Alternatywa dla PZLA
- bebej
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2102
- Rejestracja: 01 lis 2004, 09:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Przeźmierowo koło Poznania
- Kontakt:
Aha, nie przesadzajmy z tym, że młodziez jest tak eksploatowana i wypala sie za juniora, a potem już nie ma checi do trenowania w kategorii seniora. Wg mnie wiekszosc zawodników kończy krótka karierę z zupełnie innych, bardziej przyziemnych powodów. Oni nie widza perspektyw, brakuje motywacji aby trenowac tak ciezko by dostac sie do kadry seniorów.
Nie widzę współpracy PZLA, okregowych zwiazków i trenerów z uczelniami wyzszymi o profilu sportowym - chociazby jakies stypendia dla zaplecza kadry seniorowskiej, pomoc w znalezieniu taniego lokum na okres studiów- to wszystko jest w powijakach , nie wspominajac juz, że w zamian za zmianę barw klubowych uczelnie powinny dbac o dostarczycieli nowych talententów chociazby poprzez pernamentne szkolenie. Cos by sie działo. Tak mi sie wydaje.
Nie widzę współpracy PZLA, okregowych zwiazków i trenerów z uczelniami wyzszymi o profilu sportowym - chociazby jakies stypendia dla zaplecza kadry seniorowskiej, pomoc w znalezieniu taniego lokum na okres studiów- to wszystko jest w powijakach , nie wspominajac juz, że w zamian za zmianę barw klubowych uczelnie powinny dbac o dostarczycieli nowych talententów chociazby poprzez pernamentne szkolenie. Cos by sie działo. Tak mi sie wydaje.
- Nagor
- Ekspert/Trener
- Posty: 3438
- Rejestracja: 09 paź 2007, 17:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Słupsk
No, zajechanych jest więcej niż myślisz - kariery kończą w wieku 23-24 lat, gdy kończą studia, ale wcześniej mają 3-4 lata bez progresu zwykle.
Pięniądze za zawodnikiem- jak najbardziej, bo na razie kilku trenerow ma monopol na kadre, inni nie maja nic do gadania.
Pięniądze za zawodnikiem- jak najbardziej, bo na razie kilku trenerow ma monopol na kadre, inni nie maja nic do gadania.
- Fist
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 949
- Rejestracja: 18 lip 2005, 22:44
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Rumia/Gdańsk
- Kontakt:
znam skład sztabu tylko na Ateny, wiec nie chcialem pzresadzic z liczbaDziałaczy na imprezy jedzie nie 2-3, ale 20-30.
Na pewno czesc jest tam niezbedna, zeby pozałatwiac jakies sprawy.
Trzeba wyeliminowac ta reszte wycieczkowiczów
Mógłby polsport stworzyc coś takiego jak Nike z grupa Salazara

Mateusz
Dare for more!
Dare for more!
- switch
- Wyga
- Posty: 68
- Rejestracja: 08 paź 2007, 00:07
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Zależy jaki dziś dzień
Ja sie wypowiem troche z innej beczki i mozliwe, ze zdobede dzieki temu kilku wrogow
No ale raz sie zyje.
Od razu nadmienie, ze nie mam kontaktow z PZLA bo jestem calkowitym amatorem.
Co do PZLA, to jest jasne, ze nie jest to dobra organizacja, poniewaz nie dziala w warunkach konkurencji i nie jest rozliczana z efektow przez samych zainteresowanych ("klientow").
Dlatego zastanawianie sie nad reforma tej organizacji to troche strata czasu. Reforma PZLA jest pojeciem tak nierealnym jak np. reforma ZUS.
Ja natomiast chcialem napisac o sytuacji jaka mnie spotkala 3 lata temu w jakims PKSie (chyba Wroclaw-Kielce ale to nie gra roli).
Mialem nieprzyjemnosc jechac z kadrowiczami (uzywali chyba okreslenia - szeroka kadra) Krolowej Sportu...
Byly to 4 osoby w wieku ok. 20 lat, ktore jechaly wlasnie na jakies zawody lub z zawodow i siedzieli na sasiednich fotelach.
