Komentarz do artykułu Emocje większe niż wynik
- bieganie.pl
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1739
- Rejestracja: 27 sty 2008, 15:29
Skomentuj artykuł Emocje większe niż wynik
- wojtek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 10535
- Rejestracja: 19 cze 2001, 04:38
- Życiówka na 10k: 30:59
- Życiówka w maratonie: 2:18
- Lokalizacja: lokalna
- Kontakt:
Jest taki termin "instant gratification".
Zawodnicy konczacy gdzies z tylu czuja sie czesto niedowartosciowani i zdolowani. To bardzo bledne podejscie, nie uwzgledniajace ze pomimo ukonczenia zawodow na ostatnim miejscu, wygrali z milionami, ktorym nawet przez mysl nie przejdzie uczestnictwo w jakichkolwiek zawodach.
Nie dalej jak w niedziele ukonczylem zawody prawie na ostatnim miejscu. Po ukonczeniu przybil mi piatke znajomy, ktory wycofal sie zaraz potem jak go wyprzedzilem. Argumentowal to tym, ze nie chcial figurowac w wynikach jako ostatni.
Powiedzialem mu ze ma popieprzone priorytety. Jechal na te zawody ponad 2 godziny i zrezygnowal z mozliwosci fajnego treningu, wiedzac juz ze nie zamiesza w czolowce.
Sam bylem z lekka rozczarowany wlasnym wystepem ale juz przed startem wiedzialem ze warunki na trasie nie daja mi szans na walke w czolowce. Bylem w sumie zadowolony ze nie bylem jednym z tych:
https://www.youtube.com/watch?v=Hm_9Lfr260w
Zawodnicy konczacy gdzies z tylu czuja sie czesto niedowartosciowani i zdolowani. To bardzo bledne podejscie, nie uwzgledniajace ze pomimo ukonczenia zawodow na ostatnim miejscu, wygrali z milionami, ktorym nawet przez mysl nie przejdzie uczestnictwo w jakichkolwiek zawodach.
Nie dalej jak w niedziele ukonczylem zawody prawie na ostatnim miejscu. Po ukonczeniu przybil mi piatke znajomy, ktory wycofal sie zaraz potem jak go wyprzedzilem. Argumentowal to tym, ze nie chcial figurowac w wynikach jako ostatni.
Powiedzialem mu ze ma popieprzone priorytety. Jechal na te zawody ponad 2 godziny i zrezygnowal z mozliwosci fajnego treningu, wiedzac juz ze nie zamiesza w czolowce.
Sam bylem z lekka rozczarowany wlasnym wystepem ale juz przed startem wiedzialem ze warunki na trasie nie daja mi szans na walke w czolowce. Bylem w sumie zadowolony ze nie bylem jednym z tych:
https://www.youtube.com/watch?v=Hm_9Lfr260w
Articles in English:
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Napisałeś Tomek, ze amatorowi ciężej przychodzi trenowanie, bo nie ma trenerów, sponsorów, fizjologow. Równie dobrze mogę podać przykłady, ze jest odwrotnie, znam wielu amatorów których stać jest żeby zapłacić za to wszystko co wymieniłeś. Znowu takich czystych zawodowców w Polsce który mają komfort posiadania tych rzeczy jest pewnie mniej niż tych amatorów.
Ale, to tak właściwie poza tematem.
Ale, to tak właściwie poza tematem.
- Balon
- Wyga
- Posty: 120
- Rejestracja: 28 lip 2008, 10:08
- Życiówka na 10k: 31:27
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Podkarpacie
- Kontakt:
Zgadzam się z Tobą Adamie.
A wracając do sedna tematu czyli do emocji. Moim zdaniem, najlepiej emocje widać w rywalizacji najmłodszych. Dzieci które rywalizują, wygrywają, spełniają swoje marzenia najlepiej pokazują swoje emocje. Zero sztuczności czy robienia czegoś bo tak wypada. Niepohamowana radość lub żal tak mocno targają najmłodszymi uczestnikami rywalizacji sportowej, że jest to nieporównywalne ze sportem zawodowym i emocjami dorosłych. Nie przez przypadek mówi się czasem o kimś "cieszy się jak dziecko" coś w tym jest...
A wracając do sedna tematu czyli do emocji. Moim zdaniem, najlepiej emocje widać w rywalizacji najmłodszych. Dzieci które rywalizują, wygrywają, spełniają swoje marzenia najlepiej pokazują swoje emocje. Zero sztuczności czy robienia czegoś bo tak wypada. Niepohamowana radość lub żal tak mocno targają najmłodszymi uczestnikami rywalizacji sportowej, że jest to nieporównywalne ze sportem zawodowym i emocjami dorosłych. Nie przez przypadek mówi się czasem o kimś "cieszy się jak dziecko" coś w tym jest...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2243
- Rejestracja: 15 maja 2010, 23:49
Ba, są amatorzy, którzy regularnie jeżdżą na obozy z Adamem, z G. Sobańską. Trenują w Alpach, we Francji i Kenii. Nie koniecznie po to aby coś wygrać. Po prostu, to sposób na życie i ,...wydawanie pieniędzy.
Emocje i satysfakcja w sporcie amatorski i nie tylko, pojawiają się dokładnie tam gdzie ustawione są rozsądne oczekiwania.
Wybaczcie ale ja nie bardzo wiem o co idzie Tomkowi.
