

Moderator: infernal
Buty mają przyjemne półmiękkie zapiętki - mimikowi pewnie by się spodobały.
Strasb piszesz bez litości dla kobiecej duszy Kachity... twój wstęp do opisania butów, porażająco wyraża męski sposób myślenia... no i jeszcze "kochanie najpierw coś zjem a później ew. ... hmm... jak będę miał ochotę to... pogadamy".kachita pisze:Oj tam, od razu wymarzone - jedne z wielu wymarzonychstrasb pisze:Kachita dziś macałam i udeptywałam Twoje wymarzone Pure Grit. Ale szczegóły jak zjem kolację.I czekam niecierpliwie na opis, bo faktycznie jak coś podczytuję w necie czy patrzę na stronie Brooksa, o co kaman z tą technologią, to aż ciekawa jestem jak to na stopie czuć.
strasb pisze:Kachita, słów kilka o butach z linii Pure. Są dziiiwne. Mnie nie przypasiły. Choć na mnie za wąskie nie były. Po założeniu jest wrażenie, że najwyższy punkt pod śródstopiem i się na tym wypukłym kolebiemy przód - tył. Tzn. dokładniej jak się stanie prosto to lecimy w tył i na zewnątrz, but daje złudzenie pięty obniżonej względem śródstopia, choć sprzedawca nawet niepytany rzucił się zapewniać, że tak nie jest. Uczucie jest największe w Connect, nieco mniejsze w Flow, najsłabsze w Grit - chyba że już się przyzwyczaiłam. Buty mają przyjemne półmiękkie zapiętki - mimikowi pewnie by się spodobały. Przy dużym palcu "pękniecie" podeszwy dla zapewnienia łatwiejszego zgięcia, tym większe im model bardziej minimalistyczny. Pięta też "z przedziałkiem" i jakby podcięta, ponoć mamy automatycznie ladować na środku pięty zamiast na jej krawędzi. Do pana za bardzo nie trafiało, że ja z pięty w tych butach nie zamierzam.![]()
Z tego co pamiętam to podobne uczucie towarzyszyło Adamowi Klain jak założył Nike Free, z tym że później doszedł do wniosku, że stopa się do tego przyzwyczaja i nieźle się w tym biega.kachita pisze:I chyba Pirie by się ucieszył, bo on doradzał, żeby pod wkładkę na wysokości śródstopia wypchać sobie buta jakimiś chusteczkami. Czy tam czymś może bardziej stabilnym, nie pamiętam już...
No wiedziałem, wiedziałemstrasb pisze:Zoltar.![]()
![]()
![]()
Edison czy Siemens też tak mówili... w wysoko rozwiniętych krajach liczy się przede wszystkim innowacyjność... a od biznesu znajdą się ludzie. Oczami wyobraźni widzę dr Strasb z piłą i heblem wykonującą w mrocznej piwnicy przy świetle gołej żarówki, kolejną wersje kopyta do produkcji butów sportowych, które staną się rewelacją/rewolucją rynkową...strasb pisze: A SF świetne. Ale od listopa dr Strasb wraca do pracy i już nie będzie tu z Wami cały dzień o butach deliberować. Nie wspominając, że do biznesu to ona głowy nie ma.
Hm, nie chcę teraz skłamać, ale z tego co pamiętam ogólnie chodziło o to, że lądując na śródstopiu opada się piętą i wtedy naciąga się mięsień łydki, który potem przy odbiciu oddaje całą swoją siłę. Jeśli pięta będzie podniesiona przez amortyzację, to część tej siły się marnuje lub też w ogóle jej nie ma, bo mięsień naciąga się słabiej. I jak tak czytam teraz ten fragment po razu drugi, to nie widzę tego zdania o uniesieniu łuku stopy, gdzieś się schowałstrasb pisze:Kachita, zanim się wgryzę w książkę pana Pirie, zdradź pokrótce, w jakim celu zalecane to uniesienie pod łukiem stopy.
Ja oczywiście, że NIE... bo ja nie wiem co na siebie włożyć...kachita pisze:
No, ja dzisiaj biegałam, a Ty, Zoltar?
No tak, dzisiaj jest 16 st. więc faktycznie buty wystarczą... tylko które... te czarne, srebrno-szare, czy może jednak srebrno-żółto-szare... bo żółte to chyba odpadają... dylematy ?!LadyE pisze:jakby sie uprzec to wystarza buty
Według mądrych książek należy się ruszać. Albo maszerować, albo truchtać. Pirie pisze tak (akurat mam go pod ręką, wujek Daniels jest w kartoniezoltar7 pisze:Właściwie to nie wiem co się powinno robić w przerwach między interwałami??
No to Cie przescignelamzoltar7 pisze: kilka chwilin później... no więc wybrałem te srebrno-żółto-szare![]()
przechodząc do meritum czyli trolobloga, to ten tydzień będzie słabiutki, oj słabiutki (jeszcze jest niedziela ale myślę, że zamknę go kilometrażem w granicach 30-35km - następny też nie będzie lepszy).
Dziś był trening tempowy... co to wg planu którem realizujem wypadał planowo w... czwartek![]()
Ale do rzeczy, więc:
2 km w tempie ok. 5,41
chwila przerwy...
interwały (?) 3x2km w tempie 1. 4:29; 2. 4:45; 3. 4:44 (a miały być po 4:40)
przerywane 5min. przerwami w których... nie wiem co się robi... więc 2 min. marszu + 3 min. truchtu. (Udało mi się trochę opanować Garmina to na koniec tzw. treningu zagrał mi wesoło).
Na koniec 4 km truchtu (prawdziwego takiego noga za nogą w śr. tempie jak się okazało 6.28).
Właściwie to nie wiem co się powinno robić w przerwach między interwałami??
No wiesz... kilometraż i udany finiszpardita pisze: No to Cie przescignelamNo chyba ze zepniesz jeszcze dzis pośladki (i łydki
.
Ech.. widzisz... nie wyszedł Ci na dobre ten skok w bok.. [a raczej w inny blog]