Komentarz do artykułu Ze mną się nie napijesz?

...czyli wszystko co nie zmieściło się w innych działach a ma związek z bieganiem lub sportem.
Awatar użytkownika
kfadam
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1270
Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
Życiówka na 10k: 1.05
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Kangoor5 całkiem prawdopodobne jest to co odrzucasz, każdy z nas ma jakieś przyzwyczajenia (kawa, herbata, alkohol, lody, orzeszki, bieganie, godzinne pindrzenie się w łazience, składanie ubrań w kostkę itp. itd.) coś bez czego świat by legł w gruzach i o co są gotowi walczyć jak o niepodległość. Było nie było są to formy uzależnienia. Człowieki dziwne są...
Pewnie trudno porównać życie alkocholika i pedanta ale spróbój żyć z kimś kto układa wszystko co do milimetra:)
New Balance but biegowy
Kangoor5
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4947
Rejestracja: 18 kwie 2009, 16:57
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

A niech sobie układa, co mi tam. Nikt od tego nie ucierpi. Poza tym, ilu jest takich? Pewnie w ułamkach promila trzeba by liczyć. To nie jest ta sama waga problemu, co 30% populacji regularnie podtruwająca po kilka lub kilkanaście bezbronnych osób w swoim otoczeniu. I nie to, co agresywny alkoholik albo pijak jadący samochodem.

Masz rację, nie da się wytyczyć dokładnej granicy pomiędzy uzależnieniem a przyzwyczajeniem. Podobnie nie da się stwierdzić, do którego momentu prowadzimy rzetelną rozmowę, a gdzie zaczyna się relatywizowanie ;-)
"Odbywający się przez skórę recykling energii poprawia obieg krwi, dostarczając więcej sił w życiu codziennym i sporcie." - Reebok
Buty "inspirowane są samochodowym systemem zawieszenia, który siłę uderzenia zamienia w napęd." - Adidas
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

Znam alkoholików niepijących (także biegaczy) i wiem ile podejmowali prób, aby prowadzić trzeźwe życie. Nikomu nie życzę, aby musiał tego doświadczać.
Znam też alkoholików pijących, którzy pomimo wielu szans nie wykorzystali ich - cóż, nikt za nich decyzji nie podejmie.
Decyzja o wyjściu z nałogu, zaczyna się przecież w momencie przyznania, że jest się uzależnionym.
Tytułowe "Ze mną się nie napijesz?" jest ogromną przeszkodą w wychodzeniu z alkoholizmu. Zawsze wydawało mi się, że wystarczy silna wola. Może w dalszym etapie tak. Ale kiedy ktoś decyduje się przestać pić, powinien unikać wszelkiego rodzaju imprez z alkoholem. Nie tylko dlatego, że alko ma w zasięgu ręki, ale też z innego powodu. Otóż jakiś czas temu przez rok nie piłam alkoholu. Po prostu. Ile musiałam się tłumaczyć, że nie chcę, nie mam ochoty itd....Masakra jakaś. Jako osobie nieuzależnionej było mi pod tym względem łatwiej, choć wielokrotnie byłam wkurzona, bo powiedzieć niektórym 3 razy, że nie piję - to było mało.
I wtedy dotarło do mnie, jak trudno na takich imprezach może być trzeźwiejącym alkoholikom. I czasem silna wola może nie wystarczyć, przydałoby się wsparcie siedzących przy tym samym stole.
Awatar użytkownika
Anja.
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 296
Rejestracja: 07 gru 2011, 15:10
Życiówka na 10k: 1'02'46
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Żoliborz

Nieprzeczytany post

Aniad, święta racja ... Nie jest łatwo być niepijącym na imprezie. Ja sama piłam za dużo, ale bardzo sie staram ograniczyć. na większość imprez przyjeżdżam od jakiegoś czasu autem, do wyjaśnienia ze mam za mało czasu wolnego by go marnować ma kaca, a poza tym w weekendy biegam - juz sie wszyscy przyzwyczaili i nikt nie wywraca oczami. I super. A raz na jakiś czas na 2-3 piwa sie umówie, na sylwestra piłam drinki, ale w ilościach umiarkowanych, wiec spokojnie 15km w nowy rok wybiegałam) - wszystko jest dla ludzi.