Uszu zamykac nie umiem
wiec nasluchalem sie za wsze czasy. Dowiedzialem sie o ukladach i ukladzikach, o tym jak sobie zalatwic wyjazd na fajne zawody do Japonii, Hiszpani, itp. i jak na dodatek zrobic tak aby miec tam duzo wolnego czasu na jakies imprezki. Dowiedzialem sie tez, ze czesc z zawodnikow jezdzi na zawody nie dlatego ze maja dobre czasy, ale dlatego ze np. kiedys mieli dobre czasy wiec jada za zaslugi albo po prostu jest 10 miejsc wiec ma jechac 10 osob. Dlatego nawet jak ktos jest slaby to moze pojechac jak zagada z trenerem. Czasem tez nie ma chetnych na zawody bo jest kiepska oferta (np. osrodek o niskim standardzie) i sie nie oplaca. Niektorzy na zawody nie jezdza, bo nie sa pupilkami.
Jeden z zawodnikow chwalil sie, ze swoja zyciowke (chyba na 1500m) to zrobil po tym jak pojechal na zawody po zakrapianej imprezie i cala noc nie spal.
Z opisow ich treningu wynikalo by, ze moj trening jest bardziej regularny niz ich. Np. do jakichs zawodow kwalifikacyjnych zaczynaja sie przygotowywac w ostatniej chwili i to bez jakiegos planu. Przeciez maja studia, imprezki, itp. i nie beda sie poswiecac dla sportu.
To sa kwestie, ktore pamietam ale bylo tego wiecej. Od tego czasu przestalem patrzec z szacunkiem na sportowcow zrzeszonych w klubach, bo mam swiadomosc, ze marnuja pieniadze z moich podatkow (kiedy place je w Polsce
).
Cale to towazystwo robilo wrazenie rozpuszczonych dzieciakow, ktorzy mieli to szczescie, ze urodzili sie z talentem i predyspozycjami. Zamiast wykrzystac to do budowania kariery sportowej postanowili po prostu dobrze sie bawic.
Wydaje mi sie, ze cala organizacja jest zepsuta, skorumpowana i nalezalo by sie jej pozbyc lub po prostu pozostawic bez srodkow do funkcjonownia aby upadla.
Niestety nie jest to mozliwe, poniewaz taka organizacja jest wymagana przez organizacje typu MKOL, itp.
Reasumujac, to jak mi ktos mowi, ze wszystkiemu winna jest Pani Prezes, to sie pukam w czolo. To fakt, ze ryba psuje sie od glowy ale w tym przypadku to juz sam ogon smierdzi tak, ze trudno sie zorienowac gdzie zaczela sie choroba...
Jedyna nadzieja w lokalnych organizacjach sportowych i sponsorach, ktorzy zechca je wspierac. Patrzac na rosnace zainteresowanie sportem w Polsce, wydaje mi sie ze bedzie coraz lepiej i za kilka-kilkanascie lat PZLA bedzie juz tylko figurantem do celow reprezentacyjnych, a reszta bedzie nalezala do nas.

Od razu nadmienie, ze nie mam kontaktow z PZLA bo jestem calkowitym amatorem.
Co do PZLA, to jest jasne, ze nie jest to dobra organizacja, poniewaz nie dziala w warunkach konkurencji i nie jest rozliczana z efektow przez samych zainteresowanych ("klientow").
Dlatego zastanawianie sie nad reforma tej organizacji to troche strata czasu. Reforma PZLA jest pojeciem tak nierealnym jak np. reforma ZUS.
Ja natomiast chcialem napisac o sytuacji jaka mnie spotkala 3 lata temu w jakims PKSie (chyba Wroclaw-Kielce ale to nie gra roli).
Mialem nieprzyjemnosc jechac z kadrowiczami (uzywali chyba okreslenia - szeroka kadra) Krolowej Sportu...
Byly to 4 osoby w wieku ok. 20 lat, ktore jechaly wlasnie na jakies zawody lub z zawodow i siedzieli na sasiednich fotelach.
Uszu zamykac nie umiem

Jeden z zawodnikow chwalil sie, ze swoja zyciowke (chyba na 1500m) to zrobil po tym jak pojechal na zawody po zakrapianej imprezie i cala noc nie spal.

