po co w ogóle poprawia się "życiówki"?

...czyli wszystko co nie zmieściło się w innych działach a ma związek z bieganiem lub sportem.
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

Tak jest - zgoda. A Bóg wtedy rękę poda! :)
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
PKO
Awatar użytkownika
kulawy pies
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1911
Rejestracja: 29 sie 2010, 11:38
Życiówka na 10k: słaba
Życiówka w maratonie: megasłaba
Lokalizacja: hol fejmu

Nieprzeczytany post

chyba tobie.

mnie będzie musiał najpierw dogonić!

zdrówko
mastering the art of losing. even more.
Awatar użytkownika
PiotrekMarysin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1143
Rejestracja: 21 lip 2006, 13:15

Nieprzeczytany post

kulawy pies pisze: może po prostu się starzeję.
Doroślejesz, dojrzewasz. Tak bym to ujął.
Ostatnio kumpel zapytał, czy jadę z rodzina pod namiot, a ja mu szybko odpowiedziałem "nie no w moim wieku" i sam się z siebie zacząłem śmiać...

Bóg Cię nie będzie gonił, On Cię ujmie za serce. ;)
[url=http://team.entre.pl]ENTRE.PL TEAM[/url]
Awatar użytkownika
torronto
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 186
Rejestracja: 21 lip 2008, 08:19
Życiówka na 10k: 38:21
Życiówka w maratonie: 2:58:52
Lokalizacja: Toruń
Kontakt:

Nieprzeczytany post

To może mała ankieta: wolałbyś stanąć na podium w Jelczu-Laskowicach z wynikiem 3:01 czy być trzystadziewięćdziesiątysiódmy w Berlinie nabiegawszy 2:57?
Jedynym wymiernym znakiem rywalizacji (korespondencyjnej) jest wynik na ateście, a nie to, po ile kto biega 10x1km we wtorki czy jakiego ma HRMaksa na 200metrowym podbiegu. No przecież chyba po to się trenuje?
www.bieganie.torun.pl
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

no właśnie nie po to :)
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
Awatar użytkownika
torronto
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 186
Rejestracja: 21 lip 2008, 08:19
Życiówka na 10k: 38:21
Życiówka w maratonie: 2:58:52
Lokalizacja: Toruń
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Jak tam sobie chcecie. Inni zawodnicy na ulicy to dla mnie tylko paliwo adrenalinowe. Miziać się łokieć w łokieć możemy najwyżej na lokalnych przełajach. :bleble:
www.bieganie.torun.pl
Awatar użytkownika
kulawy pies
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1911
Rejestracja: 29 sie 2010, 11:38
Życiówka na 10k: słaba
Życiówka w maratonie: megasłaba
Lokalizacja: hol fejmu

Nieprzeczytany post

torronto pisze:To może mała ankieta: wolałbyś stanąć na podium w Jelczu-Laskowicach z wynikiem 3:01 czy być trzystadziewięćdziesiątysiódmy w Berlinie nabiegawszy 2:57?
Jedynym wymiernym znakiem rywalizacji (korespondencyjnej) jest wynik na ateście, a nie to, po ile kto biega 10x1km we wtorki czy jakiego ma HRMaksa na 200metrowym podbiegu. No przecież chyba po to się trenuje?
po pierwsze, chciałbym jeszcze raz nieśmiało zauważyć, że rywalizacja bezpośrednia daje jednakowoż większą satysfakcję niż korespondencyjna - a jeśli popatrzymy na listę najlepszych wyników w maratonie alltime:
1 2:03:02a Geoffrey Mutai KEN 07.10.81 1 Boston 18.04.2011
2 2:03:06a Moses Mosop KEN 17.07.85 2 Boston 18.04.2011
3 2:03:59 Haile Gebrselassie ETH 18.04.73 1 Berlin 28.09.2008
4 2:04:26 Haile Gebrselassie ETH 18.04.73 1 Berlin 30.09.2007
5 2:04:27 Duncan Kipkemboi Kibet KEN 25.04.78 1 Rotterdam 05.04.2009
5 2:04:27 James Kipsang Kwambai KEN 28.02.83 2 Rotterdam 05.04.2009
7 2:04:40 Emmanuel Mutai KEN 12.10.84 1 London 17.04.2011
8 2:04:48 Patrick Makau KEN 02.03.85 1 Rotterdam 11.04.2010
9 2:04:53 Haile Gebrselassie ETH 18.04.73 1 Dubai 18.01.2008
9 2:04:53a Gebre-egziabher Gebremariam ETH 10.09.84 3 Boston 18.04.2011
11 2:04:55 Paul Tergat KEN 17.06.69 1 Berlin 28.09.2003
11 2:04:55 Geoffrey Mutai KEN 07.10.81 2 Rotterdam 11.04.2010
13 2:04:56 Sammy Korir KEN 12.12.71 2 Berlin 28.09.2003
14 2:04:57 Wilson Kipsang Kiprotich KEN 15.03.82 1 Frankfurt 31.10.2010
15 2:04:58a Ryan Hall USA 14.10.82 4 Boston 18.04.2011
to "łatwo widzieć że" (jak mawiał mój wykładowca analizy matematycznej)
1 są trzy wyniki Haile - zapewnione przez armię pacemakerów i 'idealnie dograne wszystko'
2 są dwa wyniki uzyskane samotnie
3 jest dziesięć uzyskanych w bezpośredniej rywalizacji do ostatnich metrów.