Ci którzy mówią ze w życiu nie spróbowali alkoholu - życie jest suma doświadczeń. Rożnych. Moim zdaniem wszystkiego trzeba spróbować , chociażby po to by moc potem wypowiedzieć w temacie :)
A grunt to umiar. Wszystkim w 2014 życzę umiaru i szanowania innych niż własne postaw życiowych :)
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

życie jest suma doświadczeń. Rożnych.
z tym się zgodzę.
Moim zdaniem wszystkiego trzeba spróbować , chociażby po to by moc potem wypowiedzieć w temacie
z tym niekoniecznie :) po co się pchać w coś, co może mi przynieść szkodę?
infomsp
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 599
Rejestracja: 02 sty 2012, 20:30
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Kangoor5 pisze:Jakiś czas temu nie piłem kawy przez około 2 lata i nie wiem, o jakim uzależnieniu psychicznym piszesz.
Jak nie wiesz to nie pogadamy, wystarczy trochę temat zgłębić i problem stanie się jaśniejszy. :taktak: Pełna zgoda, że uzależnienie od kawy nie ma takich samych skutków społecznych jak uzależnienie od alkoholu. Ale uzależnienie rodzi się w głowie. I sformułowanie "ze mną się nie napijesz", to uproszczenie problemu i przerzucanie odpowiedzialności na innych. To samo jest z uzależnieniem od jedzenie. Większość z was powie, że jak grubas to po co żre tyle. Ale jak pojedzie do cioci na święta, to ta się obrazi, bo nie spróbuje sernika, który zrobiła na święta, bo taka jest polska gościnność. I jego otyłości winna jest ciocia i jej sernik? I tak i nie. Komuś kto nie ma problemu z jedzeniem taki sernik będzie wisiał i powiewał.
Awatar użytkownika
fotman
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1738
Rejestracja: 25 wrz 2008, 15:43
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gdańsk

Nieprzeczytany post

Anja. pisze:Ci którzy mówią ze w życiu nie spróbowali alkoholu - życie jest suma doświadczeń. Rożnych. Moim zdaniem wszystkiego trzeba spróbować , chociażby po to by moc potem wypowiedzieć w temacie :)
Bo wypowiadać się na jakiś temat można tylko wtedy gdy ma się osobiste doświadczenie. :nienie:
Tym tokiem myślenia idąc, to o alkoholizmie powinni mówić tylko alkoholicy, o narkomanii- narkomani, o cukrzycy- cukrzycy, o zawałach- zawałowcy.
A Janusz Korczak nie powinien się wypowiadać na temat dzieci, bo swoich nie miał. :bum: :hahaha:
A wszystko to w imię pogłębienia i rozszerzenia dyskusji, bez zamykania ust interlokutorom demagogicznymi stwierdzeniami. :lalala:
Nie lubię człapać kilometrów. Wystarczy 400m.
'anything over 400m, I take a taxi' Jimson Lee www.speedendurance.com
O MOIM TRENINGU
KOMENTARZE NA TEMAT MOJEGO TRENINGU
blink
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 788
Rejestracja: 14 wrz 2010, 10:31
Życiówka na 10k: 53
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Beskid

Nieprzeczytany post

Dobre piwo nigdy nie jest złe - wodę to piją zwierzęta.

PS. Potraficie - i to całkiem gładko - przejść z tematu "wypicie piwa" do "uzalenienia od alkoholu", a to jednak dwie, zupełnie inne, sprawy.
Każdy pije według własnego pragnienia...

