Ultramaratończyk Scott Jurek o diecie i treningu

...czyli wszystko co nie zmieściło się w innych działach a ma związek z bieganiem lub sportem.
DariaB
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 295
Rejestracja: 12 kwie 2011, 20:45
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Coraz wiecej biegaczy (biegajacych dekady lat) przechodzi na diete roslinna, nie chca sie nawet nazywac veganinami, zeby nie dorabiac teorii. Nie tylko zrzucaja zbedne kg, ale jeden w drugiego poprawiaja zyciowki. Motywacje byly przede wszystkim zdrowotne bardziej niz startowe. Efekty: odstawienie lekarstw na obnizenie wysokiego cisnienia, brane od lat, pomimo biegania i szczuplej sylwetki (taka genetyka), druga: pokonana walka z tradzikiem, z ktorym zmagala sie lata, pomimo slusznego wieku 36 lat, i najwieksza: leczaca sie na nieplodnosc kolezanka zaszla w ciaze, i wszyscy poprawili zyciowki. Kilku znajomych ultrowcow tez jest na diecie roslinnej itd. itp. Ja sie przygladam, probuje zarcia, przepisow, restauracje coraz czesciej maja wybor dla veganow, i sie sklaniam. Miesa nie jadam wcale, wedlin rowniez, dziecka tez tym nie karmie, bo syf, ktory w to laduja, i ktorym karmia zwierzeta (hormon wzrostu, hormony sterydowe) i traktuja podczas obrobki (antybiotyki) i ulepszacze dodawane zeby utrzymac smak i kolor, skutecznie mnie odrzucaja. Ryby od czasu do czasu, jak nie z hodowli, tylko lowione na dziko, najbardziej brakowaloby mi serow, ktore lubie i jajek.

Przeciwstawic diecie eskimoskiej mozna np.diete hindusow z poludnia, ktorzy sa wegetarianami i zyja dlugo. W pracy mam wielu, i dzieci tez od poczatku sa wegetarianami, matki w ciazy rowniez.
"You don't stop running because you get old. You get old because you stop running..."
Jack Kirk aka. Dipsea Demon
PKO
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

Daria a skąd te dane, że coraz więcej? Myślę, że ci rezygnujący z mięsa są po prostu głośniejsi od tych, którzy do niego wracają :)

po drugie, można wybierać dobre mięso bez syfu, można jeść syfne owoce i warzywa - to nie jest argument.
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Żeby się przeciwstawić tak optymistycznemu wpisowi ;) napiszę, że znałem dużo wegetarian, i szczupłych, i otyłych, ba! sam chudłem i tyłem w granicach 15kg będąc wege. Przekonałem się, że schudnięcie nie zależy od wegetarianizmu jako takiego, tylko od jakości diety, im mniej produktów skrobiowych, tym łatwiej schudnąć. Najbardziej tuczą węglowodany jedzone z tłuszczem.
Gdy przechodzi się na wege, przeważnie zaczyna się zwracać uwagę na jakość diety, dlatego następuje spadek wagi, przynajmniej na początku.
Ale niestety wegetarianizm to jest dieta sztuczna, wymyślona, to jedzenie mięsa uczyniło z nas ludzi na przestrzeni ewolucji, i każda grupa łowców-zbieraczy, którą przebadano na przestrzeni ostatnich 150lat czerpała większość kalorii z produktów mięsnych. Z tego prosty wniosek, że właśnie ze sporą ilością mięsa jest dla nas naturalna i najlepiej nam służy.
The faster you are, the slower life goes by.
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

klosiu, generalnie chyba się zgadzam, ale jedno pytanie:

czy faktycznie chodzi o skrobię, czy ogólnie o węgle (w domyśle- szczególnie proste)? bo tak na szybko skrobia jako węglowodan złożony nie wydaje mi się specjalnym zagrożeniem...
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
axell
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 513
Rejestracja: 31 sty 2012, 09:27
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

Niesamowity jest Scott Jurek - fajnie, że ktoś odkopał ten temat. 120 mil tygodniowo treningu - czyli prawie 200km/tydzień - raczej mało kto jest w stanie dojść do takich rozbiegań bez szkody dla zdrowia.
A co do jego diety wegańskiej - co było już chyba przez kogoś napisane - jemu służy ale to nie znaczy, że dla każdego będzie idealna. Filozofia wegańska - nie szkodzić żadnym istotom - jest bardzo dobra - pytanie czy społeczeństwo dojrzało już do niej - ja sam jeszcze nie do końca - bo na wszystko nie mamy wpływu jako jednostki.

