Moim zdaniem trzeba rozróżnić dwie rzeczy: wydawanie pieniędzy na coś (swoją pasję itd), a oszukiwanie rodziny.
Jeśli chodzi o wydawanie - moim zdaniem to zupełnie normalne, o ile nie nadwyręża za bardzo budżetu rodzinnego
Moim zdaniem uczciwy jest układ, kiedy obie strony mają jakieś "wolne środki" do wykorzystania wedle uznania - strona biegająca np na pakiety startowe, buty, sprzęt itd, strona niebiegająca na jakąś swoją pasję, albo cokolwiek innego wedle uznania.
Ale okłamywanie drugiej osoby żeby z tego "wspólnego worka" wziąć dla siebie więcej...
Mając niebiegającą połówkę ciężko wytłumaczyć potrzebę posiadania kilku par butów itd., ale uczciwie postawienie sprawy i ustalenie np "budżetu każdej ze stron".
poirot pisze:weź wytłumacz żonie, która nie biega, biegać nie będzie, że potrzebuję co roku nowe buty - niszczą się strasznie - rezygnuję jak pojawiają się dziury, przetarcia (w teorii powinienem kupować co pół roku z uwagi na kilometraż), i nawet jak kupuję je po okazyjnej cenie, to kobieta, która ma jedną parę adidasów na salę/aerobik od 3 lat (buty trzymają się świetnie) tego nie zrozumie. ba - a jak do tego dochodzi druga para butów na triale i górskie ultra (cytuję "to nie możesz biegać w tych butach do biegania co masz?", "to może sobie kupisz też buty na poszczególne pory roku" )
zakładam, że żona też coś robi dla siebie, coś sobie kupuje, ma jakieś hobby, itd...
Spytam inaczej:
Gdyby żona chodziła do kosmetyczki, fryzjera, albo kupowała co kilka miesięcy nowe szpilki, ale okłamywała, że kosztowało to mniej?
A gdyby obie strony tak robiły, i w pewnym momencie w tym "wspólnym worku" zaczęło brakować? Albo nagle się okazało, że jest mniej niż być powinno?
Nie prościej ustalić coś w stylu "zostaje nam co miesiąc tyle i tyle, w związku z tym tyle i tyle jest moje, tyle i tyle twoje, każdy wydaje swoją część jak mu się podoba"?