Ha, ha , ha. Nie wiem dlaczego przypomnieli mi się twoi kumple co ich spotkałem na jednym tri na którym rozpierdoliłem się na rowerze a potem jeszcze na biegu piachu mi naleciało do butów i miałem stopy jakby pies mnie pogryzł. A potem się okazało, ze któryś z nich czytywał mojego bloga i napisał nawet do mnie w tym temacie ale wtedy na zawodach mnie nie skojarzył.mar_jas pisze:Nawet chyba nie masz pojęcia ilu nas jest..nas - wzorujących sie na Twoich treningach... bardzo rzadkie spotkania na bieganie w grupie zawsze zaczynały się od "... a mihumor napisał o tym , że ... "mihumor pisze:Pierwszy felieton, który przeczytałem do końca na tym portalu. Może dlatego, że krótki (ogromna zaleta) i że zbiegło się to z dopijaniem biurowej kawy. Przeglądam blogi biegowe różne, kiedyś przeglądałem te treningowe maniakalnie bo interesował mnie trening amatorów i jego efektywność. Ale tylko takie. Bo takie miałem hobby i tak udało mi się zbudować pewien zasób wiedzy oraz doświadczenie głównie polegającego na tym czego nie robić i czego unikać (nauka na błędach innych). Sam też pisałem takiego bloga, który był skierowany do tego typu maniaków i takie tylko zawierał treści - dzielenie się pewnym unikalnym doświadczeniem mocno do tego niszowym. To taka wymiana, biorę jakąś wiedzę i doświadczenia i staram się dzielić swoim. Działalność prospołeczna w pewnym sensie. To też syndrom czasu i jego możliwości. Kiedy zajmujemy się czymś dziwnym to internet daje nam możliwość łatwego znalezienia ludzi do rozmowy w takim dziwnym temacie. Na co dzień nie rozmawiam o tym z nikim, w realu nie jestem w stanie z nikim się z tym podzielić bo nie trenuje w grupach biegowych i jestem treningowym samotnikiem, nie startuję prawie wcale w lokalnych zawodach a o bieganiu rozmawiam tylko z ortopedą i fizjoterapeutą.
i też kiedyś czytywałem z żywym zainteresowaniem wszystkie blogi na bieganie.pl , w szczególności ludzi przebierających kończynami szybciej ode mnie... zawsze można było podpatrzeć coś dla siebie... i .... no własnie wtedy chyba się człowiek nie uczył na błędach innych...ale latka lecą, uzbierała się spora liczba przeczytanych postów, tak samo jak liczba przebiegniętych km.... i nie zaprzeczę że przeczytany posty innych blogerów są dla mnie wartością dodaną.... więc ...czytajmy innych, choćby dla samego faktu czytania
Fajnie Marjas, że jeszcze kicasz. Powodzenia i zdrowia życzę. To jednak jest najważniejsze i bywa tak jak teraz u mnie, ze nie walczę tak naprawdę o wyniki tylko o to by w ogóle biegać i jakoś pokonywać te problemy.