Obrazek
Awatar użytkownika
Uxmal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 349
Rejestracja: 03 paź 2012, 02:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Meksyk
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Absytnencja to ciekawa sprawa.

Ja mam taką teorię, że ludzie są leniwi i brakuje im samodyscypliny więc szokuje ich każda abstynencja.

Mam na to dowody empiryczne ;-). Zdarzyło mi się przez prawie 2 lata nie jeść czekolady, jeszcze w czasach szczenięcych, 'bo tak', i budziło to wieklie zdziwienie. Na Urodziny Buddy co roku, w ramach takiego własnego celebrowania, odstawiam coś: w zeszłym roku była to kawa (na 2 miesiące). Długi czas nie mogłam jeść pszenicy, to też byłam pszeniczną 'abstynentką'. bardzo często zdarza mi się coś z diety wykluczyć na jakiś czas (najczęściej jest to nabiał, z wiadomych względów). Pijam też okazjonalnie.

Zawsze wszystko to spotyka się z mega szokiem 'łojezu, ale czemuuu :niewiem: '. Po prostu ludzie są bezmyślni, jako zwarta masa w uogólnieniu, i sami nie potrafią się do niczego zdyscyplinować więc takie akcje budzą niezrozumienie. Zauważyłam też taką ciekawą właściwość, że jeśli taki abstynent już sobie trzaśnie kielona albo kawke, to robi się z tego wielka heca, jak gdyby nagle się okazywało, że papież ma 12 nieślubnych dzieci i kochanka geja. Paranoja, ale taka już ludzka natura.
Run Tequila-> blog o bieganiu w Meksyku

Tequila na Facebooku -> znajdź Meksyk i bieganie na fejsie
brujeria
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1060
Rejestracja: 30 lis 2009, 11:32
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Uxmal pisze:Absytnencja to ciekawa sprawa.

Ja mam taką teorię, że ludzie są leniwi i brakuje im samodyscypliny więc szokuje ich każda abstynencja.

Mam na to dowody empiryczne ;-). Zdarzyło mi się przez prawie 2 lata nie jeść czekolady, jeszcze w czasach szczenięcych, 'bo tak', i budziło to wieklie zdziwienie. Na Urodziny Buddy co roku, w ramach takiego własnego celebrowania, odstawiam coś: w zeszłym roku była to kawa (na 2 miesiące). Długi czas nie mogłam jeść pszenicy, to też byłam pszeniczną 'abstynentką'. bardzo często zdarza mi się coś z diety wykluczyć na jakiś czas (najczęściej jest to nabiał, z wiadomych względów). Pijam też okazjonalnie.

Zawsze wszystko to spotyka się z mega szokiem 'łojezu, ale czemuuu :niewiem: '. Po prostu ludzie są bezmyślni, jako zwarta masa w uogólnieniu, i sami nie potrafią się do niczego zdyscyplinować więc takie akcje budzą niezrozumienie. Zauważyłam też taką ciekawą właściwość, że jeśli taki abstynent już sobie trzaśnie kielona albo kawke, to robi się z tego wielka heca, jak gdyby nagle się okazywało, że papież ma 12 nieślubnych dzieci i kochanka geja. Paranoja, ale taka już ludzka natura.
Łał, jaka jesteś niesamowita i wyjątkowa. Niezwykła. I masz rację, ludzie to rzeczywiście bezmyślna i paranoidalna masa. Spotkali na drodze światłość i tylko się dziwą zamiast zachwycić. Jeszcze tylko warto odstawić na dwa lata komputer i osiągniesz oświecenie. Z chrześcijańsko - tybetańskim pozdrowieniem.
fantom
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1984
Rejestracja: 14 cze 2011, 12:13
Życiówka na 10k: 42:21
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