wnioski każdemu proponuję snuć samodzielnie.
-----------

wracając do Jelcza-Laskowic.
wolałbym powalczyć do upadłego niż być któryś tam w Jelczu, czy któryś tam w Berlinie. osobiste doświadczenie podpowiada, że łatwiej 'dać z siebie wszystko' (jakkolwiek by to patetycznie nie brzmiało) - walcząc o bardzo konkretne pudło, niż o byt wyimaginowany (życiówka). to wszystko.

natomiast żeby WALCZYĆ o pudło, najlepiej do samej mety, trzeba być w stanie bardzo rzetelnie ocenić potencjalność własną - i rywali.
dlatego w codziennym treningu znacznie bardziej interesuje mnie ciągłe monitorowanie dyspozycji (i ewentualnie starty 'pod dyspozycję), niż cele dalekosiężne

tak to widzę z perspektywy dzisiejszego trzygodzinnego wybiegania, miałem troszkę czasu , to sobie porozmyślałem. :oczko:

zdrówko
mastering the art of losing. even more.
Awatar użytkownika
torronto
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 186
Rejestracja: 21 lip 2008, 08:19
Życiówka na 10k: 38:21
Życiówka w maratonie: 2:58:52
Lokalizacja: Toruń
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Subtelna różnica: Mutai z Mosopem tną się do ostatnich metrów walcząć o pudło/zwycięstwo i przy okazji robią życiówki. Dla mnie walka o pudło jest celem baaaardzo dalekosiężnym, nawet w Jelczu. :hejhej:
Dlatego zarzynam się na końcówce, by wpaść na metę z jak najlepszym wynikiem, a dopiero przy okazji walczę z kolegami. Choć nie przeczę, że jeśli jest szansa powalczyć z kimś na finiszu, to dodatkowa porcja adrenaliny jest zafundowana i być może dzięki temu kilka sekund jeszcze urywam. Mimo, iż nie mam świadomości, czy walczę o miejsce 144 zamiast 145.
W końcu "maraton uczy pokory" i "biega się głową, nie nogami", czyli "mierz siły na zamiary". :hej:
www.bieganie.torun.pl
Maurice
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1911
Rejestracja: 05 wrz 2009, 22:48
Życiówka na 10k: 33:59
Życiówka w maratonie: 2:38:40
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Zdecydowanie wolałbym być sto pierwszy z wynikiem 2:59 w Berlinie, niż wygrać w Pcimiu z czasem 3:01. Olbrzymią satysfakcją jest dla mnie udowodnienie samemu sobie, że ciężki trening przyniósł oczekiwane efekty. Biegając bez wymiernego celu nie czułbym się spełniony. Podnoszenie sobie poprzeczki coraz wyżej (póki wiek i zdrowie pozwalają) jest dla mnie genialnym motywatorem dla sumiennego treningu. Jakbym nie obrał sobie konkretnego celu wynikowego za żadne skarby nie zmusiłbym się przykładowo do interwałów. Biegałbym sobie ot tak rekreacyjnie raz na ruski rok, ot co.
Co do rywalizacji bezpośredniej to ona tylko ułatwia nabieganie nowego pebe. Przyznaję, że gdy nie zależy mi na czasie, to nie zawsze mam ochotę pościgać się na finiszu.
Awatar użytkownika
Bogil
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1908
Rejestracja: 20 gru 2009, 12:16
Życiówka na 10k: wstyd się przyznać
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Skawina

Nieprzeczytany post

Zyciówki to tylko kolejne "levele", zabawa polega na tym, że w łyżwiarstwie figurowym nie da się w 100% określić kto był lepszy. Czas jest bezwzględny i bezwzględnie daje świadectwo o tym, że jest się lepszym. Od konkurenta czy od samego siebie z przed roku. To niezaprzeczalne.. i właśnie dlatego poprawia się życiówki, bo to jedna z nie wielu rzeczy których możesz być pewien w dzisiejszym świecie :spoczko: .