Z opisow ich treningu wynikalo by, ze moj trening jest bardziej regularny niz ich. Np. do jakichs zawodow kwalifikacyjnych zaczynaja sie przygotowywac w ostatniej chwili i to bez jakiegos planu. Przeciez maja studia, imprezki, itp. i nie beda sie poswiecac dla sportu.
To sa kwestie, ktore pamietam ale bylo tego wiecej. Od tego czasu przestalem patrzec z szacunkiem na sportowcow zrzeszonych w klubach, bo mam swiadomosc, ze marnuja pieniadze z moich podatkow (kiedy place je w Polsce

Cale to towazystwo robilo wrazenie rozpuszczonych dzieciakow, ktorzy mieli to szczescie, ze urodzili sie z talentem i predyspozycjami. Zamiast wykrzystac to do budowania kariery sportowej postanowili po prostu dobrze sie bawic.
Wydaje mi sie, ze cala organizacja jest zepsuta, skorumpowana i nalezalo by sie jej pozbyc lub po prostu pozostawic bez srodkow do funkcjonownia aby upadla.
Niestety nie jest to mozliwe, poniewaz taka organizacja jest wymagana przez organizacje typu MKOL, itp.
Reasumujac, to jak mi ktos mowi, ze wszystkiemu winna jest Pani Prezes, to sie pukam w czolo. To fakt, ze ryba psuje sie od glowy ale w tym przypadku to juz sam ogon smierdzi tak, ze trudno sie zorienowac gdzie zaczela sie choroba...
Jedyna nadzieja w lokalnych organizacjach sportowych i sponsorach, ktorzy zechca je wspierac. Patrzac na rosnace zainteresowanie sportem w Polsce, wydaje mi sie ze bedzie coraz lepiej i za kilka-kilkanascie lat PZLA bedzie juz tylko figurantem do celow reprezentacyjnych, a reszta bedzie nalezala do nas.
- Nagor
- Ekspert/Trener
- Posty: 3438
- Rejestracja: 09 paź 2007, 17:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Słupsk
Switch, ta sytuacja jest dużej mierze zależna od sposobu organizacji systemu. W tej chwili nie ma mechanizmów usuwających takie typy z zorganizowanego sportu, a powinny byc. Kadra to jedno wielkie koleżeństwo. Pijackie wybryki zawodników i trenerów się tuszuje. Obozy to dla trenerów jedna wielka popijawa. Wszystko jest konsekwencją czegoś. Tacy młodzi pijacy nie wylecą z kadry, bo taki jest system. Ale my chcemy zmienic cały system.
Zapewniam cię, też, że większośc zawodników to jednak ludzie poważniejsi niż ta czwórka. Podejrzewam też, że w gronie kolegów przesadzone przechwałki to społeczna norma. W każdy razie, jednym z kolejnych postulatów moich w sprawie nowego Związku jest STWORZENIE SYSTEMU WYCHOWAWCZEGO. Czasami nawet kosztem wyniku. Ileś tam tysięcy dzieciaków przejdzie przez szkolenie i tylko ułamek procenta zostanie wyczynowcami. Ale cała reszta powinna wynieśc pewien system wartości z tego uprawiania sportu.
Tymczasem nasza lekkoatletyka jest zorganizowana w ten sposób, że wpaja zawodnikom wartości odmienne od tych społecznie pożądanych. I to również jest do zmiany, dobrze, że to zauważyłeś. Ale na pewno nie ma sensu postawa, że to zawsze będzie przejadanie pieniędzy. Jeśli system sportowy będzie dobrze zorganizowany, to pieniądze, jakie na to pójdą, będą najlepiej wydanymi pieniędzmi w budżecie.
Zapewniam cię, też, że większośc zawodników to jednak ludzie poważniejsi niż ta czwórka. Podejrzewam też, że w gronie kolegów przesadzone przechwałki to społeczna norma. W każdy razie, jednym z kolejnych postulatów moich w sprawie nowego Związku jest STWORZENIE SYSTEMU WYCHOWAWCZEGO. Czasami nawet kosztem wyniku. Ileś tam tysięcy dzieciaków przejdzie przez szkolenie i tylko ułamek procenta zostanie wyczynowcami. Ale cała reszta powinna wynieśc pewien system wartości z tego uprawiania sportu.
