Komentarz do artykułu O co chodzi w projekcie Nike: Złamanie
-
- Dyskutant
- Posty: 49
- Rejestracja: 15 paź 2016, 16:36
- Życiówka na 10k: 30:37
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdynia
aaa ! Zapomniałem wspomnieć. Zastanawia mnie jaki udział w tym wszystkim miał doping. Jesli Kipchoge bierze to nike napewno o tym wie,ale co z tym zrobi ? Wiem,ze to odważne wnioski,ale trzeba wszystko rozważyć. Doping wypacza sens sportu,a jeśli faktycznie Eliud się czymś "suplementował" to dla mnie to wszystko jest klapą i czułbym wstyd,że się ekscytowałem.
-
- Dyskutant
- Posty: 50
- Rejestracja: 16 wrz 2015, 17:19
- Życiówka na 10k: 32;59 1:12:02 Półmar
- Życiówka w maratonie: 2;36;44
- Lokalizacja: KamiennaGóra
- Kontakt:
Dla mnie projekt Nike ukazał tak naprawdę jakie rezerwy istnieją w lekkiej atletyce, w dziedzinie sportu gdzie nie ma aż tak wielkich pieniędzy. Rezerwy w poprawianiu wyników w sporcie istnieją ale w lekkiej są jak się okazuje olbrzymie wystarczy zaangażowanie jednej z większych firm sportowych, fundusze , dogłębna analiza dziedziny sportu ze sztabami ekspertów i mamy poprawę wyników. Teraz tylko czekać jak powstaną nowe projekty np.100m w rzucie oszczepem, machina została uruchomiona……..
1:12:02 Półmaraton
Łukasz Kondratowicz.
Łukasz Kondratowicz.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3659
- Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
- Lokalizacja: Wroclaw, POL
- Kontakt:
Również uważam ten projekt bardziej za marketingowy majstersztyk, ale jednak nie przesadzajmy też w drugą stronę. Bekele, Kipsang czy inny Kimetto również biegli większość dystansu z pejsami, również podczas biegu spożywali jakieś odżywki (Bekele ostatni Berlin przecież jakiś wymyślny koktail dostał).Zbigniew94 pisze:Adam Klein pisze:Trochę głupawe pytania zadaje Carl Lews: "Jeśli byłeś tylko 25 sekund w plecy, to czy planujesz już teraz pobiec znowu żeby jednak złamać te 2 godziny"? Przecież tak zorganizowanej próby juz nie będzie, a w normalnym maratonie na coś takiego nie ma szans.
dlatego nie traktuje tego rekordu poważnie. Ludzi o sekundy się biją a tu 2,5 min pozdro dla normalnych Znaczy nie biegających według naukowców.
I po co to wszystko ? Po co się starać inwestować i pocić się ? Jeśli nie masz ludzi od swojego organizmu nie masz szans w sporcie indywidualnym ? Jak to jest indywidualizm czy grupa ? Siła jednego charakteru czy sztab ? Dziś Kipchoge pobiegł 2 h i 25 sekund w maratonie. Oczywiście jest to wielka rzecz i gratulujemy ale jest jedno wielkie ale. Zrobił to przy udziale ogromnego sztabu trenerów, specjalistów, naukowców. A więc pytanie proste indywidualizm czy sztab ? Dla kogo ten wynik się należy dla zawodnika czy naukowca ? Chore to kompletnie na dodatek peacemakerzy prowadzili go 42 km tutaj akurat też kwestia sporna. Bo jak biegnie ci 5-6 typa to wiadomo opór powietrza znikomy. To nie to jak ja biegnę i mi ława powietrza w ryj pędzi. Jak to widzę mi się nie chce ludzie latami ciężko pracują rekordy zbijają o 1-2 sekundy 10 to jest wielki wyczyn a tu ktoś bije rekord świata o 2,5 min ? Śmierdzi na kilometr.