Wszystko by sie w sumie zgadzalo gdyby nie to, ze Justyna Kowalczyk biega na 30 a nie 50km.
gocu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 763
Rejestracja: 05 gru 2011, 14:38
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Anja. pisze: Moim zdaniem wszystkiego trzeba spróbować , chociażby po to by moc potem wypowiedzieć w temacie :)
To jest często bezrefleksyjnie powtarzana nieprawda. Po pierwsze - nie jesteś w stanie w żyiu spróbować _wszytkiego_. A po drugie - polecam ten filmik,a szczególnie fragment od 0:46

http://www.youtube.com/watch?feature=pl ... ElNPY#t=45

A co do alkoholu - pijecie ile chcecie, mnie raczej drażni gadanie o tym, jakby to była istota życia, te tekstu "ile dziś piw wypiłaś", to zdrabnianie "piwo", "piweczko", "browarek", to nieświadome zdradzenie się z tym, że czeka się na weekend po to, żeby się napić więcej niż w dzień powszedni...

Ja swoje w życiu wypiłem, a teraz jestem na etapie "nie muszę już udawać że mi to świństwo smakuje". Bo nie smakowało mi nigdy. A stan poalkoholowego szumu w głowie bardzo mi teraz przeszkadza.
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Tu się akurat z tobą zgodzę. Picie większych ilości alko to jest po prostu potworna strata czasu, nie tylko na samo picie, ale przede wszystkim na kaca - cały dzień wyjęty z życiorysu. Nawet jeśli kac nie jest jakiś potężny, to i tak w taki dzień nic konkretnego się nie zrobi.
The faster you are, the slower life goes by.
Awatar użytkownika
Uxmal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 349
Rejestracja: 03 paź 2012, 02:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Meksyk
Kontakt:

Nieprzeczytany post

gocu pisze: A co do alkoholu - pijecie ile chcecie, mnie raczej drażni gadanie o tym, jakby to była istota życia, te tekstu "ile dziś piw wypiłaś", to zdrabnianie "piwo", "piweczko", "browarek", to nieświadome zdradzenie się z tym, że czeka się na weekend po to, żeby się napić więcej niż w dzień powszedni...
Rownie dobrze mozna to samo powiedziec o 'trzaskaniu dyszki" itd.

klosiu pisze:Tu się akurat z tobą zgodzę. Picie większych ilości alko to jest po prostu potworna strata czasu, nie tylko na samo picie, ale przede wszystkim na kaca - cały dzień wyjęty z życiorysu. Nawet jeśli kac nie jest jakiś potężny, to i tak w taki dzień nic konkretnego się nie zrobi.
Niektorzy to samo uwazaja o bolach potreningowych takze tego.

Tu nie chodzi o to, czy ktos pije, biega czy skacze na bungee, chodzi o to, zeby dokonac samodzielnego wyboru (czego najwyrazniej nie skumal(a) brujeria). Naprawde, co to komus przeszkadza, ze ktos se pije, a ktos inny biega? Problem jest wlasnie wtedy, kiedy ludzie nie wykazuja zadnego zrozumienia, co wyraza sie pieknie w pytaniu w tytule artykulu.
Run Tequila-> blog o bieganiu w Meksyku

Tequila na Facebooku -> znajdź Meksyk i bieganie na fejsie
Awatar użytkownika
fotman
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1738
Rejestracja: 25 wrz 2008, 15:43
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gdańsk

Nieprzeczytany post

Uxmal pisze:Naprawde, co to komus przeszkadza, ze ktos se pije, a ktos inny biega? Problem jest wlasnie wtedy, kiedy ludzie nie wykazuja zadnego zrozumienia, co wyraza sie pieknie w pytaniu w tytule artykulu.
Czy dobrze rozumiem, że twoim zdaniem nie ma różnicy miedzy bieganiem a piciem? Każdy wybór powinien być powszechnie akceptowany?
Nie lubię człapać kilometrów. Wystarczy 400m.
'anything over 400m, I take a taxi' Jimson Lee www.speedendurance.com
O MOIM TRENINGU
KOMENTARZE NA TEMAT MOJEGO TRENINGU
ODPOWIEDZ