Komentarz do artykułu Stop zwolnieniom z WF-u
-
- Wyga
- Posty: 92
- Rejestracja: 10 maja 2013, 13:15
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
f.lamer chodzi mi o to, że WF jak każda lekcja musi pokazać szerokie spektrum możlwiości. Wszystkiego trzeba próbować. Ok - nie lubie gier zespołowych, ale dzięki temu, że kazano mi spróbować tej grydowiedziałam się, że świetnie serwuję, nie boję się odbierać mocnych zagrań, a blokowanie pod siatką nie jest dla mnie. W życiu nie robi się tylko tego co się lubi - czasami przydaje się to czego nauczyłam się na WF-ie - nie jestem w tym dobra, ale się nie poddaję, spróbuję i może mi się uda. Czasmi sie udaje, czasami nie, ale próbowałam.
Kolejną sprawą jest to, że akurat nauczyciele, których miałam oceniali nas wg naszych własnych indywidualnych możliwości i chęci do pracy.
A trzecia sprawa to to, że nietórzy nie lubią wcale sportu i co wtedy???na WF-e zorganizujemy im leżenie na kanapie?
Zresztą nie oszukujmy się. Szkoła w Polsce nie zapewnia i długo nie zapewni super warunków do 1000 dyscyplin. Chyba warto pomyśleć jak mądrze radzić sobie z tym co jest.
Kolejną sprawą jest to, że akurat nauczyciele, których miałam oceniali nas wg naszych własnych indywidualnych możliwości i chęci do pracy.
A trzecia sprawa to to, że nietórzy nie lubią wcale sportu i co wtedy???na WF-e zorganizujemy im leżenie na kanapie?
Zresztą nie oszukujmy się. Szkoła w Polsce nie zapewnia i długo nie zapewni super warunków do 1000 dyscyplin. Chyba warto pomyśleć jak mądrze radzić sobie z tym co jest.
- natny
- Stary Wyga
- Posty: 172
- Rejestracja: 18 maja 2012, 17:53
- Życiówka w maratonie: 4:09:41
- Lokalizacja: DE
jest podstawą, a oto argument: dwutakt, kozłowanie ćwiczy Twoją zręczność, kontrolę nad ciałem, szybkość (jedna z podst. zdolności motorycznych) a nawet koncentrację. Ty myślisz, że to głupie kozłowanie, a dzieciakowi przyda się to na pewno. Bo jak podczas gry w piłkę nożną wyćwiczysz koordynację ruchową ręka-noga? Jedynie siedząc na ławce i klaszczącnikt by się nie śmiał gdyby (na WFie właśnie) masowo nie produkowano w dzieciach przekonania że umiejętność kozłowania, czy dwutaktu (jak pisał ktoś wcześniej) jest podstawą ogólnego rozwoju fizycznego.
nie jest.
idąc Twoim tokiem rozumowania dalej, powinno zabronić się matematykom nauczania funkcji, czy całek. Nie wykorzystasz tego w życiu, a jednak wprowadzają to. Podobnie do reszty zajęć, myślisz że jest to bezcelowe? Zdziwiłbyś się
Każde z zajęć są sensowne, nawet jeśli jest to gimnastyka, piłka ręczna czy nożna. A jak jest poprowadzona i czy uczniowie chcą ćwiczyć - to już sprawa indywidualna
ps. jeśli rodzicom zależy na sportowym uduchowieniu dziecka - wyślą je na dawny sks czy inne zajęcia, a nawet sami o to zadbają
"It's not about how good you play. It's about how good you look on a stage"
- f.lamer
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2550
- Rejestracja: 23 lis 2011, 10:10
- Życiówka na 10k: czydzieści9ipół
- Życiówka w maratonie: czydzwadzieścia
o! to zupełnie jak strzelanie do rzutków!natny pisze:kozłowanie ćwiczy Twoją zręczność, kontrolę nad ciałem, szybkość (jedna z podst. zdolności motorycznych) a nawet koncentrację.
a czemu mam grać w nogę? wolę tańczyć.natny pisze: Bo jak podczas gry w piłkę nożną wyćwiczysz koordynację ruchową ręka-noga?
tańca na WFie nie stwierdziłem
Self-improvement is masturbation.
