Hmm temat o tym w jakich powinno się biegać butach jest bardzo ciekawy. Moje doświadczenie wygląda tak że biegając w zwykłych Adidasach, (firmowych teoretycznie przeznaczonych do joggingu, ale bez jakiś super systemów), biegało mi się świetnie. Nie było nic na co mógłbym narzekać. Gdy rok temu po sugestii większości biegaczy zacząłem szukać butów typowych do biegania, to od tego momentu zaczęły się moje problemy, które trwają do dnia dzisiejszego... Większość osób mówiła że biegając w butach bez amortyzacji długo nie pociągnę, ja wyszedłem z założenia że dobre buty to podstawa, zdecydowałem się więc na Asicsy i nigdy jakoś nie przypasowały się do mojej stopy. W sumie od tego momentu co chwile coś mnie boli, nie pamiętam już kiedy ostatnio biegałem sobie swobodnie. Miałem dwie pary Asicsów, ani o jednej ani o drugiej nie mogę powiedzieć że dobrze mi się w nich biegało. Dobrze że w jednych po 150km puściła nitka bo przynajmniej zwrócono mi za nie kasę

Pod koniec sierpnia kupiłem Nike Pegasus, biegając po sklepie wydawało mi się że to będzie strzał w 10, ale przebiegłem w nich już ponad 130km i... są co prawda lepsze od Asicsów ale to dalej nie jest to. Na zawody musiałem ubierać Reeboki w których chodzę na co dzień (też są przeznaczone do joggingu, ale nie mają żadnych super systemów), bo po prostu w nich czułem się podczas biegu najlepiej i mogłem się skupić na samym biegu a nie na przeszkadzających butach. Teraz mam kolejną przerwę od biegania, gdzieś czuję że w moim przypadku głównie winne są buty, ale nie jestem w stanie trafić tych odpowiednich.
Nie jestem ciężki (59kg) więc teoretycznie może nie potrzebuję dużej amortyzacji, z drugiej strony ortopeda powiedział że jeśli chcę biegać to tylko w super butach z amortyzacją... Jakby tego było mało nawet nie jestem w stanie określić czy mam pronację, supinację czy stopę normalną... Zawsze myślałem że mam supinację, zresztą mam bardzo wysokie podbicie, co raczej wyklucza pronację, ale patrząc na ścieranie podeszwy w Pegasusach za bardzo nie wiem co jest grane...

Na pięcie ścierają się od wewnątrz (minimalnie), a na śródstopiu po zewnętrznej stronie i na środku... Hmm może to są przyzwyczajenia z gry w piłkę na asfalcie i nie ląduję w trakcie biegu na pięcie?
W każdym razie moje stopy to jedna wielka zagadka?

Tylko pasowałoby ją w końcu rozwiązać
