las i pies
- Pit
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1350
- Rejestracja: 27 wrz 2002, 09:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa okolice Agrykoli
Ponieważ to co napisałem nie bardzo chyba zostało zrozumiane napisze wprost: chodziło o KONSEKWENCJĘ. Dla mnie jest to dość istotne by choc zdawać sobie sprawę z własnej niekonsekwencji. By własnie pomysleć na ile inne zasady stosujemy do innych a inne do siebie. Bo to pomaga zrozumieć racje innych i znaleźć takie rozwiązanie które zapewni wspołistnienie a nie tylko walkę o to kto kogo.
I jeszcze kilka innych kwestii:
Kaganiec w lesie nie rozwiązuje wszystkiego bo nie zapobiega w najmniejszym stopniu straszeniu np ptaków gniazdujących przy ziemi (o okresie wysiadywania jaj czasem i chwilowe wychłodzenie może być przyczyną smierci pisklaka, a niektóre ptaki wystraszone porzucają gniazdo jako nie zapeniajace bezpieczeństwa, przykłady mozna mnozyć)
Szczęśliwy pies w bloku - jestem pewien że to mozliwe. Psy jak ludzie różne mają natury i własny ogród wcale nie jest ani jedynym ani koniecznym warunkiem by pies był szczęśliwy.
PAwel, jeśli zostaniesz myśliwym (policjantem, ochroniarzem, bramkarzem, żołnierzem - niepotrzebne skreślić) to staraj się byś wyspany i najedzony:)
Strefy wydzielone w parku dla psów byłyby super. Pewnie nie mając psa bywałbym tam czasami.
Biegam dawno i biegając i w innych sytuacjach byłem już wielokrotnie atakowany czy zaczepiany przez psy. Czasem było niebezpiecznie, czasem nie. Jak na razie bez obrażeń i myślę, że w dużym stopniu dlatego, że nie boję sie ich. Pierwszy atak jest najczęściej u zwierzaka próbą sił (inaczej jest gdy zwierze czuje się zagrozone). Jeśli sie podejmie wyzwanie to zwykle na tym się kończy. Jesteśmy więksi od chyba wiekszosci psów, ostry krzyk (ale nie przerażenia:) ) przyjęcie pozycji przodem do psa gotowej do ataku, krok w kierunku psa i zwykle koniec walki.
Jeden z powazniejszych ataków psa na mnie był w wykonaniu psa na smyczy i na chodniku na ulicy i nie biegłem nawet. Smycz nie zawsze da się utrzymać, no i ma pewną długość.
I jeszcze kilka innych kwestii:
Kaganiec w lesie nie rozwiązuje wszystkiego bo nie zapobiega w najmniejszym stopniu straszeniu np ptaków gniazdujących przy ziemi (o okresie wysiadywania jaj czasem i chwilowe wychłodzenie może być przyczyną smierci pisklaka, a niektóre ptaki wystraszone porzucają gniazdo jako nie zapeniajace bezpieczeństwa, przykłady mozna mnozyć)
Szczęśliwy pies w bloku - jestem pewien że to mozliwe. Psy jak ludzie różne mają natury i własny ogród wcale nie jest ani jedynym ani koniecznym warunkiem by pies był szczęśliwy.
PAwel, jeśli zostaniesz myśliwym (policjantem, ochroniarzem, bramkarzem, żołnierzem - niepotrzebne skreślić) to staraj się byś wyspany i najedzony:)
Strefy wydzielone w parku dla psów byłyby super. Pewnie nie mając psa bywałbym tam czasami.
Biegam dawno i biegając i w innych sytuacjach byłem już wielokrotnie atakowany czy zaczepiany przez psy. Czasem było niebezpiecznie, czasem nie. Jak na razie bez obrażeń i myślę, że w dużym stopniu dlatego, że nie boję sie ich. Pierwszy atak jest najczęściej u zwierzaka próbą sił (inaczej jest gdy zwierze czuje się zagrozone). Jeśli sie podejmie wyzwanie to zwykle na tym się kończy. Jesteśmy więksi od chyba wiekszosci psów, ostry krzyk (ale nie przerażenia:) ) przyjęcie pozycji przodem do psa gotowej do ataku, krok w kierunku psa i zwykle koniec walki.
