sięgał mi do kolana) bez smyczy i kagańca. Piesek gdy mnie zobaczył najpierw przystanął a następnie rzucił się w moją stronę jeżąc sierść, pokazując kły i charcząc...i co na to zwolennicy teorii, że to właściciel powinien decydować czy pies ma być w kagańcu czy nie? Jego właściciele pewnie też byli przekonani, że znają jego reakcje! Wiecie kochani jak się ta znajomość zakończyła?
Pies dostał kopa ( i to chyba silnego, bo biegłem szybko i trudno to w biegu zrobić z wyczuciem), okręciło go w powietrzu ze dwa razy. Chyba go porządnie uszkodziłem bo skowyczał dość długo, zdążyłem odbiec jeszcze ze 200 metrów i go słyszałem. Parka właścicieli została pouczona, że następnym razem psina powinna być w kagańcu.
I co? Ja mam wyrzuty sumienia i zepsuty wieczór (bo wbrew pozorom lubię psy), parka pewnie zepsutą randkę, kupę stresów, extra-wizytę u weterynarza i to wszystko tylko dlatego, ŻE SIĘ K..WA NIE CHCE LUDZIOM DBAĆ O SWOICH PODOPIECZNYCH I PRZESTRZEGAĆ PRAWA W MIEJSCACH PUBLICZNYCH -ZAKŁADAJĄC SWOIM PSOM SMYCZ LUB KAGANIEC!!!
http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... hilit=pies
Przez te kilka lat przeżyłem kilkanaście takich przygód. Część zakończona w siedzibie Straży Miejskiej - bo właściciel czworonoga miał wątpliwości kto ma rację.
Bezmyślność i głupota ludzka jest nieskończona.
Jak widać przez lata nic się nie zmienia... więc szkoda prądu na spory. Już mnie to nawet przestało denerwować...