Komentarz do artykułu Nowoczesne kobiety - coraz mniej ruchu, coraz więcej kalorii?

...czyli wszystko co nie zmieściło się w innych działach a ma związek z bieganiem lub sportem.
Awatar użytkownika
cava
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1701
Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

kisio pisze:
Ale nikt nie mówi o diecie redukcyjnej tylko o wyeliminowaniu nadmiaru śmieciowych węglowodanów. To żadna redukcja. Da się tak odżywiać stale bez uszczerbku na zdrowiu czy formie sportowej.

Cava - w jednym poście piszesz 'ruszaj się więcej' a zaraz piszesz, że redukcja nie jest zdrowa i naturalna. Nie widzisz braku sensu w swojej własnej wypowiedzi? Ruszaj się więcej to z punktu widzenia bilansu kalorycznego to samo co 'jedz mniej'. Jeśli Twoim zdaniem więcej ruchu jest lekarstwem na otyłość to de facto polecasz redukcję. Jedyna różnica polega na tym, że chcesz ją osiągnąć nie zmniejszając podaż na kalorie a zwiększając popyt. Ale efekt jest ten sam. I skutek też. Żaden.

Dziwi mnie zarzucanie Klosiowi, że spala po 3k kcal dziennie. Pisałem już w innym wątku - najlepiej i najszybciej cieniowałem się (i mam na myśli utratę tłuszczu, a nie masy jako takiej) kiedy uraz na miesiąc wyłączył mnie z ruchu w ogóle. Nawet chodzić niezbyt byłem w stanie a wyrzeźbiło mnie koncertowo. Teraz kiedy dużo trenuję dużo trudniej mi o tak szybie efekty. Im więcej ruchu tym trudniej utrzymać wagę/redukować.

Nie, nie widzę sprzeczności w mówieniu: ludzie powinni ruszać się więcej. Anawet w dodaniu: a jeść mniej.
Bo mnie właśnie nie chodzi o odchudzanie, tylko o promowanie ogólnie zdrowego trybu życia, ktory nie będzie prowadził do powstawania otyłości.
A także zahamuje falę nerwic/depresji, chorób kregosłupa, serca i ogólnie coraz gorszej formy kolejnych roczników.
Dla Was to tylko kwestia diety. Ja się z tym nie zgadzam, uważam, że to manipulacja i mieszanie ludziom w głowach. Nie wiem tylko w jakim celu.

Sama dieta bez ruchu co da?
Że miesiąc miałeś kontuzję i chudłeś bez tracenia mięśni? a skąd te mieśnie miałeś żeby ich nie tracić?
I jakbyś wyglądał fizycznie i w jakiej był kondycji _psychicznej_ na stałe stosujac TYLKO dietę? A nawet nie dietę redukcyjną, utrzymanie?
ile mógłbyś jeść nie mając owej masy mięśniowej? jak sądzisz? I ile dałbys radę tak wytrzymać?

Klosiu.
Mam taką cudowną wrażliwość na insulinę, że jak za dużo jem, to przybieram na wadze i nie są to mięśnie.
No faktycznie cudowne!
Przepraszam za irytację, ale po tylu rozmowach, to na pradę już da się przyswoić, że nie ożeram się słodyczami , czipsami, bułeczkami z kruszonką i nie popijam tego 3 browarami i nikomu nie wmawiam, że tak sie da jeść na codzień i nie tyć.
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

cava, bo ja nie mogę cały czas zrozumieć o co Ci chodzi. Czyli używasz takiej diety jaką cały czas sugeruję - eliminujesz najbardziej tuczące węglowodany. No i nie tyjesz. Super.
Więc dlaczego cały czas się rzucasz, że nie mam racji? :)
To tuczą w końcu te węglowodany czy nie?

Podejrzewam że chodzi ci o te tłuszcze - uważasz że są szkodliwe. No więc nie są, szczególnie nasycone, badań na ten temat jest sporo i generalnie nikt z tym nie polemizuje. Najwyżej się je ignoruje, ale to nie jest sposób :).
Dieta bogata w tłuszcze obniża ciśnienie, poprawia profil cholesterolowy, obniża trójglicerydy i u większości ludzi powoduje spadek masy ciała. Zmniejsza co najmniej te 4 czynniki ryzyka chorób serca i układu krążenia, a jednocześnie każe nam się wierzyć, że tłuszcze są szkodliwe, czego nigdy nie udowodniono czarno na białym? Gdzieś tu jest paradoks.

