To u nas w Polsce maraton jest traktowany jako ekstra wyczyn.Byłem u mojego kuzyna w Niemczech na chrzcinach w czerwcu tego roku ,na przyjęciu było może z 20 osób /normalna średnia krajowa/.Ponieważ coś tam biegałem przygotowując się do maratonu zapytali mnie jak mi idzie.Okazało się,że w tym gronie 3 osoby biegają maratony-czasy 3:30-3:45!
A u nas-w 2003 maraton przebiegło ok.3500 osób!
O "herosach" i sportowcach
- Puman
- Stary Wyga
- Posty: 205
- Rejestracja: 11 lip 2002, 20:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gliwice
Chodziło mi oczywiscie o rekreacyjne bieganie powiedzmy 3x w tygodniu, a co jakiś czas start w maratonie dla samej ideii biegu masowego, a nie w pogoni za sekundami.Quote: from krzycho on 12:44 pm on Dec. 29, 2003
No może nie od razu rekreacja, bo jednak 42 km z ogonkiem to kawał drogi...
- Oli
- Rozgrzewający Się
- Posty: 23
- Rejestracja: 12 sty 2003, 20:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Zielona Góra
Dzieki za porady.
Ale 3.30 jest nierealne z powodu pracy i od 23.12.2003 jest w domu moja nowo narodzona córka. Przygotowywałem się do Dębna jeszcze raz od października ale musiałem wychamować.
To nie temat tutaj ale szukam wskazówek na bieganie 2 max. 3 w tygodniu jak najefektywniej ale bez angażowania umysłu , zapiswania wyników w Exelu itp.
Ale 3.30 jest nierealne z powodu pracy i od 23.12.2003 jest w domu moja nowo narodzona córka. Przygotowywałem się do Dębna jeszcze raz od października ale musiałem wychamować.
To nie temat tutaj ale szukam wskazówek na bieganie 2 max. 3 w tygodniu jak najefektywniej ale bez angażowania umysłu , zapiswania wyników w Exelu itp.
Tomasz
- ALAN54
- Rozgrzewający Się
- Posty: 24
- Rejestracja: 30 lis 2003, 20:02
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: POZNAŃ
Podejście jest powszechne: spotykam ludzika, mówię mu: wystatuj w biegu, maratonie , w czymkolwiek. 90% odpowiedzi - "a po co - i tak nie mam szans na wygranie" + wzruszenie ramionami. I tu ręce opadają.Quote: from krzycho on 11:17 am on Dec. 29, 2003
hehe... wszystko jest względne.
Kiedy kończyłem pierwszy maraton z zaciśnietymi zębami w 4:17, to był dla mnie straszny wyczyn. Teraz urwałem z tego prawie godzinę i troche z siebie sie śmieję. Ale nigdy nie będę uważał za cieniarza kogoś, kto startuje pierwszy raz i pobiegnie nawet w 5:30.
I jeszcze jedno - są też ludzie, którzy nie mają wielkich ambicji. Trenują raz-dwa razy w tygodniu, bo nie mają czasu albo nie zależy im na urywaniu minut, biegną ten maraton raz do roku w pięć godzin i poza tym wcale nie startują. I co? Czy są śmieszni? Bo dla mnie absolutnie nie.
Czy koniecznie wszyscy muszą udawać wyczynowców (umówmy się - nawet najwięksi twardziele z tego forum są amatorami, ambitnymi, ale jednak amatorami), trzymać się planów, urywać minuty i sekundy z życiówki? W Polsce można być albo fajtłapą, albo superwymiataczem. Stadium pośredniego nie ma. Czy trochę nie przez takie ogólnospołeczne nastawienie tak mizernie wygląda frekwencja na DUŻYCH polskich maratonach w porównaniu z zagramanicą?
(Edited by krzycho at 11:21 am on Dec. 29, 2003)
ALAN54
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3390
- Rejestracja: 19 cze 2001, 09:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa/Kabaty
to wg. mnie jednak różnica poziomu cywilizacyjnego (oj, powtarzam się).
