Damo, obawiam się, że gocu nie żartuje. Jak widać posługiwanie się ironią bywa ryzykowne. Zatem raz jeszcze, jak chłop krowie na miedzy:Stara Dama pisze:Żartujesz, prawda? Nie wierzę, ze ktoś nie był w stanie dostrzec żartobliwego tonu wypowiedzi.gocu pisze: "Niestety"?! Człowieku, piszesz jakby te ścieżki były dla biegaczy, a nie dla rowerzystów. Biegacz nie ma prawa na takiej ścieżce postawić nogi! A ty tu wydziwiasz jakbyś ty tam rządził - ręce mi opadają, jak czytam takie szkodliwe dyrdymały...
Śmiałbym się z twojej głupoty, gdyby nie fakt, że takich prymitywów spotykam w realu - potrafią pyskować, kiedy rowerzysta zasugeruje, żeby się wynosili na chodnik...
Drodzy biegacze. My rowerzyści nie mamy nic przeciwko temu, abyście swoje treningi prowadzili na ścieżkach rowerowych. Szczególnie w okresie zimowym, gdy zarówno Was, jak i nas jest na nich bardzo mało. Pamiętajcie jednak, że na ścieżkach rowerowych jesteście gośćmi (o czym powinna upewniać Was już sama nazwa "ścieżka rowerowa"). Zachowujcie się zatem przewidywalnie, mając na uwadze Wasze i nasze bezpieczeństwo.
Natomiast nie bardzo chce mi się komentować czy podsumowywać ten wątek, choć jako jego założyciel pewnie powinienem to zrobić. Zastanawia mnie jedynie ilość emocji - o co? - które mimowolnie wywołałem i ta postawa "mię się należy i wara wam".
Oburzony gocu pisze o prymitywach, których spotyka w realu, i którzy "potrafią pyskować, kiedy rowerzysta zasugeruje, żeby się wynosili na chodnik". Tymczasem dla mnie prymitywem, chamem i dupkiem jest rowerzysta, który każe biegaczowi wynosić się na chodnik, bo jest "w prawie", zamiast go po prostu wyminąć. Podobnie rowerzystę traktuje autobusiarz, gdy nie dość szybko ustąpi mu miejsca na buspasie: gotów jest go często rozjechać. "Bo jest w prawie". Żeby wszystko było jasne - piszę to pozycji rowerzysty. W grudniu jak na razie przebiegłem niecałe 30 km, na rowerze przejechałem natomiast już ponad 300 (dojeżdżam do pracy itp).
A może warto czasem kierować się po prostu zdrowym rozsądkiem? Ktoś tam pisze: "proponuję przyjąć zasadę, że jak ktoś biegnie szybciej od osobnika jadącego na rowerze to ma prawo biec po ścieżce, jak biegnie wolniej to nie powinien włazić". No dobrze, ale czy to znaczy, że my biegacze mamy zupełnie nie biegać po drogach, na których odbywa się ruch samochodowy? Nawet po takich, po których samochód przejeżdża raz na godzinę? Jest oczywiste, że nie biegamy po autostradach i ulicach w centru - co innego na drogach lokalnych czy osiedlowych. Ze ścieżkami podobnie - jak jest duży ruch rowerowy, to lepiej pobiegajmy gdzie indziej, ale jak jest mały, to dlaczego nie? - byle z głową.
A oprócz zdrowego rozsądku, warto PRZEDE WSZYSTKIM mieć do siebie nawzajem nieco więcej szacunku. Bo to, że biegacz wtargnie mi pod koła na ścieżce rowerowej, mając w poważaniu, że być może w wyniku ostrego hamowania wyłożę się beton i lód - to jest dla mnie brak szacunku do innego człowieka - w tym przypadku rowerzysty. Taki sam brak szacunku, jaki okazuje gocu, nazywając mnie głupkiem i prymitywem. Taki sam, jaki ja okazuje jadąc rowerem buspasem w godzinach szczytu i nie oglądając się wystarczające często za siebie, czy nie powinienem przepuścić autobusu.
Dobra, to tyle. Nie chce mi się dalej bić piany.
pzdr
montalb
btw: pojawiła się kontrowersja, czym jest ponury żniwiarz:
http://www.youtube.com/watch?v=YEIIW-bci-0