Jeden z powazniejszych ataków psa na mnie był w wykonaniu psa na smyczy i na chodniku na ulicy i nie biegłem nawet. Smycz nie zawsze da się utrzymać, no i ma pewną długość.
biec goniąc marzenia
[url=http://www.sbbp.pl][b]SBBP.PL[/b][/url]
[url=http://www.sbbp.pl][b]SBBP.PL[/b][/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1137
- Rejestracja: 25 wrz 2002, 15:59
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
- Kontakt:
Niestety, argument, ze pies "musi sie gdzies wybiegac" raczej do mnie nie trafia.
Zalozmy, ze jastem milosnikiem i hodowca gadow i jestem calym sercem oddany swoim pupilom. Nic takiej radosci mi nie sprawia jak widok krokodyla. Mam dwa krokodyle i w zwiazku z tym, ze krokodyle to gady zyjace w wodzie uwazam, ze one musza sie "gdzies wyplywac". Zabieram je wiec w sloneczny dzien na plaze i wpuszczam do jeziora. Nic mnie nie interesuje to, ze w jeziorze kapia sie ludzie, taplaja dzieciaki, na desce plywaja windsurferzy itd. Moj krokodyl wprawdzie zjadl kilka labedzi i dwa psy, a pare razy prawie juz mial wedkarza ale mnie to guzik obchodzi, bo ja go kocham, bede go wozil nad jezioro i tyle. Koniec, kropka on musi plywac.
To co napisalem wyzej to absurd oczywiscie, ale on stanowi dobra ilustracje do tego jak sprawe pojmuja niektorzy wlasciciele psow.
Z moich obserwacji wynika, ze wlasciciele dobrze ulozonych psow gdy zblizam sie do nich zawsze przywoluja swoje psy i przytrzymuja je, albo biora je na smycz mimo, ze one zachowuja sie calkiem spokojnie.
(Edited by DaB at 9:12 am on May 18, 2004)
Zalozmy, ze jastem milosnikiem i hodowca gadow i jestem calym sercem oddany swoim pupilom. Nic takiej radosci mi nie sprawia jak widok krokodyla. Mam dwa krokodyle i w zwiazku z tym, ze krokodyle to gady zyjace w wodzie uwazam, ze one musza sie "gdzies wyplywac". Zabieram je wiec w sloneczny dzien na plaze i wpuszczam do jeziora. Nic mnie nie interesuje to, ze w jeziorze kapia sie ludzie, taplaja dzieciaki, na desce plywaja windsurferzy itd. Moj krokodyl wprawdzie zjadl kilka labedzi i dwa psy, a pare razy prawie juz mial wedkarza ale mnie to guzik obchodzi, bo ja go kocham, bede go wozil nad jezioro i tyle. Koniec, kropka on musi plywac.
To co napisalem wyzej to absurd oczywiscie, ale on stanowi dobra ilustracje do tego jak sprawe pojmuja niektorzy wlasciciele psow.
Z moich obserwacji wynika, ze wlasciciele dobrze ulozonych psow gdy zblizam sie do nich zawsze przywoluja swoje psy i przytrzymuja je, albo biora je na smycz mimo, ze one zachowuja sie calkiem spokojnie.
(Edited by DaB at 9:12 am on May 18, 2004)
[url=http://www.grupatrojmiasto.digimer.pl]Grupa Trójmiasto[/url]
- Friend
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1683
- Rejestracja: 22 mar 2002, 09:25
- Życiówka na 10k: 48
- Życiówka w maratonie: 4:04
- Lokalizacja: Gdańsk
Dobrze napisane, kocham zwierzęta w tym psy, ale każdego psa, biegającego swobodnie w lesie, traktuję jako potencjale zagrożenie i bez wahania zrobię mu kuku, jeśli tylko stanie mi na drodze.
Energia podąża za myślą, a myśl podąża za energią…
- Iwan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1161
- Rejestracja: 23 mar 2004, 11:36
- Lokalizacja: Łódź
A mnie szlag trafia jak czytam takie teksty...i ręce mi opadają!!!Quote: from Rudzik on 10:51 pm on May 17, 2004
Szlag mnie trafia jak nadgorliwe mamusie lapia na rece swoje pociechy na widok kazdego psa wmawiajac dziecku ze napewno je pies ugryzie lub czyms zarazi. Trzylatek slucha mamy bezwarunkowo i skad ma wiedziec ze psy nie zjadaja dzieci na sniadanie? A pozniej co mozna zobaczyc .... np 5 latka ktory wpada w histerie i spazmy na widok kazdego psa a to nie jest normalne. Uczmy lepiej nasze dzieci milosci do zwierzat, pokazujmy ze to one sa od nas zalezne i tak naprawde to od nas zalezy ich zycie i zdrowie informujmy tez o zagrozeniach ale stopniowo i lagodnie a nie straszac kazdym napotkanym zwierzakiem.