Przykładowe wyniki lekarza będącego od 4 lat na diecie tłuszczowej. Wszystkie wyniki krwi się poprawiły i tkanka tłuszczowa spadła z 25% do 9%. Ale rozumiem że według ciebie ten człowiek szkodzi swojemu zdrowiu stosując tą dietę?
Ostatnio zmieniony 30 gru 2013, 00:13 przez klosiu, łącznie zmieniany 1 raz.
The faster you are, the slower life goes by.
Iseul
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 160
Rejestracja: 26 lis 2013, 17:38
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Cava, naprawde sadzisz, ze to jest takie proste?

No to Ci powiem tak - mam kolezanke, ktora nie ma najmniejszego problemu z bieganiem przez 1,5ha, zrobieniem 150 brzuszkow czy cwiczeniami przez ten czas na silowni. I rusza sie regularnie (5 razy w tygodniu, od paru lat, minimum 2ha, teraz i tak sie uspokkoila, bo potrafila wiecej kiedys). Je bardzo rozsadnie. I jest otyla. Nie gruba, ale otyla. Ruch naprawde nie zalatwia wszystkich problemow. Ona od tego + zrownowazonej diety nie schudla nic.

Inny przyklad - (zeby nie bylo, ze to jedna, biedna kolezanka) - co jakis czas odwiedzam miasteczko, gdzie mam rodzine. Kobiety nie uprawiaja tam moze sportu, ale nie sa pozbawione ruchu. Caly dzien na nogach - codzienne sprzatanie domu, pranie czesto reczne, wyprawa na bazarek (pieszo) niezaleznie od pogody, gotowanie, nierzadko narabanie drewna, odsniezanie w zimie + masa pracy w ogrodzie. Zapieprzaja caly dzien. I szczupli to oni nie sa. Nie sa otyli, ale grubi juz tak. Moim zdaniem od niewlasciwego jedzenia. Nie od nadmiernego (w sensie ilosciowym), ale kiepskiego. Duuuzo wegli (bo tanio) + troche za duzo przetworzonego (typu "wedlina" za 10 zl czy konserwa z syropem glukozowo-fruktozowym). Nie stac ich w duzej mierze na jedzenie lepsze jakosciowo (bezrobocie hula). W Stanach chyba jest podobnie - grubi sa biedni ludzie jedzacy sporo tanich wegli wlasnie.

Przyklad trzeci - znam osobiscie kilka osob, ktorym udalo sie trwale odchudzic z otylosci do prawidlowej masy ciala. I nie stalo sie to za pomoca cwiczen w zadnym z tych przypadkow, tylko odpowiednio dobranej diety (opartej na badaniu reakcji insulinowej organizmu).

Jest masa innych czynnikow jeszcze:
- chocby masowe u nas (w Polsce) problemy kobiet z tarczyca (a ile nie zdaje sobie z nich jeszcze sprawy!)
- leki (nawet nie wiesz ile osob jest na takich lekach, to nie jest promil spoleczenstwa, zapewniam Cie), ktorych efektem ubocznym jest zaburzone poczucie glodu. I jestes wtedy glodna caly czas niemalze - zapewniam Cie, ze rada "jesc mniej" brzmi dosyc ironicznie w takiej sytuacji.
A jak juz ktos wpadnie w spirale, kiedy zaburzy sie wydzielanie leptyny i greliny to zadne cwiczenia nie pomoga.
- niedobor snu, chroniczny stres - samo to wystarczy, mimo cwiczen i dobrej diety.

Wazne jest to, o czym pisal Klosiu, dodam tyle, ze z tego, co wiem - takze nie takie proste. Po pierwsze niektore organizmy nie reaguja tak super na diete, ktora nam Panowie tu propaguja.
IG konkretnych produktow to jedno, ale reakcja insulinowa zalezy tez od pory dnia, sposobu przygotowania i kombinacji skladnikow (na przyklad zestaw twarozku czy jogurtu z dzemem czy jablkiem na kolacje wcale nie jest taki niewinny).