Wiesz co - nie znam się na innych dyscyplinach, ale tutaj zapewniono idealne warunki "środowiskowe". To już działa w innych dyscyplinach - można poczytać, dlaczego w łyżwiarstwie szybkim od jakiegoś czasu wszystkie rekordy poprawia się w USA? Ano dlatego, że tam tory są położone wyżej (np. Salt Lake City) i (paradoksalnie !! ) to pomaga... ale nie zawodnikowi, tylko tor jest szybszy. Mniej tlenu w powietrzu powoduje, że co prawda zawodnik szybciej się męczy, ale... lód jest "gęstszy" i można szybciej jechać. Suma summarum bilans z dużo szybszego lodu i nieco wolniejszego zawodnika wychodzi dodatni i rekordy padają. Żaden z tych zawodników nawet na najszybszych torach w Europie do swoich rekordowych wyników się nie zbliży.wookesh pisze:Dla mnie projekt Nike ukazał tak naprawdę jakie rezerwy istnieją w lekkiej atletyce, w dziedzinie sportu gdzie nie ma aż tak wielkich pieniędzy. Rezerwy w poprawianiu wyników w sporcie istnieją ale w lekkiej są jak się okazuje olbrzymie wystarczy zaangażowanie jednej z większych firm sportowych, fundusze , dogłębna analiza dziedziny sportu ze sztabami ekspertów i mamy poprawę wyników. Teraz tylko czekać jak powstaną nowe projekty np.100m w rzucie oszczepem, machina została uruchomiona……..
W pływaniu również już przerabialiśmy erę "tekstyliów", w skokach narciarskich mamy specjalnie przebudowane skocznie żeby 250 metrów dało się skoczyć... Tam też nie ma dużej kasy.
W bieganiu - swoją drogą - też wchodzi technologia. Pomijając już te odżywki (na poważnie ktoś się wreszcie wziął i okazało się, że trzeba posilać się częściej - przecież Kipchoge posilał się co okrążenie, tj co 2,4km; nie przypominam sobie żeby ktokolwiek z czołówki tego próbował na maratonie), to moim zdaniem wpakowanie do butów płytki węglowej będzie jakimś kamykiem milowym. Jeśli żeczywiście IAAF te buty zaakceptowała, to zaraz wyjdą boosty z 40% boosta i płytką... Potem będzie 20% boosta i więcej płytki
biegam ultra i w górach
-
- Stary Wyga
- Posty: 172
- Rejestracja: 26 wrz 2010, 15:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Bieg był przy niemal idealnych warunkach, prawie zero wiatru, chyba 11 stopni jak startowali (potem pewnie trochę więcej). Do tego pacemakerzy cały dystans, nikt tam nie rwał tempa, wszyscy pracowali tylko dla jednego człowieka. Myślę, że Kipchoge jest nadal na poziomie 2:03-2:02 w normalnym maratonie. Jestem ciekawy czy ktoś przeprowadzał kontrolę antydopingową? Nie twierdzę, że coś brał, po prostu byłbym spokojniejszy wiedząc, że to było na czysto
Z drugiej strony naprawdę fajne wydarzenie ze strony Nike. Szkoda, że nie udało im się namówić np. Bekele. Wtedy wydarzenie na pewno byłoby ciekawsze. Widać, że organizm ludzki jest w stanie pobiec 2h i to daje powody do kolejnych dyskusji fizjologów gdzie jest granica. Kipchoge potwierdził, że w tej chwili jest bezapelacyjnie najlepszym maratończykiem i pewnie jeszcze pobije rekord świata w normalnym maratonie.
Swoją drogą dopiero na transmisji zobaczyłem, że jednym z pacemakerów był Lagat.
Z drugiej strony naprawdę fajne wydarzenie ze strony Nike. Szkoda, że nie udało im się namówić np. Bekele. Wtedy wydarzenie na pewno byłoby ciekawsze. Widać, że organizm ludzki jest w stanie pobiec 2h i to daje powody do kolejnych dyskusji fizjologów gdzie jest granica. Kipchoge potwierdził, że w tej chwili jest bezapelacyjnie najlepszym maratończykiem i pewnie jeszcze pobije rekord świata w normalnym maratonie.