Czy ty kobieto miałaś kiedyś dzieci? Sądząc po tym braku zrozumienia dla instynktu opiekuńczego matek, chyba nie! Dlaczego matka widząc lecącego bez kagańca np. amstafa, rotwailera czy inne "bojowe bydlę" lub nawet zwykłego jamnika ma ryzykować zdrowie a może życie dziecka? Dlaczego to niby zmuszasz ludzi by na widok Twojego psa musieli się zastanawiać: ugryzie czy nie? Poleci za mną czy nie? Jest po szkołach czy nie? Kto mądrzejszy właściciel czy pies?
Właściciel raczej już pokazał jaki jest mądry i przewidujący skoro pies lata przy dzieciach bez smyczy i kagańca...Trzeba więc liczyć na psa. Może on jest chociaż po szkołach!
Czy nie przyszło Ci do głowy, że gdyby wszystkie psy były w kagańcach i na smyczy (chociaż w pobliżu dzieci- piaskownic, placów zabaw itp.) to nie występował by i u nich i u ich matek odruch strachu i nie kształtowały by się złe nawyki, lęki fobie?
Pomyśl trochę i zaniechaj takich ułomnych argumentów. Zwłaszcza, że bronisz pozycji sprzecznej z prawem.

(Edited by Iwan at 9:44 am on May 18, 2004)
"Nie żyję, by lepiej biegać. Biegam, by lepiej żyć" R.W.
- Pit
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1350
- Rejestracja: 27 wrz 2002, 09:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa okolice Agrykoli
Iwan, weź sobie cos na uspokojenie:) O różnych rzeczach mozna podyskutowac i jeśli pragniesz by wszyscy mieli takie zdanie jak ty to weź sobie kup sobie kilka hektarów ogrodź i nie wychodź z tamtąd i nikogo o sprzecznych pogladach nie wpuszczaj 
No trochę jakąś formę trzeba zachowac w rozmowie.

No trochę jakąś formę trzeba zachowac w rozmowie.
biec goniąc marzenia
[url=http://www.sbbp.pl][b]SBBP.PL[/b][/url]
[url=http://www.sbbp.pl][b]SBBP.PL[/b][/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 358
- Rejestracja: 23 gru 2003, 09:43
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
Właśnie tego typu postawy budzą we mnie sprzeciw zarówno jako biegacza jak i posiadacza psa. Przykłady zdziwionych właścicieli, że ich pupil ni z tego ni z owego zaatakował kogoś lub nie dał się akurat wtedy przywołać nie są jednostkowe. Z dnia na dzień możesz stać się posiadaczką najbardziej nieszczęśliwego psa, gdy przyjdzie płacić za konsekwencje Twoich założeń... niestety, zwykle za to płacą psy a nie ich właściciele. Nie przekonują mnie argumenty, że pies musi się gdzieś wybiegać... nie masz warunków do trzymania psa, nie trzymaj go ! Nie chcesz zakładać kagańca w upalny dzień - trzymaj psa na lince... jak ktoś się zbliża, skracasz linkę i dodatkowo możesz kazać swojemu wyszkolonemu przecież psu usiąść przy Twojej nodze... przykładów zapewnienia koegzystencji naszych czworonogów z ludźmi, którzy się ich po prostu boją lub nie przepadają za obskakiwaniem i obwąchiwaniem jest bardzo dużo ! Kochasz psa ? To rób tak, aby inni nie czuli się terroryzowani przez niego i Ciebie.nie zakładam jej również kagańca. Powiem więcej: żaden mandat nie zmieni mojej postawy, prędzej czy później pewnie go zapłacę ale za to mam świadomość że jestem posiadaczką najszczęśliwszej seterki na ziemi!!!
Dziwię się posiadaczom psów, dla których dziwnym jest postępowanie matek łapiących dzieci na widok spuszczonego psa... To bardzo naturalny odruch i starajmy się, aby go nie wymuszać.
Lubię psy, mam psy w rodzinie od małych do 60kg olbrzymów. Pomimo tego od pewnego czasu zawsze biegam z gazem w ręku... nie będę szczęśliwy gdy będę zmuszony go użyć, ale na pewno to nie pies będzie temu winny...