Sport wielu osobom pomaga, ale nie w sensie matematycznego bilansu kalorycznego, tylko regulacji metabolizmu.
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Iseul, dzięki za rozsądny głos :).
Sam jestem z tych niechudnących od sportu, dlatego opinie cavy często brzmią mi dość zabawnie. Przez 6 lat, bo tyle już bawię się w sport i przepalam ogromne ilości kalorii - średnio ponad 1000kcal dodatkowo dziennie, nie schudłem ani kilograma. Przeciwnie, utyłem 3-4 kilo. Chudnąć zacząłem dopiero po przejściu na dietę z obniżoną zawartością węglowodanów, zostawiłem praktycznie owoce, warzywa, i ziemniaki i ryż od czasu do czasu w dni najcięższych treningów.
Niektórzy ludzie faktycznie nie chudną na diecie tłuszczowej - ocenia się ich liczbę na jakieś 20% ogółu. Ale jak ma się 80% szansy na schudnięcie bez głodu który towarzyszy "zrównoważonej" diecie, to chyba warto spróbować.
The faster you are, the slower life goes by.
Iseul
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 160
Rejestracja: 26 lis 2013, 17:38
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

klosiu pisze:Iseul, dzięki za rozsądny głos :).
Sam jestem z tych niechudnących od sportu, dlatego opinie cavy często brzmią mi dość zabawnie. Przez 6 lat, bo tyle już bawię się w sport i przepalam ogromne ilości kalorii - średnio ponad 1000kcal dodatkowo dziennie, nie schudłem ani kilograma. Przeciwnie, utyłem 3-4 kilo. Chudnąć zacząłem dopiero po przejściu na dietę z obniżoną zawartością węglowodanów, zostawiłem praktycznie owoce, warzywa, i ziemniaki i ryż od czasu do czasu w dni najcięższych treningów.
Niektórzy ludzie faktycznie nie chudną na diecie tłuszczowej - ocenia się ich liczbę na jakieś 20% ogółu. Ale jak ma się 80% szansy na schudnięcie bez głodu który towarzyszy "zrównoważonej" diecie, to chyba warto spróbować.
Klosiu, a zapytam Cie z ciekawosci - monitorowales przez te 6 lat sklad ciala czy nie? Te +4 kilo oznaczalo, ze, nie wiem, ubylo Ci np. 5kg tluszczu i przybylo 9kg miesni?
A jak zaczales chudnac, to znaczy ze jeszcze Ci sie poprawia proporcja miesnie/tluszcz? Wiesz, co tracisz (w sensie miesnie czy tluszcz), monitorujesz to? To sa strasznie ciekawe kwestie i slabo ciagle jeszcze poznane.

Pozytywnego skutku obnizenia ilosci wegli chyba nikt przy zdrowych zmyslach nie kwestionuje. Zgadzam sie tez, ze warto sprobowac i znalezc optymalny dla siebie sposob zywienia. Pytanie tylko o ile obnizac te wegle - bo to wasze obnizenie jest dosc radykalne. Wierze, ze Tobie i wielu innym osobom sluzy :usmiech: , acz jest masa dodatkowych kwestii jak chocby koszty (wegle sa najtansze, wielu ludzi nie stac na pelnowartosciowe bialko, przykre, ale prawdziwe, dlatego zapychaja sie kopytkami, pierogami, ciastem i pieczywem), praca umyslowa i kreatywna tez troche wegli wymaga, ogolny stan organizmu (chore nerki na przyklad wykluczaja ten typ diety), no i kwestie psychiczne (wiele osob nie wytzryma na takiej diecie, tak jak niektorzy musza dla higieny psychicznej raz na tydzien czy dwa zjesc batonika, bo inaczej dostana napadu obzarstwa - niektorzy tak maja po prostu). Moje kolezanki, ktore ladnie schudly (z BMI 30-35 do 22-23) jadly 3 razy dziennie, przy czym sniadanie czysto weglowe i bylo tych wegli sporo, glodne nie byly z tego co mowily, wierze, bo widzialam porcje - duze byly. Waga im sie super trzyma od 3 lat stabilnie, ruchu ciagle zero, wiec sie da i tak.

A dla zobrazowania jak nasze organizmy sa rozne - mi dla odmiany (kiedy wrocilam do regularnego sportu po dlugiej przerwie chorobowej, na niefajnych lekach, o ktorych pisalam wczesniej) waga poleciala sama dopiero po tym, jak radykalnie odstawilam jakiekolwiek jedzenie przetworzone. Diety, sport - zero efektu. Gotowanie wszystkiego od zera - i podzialalo.
A w miare intensywny wysilek powoduje, ze nie jestem glodna przez pare godzin potem :usmiech:
Oczywiscie mozna powiedziec, ze choroba to jakas specyficzna sytuacja, ale z drugiej strony w moim pokoleniu (miedzy 30 a 40) wiecej kobiet ma problem z tarczyca niz go nie ma, a chorob, ktore wplywaja na balans hormonalny organizmu jest przeciez wiecej.
Awatar użytkownika
kisio
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1774
Rejestracja: 26 sie 2010, 08:34
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

