Jutro mam wizytę u lekarza pierwszego kontaktu, więc dostanę dopiero skierowanie na to USG, a kiedy będzie wolny termin, to się dopiero okaże. Chociaż może jak pani doktor zobaczy tego monstrualnego krwiaka (sięga mi od podbicia stopy do mniej więcej połowy łydki - to po zewnętrznej stronie, po wewnętrznej jest na razie malutki), to coś tam zarządzi.
Ogólnie jestem dobrej myśli, bo mogę z tym chodzić. Ostrożnie i powoli, ale mogę. Nie mam też problemu z utrzymaniem ciężaru całego ciała na tej stopie (na przykład się ubierając), nic mnie przy tym nie boli, kostka też sprawia raczej stabilne wrażenie. Staram się to ograniczać, żeby nie kusić losu, ale sama świadomość dobrze mi robi. Mogę też ruszać stopą na wszystkie strony, zakres ruchu jest nieco ograniczony przez opuchliznę, ale to normalne raczej.
I cieszę się, że stało się to na wyjeździe, bo wśród tych moich kochanych wariatów nie mogłam się martwić czy smucić

W ogóle jak dotrę do zdjęć mojego przebrania piratki, to wstawię, bo wyszło naprawdę nieźle

Do tego to kuśtykanie idealnie się wpasowało w klimat