Tymczasem nasza lekkoatletyka jest zorganizowana w ten sposób, że wpaja zawodnikom wartości odmienne od tych społecznie pożądanych. I to również jest do zmiany, dobrze, że to zauważyłeś. Ale na pewno nie ma sensu postawa, że to zawsze będzie przejadanie pieniędzy. Jeśli system sportowy będzie dobrze zorganizowany, to pieniądze, jakie na to pójdą, będą najlepiej wydanymi pieniędzmi w budżecie.
- wojtek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 10535
- Rejestracja: 19 cze 2001, 04:38
- Życiówka na 10k: 30:59
- Życiówka w maratonie: 2:18
- Lokalizacja: lokalna
- Kontakt:
Nie dramatyzujmy .
Od wielu lat nic sie nie zmienilo i pewnie tak pozostanie .
Nie wszyscy zawodnicy to pijaczki i imprezowicze ale nie zapominajmy , ze nawet zawodnicy sa nieodlacznymi przedstawicielami spoleczenstwa .
Skoro polskie spoleczenstwo uwielbia popijawki i imprezki to zawodnicy nie spadli z kosmosu ani nie przebywaja w konwencie .
A wypadki pijanstwa zdarzaly sie bardzo wielu czolowym zawodnikom .
Kiedys opowiadali mi w Spale jak Wszola bodajze zdemolowal pokoj czy spalil ( cos z tych rzeczy ) .
Podobne grzeszki zdarzaly sie bardzo wielu ale z pewnoscia nie wszystkim .
Kiedys wybralem sie na zawody w probie olimpijskiej , na torze pod Atlanta ( kajaki ) . Siedzacy za mna zawodnicy polscy byli tak ordynarni i prymitywni , ze wstyd mi sie bylo przyznac z jakiego kraju pochodze i nawet do dzieci mowilem po angielsku .
Trener kajakarzy (na kacu) wolal cos po polsku do olimpijskiej maskotki na co moja zona zwrocila mu uwage , ze czlowiek ubrany w stroj maskotki pewnie po polsku nie rozumie .
I tu sie facet rozgadal , narzekajac i psioczac , ze w okolicy zadnej wodki nie mozna dostac ( bo nie mozna ) .
Odrzucilo nas jak od tredowatych .
Od wielu lat nic sie nie zmienilo i pewnie tak pozostanie .
Nie wszyscy zawodnicy to pijaczki i imprezowicze ale nie zapominajmy , ze nawet zawodnicy sa nieodlacznymi przedstawicielami spoleczenstwa .
Skoro polskie spoleczenstwo uwielbia popijawki i imprezki to zawodnicy nie spadli z kosmosu ani nie przebywaja w konwencie .
A wypadki pijanstwa zdarzaly sie bardzo wielu czolowym zawodnikom .
Kiedys opowiadali mi w Spale jak Wszola bodajze zdemolowal pokoj czy spalil ( cos z tych rzeczy ) .
Podobne grzeszki zdarzaly sie bardzo wielu ale z pewnoscia nie wszystkim .
Kiedys wybralem sie na zawody w probie olimpijskiej , na torze pod Atlanta ( kajaki ) . Siedzacy za mna zawodnicy polscy byli tak ordynarni i prymitywni , ze wstyd mi sie bylo przyznac z jakiego kraju pochodze i nawet do dzieci mowilem po angielsku .
Trener kajakarzy (na kacu) wolal cos po polsku do olimpijskiej maskotki na co moja zona zwrocila mu uwage , ze czlowiek ubrany w stroj maskotki pewnie po polsku nie rozumie .
I tu sie facet rozgadal , narzekajac i psioczac , ze w okolicy zadnej wodki nie mozna dostac ( bo nie mozna ) .
Odrzucilo nas jak od tredowatych .
Articles in English:
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
- bebej
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2102
- Rejestracja: 01 lis 2004, 09:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Przeźmierowo koło Poznania
- Kontakt:
Wydaje mi sie, że jest zły wydźwiek tej dyskusji - jesli młodziez nas czyta to co sobie pomysli?