cava pisze: Sama dieta bez ruchu co da?
Że miesiąc miałeś kontuzję i chudłeś bez tracenia mięśni? a skąd te mieśnie miałeś żeby ich nie tracić?
I jakbyś wyglądał fizycznie i w jakiej był kondycji _psychicznej_ na stałe stosujac TYLKO dietę? A nawet nie dietę redukcyjną, utrzymanie?
ile mógłbyś jeść nie mając owej masy mięśniowej? jak sądzisz? I ile dałbys radę tak wytrzymać?
Cava, mam wrażenie, że dla Ciebie dieta to coś restrykcyjnego i na chwilę. Może powinienem zacząć pisać, że się tak po prostu odżywiam. Ja tego nie traktuję jak chwilową dietę tylko sposób odżywiania na stałe. Nie jest to restrykcyjne, redukcyjne, eliminacyjne, nie powoduje u mnie dyskomfortu psychicznego czy niedoboru jakiegoś ważnego składnika. Odżywiam się tak już prawie 15 miesięcy i gdyby mi czegokolwiek brakowało pewni już dawno bym padł jak mucha a tymczasem w tym okresie zaliczyłem solidny progres. Waga spadła niewiele (w sensie liczby) bo jakieś max. 2kg (co biorąc pod uwagę, że moja waga w tej chwili dobija do idealnego BMI, czyli jak na odrobinę umięśnionego faceta całkiem nieźle i tak jest dobrym wynikiem) ale za to baaaardzo widocznie ubyło mi tłuszczu, szczególnie na udach i brzuchu. Przyrosło mi też widocznie mięśni. A mam taką budowę i przemianę materii, że przy jakiejkolwiek redukcji kalorii względem zapotrzebowania w momencie gubiłem mięśnie z rąk i klatki.

Kiedy byłem na typowej diecie biegacza (czyli makarony, kasze, banany itp) też poleciałem do pewnego momentu z wagą ale ciągle byłem tłusty. Każda redukcja kalorii kończyła się w pierwszej kolejności utratą mięśni z górnej części ciała a na brzuchu i tak coś wisiało. Teraz mięśni przybywa, tłuszczu ubywa. Energia na treningach jest. Progres wyników również. Wcale nie trenuję więcej niż kiedyś, wydatek kalorii pewnie podobny.

I tak, uważam, że gdybym z jakiegoś powodu przestał uprawiać sport na dłuższy czas to odżywiając się w ten sposób nie przytyłbym. Pewnie z czasem nieużywanych mięśni byłoby mniej ale na pewno nie byłbym otyły.

Jem dużo, najadam się do syta, nie liczę kalorii. W pracy śmieją się ze mnie, że potrafię pochłonąć trzy obiady w ciągu dnia ;)

Moim zdaniem - sama dieta (ale mądra dieta, a nie redukcja) nawet bez ruchu da pożądany skutek. Ruch może pomóc ale nie jest konieczny.

Pójdź na jakieś zawody, popatrz jak ludzie wyglądają. Potrafisz pewnie z twarzy odróżnić debiutanta od kogoś kto biega już kilka lat. Dlaczego często Ci ludzie są zwyczajnie tłuści? Może i mają umięśnione nogi ale uda tłuste, brzuszek wisi. Za mało się ruszają? A już najlepiej na jakieś amatorskie zawody kolarskie. Przecież Ci ludzie spalają tysiące kalorii tygodniowo i to większość na niskim poziomie tęta czyli wg. wszelkich magicznych teorii najszybciej powinni tracić tłuszcz. A poza czołówką u większości wisi brzuszek jak ta lala. Szczególnie w kategorii masters. Myślisz, że jak zwiększą kilometraż z 500 do 1000km tygodniowo to będą lepiej wyglądać?
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Iseul, raczej nie przytyłem samymi mięśniami ;). Na diecie wysokowęglowodanowej miałem ogromne problemy z utrzymaniem masy ciała po sezonie, gdy obciążenia się redukuje - po prostu tyłem wtedy jak świnia, po 5-6kg, bo ciężko zmniejszyć ilość jedzenia, gdy jest się głodnym. Tak że wtedy zwykle tyłem więcej, później na wiosnę chudłem, ale to co zostało to w większości był nadprogramowy tłuszcz.
Też się bawię w low carb/paleo od półtora roku i z początku waga stała, z tym że na początku traciłem wyraźnie tłuszcz, a zyskiwałem mięśnie. Aż byłem zaskoczony, bo 20 latkiem już nie jestem. Tak że mimo tej samej wagi schudłem od razu, a wyniki poprawiły się skokowo, mimo tej samej ilości treningu. Najbardziej mnie ucieszył brak przybierania na wadze w okresie przejściowym - przy niemal braku aktywności w porównaniu z sezonem - chudłem najadając się do syta. Na diecie tłuszczowej apetyt jest adekwatny do zapotrzebowania i to jest w niej najlepsze.
Od listopada wprowadziłem delikatną restrykcję kalorii (w sensie takim że zapisuję co jem i staram się nie jeść więcej niż 3000kcal - choć w dzień ciężkiego treningu potrafię zjeść nawet 4500kcal), nadal nie jestem prawie nigdy głodny, a zacząłem chudnąć po kilogramie tygodniowo. Aż się zdziwiłem szybkością. Ponieważ w tej chwili waga to jest moje najpoważniejsze ograniczenie na zawodach, to właśnie nad nią pracuję i mam nadzieję zejść do 75kg bez żadnego głodu i bez większej straty mięsni.