Now, self-destruction…
Now, self-destruction…
- Lisciasty
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 978
- Rejestracja: 13 lis 2011, 21:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Dzieci będą chodzić jak będą sensowni nauczyciele. Ja miałem tak sobie, nie kombinowałem ze
zwolnieniami ale z perspektywy czasu to połowa tych zajęć była tragiczna. Owszem, piłka nożna,
kosz, jakaś szczątkowa gimnastyka, siłownia, ale np. bieganie tylko mnie zraziło, bo były wyłącznie
sprawdziany. To sprawiło że znienawidziłem biegania i dopiero po 30. zacząłem je odkrywać i lubić.
zwolnieniami ale z perspektywy czasu to połowa tych zajęć była tragiczna. Owszem, piłka nożna,
kosz, jakaś szczątkowa gimnastyka, siłownia, ale np. bieganie tylko mnie zraziło, bo były wyłącznie
sprawdziany. To sprawiło że znienawidziłem biegania i dopiero po 30. zacząłem je odkrywać i lubić.
Gdy na rzyci zgolę włoski, jestem piękny, jestem boski!
- siena_driver
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2302
- Rejestracja: 25 paź 2012, 12:35
- Życiówka na 10k: 49:18
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
I śmieszno, i straszno... Dzieciaki nie chcą dziś ćwiczyć na WF-ie, ale też dzieciaki nie chcą w ogóle ćwiczyć, bawić się na świeżym powietrzu. A przecież w dzieciach, niezależnie od czasów, w których żyją, jest mnóstwo energii, wola poszukiwania, chęć odkrywania i zabawy.gwynbleidd pisze:Tak to niestety wygląda
Wychodzę sobie z synem (2 lata) na plac zabaw - dzieciaków mnóstwo, gonią się, skaczą, wchodzą na drabinki, zjeżdżalnie, huśtają się. Takie 2-3-4 latki. I potem, nagle, "wiekowa" pustka. Nikt nie wmówi mi, że na osiedlu liczba 2-5 latków w stosunku do 6-8 latków jest jak 50:1. A na placu zabaw tak to wygląda. Gdzie są "starszaki"? Zapewne ruch i świeże powietrze zastępują im komputer, telewizja, komórka z angry birds (dla przedszkolaka ?!) Duszę odkrywcy spełniają przechodząc kolejny poziom w Diablo czy Wiedźminie.
Mam nadzieję, że od kiedy "Polska biega", to my, dorośli, będziemy potrafili natchnąć nasze dzieci miłością do ruchu i aktywności fizycznej. Albo po prostu podlewać tą miłość, która kiełkuje w nich od pierwszej próby raczkowania.
Swoją drogą, niektóre dane z tego artykułu są chyba naciągane, dla poparcia tezy. "Dzisiejszy" siedmiolatek wisi na drążku średnio 7 sekund? Jasiek wisi +/- 5 sekund na grubym drążku, którego nie potrafi w całości objąć dłonią ('dolna poprzeczka' typowego trzepaka spod bloku). Nie wierzę w te 7 sekund, aż tak dzieci sflaczeć nie mogły
- leandros
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 767
- Rejestracja: 09 sty 2012, 13:58
- Życiówka na 10k: 47:56
- Lokalizacja: Zabrze, Oberschlesien
jestem świeżo po skończeniu ogólniaka i powiem wam, że sytuacja jest opłakana.
w mojej szkole mieliśmy małą szatnię dla chłopców i wieeelgachną dla kobiet. U nas była umywalka, kibel i prysznic, który był oczywiście zepsuty Kobitki natomiast 3 prysznice sprawne. Mieliśmy dużą salę gimnastyczną, 3 korty tenisowe z mączką, boisko betonowe do ręcznej( grało się w nogę), pełnowymiarowe boisko do nogi, trawiasto-kępne, zakupione przez psy i dookoła niego szuter, czyli 375m
warunki dobre. nauczyciele... Ale od początku:
w gimnazjum lekce były albo za zerówkach albo na ostatnich lekcjach. mieliśmy młodych nauczycieli i z ambicjami! Zawsze graliśmy w lato w nogę albo biegaliśmy, w zimę siatka, kosz i znienawidzone ćwiczenia z piłką lekarską.
liceum to inna bajka.
jeden wu ef był na 5 lekcji, a następne w inny dzień ale na pierwszych. I część męska była zwarta i gotowa, więc przebieraliśmy się na przerwie i graliśmy w nogę przez 45 minut i szliśmy na kolejne 3 lekcje. Spoceni, śmierdzący. Mam gęste włosy, a wtedy miałem je dłuższe. Wyglądałem jakbym wyszedł spod prysznica. A nasze panny nie robiły nic, nauczyciele również.