Scott wierzy, że dzięki weganizmowi osiągnął to co osiągnął - ale czy jakby napisał ze to budda sprawił że ma takie wyniki jakie ma - to czy wszyscy by na buddyzm zaczęli przechodzić.

Ktoś tu pisał, o swojej znajomej co walczyła z niepłodnością i po przejściu na weganizm zaszła w ciąże - mnie to całkiem nie przekonuje - mam w najbliższej rodzinie kobietę - która miała niedrożność obu jajników - chirurgicznie nieoperowaną (w każdym razie w PL) i też zaszła w ciąże - bez zmiany diety.
W każdym razie dopóki ktoś nie napisze, że po przejściu na weganizm wygrał 6 w dużym lotku to zachowam sceptycyzm, bo jednak w ewolucji uzależniliśmy się od mięsa - mam tylko nadzieję, że dzięki postępowi technologicznemu (chociaż na razie idzie wszystko w odwrotnym kierunku) i naszym naciskom uda się w niedalekiej przyszłości ludzkości przynajmniej uniezależnić od wyrobów uzyskiwanych ze zwierząt traktowanych w nieludzki sposób.
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Qba --> Tak jak ja rozumiem teorie wysokotłuszczowców ;), to problemem jest nie tyle sama szybkość wchodzenia węglowodanów do krwi, ale ich nadmiar. Trawienie węglowodanów podnosi poziom cukru we krwi, a to jest zakłócenie homeostazy organizmu, więc aby się przed tym bronić, wyrzuca on dodatkową porcję insuliny, aby usunąć nadmiar cukrów.
Przy cukrach prostych jest duży skok cukru i duży wyrzut insuliny, przy złożonych skok jest mniejszy, ale rozłożony na dłuższy czas, insulina też rośnie mniej, ale działa dłużej.
Przy okazji insulina hamuje przemiany tłuszczowe i skłania organizm bardziej do magazynowania kalorii, a nie ich wydatkowania. Stad tycie i inne choroby wywoływane nadmiarem insuliny.
Zwolennicy diet wysokotłuszczowych podkreślają, że otyłość to nie jest kwestia słabej woli czy nieliczenia kalorii (bo przecież jeszcze całkiem niedawno grubych ludzi było znacznie mniej, a nikt sobie kaloriami głowy nie zawracał. Teraz wszyscy liczą i wszyscy tyją), ale zaburzenie równowagi hormonalnej organizmu, wywołane przez nadmiar węglowodanów w diecie.
Takie samo zaburzenie występuje u dzieci, które rosną. Spowodowane jest to wysokim poziomem hormonu wzrostu, i te dzieci będą rosły, nieważne czy będą jeść dużo, czy mało.
Analogicznie tycie jest spowodowane wysokim poziomem insuliny, i człowiek jedzący dużo produktów ją podnoszących będzie tył, nieważne czy zje 2000, czy 3000kcal dziennie.
Zauważ że diety odchudzające dla kobiet często mają absurdalne ilości kalorii, np 1000kcal, a prawie nigdy nie działają, bo nawet jeśli się schudnie na takiej diecie (a chudnie się głównie z masy mięśniowej, co ciekawe tłuszcz często pozostaje u takich osób, jest go mniej, ale jest ciągle sporo), to od razu po powrocie do starego sposobu odżywiania człowiek momentalnie sobie przywraca te stracone kilogramy.