Co do koleżanek z węglowodanowym śniadaniem to się wcale nie dziwię. Można tak chudnąć, to dowodzi tego że dietetyk był z głową i zna zasady funkcjonowania tkanki tłuszczowej. Jeden węglowodanowy posiłek w ciągu dnia podnosi insulinę na parę godzin - a przez resztę dnia jest niska i można chudnąć bez przeszkód. Niski poziom insuliny jest niezbędny żeby korzystać z własnego zapasu tłuszczu, dlatego jeden węglowodanowy posiłek dziennie, albo intermittent fasting, gdzie je się normalnie, ale tylko przez 6-8 w ciągu dnia działają lepiej niż 5 węglowodanowych posiłków co 2h.

To że praca umysłowa wymaga węgli to mit. Nigdy nie myślało mi się lepiej, i nie byłem bardziej skoncentrowany niż na diecie ketogenicznej, czyli obniżającej węgle do 50-75g na dzień. Organizm wtedy wytwarza sobie jakieś 100g węgli z białek, a resztę zapotrzebowania mózgu pokrywają ketony. Taka dieta o wiele bardziej nadaje się do myślenia, niż do sportu :).
Warto spróbować zrobić sobie np prosty internetowy test na czas reakcji na diecie tłuszczowej i węglowodanowej - na diecie tłuszczowej czas reakcji jest u mnie o 20% lepszy. Taka ciekawostka.
The faster you are, the slower life goes by.
jamayowa
Wyga
Wyga
Posty: 66
Rejestracja: 19 gru 2007, 11:40
Życiówka na 10k: 35:06
Życiówka w maratonie: 2h46min
Lokalizacja: wejherowo

Nieprzeczytany post

A z nerkami wszystko w porządku na takiej diecie "low carb"?
MAJA TEAM
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Przecież tłuszcze nie obciążają nerek.
Trzeba zrozumieć, że low carb to nie jest dieta Dukana czy inna dieta wysokobiałkowa. Białka ma być tyle co w diecie węglowodanowej, 15-25% wartości kalorycznej. Tylko głównym materiałem energetycznym mają być tłuszcze, najlepiej nasycone, bo roślinne w dużych ilościach wcale nie muszą być zdrowe.
Niby proste, ale faktycznie ludzie (w tym ja na początku) mają tak wbite w głowę, że tłuszcze szkodzą, że osiągnięcie tych 50% kalorii z tłuszczy jest jedną z najtrudniejszych rzeczy w tej diecie :).
The faster you are, the slower life goes by.
jamayowa
Wyga
Wyga
Posty: 66
Rejestracja: 19 gru 2007, 11:40
Życiówka na 10k: 35:06
Życiówka w maratonie: 2h46min
Lokalizacja: wejherowo

