![uśmiech :usmiech:](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
Wpisałem w googla english tenses i mi wyskoczyło coś takiego:
https://www.ego4u.com/en/cram-up/grammar/tenses
To chyba jest niezłe.
W zwykłym Worldzie, nie wiem dlaczego się nie otwieraAndrzej_ pisze:W jakim programie to zrobiłeś? U mnie się nie otwiera. Tak czy inaczej już po samym tytule tego pliku widać że jednak warto przerobić jakiś podręcznik![]()
Wpisałem w googla english tenses i mi wyskoczyło coś takiego:
https://www.ego4u.com/en/cram-up/grammar/tenses
To chyba jest niezłe.
Gdy udostepniasz innym ludziom pliki ktore pozniej nie maja byc edytowane, to najlepszym / najbezpieczniejszym formatem bedzie *.pdf. Plik u odbiorcy bedzie wygladal tak samo jak u Ciebie - przy plikach *.doc - raz, ze nie zawsze sie otworzy, a dwa, niemal na pewno cos sie posypie i bedzie wygladac troche inaczej, w zaleznosci od wersji Worda.Alan Bolon pisze: W zwykłym Worldzie, nie wiem dlaczego się nie otwiera
Niespecjalnie wiele razy uzyles tutaj angielskiego, ale oczywiste bledy sa:Alan Bolon pisze: Wracając do nauki angielskiego w Polsce to sam uczyłem się przed wyjazdem do Uk
W angielskim wystepuja dzwieki, ktorych nie ma w jezyku polskim - m.in. stad problemy z wymowa.Alan Bolon pisze: po przyjeździe byłem zdziwiony że mnie nie rozumieją a ja ich.Anglicy mówią szybko, miękko ( nie jak my akcentujemy twardo i tam gdzie nie trzeba ) oraz połykają końcówki i używają masę skrótów.
Wszystko dokładnie jak piszesz.Andrzej_ pisze:U mnie działa zapora antywirusowa, pewnie dlatego.
Masz rację, Alan, żywy język to coś zupełnie innego niż lekcje. Kiedyś w moich czasach było trudniej, teraz, w dobie internetu wszystko jest dużo łatwiejsze. Jak napisałem wcześniej, wciąż oglądam Bonanzę i idzie mi coraz lepiej. Ale to jest tylko jedna z wersji angielskiego.
Parę lat temu w hostelu w Berlinie natknąłem się na dwóch ludzi mówiących londyńskim "cockney". Przysłuchiwałem się im bardzo uważnie i z całej kilkuminutowej rozmowy zrozumiałem tylko jedno słowo. Dosłownie, nic więcej! Jeden z nich wychodząc, krzyknął
"jack", cofnął się, złapał kurtkę i wyszedł. To jest niesamowite jakim szyfrem oni mówią.
Co do ich sposobu wyrażania się przytoczę słowa Chrissy Hynde, amerykanki która przyjechała do Londynu, z jej książki "Reckless".
Nie możesz wejść do "newsagent" i powiedzieć "Gimme a pack of Rothmans!". To byłoby uznane za niegrzeczne. Musisz powiedzieć "May I have a box of Rothmans, please, and some mathes". Dzisiaj to wydaje się mało istotne, ale wtedy to był początek mojej asymilacji do angielskiego życia. Ostatecznie, imigranci muszą nauczyć się języka.
Czyli nawet Amerykanie mają problemy, a co dopiero Polacy.
Drogi Robercie, I am to znaczy prawie to samo co I. I am ( ja jestem ) I ( ja ), bardzo często tutaj nie mówimy tutaj I am tylko od razu I a więc stąd w czasie Present Continous nie ma I am tylko od razu I working/ driving itd., ale jak chcesz to sobie tam dodaj to " am "Robert pisze:Gdy udostepniasz innym ludziom pliki ktore pozniej nie maja byc edytowane, to najlepszym / najbezpieczniejszym formatem bedzie *.pdf. Plik u odbiorcy bedzie wygladal tak samo jak u Ciebie - przy plikach *.doc - raz, ze nie zawsze sie otworzy, a dwa, niemal na pewno cos sie posypie i bedzie wygladac troche inaczej, w zaleznosci od wersji Worda.Alan Bolon pisze: W zwykłym Worldzie, nie wiem dlaczego się nie otwiera
Niespecjalnie wiele razy uzyles tutaj angielskiego, ale oczywiste bledy sa:Alan Bolon pisze: Wracając do nauki angielskiego w Polsce to sam uczyłem się przed wyjazdem do Uk
a. w zawartosci pliku od Ciebie juz w pierwszym zdaniu jest blad - brakuje czasownika "am", nie wiem ile bledow jest pozniej...
b. w samej nazwie pliku jest problem - co zasugerowal Andrzej_ - slowo "time" ma zupelnie inne znaczenie, anizeli to ktorego uzyles, czas gramatyczny po angielsku to "tense"
c. aplikacja do pisania nazywa sie "ms word" - "world" znaczy jednak cos innego.