Swoją drogą dopiero na transmisji zobaczyłem, że jednym z pacemakerów był Lagat.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3659
- Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
- Lokalizacja: Wroclaw, POL
- Kontakt:
Hmmm, chyba nie do końca -> bo przecież w tych rekordowych biegach jednak również przez 25-30km byli pejsi. Czyli chodzi o posiadanie zająca na ostatniej 10-12km, a tu nie wiem czy aż 2-3 minuty nadrobią. Tutaj moim zdaniem chodzi raczej o całokształt: "ukradli" po kilkanaście sekund w każdym możliwym miejscu (trasa - płaska i bez zakrętów, wyświetlana kreska i brak dystansu, osłonięcie przed wiatrem, warunki temperaturowe, okrążenia, odżywianie, pejsmejkerzy przez cały bieg, równe tempo dostosowane do Kipchoge, pomoc sztabu przez cały czas - faceci na rowerach, pewnie niezła premia + perspektywy dalej, swoiste "one man show" - no bo od jakiegoś czasu było widać, że jedynie Kipchoge tam poważnie ma szanse się zbliżyć do 2h; buty i reszta sprzętu, tejpy na nogach też pewnie nie za 15pln z allegro, pewnie jeszcze jakieś inne czynniki). Pisałem o tym już tutaj bodajże po Berlinie 2016 (zresztą uważam, że gdyby tam był bieg równo prowadzony bez szaleństwa to już tam 2:02:30 było osiągalne) -> w "klasycznych biegach ulicznych" sekundy wręcz leżą na ulicy, tylko ktoś musi je zebrać w całość - pytanie, czy to jest możliwe i czy z tych sekund można uciułać 2h bez fundamentalnych zmian biomechaniki ala yacool? Wygląda na to, że jest bliskoTomrun pisze: Potwierdziło się także, że mając zająca od startu do mety, nawet na tak wysokim poziomie można pobiec 2-3 minuty szybciej. Czyli teoretyczne wyliczenia w "laboratoryjnych" warunkach startowych się sprawdzają. Zresztą nawet po różnicy w rekordach świata kobiet uzyskanych z męskim prowadzeniem i bez, było to zauważalne
biegam ultra i w górach
- jarjan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1665
- Rejestracja: 23 lis 2008, 20:56
Podczas klasycznych biegów ulicznych walczy się o miejsce (= pieniądze), dobry czas możliwy jest do uzyskania tylko jeśli jest konieczny do uzyskania dobrego miejsca.marek84 pisze:Hmmm, chyba nie do końca -> bo przecież w tych rekordowych biegach jednak również przez 25-30km byli pejsi. Czyli chodzi o posiadanie zająca na ostatniej 10-12km, a tu nie wiem czy aż 2-3 minuty nadrobią. Tutaj moim zdaniem chodzi raczej o całokształt: "ukradli" po kilkanaście sekund w każdym możliwym miejscu (trasa - płaska i bez zakrętów, wyświetlana kreska i brak dystansu, osłonięcie przed wiatrem, warunki temperaturowe, okrążenia, odżywianie, pejsmejkerzy przez cały bieg, równe tempo dostosowane do Kipchoge, pomoc sztabu przez cały czas - faceci na rowerach, pewnie niezła premia + perspektywy dalej, swoiste "one man show" - no bo od jakiegoś czasu było widać, że jedynie Kipchoge tam poważnie ma szanse się zbliżyć do 2h; buty i reszta sprzętu, tejpy na nogach też pewnie nie za 15pln z allegro, pewnie jeszcze jakieś inne czynniki). Pisałem o tym już tutaj bodajże po Berlinie 2016 (zresztą uważam, że gdyby tam był bieg równo prowadzony bez szaleństwa to już tam 2:02:30 było osiągalne) -> w "klasycznych biegach ulicznych" sekundy wręcz leżą na ulicy, tylko ktoś musi je zebrać w całość - pytanie, czy to jest możliwe i czy z tych sekund można uciułać 2h bez fundamentalnych zmian biomechaniki ala yacool? Wygląda na to, że jest bliskoTomrun pisze: Potwierdziło się także, że mając zająca od startu do mety, nawet na tak wysokim poziomie można pobiec 2-3 minuty szybciej. Czyli teoretyczne wyliczenia w "laboratoryjnych" warunkach startowych się sprawdzają. Zresztą nawet po różnicy w rekordach świata kobiet uzyskanych z męskim prowadzeniem i bez, było to zauważalne
Ewentualne superpremie od organizatorów i sponsorów mogą być pewną motywacją, ale wymagałaby od początku innego biegu, z ryzykiem, że ani miejsce ani superpremia nie zostaną osiągnięte. A już na pewno podczas 'ulicy' nikt na 2h00 nawet nie zaryzykuje.
