![hahaha :hahaha:](./images/smilies/icon_lol.gif)
Nie... to tez nijako.
Czego nie rozumie, ze jakiś wiejski polityk uważa, ze wszystko ma być jakąś manifestacja politycznych poglądów.
No i fajnie jakby tak pozostało, ale czasy się zmieniły. Na imprezy masowe, a w szczególności te organizowane oddolnie władza patrzy niechętnie. Chętnie za to usłużni władzy "niepokorni" dziennikarze nazywają grupy, w których stronę ma zwrócić się niechęć suwerena. "Biegactwo" też bywa takim celem. Nie tak często jak cykliści czy weganie, ale jednak. Grunt to nie dać wciągnąć w te głupoty, a jak ceną za to ma być nazwa biegu - śmiejmy się z tego.Kangoor5 pisze:Do tej pory jakoś wszyscy sobie radzili i bez tego. Festiwal biegowy też.
Jak sie ma wybór, to można z tego skorzystać i nie trzeba dać sie wykorzystywać w politycznych gierkach.Marc.Slonik pisze: Grunt to nie dać wciągnąć w te głupoty, a jak ceną za to ma być nazwa biegu - śmiejmy się z tego.
Odbywa się właśnie Forum Ekonomiczne w Krynicy. W tym roku tytuł "Człowieka Roku" dostała premier Beata Szydło i podniosło się larum, że to ze strony organizatorów czysty koniunkturalizm. Gdy w 2000 r „Człowiekiem Roku” został Aleksander Kwaśniewski, w 2007 r. mający lada dzień zostać premierem Donald Tusk, w 2011 r. Bronisław Komorowski, a w 2015 r. kroczący po władzę Jarosław Kaczyński to przepraszam, ale to niby czym to było? Wyrazem głębokich przekonań organizatorów?
Uwielbiam naszą polską hipokryzję, która kiedyś kazała prawicy kpić z tego, jak to sobie salon spijał z dzióbków i nadawał nawzajem tytuły "Człowieka Roku", a teraz z kolei każe te same tytuły przyjmować, za to - dla odmiany - ku oburzeniu salonu, który nagle stał się zasadniczy i pryncypialny i uznał, że nadawanie tytułów "Człowieka Roku" rządzącym nie przystoi. Uznał tak czysto przypadkowo akurat teraz, gdy przestał rządzić. Pocieszające jest to, że jednak coś prawicę i salon łączy. Szkoda, że hipokryzja i zakłamanie.
Przecież nikt nie pisał o zaprzestaniu udziału w imprezach, tylko o startowaniu tam, gdzie organizatorzy nie próbują ich upolityczniać. I z góry piszę (powtarzam się), że nie chodzi mi o wszystkich uczestników ale tylko o tych, których to upolitycznienie uwiera. Zawsze to większy komfort psychiczny, niż próby racjonalizowania wyborów, z którymi nie czujemy się komfortowo.Marc.Slonik pisze:Masz rację, ale jak przestaniemy brać udział w imprezach to będzie to "dowód" na spadające zainteresowanie bieganiem.
Zazwyczaj sponsorzy oczekują umieszczenia nazwy firmy w nazwie biegu (oraz inne rzeczy, np. logo na koszulce, numerze startowym, w materiałach promocyjnych, gadżety...etc.). Jakoś trudno sobie wyobrazić, aby dział marketingu żądał nadania imienia jakiegoś polityka, jako warunku na posianie groszem. Chyba, że polityk jest jakimś może prezesem firmy czy coś... ale nie wiem... to jest dozwolone? Być politykiem i mieć powiązania z biznesem?Jaca_CH pisze:Może to jest warunek postawiony przez tych, którzy dają kasę
Ale to chyba tylko ten, w którym Qba potwierdza, że zajrzał do słownika no i ten mój, który własnie napisałemMEL. pisze:Proszę moderatora o usunięcie wszystkich wypowiedzi, które nie odnoszą się do tytułu wątku (patronat biegu). Dziękuję!
Kuba, nie rozumiem. Ja (gdybym startowała) to wybrałabym bieg bez patrona. Czyli pewnie w krawacie.Qba Krause pisze:ale jest i Lech Kaczyński i Tadeusz Mazowiecki i Józef Oleksy, więc można sobie wybrać?
To bardzo fajna wypowiedź, dziękuję.Marc.Slonik pisze:Spójrzmy na to z innej strony. Każdą imprezę ktoś musi zorganizować i zasponsorować. Każdy czegoś w zamian oczekuje. Sponsorzy korporacyjni robią to dla promocji, samorządowcy i lokalni politycy zbierają punkty do dalszej kariery. Nadanie patronatu biegowi być może pomaga przepchnąć niektóre formalności biurokratyczne. Biegi masowe to nie jest chyba jakiś specjalnie intratny biznes, więc może cieszmy się że tyle się ich w Polsce odbywa i przymknijmy oko, na to że ktoś nadgorliwy narażając się na śmieszność próbuje je upolityczniać.
W biegu imienia jakiegoś zbrodniarza czy szkodnika raczej bym nie pobiegł. Bieg o imieniu kogoś bez znaczenia i historycznej wartości - trudno, takie czasy.