W każdym razie ja sobie robię węglowodanowe posty od jakiegoś czasu i w czasie wysiłku czuję się coraz lepiej z próby na próbę. Po sezonie, od października chcę przejść całkiem na dietę niskowęglowodanową i zobaczyć co się stanie :).
The faster you are, the slower life goes by.
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

ok, rozumiem.

w jaki sposób obcinasz węgle? won makarony, ziemniaki, pieczywo, ryż?
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Tak. W zasadzie węgle mam tylko w owocach i warzywach, z tym że ostatnio zacząłem nawet jeść mniej owoców a więcej warzyw. Przed zawodami jem nieco makaronu, bananów, albo ziemniaków, ale bez przesady, w dodatku wcale nie mam pewności że to coś polepsza - w ten weekend zjadłem dwa dni przed zawodami sporo makaronu, a pojechałem bardzo cienko.
The faster you are, the slower life goes by.
Awatar użytkownika
akatasz
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 153
Rejestracja: 04 lut 2011, 13:03

Nieprzeczytany post

Klosiu czyżbyś był po lekturze "Diety dla aktywnych" Joe Friel?
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Ostatnio dużo czytam na ten temat.
Paleodieta Cordaina, Paleodieta dla sportowców (teraz bez sensu przetłumaczone jako Dieta dla aktywnych) Friela, Waga startowa Fitzgeralda, Dlaczego tyjemy i co z tym zrobić Taubesa, masa stron internetowych. Takiego mam aktualnie konika ;).
The faster you are, the slower life goes by.
DariaB
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 295
Rejestracja: 12 kwie 2011, 20:45
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Qba Krause pisze:Daria a skąd te dane, że coraz więcej? Myślę, że ci rezygnujący z mięsa są po prostu głośniejsi od tych, którzy do niego wracają :)

po drugie, można wybierać dobre mięso bez syfu, można jeść syfne owoce i warzywa - to nie jest argument.
Obserwacje z mojego wlasnego podworka klubowego okolo 200 biegaczy, wiec sie rozmawia. Dogma przestalo byc mieso jako jedyne i niezbedne zrodlo bialka dla sportowcow, ludzie coraz bardziej swiadomi i chca byc po prostu zdrowi, dla zdrowia, nie dla wynikow, wiec uwazaja, zeby chemii sobie nie dokladac, bo jest jej duzo naokolo.
Ja sie nie upieram, niech kazdy wybiera diete jak mu wygodniej, ale upieram sie przy tym, ze mieso i jego przetwory zanim trafia na stol sa o wiele bardziej przetworzane, niz rosliny prosto z ziemi. I takie tam moje obserwacje i co sobie w roznych publikacjach wyczytam i laczenie punktow np. dziewczynki dojrzewaja o kilka lat wczesniej niz pokolenie czy dwa pokolenia wstecz, nieplodnosc staje sie prawie epidemia, co 5 para ma klopoty, coraz wiecej antykobiotykoodpornych bakterii, nie nadazamy za bakteriami, na wyprodukowanie jednego antybiotyku potrzeba 10 lat, bakteriom, zeby sie uodpornic znacznie krocej itd. itp. Moze to kwestia srodowiska, diety, plastikow itd. moze wszystkiego po trochu, ale jak w hodowli do kazdej paszy dodaje sie sterydow, a przy przetwarzaniu miesa przesypuje sie go antybiotykami, a wszystko jest w plastikach, to moze wszystkiego po trochu, wiec jak mozna gdzies przestac dodawac do calosci to troche pomoze, a moze nie.
Ja tak po prostu intuicyjnie. Jak masz znajomego gospodarza, ktory krowy pasie tylko na pastwisku, a swinie karmi tylko ziemniakami, maka kukurydziana wlasnego przemialu, burakami pastewnymi bez zadnych syntetycznych pasz i masz pewnosc, ze weterynaryjnie przebadane pod katem pasozytow to.... more power to you. Ja nie mam takich zrodel, wiec mnie odrzucilo od masowo produkowanego miesa, a tym bardziej tzw. wedlin, chyba, ze z domowego miesa, domowej roboty.
"You don't stop running because you get old. You get old because you stop running..."
Jack Kirk aka. Dipsea Demon
DariaB
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 295
Rejestracja: 12 kwie 2011, 20:45
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

axell pisze: Ktoś tu pisał, o swojej znajomej co walczyła z niepłodnością i po przejściu na weganizm zaszła w ciąże - mnie to całkiem nie przekonuje - mam w najbliższej rodzinie kobietę - która miała niedrożność obu jajników - chirurgicznie nieoperowaną (w każdym razie w PL) i też zaszła w ciąże - bez zmiany diety..
alez sa rozne rodzaje nieplodnosci, ta ktora opisujesz to przyczyna mechaniczna i nie niedroznosc jajnikow, tylko bardziej jajowodow, jako rurek, jajniki produkuja komorki jajowe i droznosc im do nieczego nie potrzebna, bo po owulacji jajeczko jest wychwytywane przez jajowody i zadna dieta by tu nie pomogla, to jasne. W tym przypadku, to byla nieplodnosc idiopatyczna, czyli wszystkie badania super po obu stronach, a w ciaze jakos zajsc nie moga przez 3 lata. Sorry za offtop.
"You don't stop running because you get old. You get old because you stop running..."
Jack Kirk aka. Dipsea Demon
Mako
Wyga
Wyga
Posty: 64
Rejestracja: 31 sie 2012, 07:19
Życiówka na 10k: 50
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Jelenia Gora