Biegam, więc jestem. :)
pozdrawiam
Jarosław
pozdrawiam
Jarosław
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
No nie, to nieprawda. Berlin, Rotterdam, Londyn to maratony, w których od kilku lat biega się po rekord właśnie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3659
- Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
- Lokalizacja: Wroclaw, POL
- Kontakt:
+1. W Berlinie w zeszłym roku to chyba nawet przegieli, bo elita była za silna i zaczęli szaleć zbyt szybko (Ronoh jeśli dobrze pamiętam).Qba Krause pisze:No nie, to nieprawda. Berlin, Rotterdam, Londyn to maratony, w których od kilku lat biega się po rekord właśnie.
biegam ultra i w górach
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 24
- Rejestracja: 05 maja 2016, 21:46
- Życiówka na 10k: 51:25
Mnie nurtują dwie sprawy, otóż:
- ciekawe ile z tego wyniku to konsekwencja zmian w treningu. Może EK jest w takim gazie, że gdyby wystartował w normalnych warunkach na jakimś maratonie (oczywiście szybkim) to byłby w stanie urwać coś z oficjalnego rekordu...
- w kolarstwie popularne jest jeżdżenie na jednego, drafting i szeroko pojęta taktyka, żeby lider zgarniał co powinien i może w bieganiu kiedyś do czegoś takiego dojdzie... elita będzie miała swoich 3 wytrenowanych pejsów :D
- ciekawe ile z tego wyniku to konsekwencja zmian w treningu. Może EK jest w takim gazie, że gdyby wystartował w normalnych warunkach na jakimś maratonie (oczywiście szybkim) to byłby w stanie urwać coś z oficjalnego rekordu...
- w kolarstwie popularne jest jeżdżenie na jednego, drafting i szeroko pojęta taktyka, żeby lider zgarniał co powinien i może w bieganiu kiedyś do czegoś takiego dojdzie... elita będzie miała swoich 3 wytrenowanych pejsów :D
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2700
- Rejestracja: 02 lut 2012, 00:11
- Życiówka na 10k: 00:38:28
- Życiówka w maratonie: 02:56:00
- Lokalizacja: Brzeg Dolny/Wrocław
Myślę, że są jeszcze spore rezerwy, np. w liczbie, wzroście i układzie pacemakerów (dlaczego tylko sześciu, a nie kilkunastu?), które jeszcze bardziej zredukują opory powietrza (ideałem byłoby stworzenie takiego układu pacemakerów, którzy wytworzą siłę ssącą/pchającą dla potencjalnego rekordzisty). Samochód też mógłby być szerzy, a tablica na nim znacznie większa, do tego w jeszcze większej bliskości. Wierzę, że Adidas, w swojej odpowiedzi, lepiej zoptymalizuje te elementy.yacool pisze:Jedno jest pewne - lepiej technicznie nie da się tego przygotować. Tu już raczej nie ma rezerw.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12927
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Każdy kto uważa, że można jeszcze sporo poprawić na trasie i wokół niej niech nie zapomina, że te sterylne warunki nie miały wpływu na bieg Desisy i Tadese. Przez 50 minut można było bardzo dobrze przyjrzeć się różnicom w ruchu całej trójki. Zwłaszcza porównanie Kipchoge do Desisy pozwala nawet laikowi coś zauważyć.