Dziwić może małe usportowienie Polaków. Ale i Polaków tak samo dziwi, że są kraje w których np. ludzie sobie biegają po ulicach z kałaszami i strzelają od czasu do czasu, czasem do innych. Ten etap rozwoju cywilizacyjnego mamy już za sobą, ale dla nich to rzeczx normalna, no bo skoro jest niebezpiecznie to trzeba mieć kałacha przy boku jak się na miasto wychodzi. No, więc kiedyś ludzie przestaną myśleć, że biega się po to żeby wygrywać, ale że robi się to dla zdrowia, żeby dłużej cieszyć się życiem. W pogoni za chlebem codziennym, ludzie w Polsce nie myślą jeszcze o tym, żeby cieszyć się tym życiem do 80-tych urodzin, bo ich perspektywa kończy się najwyżej na doczekaniu wnuków.
Dziwić może małe usportowienie Polaków. Ale i Polaków tak samo dziwi, że są kraje w których np. ludzie sobie biegają po ulicach z kałaszami i strzelają od czasu do czasu, czasem do innych. Ten etap rozwoju cywilizacyjnego mamy już za sobą, ale dla nich to rzeczx normalna, no bo skoro jest niebezpiecznie to trzeba mieć kałacha przy boku jak się na miasto wychodzi. No, więc kiedyś ludzie przestaną myśleć, że biega się po to żeby wygrywać, ale że robi się to dla zdrowia, żeby dłużej cieszyć się życiem. W pogoni za chlebem codziennym, ludzie w Polsce nie myślą jeszcze o tym, żeby cieszyć się tym życiem do 80-tych urodzin, bo ich perspektywa kończy się najwyżej na doczekaniu wnuków.
ENTRE.PL Team
- gato
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 264
- Rejestracja: 28 lut 2003, 23:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ukończenie pierwszego maratonu jest na pewno granicą pomiędzy dawnym i obecnym życiem.
Jak przejście do kolejnego etapu w grze komputerowej, albo jak zdanie matury.
Można sie tym zadowolić, ale można też iść dalej. Każdy podejmuje własną decyzję na miarę możliwości i aspiracji.
Nie widzę powodu dla którego miałbym podziwiać kogoś tylko dlatego, że ukończył jakieś zawody, czy dlatego, że zdał maturę. To jego sprawa. Jeśli chwali się i znajduje uznanie innych to sprawa jego i tych którzy go podziwiają. Pozwólmy ludziom chwalić się, jeśli poprawia im to samopopczucie. Pozwólmy niebiegaczom podziwiać nas, to jednak jest przyjemne, prawda?
Ale w tym wszystkim przyda sie trochę dystansu do siebie i niezależności od tego jak nas oceniają.
Przebiegliśmy maraton? OK, ale życie toczy sie dalej.
Poprawiliśmy wynik o godzinę? super!
Ale jeśli ma to być jedyna przyczyna naszego dobrego mniemania o sobie, to jest kiepsciutko, nawet wdedy gdy nasza życiówka to np. 2:10
Takie jest moje zdanie, niczym nie potwierdzone, ale tak jest ;)
Jak przejście do kolejnego etapu w grze komputerowej, albo jak zdanie matury.
Można sie tym zadowolić, ale można też iść dalej. Każdy podejmuje własną decyzję na miarę możliwości i aspiracji.
Nie widzę powodu dla którego miałbym podziwiać kogoś tylko dlatego, że ukończył jakieś zawody, czy dlatego, że zdał maturę. To jego sprawa. Jeśli chwali się i znajduje uznanie innych to sprawa jego i tych którzy go podziwiają. Pozwólmy ludziom chwalić się, jeśli poprawia im to samopopczucie. Pozwólmy niebiegaczom podziwiać nas, to jednak jest przyjemne, prawda?
Ale w tym wszystkim przyda sie trochę dystansu do siebie i niezależności od tego jak nas oceniają.
Przebiegliśmy maraton? OK, ale życie toczy sie dalej.
Poprawiliśmy wynik o godzinę? super!
Ale jeśli ma to być jedyna przyczyna naszego dobrego mniemania o sobie, to jest kiepsciutko, nawet wdedy gdy nasza życiówka to np. 2:10
Takie jest moje zdanie, niczym nie potwierdzone, ale tak jest ;)
gato
No confundas dos tazas de te con dos tetazas!
No confundas dos tazas de te con dos tetazas!
- Arti
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4522
- Rejestracja: 02 paź 2001, 10:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
A ktoś już to kiedyś napisał Paweł postawił takie pytanie bo już się wypala w maratonie.. i pewnie dlatego ucieka między innymi do triathlonu..
Herosem jest ten kto pokonuje własne słabości..
Herosem jest ten kto pokonuje własne słabości..
[url=http://www.kujawinski.com]www.kujawinski.com[/url]