Nieprzeczytany post

wiecie, u niektorych forumowiczow wyczuwam w wypowiedziach cos w rodzaju pogardy, politowania dla wegan czy wegetarian. problemem jest nietolerancja tych osob. wszystko co inne i nietypowe to zle-trzeba obsmiac, wydrwic i ocenic.
jesli oceniasz to bedziesz oceniany.
ja jestem wegetarianinem ale nigdy nie mysle o tych co jedza mieso jak o ludziach gorszych' nie okazuje pogardy czy politowania-w przeciwienstwie do ludzi ktorzy w jadlospisie maja na tapecie mieso.

nieprawda jest jak co niektorzy pisza i staraja sie forswac poglad ze bez miesa nie da sie uprawiac mocnego sportu. sam jestem z zona rzykladem ze mozna...

wiec po prostu wiecej tolerancji i mniej osadu a bedzie sie zylo pozytywniej
jak mowi oowiedzenie angielski- don't try to fix other peoole:)

aha jeszcze jedno-wegetarianinem czy weganinem nie zostaje sie bo latwiej zgubic kilogramy, latwiej trzymac linie czy oczyscic sie- sa to wyrazenia sprzeciwu wobec krzywdzenia innych oraz ukazania empatii-a wiec podejscie mentalne
pozdr
I am made of sweat, not swagger
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

Mako - myślę, że powodów jest wiele, oczywiście chęć okazania szacunku zwierzętom również, ale nie generalizujmy.
ja mam osobiście inny stosunek do sprawy i nie uważam, by zjadanie zwierząt było jakimś brakiem empatii czy szacunku, szczerze, ale przyjmuję do wiadomości, że Ty oraz wiele innych osob uważa inaczej i wybiera by nie jeśc mięsa. Ok. Wierzę jednak, że wiele osób ma pobudki inne niż etyczne.

Daria bardzo rzeczowo wyjaśniła podstawy swojego zdania i ja to przyjmuję.
Oczywiście, że mięso nie jest jedynym źródłem białka i jeśli ktoś się postara jest w stanie jeść dobrze bez mięsa. Z drugiej strony mam takie samo zdanie jak klosiu i uważam, że poprawa jakości życia czy zdrowia u ludzi, którzy przeszli na wegetarianizm w wielu przypadkach nie wiąże się z rezygnacją z mięsa ale ze zmianą nawyków żywieniowych i większą dbałością o jakość przyjmowanych pokarmów.

Co zresztą przebija przez post Darii to słuszny moim zdaniem pogląd, że to nie mięso samo w sobie jest złe ale praktyki, którym jest poddawane.

Nie ma we mnie pogardy czy politowania wobec wegetarian jako takich.
Jest we mnie politowanie dla tych wegetarian, którzy motywują swoją dietę szacunkiem dla zwierząt, a zajadają żelki, w torebce mają skórzany portfel, na szyi wełniany szal, w łazience kosmetyki testowane na zwierzakach.

edit: no dobra, z szalem przesadziłem :)
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
Mako
Wyga
Wyga
Posty: 64
Rejestracja: 31 sie 2012, 07:19
Życiówka na 10k: 50
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Jelenia Gora

Nieprzeczytany post

z szalem dobre :usmiech:
osoby o ktorych piszesz to wlasciwie nie wegetarianie a pseudo wegetarianie tak jak pisalem wczesniej nie rozumieja jakim cierpieniom poddawane sa zwierzaki. wegetarianie zytaja kazda etykiete czy to kostka z knorra czy delicje z galaretka czy na zel atynievczy pektynie ....ale ztym szalem to pojechales po bandzie :nienie:
I am made of sweat, not swagger
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