Chociaż podobno nie do końca wiadomo czy sekunda jest równa sekundzie :oczko:
Jurek z Lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1374
Rejestracja: 08 maja 2009, 08:32

Nieprzeczytany post

Jeżeli będziesz w stanie oddać wszystko co masz materialne i sprawi Ci to przyjemność ... zrozumiesz że życiówka jest tylko cyfrą ... i niczym więcej.

Zdrówko.
Awatar użytkownika
ioannahh
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1309
Rejestracja: 20 cze 2010, 20:27
Życiówka na 10k: 39:46
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: sopot
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Bogil pisze:Czas jest bezwzględny i bezwzględnie daje świadectwo o tym, że jest się lepszym. Od konkurenta czy od samego siebie z przed roku. To niezaprzeczalne.. i właśnie dlatego poprawia się życiówki, bo to jedna z nie wielu rzeczy których możesz być pewien w dzisiejszym świecie :spoczko:
bezwzgledny, jesli biegniesz dokladnie te sama trase w dokladnie tych samych warunkach (wiatr, temperatura, cisnienie).. a zarowno jedno, jak i drugie sa raczej niepowtarzalne :)
Awatar użytkownika
Bogil
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1908
Rejestracja: 20 gru 2009, 12:16
Życiówka na 10k: wstyd się przyznać
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Skawina

Nieprzeczytany post

Ok, ale nie jak poprawiasz się o 10%.
Rozumiem, że jak się jest już na takim poziomie że każde 30s przychodzi z trudem to sprawa wygląda inaczej. Wtedy gdy wszystko łącznie z pogodą, dyspozycją danego dnia może zadecydować bardziej o wyniku niż ostatnie miesiące treningu, robienie życiówki może i traci sens.

Pozatym, to po co trenujemy?
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

kulawy pies pisze:- z zastrzeżeniem, że moje pytanie dotyczy tych wszystkich, którzy nie walczą o minima na imprezy odpowiedniej rangi.

- i celowo nie używam tutaj podziału na amatorów/ zawodowców - bo, powiedzmy sobie szczerze, nawet dla amatora biegającego dychę, powiedzmy w 30:30 poprawa PB o minutę w żaden sposób nie przekłada się na rozwój kariery sportowej.
-------------------

im bardziej się nad tym zastanawiam, tym bardziej nie wiem.

no więc po co w końcu poprawia się życiówki?
****************
Parafrazując klasyka:

"po co w ogóle biega się w zawodach?

- z zastrzeżeniem, że moje pytanie dotyczy tych wszystkich, którzy nie walczą o dużą kasę za zwycięstwo

- i celowo nie używam tutaj podziału na amatorów/ zawodowców - bo, powiedzmy sobie szczerze, nawet dla amatora biegającego dychę, powiedzmy w 30:30 zwycięstwo w biegu w którym startuje 200 osób w żaden sposób nie przekłada się na rozwój kariery sportowej.
im bardziej się nad tym zastanawiam, tym bardziej nie wiem.

no więc po co w końcu startuje się zawodach?"

*************************


Proszę nie odpowiadać. :) Celowo przekształciłem lekko pytanie kulawego, żeby pokazać, że dokładnie o wszystko można się zapytać: "po co?", "dlaczego?" Wszystko zależy od punktu widzenia, kulawy mówi, że nie interesują go życiówki mimo, że ciągle trenuje po to, żeby je pobijać. No bo po co niby realizuje mocny Plan ukierunkowany na maraton w Poznaniu? Chyba raczej nie liczy na to, że będzie walczył o zwycięstwo z jakimiś pewnie słabymi ale jednak Kenijczykami?

Biegamy - bo to nas kręci. Jednego kręcą życiówki, jednego zwyciężanie, jednego piękne krajobrazy, jednego tłumy ludzi na zawodach, jednego wszystko razem. Nie jesteśmy tacy sami.
Awatar użytkownika
F@E
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2302
Rejestracja: 16 paź 2009, 17:09
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: TG

Nieprzeczytany post

Po to żeby zostać dziadem, mieć satysfakcję, biec donikąd, mieć co wspominać, człowiek taki jest z natury.
"Wizja bez działania jest marzeniem, działanie bez wizji jest koszmarem"
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