Uczył nas wu efu pan, lat 65. Kochany, siwy, miły. Oceny dawał za ambicję i chęci. Zamiast biegu na wytrzymałość, czyli 45 minut po 5:50 kazał nam robić 4km i po sprawie. Efekt? Damska część miała całe szóstki, a nie potrafiły dosłownie nic.
W ostatniej klasie trafił nam się słynny trenejro. W przeszłości znakomity biegacz na 1500 i 3000, teraz trener lekkiej.
Był zapierdol! Najpierw godzinna rozgrzewka a potem dopiero nożna albo coś innego. I sporo biegania( jak na tamte czasy!!)
I powiem wam, że wieeele zależy od nauczyciela, planu i samozaparcia.
Ja zawsze ćwiczyłem, bo lubiłem sport, choć w mojej rodzinie takich osób nie ma.
A co się robi na wu efach? Skacze przez skrzynie i kozła, rzuca piłką lekarską, robi przewroty w przód i w tył, biega na 60, 100, 1000, 45 minut albo 60, 100, 600. Gra w nogę, siatkę, kosza, mini hokej...
Ciężko będzie to zmienić...
w mojej szkole mieliśmy małą szatnię dla chłopców i wieeelgachną dla kobiet. U nas była umywalka, kibel i prysznic, który był oczywiście zepsuty Kobitki natomiast 3 prysznice sprawne. Mieliśmy dużą salę gimnastyczną, 3 korty tenisowe z mączką, boisko betonowe do ręcznej( grało się w nogę), pełnowymiarowe boisko do nogi, trawiasto-kępne, zakupione przez psy i dookoła niego szuter, czyli 375m
warunki dobre. nauczyciele... Ale od początku:
w gimnazjum lekce były albo za zerówkach albo na ostatnich lekcjach. mieliśmy młodych nauczycieli i z ambicjami! Zawsze graliśmy w lato w nogę albo biegaliśmy, w zimę siatka, kosz i znienawidzone ćwiczenia z piłką lekarską.
liceum to inna bajka.
jeden wu ef był na 5 lekcji, a następne w inny dzień ale na pierwszych. I część męska była zwarta i gotowa, więc przebieraliśmy się na przerwie i graliśmy w nogę przez 45 minut i szliśmy na kolejne 3 lekcje. Spoceni, śmierdzący. Mam gęste włosy, a wtedy miałem je dłuższe. Wyglądałem jakbym wyszedł spod prysznica. A nasze panny nie robiły nic, nauczyciele również.
Uczył nas wu efu pan, lat 65. Kochany, siwy, miły. Oceny dawał za ambicję i chęci. Zamiast biegu na wytrzymałość, czyli 45 minut po 5:50 kazał nam robić 4km i po sprawie. Efekt? Damska część miała całe szóstki, a nie potrafiły dosłownie nic.
W ostatniej klasie trafił nam się słynny trenejro. W przeszłości znakomity biegacz na 1500 i 3000, teraz trener lekkiej.
Był zapierdol! Najpierw godzinna rozgrzewka a potem dopiero nożna albo coś innego. I sporo biegania( jak na tamte czasy!!)
I powiem wam, że wieeele zależy od nauczyciela, planu i samozaparcia.
Ja zawsze ćwiczyłem, bo lubiłem sport, choć w mojej rodzinie takich osób nie ma.
A co się robi na wu efach? Skacze przez skrzynie i kozła, rzuca piłką lekarską, robi przewroty w przód i w tył, biega na 60, 100, 1000, 45 minut albo 60, 100, 600. Gra w nogę, siatkę, kosza, mini hokej...
Ciężko będzie to zmienić...
"Silesius non Polonus" - Anzelm Eforyn
Blog treningowy.
Komentarze.
5km - 23:02(nieof.)
10km - 47:56
21,097km - 01:46:49
Blog treningowy.
Komentarze.
5km - 23:02(nieof.)
