Glutonos
- natny
- Stary Wyga
- Posty: 172
- Rejestracja: 18 maja 2012, 17:53
- Życiówka w maratonie: 4:09:41
- Lokalizacja: DE
jeśli po tych paru minutach jest tylko woda, to nie jest ciężko jej się pozbyć.
Mówiąc maści miałem na myśli takie-co-babuńka-smarowała-za-dziecka o dziwo posmarowała pod nosem, poleciało dosłownie jak z kranu i nos czysty. Nazwy nie znam, mogę się jedynie domyślać, co to było i że chodziło o wdychanie nosem jej oparów
Mówiąc maści miałem na myśli takie-co-babuńka-smarowała-za-dziecka o dziwo posmarowała pod nosem, poleciało dosłownie jak z kranu i nos czysty. Nazwy nie znam, mogę się jedynie domyślać, co to było i że chodziło o wdychanie nosem jej oparów
"It's not about how good you play. It's about how good you look on a stage"
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 15
- Rejestracja: 27 lut 2011, 12:52
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Mam podobnie, chłodniejszą połowę roku chodzę usmarkany. Gdy biegnę, to nie tylko leci mi z nosa jak z kranu, ale też zbiera się w ustach, dosłownie co ćwierć kilometra muszę "zebrać" i wypluć. Próbowałem różnych technik, ale zawsze tracę przynajmniej trzy oddechy, więc wiecie jak to wybija z rytmu. Do tego jak to wygląda jak biegam na stadionie: z nosa jak z kranu i "charcha" co pół okrążenia. Nigdy nie miałem uczuleń, zresztą co to za alergie, co atakują w zimnie. Za to zawsze miałem lekko osłabioną odporność.
Kolega powiedział, że on, jak tylko skuje mróz, wykuwa przerębel i wskakuje na chwilę do wody. Odkąd tak robi, to przewlekły katar, przeziębienia i inne grypy przeszły do historii. Ja nie jestem tak radykalny, podobno zamiennie można spróbować hartować się zimnymi prysznicami(domyślam się, że NIE po bieganiu gdy jesteśmy rozpaleni i wciąż się pocimy?).
Druga sprawa. Zimno się robi, buff by się przydał, ale jak tu smarkać i pluć glutami jak twarz w kominie. Pewnie można zastosować metodę tego kolegi http://www.pawelbiega.pl/problem-zasmarkanego-buffa/
czyli "niech spływa pod buffa", ale... mam nadzieję, że ktoś ma lepszy patent.
Kolega powiedział, że on, jak tylko skuje mróz, wykuwa przerębel i wskakuje na chwilę do wody. Odkąd tak robi, to przewlekły katar, przeziębienia i inne grypy przeszły do historii. Ja nie jestem tak radykalny, podobno zamiennie można spróbować hartować się zimnymi prysznicami(domyślam się, że NIE po bieganiu gdy jesteśmy rozpaleni i wciąż się pocimy?).
Druga sprawa. Zimno się robi, buff by się przydał, ale jak tu smarkać i pluć glutami jak twarz w kominie. Pewnie można zastosować metodę tego kolegi http://www.pawelbiega.pl/problem-zasmarkanego-buffa/
czyli "niech spływa pod buffa", ale... mam nadzieję, że ktoś ma lepszy patent.
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
ja zimno-ciepłe prysznice stosuje właśnie po bieganiu