- rybull
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 261
- Rejestracja: 07 paź 2007, 13:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa Srodmiescie
- Kontakt:
bedzie rewolucjabebej pisze:Wydaje mi sie, że jest zły wydźwiek tej dyskusji - jesli młodziez nas czyta to co sobie pomysli?

my dream is to fly over the rainbow so high
http://tio.blox.pl
http://welodrom.pl
http://tio.blox.pl
http://welodrom.pl
-
- Stary Wyga
- Posty: 220
- Rejestracja: 11 gru 2001, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
Ale pojechaliście:-)
Fakt że też nasłuchałem się podobnych rzeczy wśród klubowych opowieści np.: na kadrze makroregionu trener stoi rano przed domkami woła ekipę na trening a chłopacy po całonocnej imprezie wychylają ostatnią piędziesiątkę i wychodzą na trening.
Ale to jest element i należy to eliminować.
Przykład zawsze idzie z góry. Jaki pan taki kram.
Fakt że też nasłuchałem się podobnych rzeczy wśród klubowych opowieści np.: na kadrze makroregionu trener stoi rano przed domkami woła ekipę na trening a chłopacy po całonocnej imprezie wychylają ostatnią piędziesiątkę i wychodzą na trening.

Ale to jest element i należy to eliminować.
No tak ale prezes jest po to aby kierować, poprawiać, ulepszać a nie po to aby trwać i reprezentować (się). Przed Szewińską też nie było dobrze ale sprawy w związku trzeba prostować a nie kontynuować błędy lub je wręcz pogłębieć.Reasumujac, to jak mi ktos mowi, ze wszystkiemu winna jest Pani Prezes, to sie pukam w czolo. To fakt, ze ryba psuje sie od glowy ale w tym przypadku to juz sam ogon smierdzi tak, ze trudno sie zorienowac gdzie zaczela sie choroba...
Przykład zawsze idzie z góry. Jaki pan taki kram.
- bebej
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2102
- Rejestracja: 01 lis 2004, 09:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Przeźmierowo koło Poznania
- Kontakt:
Szkolenie młodzieży utalentowanej chyba powinno byc zdecentralizowane - chociazby opcjonalnie. Bez tego nie widzę szansy na wiekszą motywacje trenerów klubowych do uzyskiwania lepszych wyników. Szkolenie klubowe musi isc równorzędnie ze szkoleniem kadrowym. Trener klubowy z jednej strony chce sie uczyc od bardziej doswiadczonych kolegów, ale nie kosztem swoich najlepszych zawodników!!! Przeciez nie zostawi swoich mniej utalentowanych zawodników bo ma jednegodóch czy nawet trzech kadrowiczów. Zawodnik utalentowany ma tez nie lada dylemat. Chcac trenowac z najlepszymi zawodnikami praktycznie trafia pod skrzydła trenera kadry, czyli kompletnie obcej osoby!!! Tu jest pies pogrzebany. Ten kto wymysli jak to rozwiazać organizacyjnie bez obaw trenera klubowego, ze ten straci zawodnika, bedzie ojcem postepu przy obecnym dopływie pieniędzy z budzetu. Jak zorganizowac system, aby fizycznie częśc pieniedzy przeznaczona na kadrowiczów trafiała do klubów maciezystych?
- switch
- Wyga
- Posty: 68
- Rejestracja: 08 paź 2007, 00:07
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Zależy jaki dziś dzień
Potrzebny jest system oceny z prawdziwego zdazenia. Zwiazek ma dzialac jak firma dzialajaca w warunkach konkurencji.
Jesli zostana ustalone cele, mierniki, dzialania niezbedne do osiagniecia zalozen i osoby odpowiedzialne za ich wykonanie i kontrole, to bedzie latwo ocenic czy dany zawodnik/trener/dzialacz/oddzial/zarzad wykonuje swoja prace czy tez nie.
Z takiej oceny wyniknie gdzie sa problemy i gdzie niezbedne sa zmiany.
Od tego powinno sie zaczac, poniewaz wszelkie inne oceny sa subiektywne i dla kazdego wazne jest cos innego.