10km - 47:56
21,097km - 01:46:49
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 551
- Rejestracja: 30 paź 2011, 18:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
Ano właśnie, problemem jest archaiczna "podstawa programowa". To ona stoi za tymi wszystkimi sprawdzianami. Mimo rzekomych reform kanon nie zmienił się od kilku dekad - kto nie wierzy, niech sobie pogugla. Wychowanie fizyczne w szkole tylko z nazwy jest wychowaniemleandros pisze:A co się robi na wu efach? Skacze przez skrzynie i kozła, rzuca piłką lekarską, robi przewroty w przód i w tył, biega na 60, 100, 1000, 45 minut albo 60, 100, 600. Gra w nogę, siatkę, kosza, mini hokej...
Ciężko będzie to zmienić...
- skuzniak
- Wyga
- Posty: 77
- Rejestracja: 27 kwie 2013, 23:00
- Życiówka na 10k: 54:08
- Życiówka w maratonie: 4:36:50
- Kontakt:
Najprawdopodobniej wszyscy macie rację. Bo problem jest złożony. To nie jest tak, że rodzice przestaną wypisywać zwolnienia (czy tam brać dzieci do lekarza, żeby on to zrobił) i całe Rio nasze:). Z czego pewnie też zdajecie sobie sprawę. Akcja ministerstwa, mimo że cel jest szczytny jest gówno warta, ponieważ daje jedynie złudzenie tego, że coś się robi. To tak trochę jak z fotoradarami. Serio, nowa, bezkolizyjna droga byłaby nieporównywalnie bardziej bezpieczna od fotoradaru w jakiejś wioseczce, która ma pecha leżeć na krajowej N-ce.
WF nie rozwiąże problemów z otyłością, do tego trzeba zmienić myślenie ludzi, w co niestety nie wierzę. Większość ludzi, woli iść na łatwiznę i jak najwięcej obowiązków scedować na kogoś innego. Dlatego za rozrywkę dzieci odpowiada tablet/komputer/telewizor, które rozsądnie dawkowane nie są złe, ale nie mogą być jedyną rozrywką dziecka w słoneczny, letni dzień. Za dobór jedzenie odpowiada merchandiser, czy jak tam się nazywa funkcja kolesia rozkładającego batoniki przy kasie w supermarkecie, albo reklamy w TV. W efekcie coraz młodsze dzieciaki przesiadują przed ekranem, wpierdzielając cukier w najróżniejszych formach. Rodzice zresztą robią podobnie.
Kiedy dziecko na tyle ogarnia mechanizmy rządzące szkołą, żeby wyłudzać zwolnienia (no bo pierwszoklasista chyba jeszcze nie przyjdzie po zwolnienie, bo nie wie, że można) to już jest dawno po zawodach.
WF nie rozwiąże problemów z otyłością, do tego trzeba zmienić myślenie ludzi, w co niestety nie wierzę. Większość ludzi, woli iść na łatwiznę i jak najwięcej obowiązków scedować na kogoś innego. Dlatego za rozrywkę dzieci odpowiada tablet/komputer/telewizor, które rozsądnie dawkowane nie są złe, ale nie mogą być jedyną rozrywką dziecka w słoneczny, letni dzień. Za dobór jedzenie odpowiada merchandiser, czy jak tam się nazywa funkcja kolesia rozkładającego batoniki przy kasie w supermarkecie, albo reklamy w TV. W efekcie coraz młodsze dzieciaki przesiadują przed ekranem, wpierdzielając cukier w najróżniejszych formach. Rodzice zresztą robią podobnie.
Kiedy dziecko na tyle ogarnia mechanizmy rządzące szkołą, żeby wyłudzać zwolnienia (no bo pierwszoklasista chyba jeszcze nie przyjdzie po zwolnienie, bo nie wie, że można) to już jest dawno po zawodach.
- neevle
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1229
- Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
- Życiówka na 10k: 42:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lublin/Warszawa
Dziwne, że nikt jeszcze nie czepił się lekarzy wystawiających lewe zwolnienia z wf. Też warto zwrócić na to uwagę. Gdzieś w internecie przewinęła mi się historia o nauczycielu, który widząc takie permanentne zwolnienie prosił o kontakt z lekarzem i konsultacje, co dokładnie dolega uczniowi, jakiś ćwiczeń powinien unikać, a czego mógłby się podjąć. To też jakieś rozwiązanie.
