w takim razie mozna powiedziec ze moja klasa miala to szczescie :D chlopakom w moim bylym gimnazjum slowo w-f kojarzylo sie z reguly z pilka nozna.. najchetniej rypaliby calymi godzinami - sam kiedys taki bylem, ale po moich problemach z kolanami staly sie jakos bardzo wrazliwe, biegac moge ale po kilkukrotnym kopnieciu pilki cos zaczyna bolec..Macie bardzo fajnego WF-istę, doceniajcie to, moja klasa miala mniej szczęścia.
ale przejdzmy do rzeczy:
moj w-f`sta swojego czasu trenowal biegi srednie, jego lekcje w-f'u to na szczescie nie same zespolowe, stosunkowo duzo biegalismy, mielismy sprawdziany wytrzymalosciowe - np 3km w jak najszybszym czasie, o dziwo bylo duzo 6stek :D (ocena celujaca to ponizej 12'). Jak sie pozniej okazalo jego sposoby nauczania (z reszta nie tylko jego) zaowocowaly - wygralismy miejska lige lekkoatletyczna, nastepnie wojewodzka i reprezentowalismy nasze wojewodztwo na ogolnopolskiej lidze LA - bylismy o ile sie nie myle JEDYNA szkola ktora nie ma profilu sportowego (mielismy 2w-f w tyg + basen).
Jak widac da sie zachecic mlodziez do robienia czegos wiecej niz tylko rypac w pile itp. wystarczy troche checi...