Niestety do takiego systemu niezbedna jest dobra wola PZLA, ktorej zapewne brak bo to jak oddanie sie pod sad.
Oczywiscie idealnie bylo by, gdyby jednoczesnie ksztaltowaly sie lokalne organizacje przejmujace role PZLA. Przeciez nic nie stoi na przeszkodzie aby samorzad lokalny inwestowal w sport i mlodziez, tylko trzeba ten samorzad do tego przekonac (wymoc to na nim
).
No a na koniec najwazniejsza rzecz, czyli praca spoleczna. Tutaj role odgrywamy my wszyscy. Ja sam mam zamiar spolecznie dzialac na rzecz sportu po powrocie do kraju. Juz od kilku lat zanosze sie z tym zamiarem i pomsyl jest juz obmyslany i czesciowo zaplanowany
Wszystkich do podobnego dzialania goraco zachecam. Praca spoleczna niestety jest w Polsce nadal bardzo malo popularna, a przeciez moze tak bardzo pomoc.
Jesli bedzie sporo organizacji dzialajacych na rzecz sportu to beda sie one wzajemnie uzupelniac, kontrolowac i wymagac od siebie pewnych standardow. Wtedy nawet kulejacy PZLA bedzie tylko czastka systemu a nie jego caloscia i nie bedzie niszczyc wszystkiego.
Bierzcie sprawy w swoje rece!!
Jesli zostana ustalone cele, mierniki, dzialania niezbedne do osiagniecia zalozen i osoby odpowiedzialne za ich wykonanie i kontrole, to bedzie latwo ocenic czy dany zawodnik/trener/dzialacz/oddzial/zarzad wykonuje swoja prace czy tez nie.
Z takiej oceny wyniknie gdzie sa problemy i gdzie niezbedne sa zmiany.
Od tego powinno sie zaczac, poniewaz wszelkie inne oceny sa subiektywne i dla kazdego wazne jest cos innego.
Niestety do takiego systemu niezbedna jest dobra wola PZLA, ktorej zapewne brak bo to jak oddanie sie pod sad.
Oczywiscie idealnie bylo by, gdyby jednoczesnie ksztaltowaly sie lokalne organizacje przejmujace role PZLA. Przeciez nic nie stoi na przeszkodzie aby samorzad lokalny inwestowal w sport i mlodziez, tylko trzeba ten samorzad do tego przekonac (wymoc to na nim

No a na koniec najwazniejsza rzecz, czyli praca spoleczna. Tutaj role odgrywamy my wszyscy. Ja sam mam zamiar spolecznie dzialac na rzecz sportu po powrocie do kraju. Juz od kilku lat zanosze sie z tym zamiarem i pomsyl jest juz obmyslany i czesciowo zaplanowany

Jesli bedzie sporo organizacji dzialajacych na rzecz sportu to beda sie one wzajemnie uzupelniac, kontrolowac i wymagac od siebie pewnych standardow. Wtedy nawet kulejacy PZLA bedzie tylko czastka systemu a nie jego caloscia i nie bedzie niszczyc wszystkiego.
Bierzcie sprawy w swoje rece!!

- Nagor
- Ekspert/Trener
- Posty: 3438
- Rejestracja: 09 paź 2007, 17:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Słupsk
Pozwalam sobie wstawic cytat z własnego bloga, dotyczący ostatniego zarządzenia PZLA. Trochę przydługi, ale enjoy it:
Oto dumnie na stronie internetowej PZLA wiszą "Zasady kwalifikacji zawodników na Igrzyska Olimpijskie". Żeby nikt nie posądził naszych uczciwych działaczy, że może kolesiostwo, ściema i układy. Pomijam już coroczną bezmyślnosc PZLA w postaci ustalania terminu zdobywania minimów do początku lipca, gdy Igrzyska są we wrześniu - bo to i tak będzie zmienione, gdy "jedyni słuszni" zawodnicy nie zdążą go zrobic. Ale co czytamy dalej... Otóż PZLA zdecydowało się wysłac do Pekinu maratończyków! To duża nowośc, zważywszy na to, że oburzenie najmądrzejszych działaczy na świecie wzbudza fakt, że maratończycy mają czelnośc zarabiania pieniędzy na biegach. Bo wszyscy wiedzą, że dobre pieniądze mają prawo zarabiac tylko działacze, z prezes PZLA na czele.