Skoro uzyskanie zwolnienia jest bardzo łatwe, to niejednokrotnie trudno dziwić się młodzieży, że z tego korzysta. Sama szkołę skończyłam ledwo kilka lat temu, więc mam to w miarę na świeżo. Gimnazjum i liceum - bite sześć lat grania w siatkówkę, pod koniec przeplatane trochę zajęciami typu aerobik. Mimo to, zwolnienie miały chyba ze dwie dziewczyny na około 15 (czyżby te 5 lat temu zwolnienia nie były jeszcze takie popularne?). Ćwiczyłam i ja, mimo, że w grach zespołowych nigdy się nie odnajdywałam, a tańczyć nie lubię i mimo nauki średnio mi to wychodzi. Dodać do tego, że gimnastyki typu skok przez kozła czy zwis przerzutny (która na szczęścia skończyła się wraz z podstawówką) po prostu się boję i powinnam była chyba wyrosnąć na kanapowca.
Problem jest złożony i trudno o idealne rozwiązanie. Z jednej strony dziecko powinno mieć możliwość ogólnego rozwoju fizycznego, spróbowania różnych rzeczy, a z drugiej strony uczeń na poziomie liceum mógłby już właściwie wybrać sobie dyscyplinę (tak jak odbywa się to na studiach) - tylko, jak pisano wyżej, jest to trudne do wykonania. Z pewnością powinno się zrezygnować ze sprawdzianów na ocenę typu skok w dal z miejsca czy biegi - wiadomo, że wynik jest zależny chociażby od wzrostu, nie mówiąc już o masie czy ogólnym stopniu wytrenowania. Słusznym wydaje się ocenianie chęci i zaangażowania ucznia. Ale tu znów powstaje pytanie - jak je obiektywnie ocenić?...
Skoro uzyskanie zwolnienia jest bardzo łatwe, to niejednokrotnie trudno dziwić się młodzieży, że z tego korzysta. Sama szkołę skończyłam ledwo kilka lat temu, więc mam to w miarę na świeżo. Gimnazjum i liceum - bite sześć lat grania w siatkówkę, pod koniec przeplatane trochę zajęciami typu aerobik. Mimo to, zwolnienie miały chyba ze dwie dziewczyny na około 15 (czyżby te 5 lat temu zwolnienia nie były jeszcze takie popularne?). Ćwiczyłam i ja, mimo, że w grach zespołowych nigdy się nie odnajdywałam, a tańczyć nie lubię i mimo nauki średnio mi to wychodzi. Dodać do tego, że gimnastyki typu skok przez kozła czy zwis przerzutny (która na szczęścia skończyła się wraz z podstawówką) po prostu się boję i powinnam była chyba wyrosnąć na kanapowca.
Problem jest złożony i trudno o idealne rozwiązanie. Z jednej strony dziecko powinno mieć możliwość ogólnego rozwoju fizycznego, spróbowania różnych rzeczy, a z drugiej strony uczeń na poziomie liceum mógłby już właściwie wybrać sobie dyscyplinę (tak jak odbywa się to na studiach) - tylko, jak pisano wyżej, jest to trudne do wykonania. Z pewnością powinno się zrezygnować ze sprawdzianów na ocenę typu skok w dal z miejsca czy biegi - wiadomo, że wynik jest zależny chociażby od wzrostu, nie mówiąc już o masie czy ogólnym stopniu wytrenowania. Słusznym wydaje się ocenianie chęci i zaangażowania ucznia. Ale tu znów powstaje pytanie - jak je obiektywnie ocenić?...
5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
- f.lamer
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2550
- Rejestracja: 23 lis 2011, 10:10
- Życiówka na 10k: czydzieści9ipół
- Życiówka w maratonie: czydzwadzieścia
a na wuj to komu oceniać?neevle pisze:jak je obiektywnie ocenić?...
i w ogóle wywalić prowadzenie Wf ze szkoły, dać tylko konieczność odbębnienia iluśtam godzin na rok, na zaliczenie, do wystawienia świadectwa. do zrobienia pod okiem instruktora na basenie, kursach walk, jogi, zajęciach fitness, w klubach sportowych, tanecznych, kołkach zainteresowań, ośrodkach kultury i gdzietamjeszcze chcecie.
tylko nie w szkole
Self-improvement is masturbation.
Now, self-destruction…
Now, self-destruction…
-
- Dyskutant
- Posty: 43
- Rejestracja: 18 paź 2013, 15:15
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Powiem tak: lubię i lubiłem sport. Ale nie WF. Dopiero na studiach WF mieliśmy na tyle fajnie zorganizowany i ludzie byli na tyle ogarnięci, że już nie musiałem kombinować.
