No Fredzio - je¿eli sam cel [przebiegniêcie maratonu] klasyfikujesz jako motyw mojego biegania, to faktycznie mo¿na uznaæ, ¿e jestem ¯yciówkowiczem [dziwnie siê z tym czujê - nigdy nie my¶la³am o sobie w ten sposób ]. Ale gdy zaczniemy siê zastanawiaæ, jakie s± motywy d±¿enia do tego celu, to ju¿ sprawa nie jest taka oczywista.
Przepraszam, je¿eli zam±ci³am.
A jak nazwać kategorię, której reprezentantami się stali, za Twoją zasługą Fredziu, wszyscy warszawiacy, gdy nagle bardziej ochoczo niż zwykle gotowi byli wyskoczyć na trening, bo miała zjawić się Ania Mmm?
Nooo !!! To jest cos czego nie przewidziałem.
Ale.....myśle sobie, ze wszyscy oni sa biegaczami tak czy inaczej. Nie było tak ązndego kóry chciał zacząc biegac bo miała przyjśc jakas niezła lala.
Więc - no nie wiem - czy sa wogóle tacy ludzie którzy regularnie biegają chioćby 50 km tygodniowo po to, żeby komuś zaimponować albo kogoś poznać?
Trzeba to przemyśleć.
Chyba teraz już się nikomu nie zaimponuje bieganiem... Tak mi się przynajmniej wydaje. Nawet grą na gitarze się nie da... Ciekawie dokąd to wszystko zmierza?
A tak na poważnie to cele stawiane przez biegaczy należałoby podzielić ze względu na zakładany czas realizacji. Ja np. w tym sezonie mam cel wrócić do formy sprzed trzech lat, w następnym sezonie dopiero planuję jakieś starty "na poważnie". I jak by tu mnie sklasyfikować??
Pozdrawiam wszystkich
MacGor, oni po prostu byli ciekawscy, ale to nie kategoria biegaczy tylko samców
Moja żona twierdzi, że jest więcej mężczyzn biegających niż kobiet bo oni bardziej niż kobiety potrzebują w życiu sprawdzania się, testowania siebie i swoich możliwości. Tą potrzebę zaspokajają zarówno częste starty gdzie rywalizują z kolegą (stąd taki lament jak nie ma kategorii wiekowych co 5 lat), robienie życiówek i start w maratonie górskim w Davos na nietypowym dystansie.
Moim zdaniem twój podział jest lekko powierzchowny bo pomija warstwę psychologiczną. Jeśliby się zastanowić to takie same mechanizmy psychologiczne/cele/motywacje kierują i życiówkowiczami i starterami i eksperymentatorami.
A zresztą twój podział jest szkodliwy, bo nie uwazględnia dialektycznego znaczenia sportu w historii. Jak dowodził słynny Radziecki naukowiec Maratonow należy raz na zawsze skończyć z wrogim klasowo w swej naturze kubertenizmem-kanauczizmem.
Mechanizmy może sa te same - ale wizualizowane i realizowane przez inne cele.
Może powinienem jeszcze dodać taką kategorię:
Biegacze - biegają, żeby biegać, życiówki nieważne, starty nieważne, aspekt zdrowotny mało wazny, bieganie jako forma spędzania wolnego czasu, zwiedzania okolicy i przemieszczania się wydaje się im szczególnie atrakcyjna.
Ale po zastanowieniu się, stwierdzam, ze Biegacze to bezcelowcy - nie mają żadnego okreslonego celu biegowego - po prostu bieganie samo w sobie sprawia im przyjemność i żadne starty ani życiówki nie sa im potrzebne.
A może jeszcze nałogowi kontuzjowicze? Czyli tacy, których celem jest wyleczenie kontuzji, by znów biegać i się zajechać, znów mieć kontuzję i ją leczyć...
Tak , właśnie! Ja bym się nazwał nie zdrowotniakiem ale unikaczem kontuzji. Jeżeli czuję, że cos jest nie tak to od razu przerywam treningi. Moim głównym celem jest wyjechania na jak najwięcej biegów, poznanie na nich biegaczy. Jednak jeśli podejrzewam, że mogę się przetrenować to rezygnuję ze wszystkiego.