Ale co taki biedny maratończyk ma zrobic, żeby pojechac do Pekinu? No proste - po pierwsze, do 11 listopada 2007 roku ma zgłosic w Wydziale Szkolenia chec wyjazdu. Bardzo logiczne, bo bez chęci to szkoda jechac, nawet jak się uzyska fenomenalny wynik. Tylko ja się pytam, co za pustogłowie wpadło na pomysł, żeby informację o o tym niezwykle ważnym dla PZLA warunku umieszczac - UWAGA! - 5 grudnia 2007 roku?!
Ludzie, no cisną mi się na usta takie brzydkie słowa, że aż się boję dalej pisac. W ten sposób PZLA z dumą powie wiosną, że nikt z biegaczy nie spełnił warunku nr 1, bo... nikt nie zgłosił chęci w odpowiednim terminie. Pobiegniesz 2:08 w maratonie, zawodniku? Przykro nam, chęci nie było w terminie, a chęc późniejsza PZLA nie obchodzi. Czy po takim popiesie kompetencji ma ktoś jeszcze wątpliwości, że ten Związek trzeba zaorac, a działaczy zesłac do szatkowania kapusty w celach reedukacji?
Ale uwaga - nawet jak ktoś zgłosi chęc i zrobi super wynik, to myślecie, że pojedzie na Igrzyska? O, nie, nie, pojechac to se może prezes PZLA (i to koniecznie biznes klasą). Zawodnik musi jeszcze zrealizowac zaakceptowany przez PZLA plan przygotowań, startów - słowem, na rok stac sie niewolnikiem bezmyślnych urzędasów. No to ja teraz pytam: co PZLA ma do zaoferowania dla takiego niewolnika? Co proponuje temu, kto zgłosił chęc, zrobił wynik i nie będzie startował aż do Pekinu? Stypendium pozwalające przeżyc do września? Profesjonalną opiekę medyczną? Odnowę biologiczną? Przygotowania przedstartowe?
Nikt nie zgadnie. PZLA proponuje NIC. Wielkie NIC. Może dla ściemy rzuci jakieś dwa obozy w Międzyzdrojach. Bo w PZLA pokutuje przekonanie, że zawodnik to zbędne ogniwo ewolucji, niepotrzebny dodatek do wspaniałego Związku. Ma robic, co mu każą i nie oczekiwac niczego w zamian.
Dlatego niech kibice nie dziwią się, że podobnie jak w Osace, w Pekinie nie będzie żadnego polskiego biegacza na średnich i długich dystansach.
Oto dumnie na stronie internetowej PZLA wiszą "Zasady kwalifikacji zawodników na Igrzyska Olimpijskie". Żeby nikt nie posądził naszych uczciwych działaczy, że może kolesiostwo, ściema i układy. Pomijam już coroczną bezmyślnosc PZLA w postaci ustalania terminu zdobywania minimów do początku lipca, gdy Igrzyska są we wrześniu - bo to i tak będzie zmienione, gdy "jedyni słuszni" zawodnicy nie zdążą go zrobic. Ale co czytamy dalej... Otóż PZLA zdecydowało się wysłac do Pekinu maratończyków! To duża nowośc, zważywszy na to, że oburzenie najmądrzejszych działaczy na świecie wzbudza fakt, że maratończycy mają czelnośc zarabiania pieniędzy na biegach. Bo wszyscy wiedzą, że dobre pieniądze mają prawo zarabiac tylko działacze, z prezes PZLA na czele.
Ale co taki biedny maratończyk ma zrobic, żeby pojechac do Pekinu? No proste - po pierwsze, do 11 listopada 2007 roku ma zgłosic w Wydziale Szkolenia chec wyjazdu. Bardzo logiczne, bo bez chęci to szkoda jechac, nawet jak się uzyska fenomenalny wynik. Tylko ja się pytam, co za pustogłowie wpadło na pomysł, żeby informację o o tym niezwykle ważnym dla PZLA warunku umieszczac - UWAGA! - 5 grudnia 2007 roku?!