WF jako to potrafi zrobić więcej złego niż dobrego. Niby to jakiś ruch, aktywność ruchowa, a jednak czasem potrafi skutecznie do sportu zniechęcić.
WF jako to potrafi zrobić więcej złego niż dobrego. Niby to jakiś ruch, aktywność ruchowa, a jednak czasem potrafi skutecznie do sportu zniechęcić.
- maly89
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
Ja chyba miałem bardzo dużo szczęścia. Pamiętam, że od podstawówki WF to były zajęcia, na które się czekało. Piłka nożna, unihokej, piłka ręczna, koszykówka - bajka. Były też biegi, skoki itd - jednak trzeba było i to przetrwać. W gimnazjum WF z trenerem, który trenował nas w lokalnym klubie. Więc w zasadzie to był wstęp do późniejszego treningu W liceum WF z trenerem siatkówki i wtedy właśnie zacząłem przygodę, dość krótką, bo 3-letnią, z tym sportem. A na studiach... No cóż tutaj to już raczej "róbta co chceta" i tak ganialiśmy za piłką przez 2 godziny. Ale skoro piłka to i chętnych nigdy nie brakowało. Nie wiem czy kiedykolwiek zanosiłem jakieś zwolnienie. Pewnie tak, aczkolwiek nie pamiętam. W ogóle nie było u nas takiego problemu. Dla każdego to była frajda
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 405
- Rejestracja: 18 cze 2013, 13:39
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Śląsk
Nie wiem, ilu z was ma dzieci w wieku szkolnym, ale na każdym zebraniu w szkole są skargi nauczycieli, że dzieci nie potrafią wysiedzieć na lekcjach. Wf częściowo pozwala ten nadmiar energii rozładować.
Nie ma sposobu, aby tak zorganizować lekcje, żeby każdy był zadowolony. Jedni wolą sporty drużynowe, inni biegi, a jeszcze inni skoki. Jest tez cała masa dzieci, które nie lubią żadnego ruchu. Jasne, że nie można na każdej lekcji grać w dwa ognie, bo to staje się nudne, ale nie usprawiedliwiajmy na siłę lenistwa dzieci.
Nie ma sposobu, aby tak zorganizować lekcje, żeby każdy był zadowolony. Jedni wolą sporty drużynowe, inni biegi, a jeszcze inni skoki. Jest tez cała masa dzieci, które nie lubią żadnego ruchu. Jasne, że nie można na każdej lekcji grać w dwa ognie, bo to staje się nudne, ale nie usprawiedliwiajmy na siłę lenistwa dzieci.
-
- Dyskutant
- Posty: 43
- Rejestracja: 18 paź 2013, 15:15
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Myślę, że sama trochę sobie tym postem zaprzeczasz. Niby dzieci mają nadmiar energii, tak że na lekcji nie mogą wysiedzieć, a z drugiej strony są na tyle leniwe, że WF-u nie lubią?
Z jednym mogę się zgodzić, że trudno zorganizować tę lekcję tak, aby każdy był zadowolony. Ale myślę, że tędy właśnie należy iść.
Z jednym mogę się zgodzić, że trudno zorganizować tę lekcję tak, aby każdy był zadowolony. Ale myślę, że tędy właśnie należy iść.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 405
- Rejestracja: 18 cze 2013, 13:39
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Śląsk
Częściowo masz rację, może źle to nazwałam. Dzieci mają na tyle energii, aby kręcić się na krzesłach i biegać w czasie lekcji, ale ćwiczyć półtorej godziny już im się nie chce. A rodzice za bardzo temu przyklaskują.Master2D pisze:Myślę, że sama trochę sobie tym postem zaprzeczasz. Niby dzieci mają nadmiar energii, tak że na lekcji nie mogą wysiedzieć, a z drugiej strony są na tyle leniwe, że WF-u nie lubią?
Kiedyś na zebraniu proponowałam, aby klasa na zieloną szkołę pojechała do Świeradowa, na co jeden z rodziców mi powiedział, że dzieci "nie mogą chodzić po górach, bo się zmęczą".
Zgodzę się natomiast, że zbyt rygorystyczne ocenianie zniechęca dzieci do ćwiczeń. U syna w klasie tylko 4 chłopców miało na świadectwie 5, bo reszta nie była w stanie sprostać wymogom.
Kolejnym problemem jest absurd, jakim są wspólne zajęcia chłopców i dziewczynek. Nie da się dla nich poprowadzić w sensowny sposób zajęć.