Laszlo
[url]http://www.laszlo.pl[/url]
[url]http://www.laszlo.pl[/url]
- Friend
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1683
- Rejestracja: 22 mar 2002, 09:25
- Życiówka na 10k: 48
- Życiówka w maratonie: 4:04
- Lokalizacja: Gdańsk
Musisz byc świadoma jednej rzeczy. Jeśli taki piesek podleci do mnie podczas treningu to zrobie mu kuku po przez użycie Gazu KO i po piesku.Quote: from Laszlo on 9:37 am on May 18, 2004nie zakładam jej również kagańca. Powiem więcej: żaden mandat nie zmieni mojej postawy, prędzej czy później pewnie go zapłacę ale za to mam świadomość że jestem posiadaczką najszczęśliwszej seterki na ziemi!!!
PS
Prawo jest po mojej stronie jak by co.
(Edited by Friend at 9:41 am on May 18, 2004)
Energia podąża za myślą, a myśl podąża za energią…
- Iwan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1161
- Rejestracja: 23 mar 2004, 11:36
- Lokalizacja: Łódź
Fakt trochę mnie poniosło i skoryguję mojego posta tam gdzie trzeba. Przepraszam. Ale temat jest bardzo drażliwy (dzieci i ich bezpieczeństwo) więc też się za bardzo nie dziw...Jak posiedzisz z własnym dzieckiem ze 2 godziny w piaskownicy na osiedlu to będziesz wiedział co mam na myśli.
"Nie żyję, by lepiej biegać. Biegam, by lepiej żyć" R.W.
- Friend
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1683
- Rejestracja: 22 mar 2002, 09:25
- Życiówka na 10k: 48
- Życiówka w maratonie: 4:04
- Lokalizacja: Gdańsk
Masz absolutną rację.Quote: from Iwan on 9:40 am on May 18, 2004
Fakt trochę mnie poniosło i skoryguję mojego posta tam gdzie trzeba. Przepraszam. Ale temat jest bardzo drażliwy (dzieci i ich bezpieczeństwo) więc też się za bardzo nie dziw...Jak posiedzisz z własnym dzieckiem ze 2 godziny w piaskownicy na osiedlu to będziesz wiedział co mam na myśli.
Energia podąża za myślą, a myśl podąża za energią…
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 297
- Rejestracja: 15 wrz 2003, 10:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Nie chcę mieszkać w państwie policyjnym, ale jakieś minimum musi zostać zachowane - również w przypadku psów i ich biegania bez kagańców. Niestety, Polska to nie Anglia, gdzie samochody zatrzymują się przed przejściem dla pieszych, gdzie ci, którzy stoją na schodach ruchomych stoją po prawej w stronie przepuszczając po lewej tych śpieszących się, a w marketach zwyczajem jest przekładanie swoich zakupów pałeczką z napisem "Następny klient", a na przystankach ludzie ustawiają się w kolejce (!!!), żeby wsiąść do autobusu. Niv dziwnego, że policjancji chodzą bez pistoletów na ulicach. Jeżeli ludzie nauczą się takich podstawowych gestów, nawyków - to wtedy nie będzie w ogóle dyskusji o psach bez kagańca albo o tym, że można chodzić na ścieżkach rowerowych. Na to w Polsce nie wystarczy niestety i 100 lat. Nie rozumiem argumentów, że pies musi się "wybiegać" tak jak nie rozumiem wyrzucania z okna samochodu śmieci, niedopałków itp.
Turecki
- Iwan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1161
- Rejestracja: 23 mar 2004, 11:36
- Lokalizacja: Łódź
Tak Pit, o różnych rzeczach można podyskutować...Quote: from Pit on 9:29 am on May 18, 2004
Iwan, weź sobie cos na uspokojenie:) O różnych rzeczach mozna podyskutowac i jeśli pragniesz by wszyscy mieli takie zdanie jak ty to weź sobie kup sobie kilka hektarów ogrodź i nie wychodź z tamtąd i nikogo o sprzecznych pogladach nie wpuszczaj
No trochę jakąś formę trzeba zachowac w rozmowie.
Ale tu nie chodzi o "sprzeczne poglądy" a o "działanie sprzeczne z prawem" i jego propagowanie. Kiedy to zrozumiesz? Demokratycznie ustanowione w tym kraju prawo jest po mojej stronie. Ja tylko domagam się by było przestrzegane. Czy to źle?
