Ach słodka ignorancjo
W peletonie szosowym niezbędna jest precyzja ruchów, bo rowery są niejednokrotnie o centymetry jeden od drugiego. No i trzepak to ten, co się "trzepie" czyli kiwa się z boku na bok, i na dodatek wykonuje liczne nieprzewidywalne ruchy typu "rybka", czyli omija nagle dziury zamiast wziąć je na klatę .
Wtórnie nazwa "trzepak" przeszła na zawodników nie trzymających tzw "stylówy", której reguły są wielce skomplikowane i nie podejmuję się ich przytaczać, tym bardziej że startuję głównie w mtb. Rzecz ma sie głównie w doborze barw i długości odzieży .
agapiet pisze:Działa na wyobraźnię... Wyobraziłam sobie pana w kusych spodenkach trzepiącego pośladkami na boki...
Widziałem kiedyś scenkę niepozostawiającą wielkiego pola wyobraźni. Zbiórka przed jedną z letnich (czyt.: masa luda) warszawskich Mas Krytycznych. Wśród malowniczego tłumu pewien lans-pan o figurze znamionującej, że ze sportem jest mu po drodze jedynie okazjonalnie, a i to na krótko (czyt.: krągły, z wyraźną "opuszczoną tarczycą"). Wszystko to podkreślone idealnie dobranym pod kolor drogiego roweru kompletem lanserskich rowerowych ciuchów. Czarno-żółte były. Kupione trochę z obliczeniem na efekt, więc mocno obcisłe. Tam, gdzie czarne widać mało, tam gdzie żółte prześwituje całkiem sporo. I to całkiem sporo wypadło - na spodenkach - przez środek ich... hmmm... tyłu. A pan był na tyle obznajomiony i lanserski, że wiedział, że pod kolarskim strojem często nie nosi się już żadnej bielizny. Efekt wiadomy: można było łatwo ocenić, że pan także TAM jest sierściuchem. Pikanterii dodawał fakt, że to była jedna z Mas, które - z racji remontu Krakowskiego Przedmieścia - startowały sprzed pomnika Kopernika, czyli w miejscu licznie nawiedzanym przez studentki z rozlicznych wydziałów co najmniej 2 uczelni. Polewa była patrzeć na ich polewę, bo opiętego waloru tegoż pana żadną miarą ukryć się nie dało.
No i nam się off-top rowerowy zrobił. Ale a propos golenia - to chyba w mtb głównie kwestia stylówy? Bo kluczowych ułamków sekund to nie urwie, jak ma szansę na torze?
A z tym goleniem u kolarzy to nie jest tak, że w razie szorowania łydą po asfalcie łatwiej ten asfalt potem z takiej ogolonej wyłuskać? Albo coś w tym stylu. No bo w sumie jak się tak przeszoruje, to depilacja gwarantowana
hassy pisze:
No i nam się off-top rowerowy zrobił. Ale a propos golenia - to chyba w mtb głównie kwestia stylówy? Bo kluczowych ułamków sekund to nie urwie, jak ma szansę na torze?
Wbrew pozorom golenie nóg to nie tylko stylówa.
(choć stylówy bez gładkich nóżek nie ma.)
Po pierwszych szlifach, nie znam takiego co by nie golił i nie pilnował, żeby już nigdy nie zaznać odrywania opatrunków od skóry razem z ofutrzeniem.
To urazowy sport, a otarcia potrafią się babrać i sączyć długo bo ciężko wydłubać z dużych powierzchni piach, żwir, kurz.
No i masaż owłosionych nóg też przyjemny nie jest. Podobno.
Warto jeszcze wspomniec, ze brak wlosow na nogach oznacza wieksza aerodynamicznosc :hej:rowniez komary i muchy nie maja gdzies sie zaplatac No i wzgledy estetyczne przede wszystkim, bo miesnie wygladaja duzo, duzo lepiej i maja budzic respekt u przeciwnikow Raz zgolisz i wpadles.
manto pisze:Warto jeszcze wspomniec, ze brak wlosow na nogach oznacza wieksza aerodynamicznosc
Masz na to jakieś dowody? Bo poszlaki mogą wskazywać na coś zupełnie innego. Mianowicie włosy mogą działać jak turbulizatory przepływu. Gładka powierzchnia wcale nie jest najbardziej aerodynamiczna, czego dobrymi przykładami są piłeczka golfowa czy skóra rekina.
"Odbywający się przez skórę recykling energii poprawia obieg krwi, dostarczając więcej sił w życiu codziennym i sporcie." - Reebok
Buty "inspirowane są samochodowym systemem zawieszenia, który siłę uderzenia zamienia w napęd." - Adidas
No tak, ale powierzchni piłeczki golfowej nie odtworzy się na nodze, więc pozostaje tylko wygładzać
W mtb też niby jest sens golenia odnóży - błoto znacznie łatwiej się zmywa . Mnie by się nie chciało, więc niestety uprawiam trzepactwo w tym względzie, ale rzeczywiście w mokrych warunkach ta cała breja mniej zostaje na nodze i wychładza.
No to co cava napisała - szlify się łatwiej goją bez kłaków, to jest ważne na szosie, bo upadki na asfalcie są wbrew pozorom znacznie gorsze niż gleba nawet na skałkach, łatwiej nasmarować nogę rozgrzewaczami/schładzaczami i masaż nie boli .
No i kłaki się w korby nie wkręcają .
cava pisze:Po pierwszych szlifach, nie znam takiego co by nie golił i nie pilnował, żeby już nigdy nie zaznać odrywania opatrunków od skóry razem z ofutrzeniem.
Na rany, Klosiu, kto ma takie kłaczury, że mu się w korby wkręcają???
Co do aerodynamiki - owszem, były badania. Ich wyniki były zaprezentowane w wersji popularnej sporo lat temu na łamach czasopisma, które już jakiś czas zniknęło z widnokręgu: Scientific American. Tam, w ciekawym artykule były porównania ile pro mille wyniku, oporu powietrza/wody itp. było ucinane dzięki takim rzeczom jak np. włosy (długie/krótkie, rozpuszczone/schowane), strój (obcisły/luźny), sznurowadła (dyndające/schowane), ciało (sierściuch/wydepil-stylówa). Badacze wchodzili w szczegóły znacznie ciekawsze niż np. tylko aerodynamiczny kask rowerowy, bezszprychowe koła czy czepek pływaka (pamiętam też stary podręcznik żeglarstwa w którym stało, że dwie liny naprężone równolegle w odległości mniejszej niż 10 cm od siebie stawiają na wietrze podobny opór co belka/deska tej szerokości). Wiadomo, że różnice nie były znaczne, zwłaszcza w powietrzu, ale przy konkurencjach szybkościowych na najwyższej półce wyczynu te ułamki mogą decydować.