W całym tym szoł wliczając pejsów jedynie Kipchoge prezentował największą sprężystość i stabilizację. Ta próba dała mi odpowiedź na pytanie, czy da się utrzymać bieg na palcach przez dwie godziny bez znaczącego spadku tempa powodowanego narastającym zmęczeniem mięśni wystawionych na ekstremalną pracą ekscentryczną.
Jak zwykle pojawia się kolejne pytanie, czy da się specjalistycznym treningiem przygotować mięśnie do znoszenia jeszcze większych przeciążeń utrzymywanych przez już nieco mniej niż dwie godziny? Obserwatorzy świata wyczynowego dobrze pamiętają siłownię Kipchoge i pozornie banalny trening a'la Chodakowska, czy inna fitneslalka. Długotrwały trening na stopniu, nawet jeśli wykonywany nieświadomie, nosi w sobie potencjał poprawy skurczu ekscentrycznego. W mojej ocenie trening funkcjonalny oparty stricte na symulacji tego skurczu pozwoli realnie myśleć o wyniku 1:55 - 1:50, bo to co limituje to przeciążenia, a nie wydolność układu sercowo-naczyniowego.
W całym tym szoł wliczając pejsów jedynie Kipchoge prezentował największą sprężystość i stabilizację. Ta próba dała mi odpowiedź na pytanie, czy da się utrzymać bieg na palcach przez dwie godziny bez znaczącego spadku tempa powodowanego narastającym zmęczeniem mięśni wystawionych na ekstremalną pracą ekscentryczną.
Jak zwykle pojawia się kolejne pytanie, czy da się specjalistycznym treningiem przygotować mięśnie do znoszenia jeszcze większych przeciążeń utrzymywanych przez już nieco mniej niż dwie godziny? Obserwatorzy świata wyczynowego dobrze pamiętają siłownię Kipchoge i pozornie banalny trening a'la Chodakowska, czy inna fitneslalka. Długotrwały trening na stopniu, nawet jeśli wykonywany nieświadomie, nosi w sobie potencjał poprawy skurczu ekscentrycznego. W mojej ocenie trening funkcjonalny oparty stricte na symulacji tego skurczu pozwoli realnie myśleć o wyniku 1:55 - 1:50, bo to co limituje to przeciążenia, a nie wydolność układu sercowo-naczyniowego.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 936
- Rejestracja: 16 cze 2015, 15:59
- Życiówka na 10k: 34'08
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bieruń
- Kontakt:
42 km bez oporów powietrza chociaż pewnie można by było jeszcze mniej mieć.
1000 2;42'83
1500 m 4;17'59
3000 m 9'44
5000 m 16;49
10000 34'08
1500 m 4;17'59
3000 m 9'44
5000 m 16;49
10000 34'08
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 18
- Rejestracja: 01 mar 2017, 22:48
- Życiówka na 10k: 31:08
- Życiówka w maratonie: brak
Tak, zostala przeprowadzona calej trojce. Na mecie Desisa nie mogl stac o wlasnych silach. Byl podtrzynywany przez innych.aktywny12 pisze: Jestem ciekawy czy ktoś przeprowadzał kontrolę antydopingową?
- hatek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 276
- Rejestracja: 25 lut 2009, 00:09
- Życiówka na 10k: 41:48
- Życiówka w maratonie: 3:28:01
- Lokalizacja: Warszawa a dokładniej Praga
Pozostaje zagadką co Eliud pokaże na wrześniowym Maratonie Berlińskim...i kto jeszcze z nim pobiegnie. Bo trasa, kasa i warunki będą tam zapewne niewiele gorsze od tych dzisiejszych.
Prawdopodobnie jestem Laską Kabacką.
Na pewno należę do Afterrunners.
Biegam dla własnej przyjemności.
W treningu skupiam się na bogatej, różnorodnej diecie, odpoczynku i poszukiwaniu czasu na chwilę biegu. Do 3:30 w maratonie to wystarczy.
Na pewno należę do Afterrunners.
Biegam dla własnej przyjemności.
W treningu skupiam się na bogatej, różnorodnej diecie, odpoczynku i poszukiwaniu czasu na chwilę biegu. Do 3:30 w maratonie to wystarczy.