Nieprzeczytany post

TO jak ta dieta w praktyce wygląda na śniadanie jajka,na obiad schabowy a na kolacje golonka?(tak w dużym uproszczeniu)To nie dla mnie,lubię mięso ale wybieram te chude.Żadna dieta nie będzie skuteczna jeśli to co jemu nie będzie nam smakować.W moim przypadku sprawdza się spora dawka ruchu plus ograniczenie słodyczy i browarów.;)
MAJA TEAM
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Będzie wyglądać tak.
Nie musi być dużo mięsa (w ogóle nie ma dużo niczego, bo je się śmieszne ilości w porównaniu z węglowodanami), ale musi być dużo tłuszczu.
Z niewiadomych powodów kobietom to nie trafia do przekonania, nawet jak mają czarno na białym przed oczami efekty :). Wolą jeść jałowe półsurowe warzywa z pary bez soli niż podsmażyć je na masełku :).
Ale ok, przecież nikogo nie zmuszę, skoro odstawienie browców i słodyczy wystarczy, to się cieszę :).
The faster you are, the slower life goes by.
Awatar użytkownika
cava
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1701
Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

klosiu pisze:cava, bo ja nie mogę cały czas zrozumieć o co Ci chodzi. Czyli używasz takiej diety jaką cały czas sugeruję - eliminujesz najbardziej tuczące węglowodany. No i nie tyjesz. Super.
Więc dlaczego cały czas się rzucasz, że nie mam racji? :)
To tuczą w końcu te węglowodany czy nie?

Podejrzewam że chodzi ci o te tłuszcze - uważasz że są szkodliwe. No więc nie są, szczególnie nasycone, badań na ten temat jest sporo i generalnie nikt z tym nie polemizuje. Najwyżej się je ignoruje, ale to nie jest sposób :).
Dieta bogata w tłuszcze obniża ciśnienie, poprawia profil cholesterolowy, obniża trójglicerydy i u większości ludzi powoduje spadek masy ciała. Zmniejsza co najmniej te 4 czynniki ryzyka chorób serca i układu krążenia, a jednocześnie każe nam się wierzyć, że tłuszcze są szkodliwe, czego nigdy nie udowodniono czarno na białym? Gdzieś tu jest paradoks.

Przykładowe wyniki lekarza będącego od 4 lat na diecie tłuszczowej. Wszystkie wyniki krwi się poprawiły i tkanka tłuszczowa spadła z 25% do 9%. Ale rozumiem że według ciebie ten człowiek szkodzi swojemu zdrowiu stosując tą dietę?

No właśnie, ja o jednym Wy o drugim.

na początek nawiąże do mojego , może faktycznie niefortunnego zwrotu" jeść mniej"
Nie chodzi mi o ograniczanie kalorii, bo w ogóle jestem przeciwniczką liczenia kalorii.
Nie chodzi mi o to, że człowiek ma jeść mało, mikre porcje, czy jak już te kalorie liczy, to nie powinien przekraczać iluś tam na dobę bo jakaś wartość to "za dużo".
Chodzi mi o to, że człowiek nie powinien jeść tylko dlatego, że coś do jedzenia jest dostępne w zasięgu gęby.
Z nudów, z braku innego zajęcia, nawykowo przy jakichś czynnościach, poza posiłkami.
A to teraz nagminne. Jedzenie jest teraz dostępne łatwo, tanio, wszędzie i o każdej porze.
To jest jedna z największych zmian jakie się na przestrzeni ostatnich 30 lat w Polsce dokonały.


Wy cały czas piszecie o odchudzaniu ludzi już mających problem z nadmiernymi kilogramami.
A mnie chodzi o to, że zmiany jakie zaszły z w całym stylu życia a nie tylko odżywiania się, właśnie ten problem powodują i należałoby wdrożyć prewencję. Czyli taki system edukacji społeczeństwa, a zwłaszcza przyszłych rodziców, żeby nadwaga jak kiedyś, była problemem marginalnym.

Dieta bez ruchu?
Prosiłam Kisia żeby mi odpowiedział na proste pytania, nie odpowiedział tylko kazał mi się przyglądać sportowcom na mecie.
Czyli mam łyknąć tezę, że do zdrowego życia i szczupłej sylwetki jest potrzebna tylko dieta a patrzeć na wąską grupę osób uprawiających sport wręcz w nadmiarze?
Z lekka nie ogarniam logiki.

odchudzając się tylko dietą, bez zwiększenia ilości ruchu (zwiększania w stosunku do ilości "przęcietnego Kowalskiego") powodujemy dramatyczne spustoszenia w organizmie.
Owszem, jest to skuteczna metoda zmniejszania masy ciała. Tylko jak to ciało potem wygląda i jak funkcjonuje?
To recepta na przysłowiowe "skóra i kości" (obwisła skóra, brak masy mięśniowej i odwapnione kości)