[b][i]Dzień bez biegania
To dzień regenerownia
[/i][/b]
Jeszcze się nikt nie przyznawał że jest starterem a w tej klasyfikacji to ja sie widzę własnie jako starter. I mimo tego, ze chyba raz w zyciu udało mi sie w jakims małym biegu być na 6 miejscu. Ja faktycznie lubie starty, lubie atmosferę i lubie się scigać nawet jeśli walczę do ostatniego tchu o 171 miejsce jak np w Wiazownie:).
To daje mi radochę, to mnie mobilizuje do wydobycia z siebie resztek energii. Nawet jakies gadżety z biegów lubię. I bicie zyciówek jest dla mnie też sciganiem się tylko po prostu ze sobą. I nawet mniej więcej wiem czemu tak jest. Dla mnie bieganie jest takim źródłem pozytywnej energii. To jest tak, że uważam iż człowiek musi mieć jakąś równowagę w zyciu tych sprawa które dają mu satysfakcję, które się udają i tych co są niepowodzeniem. Z biegania czerpię siłę na znoszenie wszystkich niepowodzeń w inncyh dziedzinach. Biegam od wielu latt z przerwami na kontuzje i zawsze było tak, ze jak mogłem biegać to było mi łatwiej żyć. Jak było źle to zawsze mogłem pójść do parku i w biegu zapomnieć wszystko, poddać się rytmowi ruchu, skoncentrować na oddechu, czasem coś przemyśleć, czasem to jest czas modlitwy i rozmowy z sobą. W bieganiu leczą się moje rany i wraca moc i nadzieja. Potrzebuję biegania takiego na codzień, radości z tego, że wszystko dobrze pracuje, że jest ruch. I potrzebuję też startów. Napięcia i walki i takiego zmeczenia jakiego nie dam z siebie na treningu i pewnie też potrzebuję poczuć się w grupie... samotnośc jest na pewno jedną z przyczyn i motorów mojego biegania. Wyobrażam sobie, że kiedyś będę zdrowotniakiem ale pewnie zawsze znajdę jakąś kategorię i znów bedę walczył:)
No to nie tak prosto.
Raczej startuję lokalnie a jęsli mam wyjezdżać to potrzenuję dodatkowej motywacji.
Wystartowałem w Wiazownie a opusciłem Kabaty tylko z powodu tego iż akurat w sobotę niestety wypadł mi dyżur w pracy. Zrezygnowałem z Berlina bo za dużo z tym kłopotów z płaceniem. Ale za to mam zamiar jechać do Dębna. Pisałem bardziej w chwili obecnej o tęsknotach niz praktyce. Dopiero cały czas wracam do biegania po 3 latach przerwy i niestety cały czas z niezaleczonymi kontuzjami ale właśnie próbuję wykombinować jakby to zrobic by móc startować a ograniczyc jak się da bieganie dla trenigu bo mi achilles nie wytrzymuje kilometrażu.
A patrząc po motywacjach to jestem startowiczem:)
Zastanawiam się, jakby tu się "zaszufladkować" i chyba najbardziej by pasowało stwierdzenie, że jestem kimś pośrednim między życiówkowiczem i starterem. Polubiałem starty ale staram się zachować umiar - tak, żeby czasem "nabiegać" jakiś dobry wynik.
Według tej systematyki pewno byłbym zdrowotniakiem i życiówkowiczem teoretykiem . Na razie moim celem jest powrót do normalnego biegania ale miło pomyśleć że jeszcze kiedyś znowu uda się wynik poprawić.
A może jestem nałogowcem/bezcelowcem - bo istnieją raczej przyczyny, dlaktórych biegam, niż cele.
Jestem w ( bez sugesti co do kolejności ) :
1/6 Starterem;
1/6 Życiówkowiczem;
1/6 Eksperymentatorem;
1/6 Zdrowotniakiem;
1/6 Uzupełniaczem;
1/6 Bezcelowcem (nie odbierać pejoratywnie).