Komentarz do artykułu Uwiedziony dobrym humorem i pozytywna energią rozbudzam nastroje innych
- bieganie.pl
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1739
- Rejestracja: 27 sty 2008, 15:29
Skomentuj artykuł Uwiedziony dobrym humorem i pozytywna energią rozbudzam nastroje innych
- Silvio
- Dyskutant
- Posty: 32
- Rejestracja: 08 wrz 2012, 00:59
- Życiówka na 10k: 54:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Jeżeli bieganie sprzyja takiej metamorfozie autora, to super. Bardzo mi się to podoba. Zresztą ja po bieganiu też jestem szczęśliwsze a szczęciem lubię się dzielić z innymi.
Ja przyjechałem do Polski z trochę innego świata, z innej kultury gdzie relacje międzyludzkie są inne – ani gorsze ani lepsze, po prostu inne bo różnice kulturowe nie podlegają prostemu wartościowaniu. Jedną z różnic jest pozdrawianie ludzi, zagadywanie, dzielenie się uśmiechem. Mam to we krwi i gdziekolwiek jestem, w sklepie, na ulicy, przed windą w biurowcu…, często tak działam i rzeczywiście częstą reakcją jest zdziwienie, niepewność i właśnie coś na kształt „o co mu chodzi”, ale z czasem (podobnie jak u autora) reakcje zmieniają się na bardzo pozytywne. Jednak nie wiążę tego z bieganiem.
Ja również wierzę, że biegając, „stając się widocznym” skłaniam wiele osób do refleksji, niosę jakiś przykład i pewnie nawet niektórych zachęcam do zrobienia jakiegoś kroku w podobną stronę. Ale nie przeceniałbym tej siły oddziaływania i nie wierzę, by „to że ludzie krytykują, czasem się podśmiewują” było „przykładem tylko i wyłącznie ich indolencji i braku samozaparcia” ani że „podświadomie zazdroszczą nam naszej dyscypliny i realizacji planu zadaniowego”. Myślę, że tak może być czasami, u kogoś, kto wiele razy próbował lub myślał o tym, by ćwiczyć regularnie i mu się dotychczas jeszcze nie udało i nie radzi sobie z obrazem własnej osoby w tym obszarze. Moim zdaniem większość osób pozostaje przy bardziej powierzchownych refleksjach nie budzących tyle emocji, za to być może czasem działających jak zasadzone ziarenko, które może zakiełkować.
Ja przyjechałem do Polski z trochę innego świata, z innej kultury gdzie relacje międzyludzkie są inne – ani gorsze ani lepsze, po prostu inne bo różnice kulturowe nie podlegają prostemu wartościowaniu. Jedną z różnic jest pozdrawianie ludzi, zagadywanie, dzielenie się uśmiechem. Mam to we krwi i gdziekolwiek jestem, w sklepie, na ulicy, przed windą w biurowcu…, często tak działam i rzeczywiście częstą reakcją jest zdziwienie, niepewność i właśnie coś na kształt „o co mu chodzi”, ale z czasem (podobnie jak u autora) reakcje zmieniają się na bardzo pozytywne. Jednak nie wiążę tego z bieganiem.
Ja również wierzę, że biegając, „stając się widocznym” skłaniam wiele osób do refleksji, niosę jakiś przykład i pewnie nawet niektórych zachęcam do zrobienia jakiegoś kroku w podobną stronę. Ale nie przeceniałbym tej siły oddziaływania i nie wierzę, by „to że ludzie krytykują, czasem się podśmiewują” było „przykładem tylko i wyłącznie ich indolencji i braku samozaparcia” ani że „podświadomie zazdroszczą nam naszej dyscypliny i realizacji planu zadaniowego”. Myślę, że tak może być czasami, u kogoś, kto wiele razy próbował lub myślał o tym, by ćwiczyć regularnie i mu się dotychczas jeszcze nie udało i nie radzi sobie z obrazem własnej osoby w tym obszarze. Moim zdaniem większość osób pozostaje przy bardziej powierzchownych refleksjach nie budzących tyle emocji, za to być może czasem działających jak zasadzone ziarenko, które może zakiełkować.