Nie uważam też za słuszne, żeby promować nadmierne odchudzanie.
jednocyfrowy % tłuszczu dla zwykłego człowieka, to PONIŻEJ normy. Dążenie do tego to już z lekka odchylenie wywołane zboczonym przekazem medialnym promującym nienormalność. I też warto sobie z tego zdawać sprawę.
To tez nie jest zdrowe i o ile mężczyźnie jeszcze jako-tako ujdzie płazem, to dla kobiety to jest już rujnacja całego sytemu hormonalnego.
U młodych kobiet może wywoływać bezpłodność u starszych przedwczesną menopauzę i osteoporozę.
Więc też proponuję z lekka przybastować, wystawiając na przykład osobnika który zleciał do 9% tkanki tłuszczowej a nie jest zawodowym sportowcem który wpisuje sobie takie siupki w ryzyko zawodowe i dąży do podium za cenę własnego zdrowia.
Iseul
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 160
Rejestracja: 26 lis 2013, 17:38
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

cava pisze: Z nudów, z braku innego zajęcia, nawykowo przy jakichś czynnościach, poza posiłkami.
A to teraz nagminne. Jedzenie jest teraz dostępne łatwo, tanio, wszędzie i o każdej porze.

Wy cały czas piszecie o odchudzaniu ludzi już mających problem z nadmiernymi kilogramami.
A mnie chodzi o to, że zmiany jakie zaszły z w całym stylu życia a nie tylko odżywiania się, właśnie ten problem powodują i należałoby wdrożyć prewencję. Czyli taki system edukacji społeczeństwa, a zwłaszcza przyszłych rodziców, żeby nadwaga jak kiedyś, była problemem marginalnym.

odchudzając się tylko dietą, bez zwiększenia ilości ruchu (zwiększania w stosunku do ilości "przęcietnego Kowalskiego") powodujemy dramatyczne spustoszenia w organizmie.
Owszem, jest to skuteczna metoda zmniejszania masy ciała. Tylko jak to ciało potem wygląda i jak funkcjonuje?
To recepta na przysłowiowe "skóra i kości" (obwisła skóra, brak masy mięśniowej i odwapnione
.
Cava, to ze tanie, latwo dostepne zarcie nawykowe podjadanie przyczynilo sie do epidemii otylosci jest oczywistoscia, z ktora nikt tu nie dyskutuje.

Zgadzam sie tez ze te 9% jest dalekie od zdrowia i skutki dla kobiet takiej redukcji moga byc oplakane. A panowie zapominaja, ze z punktu widzenia kobiety wyglada to troche inaczej :oczko: Pomijajac juz skutki zdrowotne, o ktorych czesciowo napisalas sa jeszcze "skutki wizualne" - no sorry, ale jak widze laski pozbawione biustow, to mi sie taka refleksja nasuwa :oczko: jak sie komus podoba opcja istotnego poprawienia zyciowki w pakiecie zmniejszeniem rozmiarow do najmniejszej istniejacej miseczki, to jego sprawa, osobiscie sie na to nie pisze, mam ochote moc chodzic w sukienkach :hej:

Natomiast to, co podnosi mi cisnienie to przekonanie, ze umiarkowanie zdrowy tryb zycia (jedzenie 3 razy dziennie, nie fastfoodu, ale tzw.zbilansowana dieta + przynajmniej umiarkowany ruch) - wyeliminuje czy zmarginalizuje problem z nadwaga. Mam dookola siebie mnostwo dowodow, ze tak nie jest, a i sama sie o tym przekonalam (a nigdy smieciowego jedzenia nie jadlam, od dziecinstwa nawyk uprawiania sportu mialam).
Bo dochodzi iles czynnikow, ktore kiedys byly marginalne, juz je wymienialam, np.
- przetworzenie zywnosci, srodki dodawane chocby do chleba (przecwiplesniowe i przyspieszajece pieczenie)
- wysoki koszt i slaba dostepnosc zywnosci nieprzetworzonej
- powszechnosc chorob wymagajacych lekow zaburzajacych poczucie glodu
- powszechnosc chorob zaburzajacych gospodarke hormonalna organizmu

A ty troche piszesz, jakby te wszystkie czynniki nie istnialy, jakby wystarczylo sie poruszac troche i w miare ewidentnych glupot zywieniowych nie robic i juz.

