Mogłem zginąć lub zostać okaleczony. Samoobrona a bieganie

...czyli wszystko co nie zmieściło się w innych działach a ma związek z bieganiem lub sportem.
IXOF
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 382
Rejestracja: 13 kwie 2012, 22:22
Życiówka na 10k: 47:22
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

rusolis pisze:Ale co za różnica, czy z powodem czy bez? Psychopaci też mają jakieś sobie tylko znane powody.

To była odpowiedz na to, ze psy nie są agresywne od tak, tylko jakiś czynnik musi być za to odpowiedzialny, a droga doświadczenia da się to po psie poznać. Np załóżmy, ze wypada nam pod nogi pies, który ujada, my tupniemy czy tam coś i zobaczymy Jego zawahanie (krok w tył lub takie wzdrygniecie czy coś w ten deseń ). To jest raczej strach i wtedy nie ma co straszyć psa dalej, bo wtedy może wybuchnąć (boi się i musi się obronić, albo uciec [co wybierze pies to loteria, chodź fakt, raczej zwieje - ale następnym razem może zaatakować]) tylko lepiej np kucnąć, zawołać (nie podchodzimy pierwsi), mamy zaufanie pieska po pogłaskaniu, zegnamy się i biegniemy dalej.
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Octavia
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 18
Rejestracja: 11 lip 2013, 14:10
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lubin

Nieprzeczytany post

Ja na szczęście lub nieszczęscie biegam po terenach miejskich i mi psy nie zagrażają. Ale mogę w wielu przypadkach gdzie ludzie lekko wstawieni lub nacpani mnie zaczepiali, szli za mną,lub próbowali wymusić pieniądze... i jak się wtedy bronić? Jestem kobietą, niezbyt silną mąż mówi żebym nosiła przy sobie nóż ( tym akurat posługiwać się umiem i nie panikuję) ale znacie inne możliwości samoobrony?

Ps. co do psa trzeba próbować powalić jak się rzuca. Sama miałam dośc dużego psa, któremu odbijało więc...
gg 44196954
Awatar użytkownika
Lisciasty
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 978
Rejestracja: 13 lis 2011, 21:10
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

Z nożem raczej głupi pomysł, bo potem będziesz sądzona jak się bandziorek poskarży że został pocięty. Są kursy samoobrony dla kobiet, gdzie fachowcy uczą jak obić natręta tak żeby oberwał ale żeby nie było śladów, i w tym kierunku radziłbym iść. W tym przypadku tak obity menel może już potem zacznie bać się kobiet, co pomoże nie tylko Tobie ale i innym ;)
Gdy na rzyci zgolę włoski, jestem piękny, jestem boski!
Awatar użytkownika
skuzniak
Wyga
Wyga
Posty: 77
Rejestracja: 27 kwie 2013, 23:00
Życiówka na 10k: 54:08
Życiówka w maratonie: 4:36:50
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Octavia pisze:Ja na szczęście lub nieszczęscie biegam po terenach miejskich i mi psy nie zagrażają. Ale mogę w wielu przypadkach gdzie ludzie lekko wstawieni lub nacpani mnie zaczepiali, szli za mną,lub próbowali wymusić pieniądze... i jak się wtedy bronić? Jestem kobietą, niezbyt silną mąż mówi żebym nosiła przy sobie nóż ( tym akurat posługiwać się umiem i nie panikuję) ale znacie inne możliwości samoobrony?

Ps. co do psa trzeba próbować powalić jak się rzuca. Sama miałam dośc dużego psa, któremu odbijało więc...
Strach Cię spotkać na drodze normalnie, jak nie nóż, to powalanie dużych psów.

A tak serio, to nóż to raczej nie jest dobry pomysł. Jasne, że z dwojga złego lepiej zrobić krzywdę, niż dać się skrzywdzić, ale nie mieszkamy w USA i prawo mamy jakie mamy. Nie wspominając, że nożem można wyrządzić permanentną krzywdę. Lepszy byłby gaz, ewentualnie celnie wymierzony kopniak. Skoro psy powalasz, to i pijaczkowi trafisz gdzie trzeba.

A psów biegających samopas w mieście jeszcze nie spotkałem i chwała im za to. Może bieganie po ulicach nie jest szczególnie atrakcyjne pod kątem widoków i przeżyć estetycznych, ale przynajmniej nie mam przygód z agresywną fauną.
Mój maraton - blog
---
42,195 km - 4:36:50
Awatar użytkownika
Octavia
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 18
Rejestracja: 11 lip 2013, 14:10
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lubin

Nieprzeczytany post

U mnie niestety psów bardzo dużo na mieście bezpańskich jakiś i niestety trzeba przed tym się ustrzec. No ale "ciemnych typków" jeszcze więcej i to w miejscach nawet w których nie powinno ich być:( Myślę też nad gazem właśnie, choć być może zmienię trasę na jakąs leśną to zawsze jest piasek w razie czego...

Nie jestem straszna:) Po prostu mam prywatnego pecha do ludzi i się wole zabezpieczyć:P
gg 44196954
Mortimer
Wyga
Wyga
Posty: 125
Rejestracja: 12 sie 2011, 11:39
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

skuzniak pisze: A psów biegających samopas w mieście jeszcze nie spotkałem i chwała im za to. Może bieganie po ulicach nie jest szczególnie atrakcyjne pod kątem widoków i przeżyć estetycznych, ale przynajmniej nie mam przygód z agresywną fauną.
W mojej wsi z tramwajami dość często widuję psy teoretycznie wyprowadzane przez człowieka, ale biegające bez smyczy i bez kagańca. I niestety nie raz pieski okazują żywe zainteresowanie biegnącemu człowiekowi, co jest irytujące nawet jeśli zwierzaki nie są agresywne - co bowiem zrobić, jak z boku pod nogi ładuje ci się rozpędzony, radosny owczarek niemiecki, co w praktyce oznacza, że ścina cię z nóg kilkadziesiąt kilo merdającego ogonem psa?
Wkurza przy tym postawa właścicieli, którzy zazwyczaj nie uznają za stosowne, by odwołać psa, który ewidentnie przeszkadza innym.

Ze śmieszną (?) sytuacją zetknąłem się dwukrotnie podczas przebieżek nad lokalnym jeziorem, bardzo popularnym wśród biegaczy, rowerzystów i spacerowiczów. Jakiś facet (sądząc z kierunku, z którego wchodził na ścieżkę biegnąca wokół jeziora - mieszkaniec pobliskiej niedużej dzielnicy willowej) wyprowadzał na spacer trzy psy. Dwa dorosłe borzoje biegające bez smyczy i kagańca, oraz malutkiego kundelka, jak najbardziej trzymanego na uwięzi... Mogę się tylko domyślać, że kundelek był najbardziej krwiożerczy z całej tej trójki ;-P
Sent from my ENIAC
ODPOWIEDZ