Jako że nie jestem zbyt doświadczonym biegaczem, biegam dla przyjemności, mam kilka problemów z treningiem. Tzn? Opowiem całą historie mojego kontaktu ze sportem.
- Mam 22 lata, wcześniej to jest od 15 do 19 roku życia urpawiałem ciężką-atletyke. Rzuty dyskiem, oszczepem, młotem. Wszystko było wporządku do czasu jak nie wybiłem sobie barku z zawiasów. Ze tak powiem u progu kariery musiałem zakończyć kariere "rzutowca". Masa została wiec zachciałem ją rozbić troche poprzez biegi.
- W 2006 i 2007 roku zaczynałem biegać po 5-6 km x 3 razy w tygodniu w tempie ok 6 min na km - ( czasem potrafiłem przebiec 10 km w tempie 6 min - 5.30 min, albo te 6 km - w tempie 4,30 min - 5,00 min.) Takie "cykle" trwające 3 miesiace tj. (kwiecien, maj, czerwiec oraz wrzesien, pazdziernik, listopad) - stosowałem 2 razy w roku. Troche tam schudłem, ale to nie było głównym moim celem. Ogólnie chciałem poprawić się pod względem biegania. Szybkość - Wytrzymałość. Wielkim biegaczem nie byłem ale sprawiało mi to przyjemność. I znów kontuzja tym razem coś z łydkami, takie jakby blokady. Udałem się do kregarza, ponastawiał, i przeszło.
W 2007 roku po wakacjach od Listopada "mocne postanowienie poprawy". Jednak "nie mając za dużego doświadczenia w bieganiu" rozpoczełem regularne bieganie.
Trening wygladał następująco.
Jako że była zima, specjalnych rozgrzewek przed bieganiem, nie stosowałem.
Listopad
4 razy w tygodniu po 6 km w tempie 5 min na km.
Grudzien
Pierwsze dwa tygodnie 4 razy w tygodniu po 6,5 km w tempie 5min na km.
Tydzien przerwy - choroba.
Ostatnie dni grudnia to biegi od 6,5 km w tempie 5 min na km, badz 4,30 min.
Styczeń
Bieganie co drugi dzień po 6 km w tempie 5 min na km.
- i zaczyna sie kryzys, bolą nogi w łydkach - nie są to zakwasy ale ból tempy przy mocniejszym dotyku - w miejscu przyczepu mięśnia łydki z więzadłem ścięgna achilesa. ( nie jestem biegły w anatomi, wiec za błędy w lokalizacji przepraszam ).
Zaczynają sie także problemy ze zmeczeniem mięśnia sercowego, Tzn. przed zaśnieciem mocne uderzenia, po przebudzeniu również.
Mówie sobie, kurcze trzeba odpocząć ok 5 dni letargu, zrobiłem sobie EKG i echo serca wszystko ok, lekarz mówi że się przemeczyłem.
Po koniec stycznie wróciłem do biegania.
znów 6 km po 5 min na km, i tak do połowy lutego.
Od połowy lutego zaczełem biegać co drugi dzień ale rzuciłem sie na głęboką wode.
10 km po 6 min na km, po ok tygodniu trenowania czyli 4 razy biegałem po 10 km w tym tempie, zaczeły sie znów problemy z łydkami, uczucie zmeczenia, i pieczenie oczu.
Ale sie nie zrażałem
Zaczyna sie Marzec
I biegam co drugi dzien na zmiane 9 km. w tempie 5 min. na km. i 7 km. w tempie 5 min. na km.
Przed świetami ostatni tydzień biegam tylko co drugi dzien 7km w tempie 5 min. na km.
W swieta wolne. 3 dni.
I po swietach, pierwszy trening strasznie mi sie biegało 7km w tempie 6 min. na km.
Tak cały tydzien w tempie 6 min. na km co drugi dzień.
I przychodzi niedziela 30.03.2008 biegne 10 km w czasie 40 min. Czułem wtedy że stopa idzie lekko, żadnych problemów z biegnieciem.
Jeden dzien przerwy 1.04.2008 biegne znów ok 10 km w czasie 45 min. Już troche gorzej.
Przychodzi 4.04.2008 biegne 9 km w czasie 60 min, umieram w czasie biegu z 700 razy. Mam ochote stanać ale przetrzymałem.
Na drugi dzien, kryzys, nogi bola, serce znów wal w nocy przed snem i rano po przebudzeniu, zmeczenie.
Biegam w niedziele 7 km w tempie 6 min. na km. i sie mecze niemiłosiernie.
Dzieś biegne stary dystans 6 km w tempie 5 min na km., i znów sie mecze, choć już troche lżej, niż ostatnio.
Jednak czuje sie lekko zmeczony, nogi troche bolą w łydkach ale nie jest aż tak tragicznie.
Tyle że martwi mnie to że te kryzysy przychodza coraz cześciej.
Pozatym dziwi mnie ta ostatnia fala, pod koniec marca pobiegłem 10 km w 40 min a kilka dni pozniej nie umiałem biec 7km w tempie 6 min. na km.
Moj wzrost to 180 cm waże obecnie 82 kg, biegami po scieżkach rowerowych w lesie, i asfalcie. Trasa ma kilka wzniesie z róznicą wysokości na pierwszym wzniesieniu ok 60 m, na drugim - troche stroma - ok 80 m, a tak to przeważnie lekkie hopy i dolinki

Moja dieta składa sie z obowiazkowych płatków z melekiem na sniadanie, ok 150 ml mleka i dwie garsci płatków, potem kawa, na obiad zupa ok 200 ml robiona na rosole z miesa, potem obiad ok 150 gr ziemniaków, kotlet schabowy, z drobiu, ok 100 gr, smażony na oleju. Do tego surówka z kapusty kiszonej, badz też mizeria ok 30-40 gr. Do obiadu pije wode. Potem pije drugą kawe z łyżką cukru. Nastepnie jakiś owoc. Pomarańcz, Jabłko, Banan. Kolacja 3 - 4 kromki chleba - tuńczyk, pomidor, ser biały ok 100 gr. i herbata.
czasem jeszcze ok 21 zjem sobie jogurcik.
Prowadze przez wiekszość dnia - siedzacy tryb życia, - dlatego zdecydowałem sie na bieganie.
Moje pytania odnośnie treningu.
Co robie źle?
Jakieś sugestie, zmiany? - Najlepiej jakiś trening dostosowany do moich obecnych możliwości?
Wniosk związane z bólem łydek, przemeczeniem serca, ogólnym osłabieniem - jakieś suplementy witaminowe - choć szczerze nie jestem zwolennikiem chemicznych zwiazków ?
I takie pytanie dlaczego ostatnio mogłem przebiec 10 km w 40 min, a teraz ledwo biegam 7 km w 6 min.?
dziekuje wszystkim za pomoc, prosze o jakieś sugestie zwiazane z treningiem !
pozdrawiam Michał !