Więc to chyba Ty powinieneś się zdobyć na to rozwiązanie. Siedzieli byście sobie nawłasnym terenie razem z pieskami, które nie stresowały by się kagańcami, smyczami i spokojnie wypróżniały do piaskownic w których bawiły by się Wasze dzieci. Nikt by Wam złego słowa nie powiedział. Czasami przyszedł by nawet jakiś dresiarz z pitbulem, któremu by się wydawało, że panuje nad swoim pieskiem i zrobił porządek w waszej menażerii. Tylko musisz pamiętać, by w takiej sytuacji nie brać dzieci na ręce bo to denerwuje Rudzika, a nawet szlag ją trafia! Prawda że raj?:ble:
Swego czasu, gdy wchodziła ustawa zezwalająca myśliwym na odstrzał wałęsających się psów, byłem jej przeciwnikiem. Czytając jednak posty takie jak Twój, Rudzika czy GorOlki myślę, że nie miałem racji i tylko taka właśnie terapia szokowa może Wam coś uświadomić i ewentualnie zmienić podejście.

Mam nadzieję że tym razem było spokojnie i forma została zachowana...

(Edited by Iwan at 11:10 am on May 18, 2004)
"Nie żyję, by lepiej biegać. Biegam, by lepiej żyć" R.W.
- gregoz68
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 466
- Rejestracja: 04 lut 2004, 13:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Ten temat nie ma końca! To jest kwadratura koła - bo niektórych właścicieli piesków nie da się przekonać jakimkolwiek argumentem. Są niereformowalni! Jak widzę w moim parku strach w oczach dzieci na widok podbiegających "wspaniałych, kochanych itp. piesków" to mnie szlag trafia!
gregoz
-
- Dyskutant
- Posty: 30
- Rejestracja: 15 gru 2003, 13:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk-Oliwa
Bardzo popularny cytat w naszych postach. Będzie trochę o uczeniu miłości do zwierząt i trochę o innych własnych doświadczeniach. Zacznijmy od analogii. Mój trzyletni synek od dawna zna tyle marek samochodów co ja, a na pewno dwa razy więcej niż moja żona. I przy takim zainteresowaniu samochodami ucieka z osiedlowej uliczki na trawnik, gdy z daleka zobaczy nadjeżdżający powoli samochód, bo wie o niebezpieczeństwie. Prawda, że się właściwie zachowuje? Podobnie chciałbym wychować go w odniesieniu do zwierząt. Gdy widzę nadbiegającego psa, oceniam, czy moje dziecko może się uczyć miłości do zwierząt, a więc czy pies zachowuje się BARDZO przyjaźnie i czy właściciel zapewnia o dobrych manierach psa. Jeśli jest OK, pozwalam synkowi na spotkanie z psem, jeszcze mówię tylko, żeby był ostrożny i delikatny wobec psa. Ale... duszę mam na ramieniu. Bo sam zostałem ugryziony przez znajomego psa jako dziecko (nie znałem jeszcze psich instynktów, na szczęście nie było groźnie), bo wiele razy w ciągu roku media donoszą o dzieciach pogryzionych przez psy (słyszymy jedynie o najbardziej tragicznych przypadkach), bo sam w czasie biegania (już jako dorosły) byłem pogryziony lub miałem porwane ubranie. Nie jest więc łatwo spotykać obcego psa, nawet gdy jest pod opieką właściciela. To, że mnie pies ugryzł, nie miało miejsca w czasie długiej przed nim ucieczki, ale wynikało z zaskoczenia - nie miałem czasu zareagować (tak jak ktoś tu radził). Myślę, że pies instynktownie bronił właściciela lub też poczuł się zaskoczony czy wystraszony albo miał zły dzień. Dlatego nie wierzę psom (nie poddaję w wątpliwość psiej wierności wobec człowieka), a nawet ich właścicielom.Quote: from Rudzik on 10:51 pm on May 17, 2004
Szlag mnie trafia jak nadgorliwe mamusie lapia na rece swoje pociechy na widok kazdego psa wmawiajac dziecku ze napewno je pies ugryzie...
Staram się nie ulegać psychozie i reagować z głową. Gdy pies galopuje w moją stronę, staję na baczność i czekam, co będzie dalej. Raczej nie słucham zapewnień właściciela, że jest niegroźny (mówię o dużych psach), tym bardziej, że właściciel nie zawsze się interesuje przechodniem. Z drugiej strony staram się nie przerywać biegu, gdy widzę, że pies zachowuje się spokojnie lub jest na smyczy (także spokojny). Jest to dla mnie zawsze próba nerwów, ale próbuję w ten sposób nie rezygnować z moich praw i docenić starania właścicieli (że rzeczywiście ze strony ich pupili nic mi nie grozi). Mijając owczarka niemieckiego zwykle kontynuuję bieg, natomiast zawsze przechodzę w marsz obok rotwailera lub dobermana (sprawia wrażenie nerwowego). Paradoksalnie właśnie to owczarki atakowały mnie w biegu (amator uczony na Szariku pomylił się w ocenie charakterów psów - możliwe). Jeśli widzę psa w kagańcu, nie robię sobie nic z jego zapędów, póki na mnie nie wskoczy.