Nie jestem tez przekonana, ze profilaktyka mialaby az taki zbawienny wplyw - ludzie z mniejszych miejscowosci, starszego pokolenia, czy inni ktorym brakuje wiedzy i tak nie zmienia swoich nawykow. A wiekszosc podstawowa wiedze ma i nic z tego nie wynika. Myslisz ze ludzie nie wiedza, ze nieustanne podjadanie jest szkodliwe? Wiedza, a i tak podjadaja. Tak jak wiedza, ze niby nie powinno sie jechac po alkoholu, a jada. Zaznajomienie ludzi z pewnymi zasadami, a sprawienie, zeby je realizowali, to sa 2 KOMPLETNIE ROZNE sprawy. Co nie znaczy ze jestem przeciwko profilaktyce, niech sobie bedzie, ale nie spodziewalabym sie szalowych efektow.

Musze tez napisac, ze wiekszosc moich kolezanek, ktore trwale schudly, zrobila to zupelnie bez sportu. Nie wygladaja na "kosciotrupy", z tego co wiem, badania niezmiennie w porzadku.
Awatar użytkownika
Lisciasty
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 978
Rejestracja: 13 lis 2011, 21:10
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

Ciągle słychać smęcenie, jaka to nieprzetworzona i zdrowa żywność jest droga. Skąd ten pogląd?
Dobre jajka wiejskie, nie pędzone mięso, nie są wcale drogie, trzeba tylko ruszyć dupę i poszukać,
a nie ograniczać się do marketu 300m od domu :]

A co do ruszania się kobiet - ilekroć jestem na basenie, to najczęściej jedyną kobietą jest ratowniczka.
To tak, żeby zaognić dyskusję ;)
Gdy na rzyci zgolę włoski, jestem piękny, jestem boski!
Awatar użytkownika
kisio
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1774
Rejestracja: 26 sie 2010, 08:34
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Cava Ty czytałaś w ogóle moją wypowiedź? Pomogę.
I tak, uważam, że gdybym z jakiegoś powodu przestał uprawiać sport na dłuższy czas to odżywiając się w ten sposób nie przytyłbym. Pewnie z czasem nieużywanych mięśni byłoby mniej ale na pewno nie byłbym otyły.
(...)
Moim zdaniem - sama dieta (ale mądra dieta, a nie redukcja) nawet bez ruchu da pożądany skutek. Ruch może pomóc ale nie jest konieczny.
To nie odpowiada na Twoje pytanie? Mogę trzeci raz napisać.

Wystarczy dobrze się odżywiać aby być szczupłym. Dotyczy to zarówno osób, które chcą się odchudzić jak i osób, które chcą swój dobry wygląd utrzymać. Nie jest to destrukcyjne, restrykcyjne ani szkodliwe zdrowotnie w dłuższym okresie czasu. Ale to nie 'umiarkowanie zdrowy tryb' tylko po prostu zdrowy.

Nie było pytaniem czy będzie się przy tym wyglądało jak młody bóg tylko czy będzie się szczupłym. Będzie się szczupłym. Jak chcesz przy tym mieć fajnie wyrzeźbione ciało oczywistym jest, że należy coś poćwiczyć. Ale z drugiej strony jestem w stanie zrozumieć, że nie każdy chce wyglądać jak miss fitness i szczupła sylwetka mu po prostu wystarczy.

Umknął mi jakoś moment, w którym rzekomo polecano w tym wątku jednocyfrowy %BF. To, że dla kobiet jest to szkodliwe jest faktem i nikt z tym nie dyskutuje. Nie rozumiem skąd nagle pojawiło się to w dyskusji. Podjadanie to taka sama oczywistość. Choć dla mnie podjadanie jest od ponad roku czymś tak nienaturalnym, że faktycznie trudno mi to sobie wyobrazić. Zupełnie nie czuję potrzeby wrzucania w siebie czegokolwiek pomiędzy posiłkami. Po prostu jem do syta i nie chodzę głodny.

O jakim Ty spustoszeniu przy odchudzaniu dietą piszesz? Przy redukcji pewnie tak ale w tym wątku akurat jesteś jedyną osobą, które redukcję poleca.

Na wypadek gdybym znowu nie wyraził się jasno:
1. da się być szczupłym po prostu odżywiając się mądrze (bez redukcji) i nie ćwicząc.
2. 'ćwicz więcej' niczym się nie różni od 'żryj mniej' i jest zwykłą redukcją - w pewnych sytuacjach krótkoterminowo skuteczną metodą zgubienia masy (niekoniecznie tłuszczu) ale w długim okresie właśnie pustoszącą i niemożliwą do utrzymania.
ODPOWIEDZ