W angielskim wystepuja dzwieki, ktorych nie ma w jezyku polskim - m.in. stad problemy z wymowa.Alan Bolon pisze: po przyjeździe byłem zdziwiony że mnie nie rozumieją a ja ich.Anglicy mówią szybko, miękko ( nie jak my akcentujemy twardo i tam gdzie nie trzeba ) oraz połykają końcówki i używają masę skrótów.
Na pewno w wyniku przebywania wsrod Brytyjczykow, ogladania ich telewizji najpewniej nabyles latwosci komunikacji, ale warto rowniez czytac - poprawisz jakosc pisania.
Jesli jeszcze nie znasz, mozesz czasem obejrzec krotkie filmy stad: www.youtube.com/user/jezykalnia - kanal prowadzony przez polska anglistke, czesto interesujace informacje na temat tego jezyka.
pewnie dlatego, "to be" to czasownik, więc "am" to forma czasownika.Poza tym dlaczego piszesz że "am" to czasownik? To nie czasownik ale forma "be"
nieprawda, pomiędzy "jestem" oraz "ja" istnieje zasadnicza różnica znaczeniowa.I am to znaczy prawie to samo co I
nieprawda. w mowie dochodzi do elizji "i am" do "I'm" wymawianego jako "ajm".bardzo często tutaj nie mówimy tutaj I am tylko od razu I
Drogi Robercie; niewątpliwie to co piszesz jest prawidłowe i masz rację ale taki angielski jaki ty prezentujesz nie jest niestety w użyciu tu u mnie w UK.Na tym własnie polega "problem" że Polacy uczą się angielskiego na wysokim poziomie gramatycznym i "kropka w kropkę" jak jest w podręczniku tymczasem w codziennym życiu tak nie jest.Pokaż mi Polaka który mówi i pisze w 100 procent gramatycznie? Może polonistaQba Krause pisze:pewnie dlatego, "to be" to czasownik, więc "am" to forma czasownika.Poza tym dlaczego piszesz że "am" to czasownik? To nie czasownik ale forma "be"
nieprawda, pomiędzy "jestem" oraz "ja" istnieje zasadnicza różnica znaczeniowa.I am to znaczy prawie to samo co I
nieprawda. w mowie dochodzi do elizji "i am" do "I'm" wymawianego jako "ajm".bardzo często tutaj nie mówimy tutaj I am tylko od razu I
"I working" to zwyczajny błąd na poziomie niskich klas podstawówki.
Proponuję poduczyć się i korzystać z rad bardziej wyedukowanych - oczywiście chodzi mi o kwestie znajomości języka i jego zasad - kolegów.
A ja bym powiedział że angol by powiedział tak:Andrzej_ pisze:Dzieci są genialne, potrafią chłonąć wszystko jak gąbka, ale my, jakie są nasze największe kłopoty przy nauce języka obcego?
W moim przypadku są dwa problemy.
Pierwszy taki, że choć przeczytam w książkach jakieś słowo setki razy to i tak nie wiem jak się pisze, np. daughter czy doughter. Chyba trzeba pisać żeby nauczyć się pisać.
Druga sprawa to budowanie zdań po polsku, bo jest jakiś taki nawyk. Jak powiedzieć "On podobno przebiegł ponad 100 maratonów". Szybko szukam w głowie słowa 'podobno', nic, pustka, więć mówię "I've heard he'd run more than 100 marathons". Niby może być, ale Anglik powiedziałby "He's said to have run". Czyli zupełnie inaczej niż po polsku. Jak się tego nauczyć? Chyba tylko poprzez przebywanie w towarzystwie w miarę wykształconych Anglików.
Co do tłumaczenia trudnego, angielskiego tekstu na nasze to mam ochotę popełnić tutaj małe wypracowanie. Jak ja to widzę jako amator, no może ambitny amator