Emocje i satysfakcja w sporcie amatorski i nie tylko, pojawiają się dokładnie tam gdzie ustawione są rozsądne oczekiwania.
Wybaczcie ale ja nie bardzo wiem o co idzie Tomkowi.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 516
- Rejestracja: 24 lis 2007, 19:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Warto zadać sobie pytanie czym są emocje, jakie są ich źródła? Czy można mówić o ich obiektywnym wymiarze? Czy istnieje jakiś emocjometr, i sprzężone z nim urządzenie do pomiaru przyczyn tych emocji?
W tym roku kończyłem Maraton Warszawski z jednym z najgorszych czasów w życiu - czułem się szczęśliwy i spełniony. To głupie, nieadekwatne. Proponowałbym odwalenie się od tego osobom mającym mierne pojęcie o istocie życia emocjonalnego.
W tym roku kończyłem Maraton Warszawski z jednym z najgorszych czasów w życiu - czułem się szczęśliwy i spełniony. To głupie, nieadekwatne. Proponowałbym odwalenie się od tego osobom mającym mierne pojęcie o istocie życia emocjonalnego.
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Adam, ale u amatora podstawowym problemem jest czas. Zrób kilkanaście godzin treningu przy rodzinie i pracy. Ja teraz trenuję 12-13h/tydz i się autentycznie wypruwam, nie intensywnością, ale permanentnym niedoczasem, mimo że godziny pracy mogę sobie ułożyć prawie jak chcę.
Wracając do tematu, kilka razy stałem na pudle i uczucie jest rzeczywiście... przyjemne
. Ale nie w ten sposób jak to jest opisane, że oto trenowałem sumiennie cały sezon i to jest Nagroda za wyrzeczenia. Po prostu cieszyłem się, że zająłem jedno z czołowych miejsc, więc wygrałem.
Bo przecież swoje miejsce w szeregu znam i wiem, że jakby przyjechał ktoś lepszy ode mnie, to bym na tym pudle nie stał. Ale udało się, i wygrałem. Jest się z czego cieszyć i można z dumą pozować fotoreporterom.
Ale to nie jest tak że celem jest pudło. Czasem jadę jakiś wyścig, wypruwam się, walczę i dojeżdżam trzydziesty. I cieszę się prawie tak samo, bo wiem że dałem z siebie wszystko, stawka była mocna, a ja pojechałem jak na swoje możliwości bardzo dobrze i wygrałem np z konkurentem w generalce.
Z nieudanego startu się nie cieszę
, ale robię tak jak Wojtek - jadę, bo nawet najgorszy wyścig to dobry trening.
Bieganie moim zdaniem za bardzo skupia się na cyferkach - życiówki, miejsca. Trasy są łatwe i łatwo to porównać, a MTB jest bardziej podobne do biegów górskich - każda trasa jest inna i czas przejazdu nie gra żadnej roli. Wystarczy deszcz i czasy są 15 minut gorsze.
Wracając do tematu, kilka razy stałem na pudle i uczucie jest rzeczywiście... przyjemne

Bo przecież swoje miejsce w szeregu znam i wiem, że jakby przyjechał ktoś lepszy ode mnie, to bym na tym pudle nie stał. Ale udało się, i wygrałem. Jest się z czego cieszyć i można z dumą pozować fotoreporterom.
Ale to nie jest tak że celem jest pudło. Czasem jadę jakiś wyścig, wypruwam się, walczę i dojeżdżam trzydziesty. I cieszę się prawie tak samo, bo wiem że dałem z siebie wszystko, stawka była mocna, a ja pojechałem jak na swoje możliwości bardzo dobrze i wygrałem np z konkurentem w generalce.
Z nieudanego startu się nie cieszę

Bieganie moim zdaniem za bardzo skupia się na cyferkach - życiówki, miejsca. Trasy są łatwe i łatwo to porównać, a MTB jest bardziej podobne do biegów górskich - każda trasa jest inna i czas przejazdu nie gra żadnej roli. Wystarczy deszcz i czasy są 15 minut gorsze.
The faster you are, the slower life goes by.
-
- Wyga
- Posty: 55
- Rejestracja: 11 kwie 2012, 20:32
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
A dlaczego najszybszy prawnik, lekarz czy bankowiec, albo mieszkaniec powiatu to "dziwna kategoria", i startujący w niej zawodnicy "nie garną się do treningu".
W półmaratonie warszawskim mój kolega wygrał "dziwną kategorię": "Hadlowcy i Restauratorzy" z czasem 1:18:58, no to jak to jest wygrana "z dupy", a koleś "nie garnie się do treningu" to chyba się kolego autorze nie zastanowiłeś co piszesz tak naprawdę.
W półmaratonie warszawskim mój kolega wygrał "dziwną kategorię": "Hadlowcy i Restauratorzy" z czasem 1:18:58, no to jak to jest wygrana "z dupy", a koleś "nie garnie się do treningu" to chyba się kolego autorze nie zastanowiłeś co piszesz tak naprawdę.
I tylko Legia Legia Warszawa!!!
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Zależy od amatora. Jeśli nie ma rodziny i nie bardzo angażującą pracę to ma mnóstwo czasu i komfort psychiczny znacznie lepszy niż wielu wyczynowców.klosiu pisze:Adam, ale u amatora podstawowym problemem jest czas. Zrób kilkanaście godzin treningu przy rodzinie i pracy.