Ludzie, no cisną mi się na usta takie brzydkie słowa, że aż się boję dalej pisac. W ten sposób PZLA z dumą powie wiosną, że nikt z biegaczy nie spełnił warunku nr 1, bo... nikt nie zgłosił chęci w odpowiednim terminie. Pobiegniesz 2:08 w maratonie, zawodniku? Przykro nam, chęci nie było w terminie, a chęc późniejsza PZLA nie obchodzi. Czy po takim popiesie kompetencji ma ktoś jeszcze wątpliwości, że ten Związek trzeba zaorac, a działaczy zesłac do szatkowania kapusty w celach reedukacji?
Ale uwaga - nawet jak ktoś zgłosi chęc i zrobi super wynik, to myślecie, że pojedzie na Igrzyska? O, nie, nie, pojechac to se może prezes PZLA (i to koniecznie biznes klasą). Zawodnik musi jeszcze zrealizowac zaakceptowany przez PZLA plan przygotowań, startów - słowem, na rok stac sie niewolnikiem bezmyślnych urzędasów. No to ja teraz pytam: co PZLA ma do zaoferowania dla takiego niewolnika? Co proponuje temu, kto zgłosił chęc, zrobił wynik i nie będzie startował aż do Pekinu? Stypendium pozwalające przeżyc do września? Profesjonalną opiekę medyczną? Odnowę biologiczną? Przygotowania przedstartowe?
Nikt nie zgadnie. PZLA proponuje NIC. Wielkie NIC. Może dla ściemy rzuci jakieś dwa obozy w Międzyzdrojach. Bo w PZLA pokutuje przekonanie, że zawodnik to zbędne ogniwo ewolucji, niepotrzebny dodatek do wspaniałego Związku. Ma robic, co mu każą i nie oczekiwac niczego w zamian.
Dlatego niech kibice nie dziwią się, że podobnie jak w Osace, w Pekinie nie będzie żadnego polskiego biegacza na średnich i długich dystansach.
Ostatnio zmieniony 07 gru 2007, 16:53 przez Nagor, łącznie zmieniany 1 raz.
- Nagor
- Ekspert/Trener
- Posty: 3438
- Rejestracja: 09 paź 2007, 17:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Słupsk
No tak, tekst poszedł na stronie głównej... Nie zdziwcie się więc, jeśli wkrótce zawieszą mnie w prawach zawodnika, wykryją w moim organizmie środki dopingowe lub znajdą narkotyki w moim samochodzie. Wielki Brat czuwa!
- wysek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3442
- Rejestracja: 16 paź 2004, 22:35
- Życiówka na 10k: 32:34
- Życiówka w maratonie: 2:43
- Lokalizacja: Lublin
- Kontakt:
Jestesmy z TobaNagor pisze:No tak, tekst poszedł na stronie głównej... Nie zdziwcie się więc, jeśli wkrótce zawieszą mnie w prawach zawodnika, wykryją w moim organizmie środki dopingowe lub znajdą narkotyki w moim samochodzie. Wielki Brat czuwa!


Tak czytam i czytam... i nie odzywałem się bo za wiele nie wiem w tej sprawie. Jednak jedno mnie poruszyło. Chodzi mi o słowa Nagora.
Fundament - ETYKA
Samodoskonalenie wewnętrze po przez sport, osiąganie szczęścia i poczucia włąsnej wartości, godności, szlachetności. Stworzenie czcigodnej drogi w kierunku celu.
Myślę, że to jest trzał w dzieciątkę i od tego trzeba zacząć.... est STWORZENIE SYSTEMU WYCHOWAWCZEGO. Czasami nawet kosztem wyniku. Ileś tam tysięcy dzieciaków przejdzie przez szkolenie i tylko ułamek procenta zostanie wyczynowcami. Ale cała reszta powinna wynieśc pewien system wartości z tego uprawiania sportu.
Fundament - ETYKA
Samodoskonalenie wewnętrze po przez sport, osiąganie szczęścia i poczucia włąsnej wartości, godności, szlachetności. Stworzenie czcigodnej drogi w kierunku celu.