Myślę, że w starciu z dużym psem nie mam szans: nie pogryzę go , nie ucieknę, nawet pewnie nie zdąże wskoczyć na drzewo, nie wiem, czy potrafię go obezwładnić. Przebiegając przez wieś staram się zawsze mieć w garści solidnego drąga (podobnie latem w pobliżu pola namiotowego w lesie), pewnie powinienem sprawić sobie gaz. Nie sposób latać z kijem po lesie, czy parku, bo sam byłbym postrachem spacerowiczów.
Myślę, że (subiektywnie) nie ma złotego środka, bo zawsze albo przechodzień (biegacz, rowerzysta, matka dziecka) albo właściciel psa będzie czuł się stroną uciskaną. Wydaje się jednak, że w tym kontekście właśnie przechodzień częściej jest ofiarą i dlatego wymaga zrozumienia ze strony właścicieli psów. Umiar i zrozumienie najlepszą metodą rozwiązania problemu.
Za długo wyszło. Pozdrawiam.
- Pit
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1350
- Rejestracja: 27 wrz 2002, 09:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa okolice Agrykoli
To o ogrodzonych hektarach dotyczyło terenu na którym nikt nie ma innych pogladów (czyli kwestii dyskutowania)a nie konkretnie piesków. Nie zamierzam nikomu radzić by jak nie chce psów to tworzył swoja enklawę.
I dalej ciągnąc wątpliwe analogie to jesli uznamy ze w ramach terapii szokowej odstrzeliwujmy jak leci pieski luzem w lesie bez chwili wahania czy może nie są z włascicielem, to proponuję by celowo dla wyedukowania innych, potrącać lub przejeżdżać pieszych co przebiegają bez pasów lub na czerwonym swietle. Jakby to konsekwentnie zastosować to myślę, że dyscyplina pieszych by się poprawiła, ilość ofiar wśród nich by zmalała, komfort jazdy by się poprawił, prawo by było szanowane. Same korzyści.
I dalej ciągnąc wątpliwe analogie to jesli uznamy ze w ramach terapii szokowej odstrzeliwujmy jak leci pieski luzem w lesie bez chwili wahania czy może nie są z włascicielem, to proponuję by celowo dla wyedukowania innych, potrącać lub przejeżdżać pieszych co przebiegają bez pasów lub na czerwonym swietle. Jakby to konsekwentnie zastosować to myślę, że dyscyplina pieszych by się poprawiła, ilość ofiar wśród nich by zmalała, komfort jazdy by się poprawił, prawo by było szanowane. Same korzyści.

biec goniąc marzenia
[url=http://www.sbbp.pl][b]SBBP.PL[/b][/url]
[url=http://www.sbbp.pl][b]SBBP.PL[/b][/url]
- Iwan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1161
- Rejestracja: 23 mar 2004, 11:36
- Lokalizacja: Łódź
Pit porównanie człowieka do zwierzęcia jest akurat na Twoim zwykłym poziomie...Dlatego proponowałem byś stworzył własną enklawę skoro prawa obowiązujące WIĘKSZOĆ LUDZI w naszym kraju Ci nie odpowiadają. Więc "To o ogrodzonych hektarach dotyczyło terenu na którym nikt nie ma innych pogladów" - pasowało by Wam "jak ulał". Nie sądzisz? Do tego właśnie była moja wcześniejsza aluzja, ale chyba nie załapałeś...
TURECKI44: Jest dokładnie tak jak piszesz! Podzielam Twoja opinię. Nic dodać nic ująć . Niestety! Poczekajmy, może "ludzie" dorosną by być LUDŹMI...
(Edited by Iwan at 2:25 pm on May 18, 2004)

TURECKI44: Jest dokładnie tak jak piszesz! Podzielam Twoja opinię. Nic dodać nic ująć . Niestety! Poczekajmy, może "ludzie" dorosną by być LUDŹMI...
(Edited by Iwan at 2:25 pm on May 18, 2004)
"Nie żyję, by lepiej biegać. Biegam, by lepiej żyć" R.W.